Od kilkunastu dni w sieci głośno jest o nowym obowiązku nauczycieli-bibliotekarzy, którzy do Systemu Informacji Oświatowej wprowadzić musieli liczbę książek, które miały więcej lub mniej niż 49 stron. Po co resortowi edukacji takie informacje?
Pod koniec 2020 roku w mediach pojawiły się informacje dotyczące nowych obowiązków, które spadły na nauczycieli-bibliotekarzy, opiekujących się szkolnymi bibliotekami. Jak każdego roku, bibliotekarze zobowiązani zostali do przygotowania raportu w Systemie Informacji Oświatowej – zintegrowanej ogólnopolskiej bazie zarządzanej przez ministerstwo edukacji.
Czytaj także: Mniej lektur na egzaminie ósmoklasisty! Co zostało wykreślone?
W jednej z rubryk w sprawozdaniu bibliotekarze musieli w 2020 r. wpisać, ile książek będących wpisanych w księgozbiorze biblioteki to publikacje powyżej 49 stron. Internauci zaczęli zastanawiać się, dlaczego resort potrzebuje takich informacji.
Książki od 49 stron – po co?
Jak wynika z informacji, które w grudniu otrzymała redakcja miesięcznika Biblioteka w Szkole od Departamentu Współpracy z Samorządem Terytorialnym Ministerstwa Edukacji Narodowej, odróżnienie książek mających więcej niż 49 stron i mniej niż 49 stron związane jest z normami stworzonymi przez urząd statystyczny.
Zgodnie z definicją przyjętą przez Główny Urząd Statystyczny i stosowaną w statystyce publicznej, za książkę uznaje się wydawnictwo zwarte, zawierające co najmniej 49 stron, nie licząc okładki, wydane w danym kraju i ogólnie dostępne
– czytamy w informacji przekazanej przez resort redaktorom biblioteka.pl.
Dodatkowo, według informacji pozyskanych przez Bibliotekę w Szkole, pomimo faktu, że wydawnictwa poniżej 49 stron uznane będą za broszury, najmłodsi czytelnicy szkolnych bibliotek – uczęszczający do klasy 1 i 2 szkoły podstawowej – i tak w statystykach uwzględnieni zostaną jako czytelnicy. Z kolei uczniowie klas trzecich i wyższych aby zaliczyć się do grona „czytelników”, będą musieli sięgać po publikacje znacznie bardziej rozbudowane.
Wyborcza.pl wskazuje z kolei, że podział na dwie „objętościowe” kategorie książek przez resort edukacji miało na celu uwzględnienie w sprawozdaniach zarówno wydawnictw uznawanych przez GUS za książki, jak i broszur, których w podstawówkach jest niemało. Niestety, nowe instrukcje spodowowały także więcej pracy.
Bibliotekarze będą liczyć strony w książkach?
Szkolni bibliotekarze, którzy chcieli porządnie i na czas wypełnić swoje obowiązki, nie mieli łatwej pracy – wielu z nich musiało w przedświątecznym okresie rozpocząć przedzieranie się przez kilkutysięczny księgozbiór, by podzielić i przeliczyć książki mające więcej i mniej niż 49 stron.
Czytaj także: Czy po Świętach biblioteki będą otwarte? Biblioteki a Narodowa Kwarantanna
Z pomocą bibliotekarzom przyjść mogły natomiast systemy biblioteczne, w których czasem umieszczano informacje na temat liczby stron w konkretnym wydawnictwie – nauczyciele w wielu wypadkach i tak musieli jednak „na brudno” odliczać kolejne książki z e-katalogów, które nie posiadały odpowiednich funkcji usprawniających prace pod nowe instrukcje SIO.
Książki-broszury szczególnie często spotykane są w bibliotekach znajdujących się w szkołach podstawowych. Mniejszy problem z broszurami dotyka szkoły średnie, gdzie starsi uczniowie sięgają po znacznie obszerniejsze wydawnictwa.