Współczesny Berlin. Śmiertelnie chory nestor arystokratycznego rodu zwierza się wnuczce z kłopotów i zwraca się do niej z nietypową prośbą. Nastawiona sceptycznie do spełnienia życzenia dziadka, Maria von Graff ostatecznie udaje się do Zamościa – miasta, które ma być kluczem do rozwiązania tajemnicy z przeszłości.
W Polsce, w poszukiwaniu informacji na temat wojennych losów swoich przodków, pomagają jej historyk Andrzej i archiwista Alfred. Wspólne odkrywanie historii rodu zbliża do siebie Marię i Andrzeja. Czy na tyle, by wyznać uczucia?
Każdy dzień przynosi bohaterom zaskakujące wiadomości, a wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat zmieniają ich spojrzenia na współczesność.
Czy uda im się odkryć, kim w rzeczywistości jest Hans von Graff?
Do lektury powieści Bożeny Gałczyńskiej–Szurek Sekret rodziny von Graffów zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. W ubiegłym tygodniu w naszym serwisie zaprezentowaliśmy jej premierowe fragmenty. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii.
. . .
Tym razem podróż samochodem po okolicy się powiodła. Nie trwała dłużej niż godzinę. Zaraz za Suścem zakochani zjechali z głównej drogi, w krótki odcinek szutrowego traktu, gdzie Roztocze olśniło ich widokiem poukrywanych wśród sadów usytuowanych wzdłuż Szumów na Tanwi drewnianych domów z werandami odwróconymi w stronę rzeki. Mimo obecności odgrodzonych od siebie płotami wiejskich zagród wciąż byli w lesie, a na progu jednej z malowniczo położonych posesji oczekiwała na nich Wisława.
Dziewczyny przywitały się wylewnie, jak przystało na krewniaczki.
– Julia czeka na werandzie – szepnęła Wiśka w drodze do salonu. – Ale tylko na Marię – dodała, spoglądając znacząco w kierunku podążającego z tyłu Andrzeja i wskazała mu zapraszającym gestem przygotowaną w salonie zastawę do kawy i herbaty. – Upiekłam specjalnie dla ciebie serniczek z wiśniami – zapewniła pocieszającym tonem, zagradzając mu jednocześnie drogę do kolejnego pomieszczenia.
Towarzysz dziennikarki, niezadowolony z takiego obrotu sprawy, skrzywił się, ale posłusznie przyjął poczęstunek. Tył domu był widoczny z okien salonu, więc historyk usiadł w taki sposób, by choć obserwować rozmowę.
Na drewnianej werandzie, przed skrawkiem łąki opadającej wprost do rzeki, siedziała odziana na kolorowo drobna siwowłosa postać. Ponad jej głową kłębił się papierosowy dym, co trochę zaskoczyło Andrzeja, zważywszy na podeszły wiek gospodyni. Gdy tylko gość z Niemiec pojawił się w drzwiach werandy, kobieta poderwała się ze swojego miejsca, dziarsko niczym młode dziewczę, by się przywitać. Ten fakt zdziwił go jeszcze bardziej, jednak największe wrażenie zrobił na Marii, młoda Niemka bowiem wyobrażała sobie Julię jako zniedołężniałą staruszkę. Spotkało ją niemałe zaskoczenie. Od razu zrozumiała, dlaczego rozmowy ze starszą panią na niewygodne dla niej tematy mogą być trudne. Miała przed sobą osobę pewną siebie i stanowczą. Gospodyni domu nad Tanwią była też przykładem tego, jak łaskawa potrafi być natura dla ludzi przepełnionych radością życia. Szczupła kobieta odziana w spodnie i sweter z kolorowej włóczki nie wyglądała na swój wiek. W jej twarzy usianej licznymi zmarszczkami przyciągały wzrok oczy, pałające wciąż mocą i energią.
Dla obu pań spotkanie było wielkim przeżyciem. Gdy Andrzej z konieczności pozostawał w towarzystwie Wiśki, dziennikarka witała się z gospodynią.
– Dzień dobry, Julio, jestem Maria – wykrztusiła speszona i nieopatrznie dodała: – Mój Boże, ty palisz?
– Witaj, dziecko. Ano palę. – Rozmówczyni potężnie zakaszlała. – Młodzi walczą z tym nałogiem, by zachować zdrowie. Jednym słowem, dla lepszego samopoczucia, tak? – Zajrzała Marii w oczy.
– Tak – przyznała z powagą zapytana.
– A ja właśnie z tego samego powodu palę. – Na pytające spojrzenie gościa Julia roześmiała się i dodała przekornie: – Właśnie tak! Uzależniłam się od nikotyny, żeby sobie poprawić samopoczucie, a zdrowie, chwała Bogu, mi dopisuje. Ale nie będziemy mówić o mnie. Nie po to tutaj przyszłaś. Siadaj, proszę, i częstuj się. Wisia przygotowała prawdziwą ucztę na twoje przyjęcie. Już wszystko wiem oprócz tego, w jaki sposób mogę ci pomóc.
Choć pytania cisnęły się jej na usta, Maria milczała. Wszystko ją zaskoczyło: ten uroczy dom nad rzeką w środku lasu, kobieta, której jakby nie imał się czas, i w końcu – serdeczne przyjęcie rodziny, której dotąd nie znała. Podobne historie większość ludzi ogląda wyłącznie w kinie, więc momentami miała wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę, że to nie może być jej życie. I dlatego, choć Julia wpatrywała się w nią wyczekująco, długo milczała.
Ostatecznie zdobyła się na niezbyt jasny komunikat.
– Nie wiem, od czego zacząć.
– Zacznij od tego, co cię najbardziej nurtuje – zaproponowała rozsądnie rozmówczyni.
– Jestem dziennikarką. Często się zastanawiałam, co czują bohaterowie moich reportaży, gdy ich dotychczasowe życie obraca się w ruinę. Teraz już to wiem i myślę, że łatwiej by mi było zaakceptować te wszystkie sensacje, gdybym poznała fakty dużo wcześniej.
– Rozumiem, chciałabyś wiedzieć, dlaczego tak długo ukrywałam prawdę?
Maria bez słowa przytaknęła głową.
Sekret rodziny von Graffów możecie kupić w popularnych księgarniach internetowych: