Czy zatrute żądzą zemsty serce wojownika uleczy dopełnienie starosłowiańskiej wróżdy? „Wróżda" Marcina Sindery

Data: 2020-09-25 10:39:54 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Wróżda Marcina Sindery to słowiańska opowieść pachnąca krwią i żelazem z czasów, gdy bogowie stąpali po ziemi, a wojowie walczyli o wieczną chwałę.

Obrazek w treści  Czy zatrute żądzą zemsty serce wojownika uleczy dopełnienie starosłowiańskiej wróżdy? „Wróżda" Marcina Sindery [jpg]

Krwawe i niespokojne czasy przed panowaniem pierwszych Piastów. Draconis – potomek ludzkiej kobiety i boga Żmija – po latach tułaczki powraca na ziemię przodków, opętany żądzą zemsty. Chce odebrać dziedzictwo, które zostało mu skradzione, odzyskać godność, którą zdeptano. Na drodze do dopełnienia wróżdy – okrutnej zemsty rodowej, staje przeciwko niemu słowiański kniaź Popiołowłosy, władca grodu Giecz. To dopiero początek burzliwego ciągu zdarzeń, w którym główną rolę gra przeklęty, złakniony krwi miecz, Czerwień.

Marcin Sindera zaprasza do fantastycznego świata wojów, żerców, rębajłów i spektakularnych bitew, które na długo pozostają w pamięci. Wróżda to pełnokrwiści bohaterowie, których losami będziesz żył do ostatniej strony! Do lektury zaprasza Wydawnictwo Lira. Dziś w naszym serwisie przeczytacie premierowy fragment książki: 

Zemsta

Zemsta trawi ciało jak jad. Niczym niepowstrzymana, krąży we krwi i rozprzestrzenia się po organizmie. Zagnieżdża się w mózgu, który nie pozwala o niej zapomnieć. Zatruwa serce, które boli na wspomnienie krzywdy. Przyśpiesza oddech. Docierając do mięśni, zaciska boleśnie dłonie w pięści. Ciało nie broni się przed zemstą tak, jak broniłoby się przed jadem żmii czy pszczoły, lecz kumuluje truciznę i pozwala jej działać tak długo, aż ta przemieni się w energię napędzającą człowieka.

Nazywał się Draconis. Był Sklavenem, spłodzonym z ludzką kobietą, potomkiem boga Żmija. Postanowił odebrać ziemię, którą mu skradziono, odzyskać godność, którą zdeptano, odpłacić wrogowi, który go zranił. Niósł ogień i miecz, którymi leczył truciznę zagnieżdżoną w swym sercu. Miał prawo do wróżdy. Był chory na zemstę.

Rozdział I

Człowiek z północy

Po przepłynięciu Słonej Wody trzy drakkary przybiły do brzegu w wielkiej osadzie w rozlewisku Vistuli. Ludzie z północy zamierzali sprzedać tutejszym plemionom żelazną broń i pancerz, kupić jantar dla swoich kobiet, zdobyć niewolników, wieczorem zaś pohulać do woli w tawernie. W przeciwieństwie do reszty załogi Draconis nie planował dłuższego pobytu i korzystania z atrakcji Gdani, jak zwano tę osadę. Jego celem były grody na południu, w głębi lechickiej ziemi.

— Jesteś pewny, że to dobry pomysł? — zapytał białowłosy, potężnie zbudowany rębajło. — Powiedz słowo, a cała drużyna pójdzie za tobą w ogień.

— Dziękuję wam, ale łatwiej mi będzie uniknąć wzroku tutejszych ludzi, jeśli będę podróżował samotnie. Zbrojna grupa takich jak my nie uszłaby uwagi kniaziów. Zapewne przyszłoby nam stanąć przeciw ich wojom w murze tarcz, a tego chcę uniknąć — rzekł Draco.

— Czyż może być coś piękniejszego niż zgiełk bitwy? — zaśmiał się olbrzym. — Wszak do walki stworzyli nas bogowie!

— Zostańcie tutaj. Zabawcie się, dobijcie targu. Znasz się na tym doskonale, przyjacielu.

Draconis jeszcze chwilę przekomarzał się z drużynnikiem, ale ostatecznie podziękował za pomoc. Wojowie nie pytali o nic więcej, pożegnali Sklavena i życzyli mu szczęścia. Serce wojownika ściskał żal, że opuszcza dzielną kompanię, dlatego szybko, bez zbędnych słów rozstał się z towarzyszami.

Za kilka wilczych skór kupił od koniarza małego, ale bardzo wytrzymałego konika wraz z siodłem i uprzężą. Przerzucił mu przez grzbiet liczne juki, by samemu nieść na plecach tylko to, co niezbędne. Nim ruszył w drogę, zajrzał jeszcze do jednej z karczm, aby wynająć przewodnika. Lechickie puszcze były bardzo niebezpieczne, pełne dzikich stworów i zdradzieckich mokradeł.

Wojownik wkroczył do mrocznego i zadymionego pomieszczenia. Śmierdziało w nim spoconymi ciałami, pieczoną rybą i rozlanym piwem. Bywalcy przybytku nie zwrócili uwagi na rębajłę, gdyż oddawali się rozkoszom w ramionach duchen. Jedna z nich od razu uwiesiła się na Draconisie, ale ten odtrącił łaszącą się kobietę. Nie miał czasu na swawolę.

— Przewodnika szukam — rzucił do karczmarza.

Łysy starzec z bielmem na oku łypał chwilę na woja, po czym wskazał sękatym palcem na siedzącego w kącie mężczyznę, który obłapiał tęgą dziewkę.

— Jego zapytajcie — powiedział i wrócił do nalewania gościom piwa z beczki.

Mały, brudny, niepozorny kmieć popijał z kufla i bawił się odkrytym biustem postawnej dziewoi. Wcale nie zamierzał przerywać tej czynności, gdy Draconis stanął przed nim.

— Znasz tutejsze ziemie i szlaki? — Wojownik zaczął od konkretów.

— Może. Zależy, ile jesteś w stanie zapłacić — odparł z ociąganiem kurdupel.

Sklavena irytował smród panujący w pomieszczeniu. Miał wrażenie, że nim przesiąka, pragnął jak najszybciej dobić targu i wyrwać się na świeże powietrze.

— Będzie twoja, jeżeli zgodzisz się przeprowadzić mnie przez bagna. — W palcach wojownika pojawiła się srebrna moneta.

Oczy mężczyzny zapłonęły, gdyż mało kto w Gdani płacił monetami. Zrzucił z siebie grubaskę, zerwał się na nogi, rozlewając piwo, i chwycił przybysza pod ramię.

— Puszczę znam jak własną chałupę. Doprowadzę cię, gdzie tylko chcesz, panie, ale wyjdźmy z karczmy. Wielu jest tu takich, co będą ci źle życzyć. Porozmawiajmy na zewnątrz — szeptał wojownikowi na ucho, gdy opuszczali smrodliwą izbę. Kilka chwil później dobili targu.

Od tej pory Draconisowi w podróży miał towarzyszyć tylko konik i niepewnej reputacji przewodnik, którego zwali Wigoszczem.

W jukach wiózł Draco wiele dóbr, które teraz, na ziemi Sklavenów, stanowiły cały jego majątek. Prócz żywności dla siebie i zwierzęcia, ubrań oraz podstawowych przyborów miał srebro i artefakty zdobyte podczas łupieżczych wypraw. W skórzanych workach zmieścił złoty kielich, z którego wyznawcy ukrzyżowanego boga pili krew, zasuszoną łapę trolla i piękny szyszak z długą kitą z końskiego włosia. Jednak najcenniejszymi zdobyczami były przytroczona do boku wierzchowca okrągła tarcza z lipowych desek z żelaznym umbem pośrodku oraz miecz nazwany Czerwieniem. Draconis zdobył je, ratując córkę Króla Karłów porwaną przez ohydne trolle. Zarówno tarcza, jak i miecz były magiczne. Podobno wojownika dzierżącego w ręce ten szczyt nie dosięgnie żadna strzała ni oszczep. Miecz natomiast zahartowano we krwi smoka, co nadało klindze czerwony kolor i niewyobrażalną siłę. Zaklęta w orężu cząstka potwora żądała straszliwej zapłaty za swe moce. Jeżeli ostrze długo nie było zbroczone juchą, jego właściciel stawał się nerwowy i agresywny, w końcu zaś wybuchał gniewem tak srogim, że ktoś musiał zginąć zarąbany straszliwym mieczem. Nasycony krwią Czerwień zasypiał, a władający nim odzyskiwał zmysły. Sklaven nie dopuszczał jednak, by jakakolwiek siła kierowała jego poczynaniami. Gdy wraz z ludźmi z północy brał udział w łupieżczych wyprawach, rzucał się w wir walki i karmił spragniony brzeszczot posoką wrogów. Dzięki temu przeklęte ostrze dłużej pozostawało uśpione. Draco pilnie baczył, by Czerwień nie dostał się w niepowołane ręce. Słaby umysł łatwo uległby woli broni, a skutki mogłyby się okazać okrutne.

-> Wróżdę kupicie w Empiku!

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Wróżda
Marcin Sindera1
Okładka książki - Wróżda

Słowiańska opowieść pachnąca krwią i żelazem z czasów, gdy bogowie stąpali po ziemi, a wojowie walczyli o wieczną chwałę. Krwawe i niespokojne...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Kyle
T.M. Piro
Kyle
Raj utracony
John Milton
Raj utracony
Krok do szczęścia
Anna Ficner-Ogonowska
Krok do szczęścia
Pokaż wszystkie recenzje