Czas. Fragment książki „Ktosiek"

Data: 2019-03-12 11:03:23 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Czas. Fragment książki „Ktosiek

Ktosiek to pełna uroku lektura dla dzieci i… dorosłych czytających dzieciom!

Do starego domu w małym mieście sprowadza się kilkuletni chłopiec, który poznając zakamarki zdziczałego ogrodu i okolicy, odkrywa… skomplikowane zasady rządzące światem i ludźmi. Zabawne przygody, pierwsze rozczarowania, dziecięce zauroczenia i pogoń za marzeniami prowadzą go do odkrycia, kim naprawdę jest.

Ktosiek jest fascynującą opowieścią o tym, że nie wolno tracić nadziei, choć czasami łatwiej zgubić się w świecie, niż w nim odnaleźć. To podróż w krainę minionego dzieciństwa, która ukazuje dorosłych widzianych oczami dzieci i dzieci w oczach dorosłych.

***

„Ktosiek to książka piękna i poruszająca (…). Jedna z najmądrzejszych powieści, jakie kiedykolwiek czytałem (…). Dzieci będą śledziły losy Ktośka z wypiekami na twarzy. Będą też zadawały rodzicom wiele pytań (…). Najwięcej na lekturze tej powieści zyskają dorośli, gdyż książka ta jest kopalnią myśli i obserwacji, wobec których nie da się przejść obojętnie" – napisał ks. Marek Dziewiecki. Do lektury powieści Beaty Piliszek-Słowińskiej zaprasza Wydawnictwo AdTempus. Dziś prezentujemy jej premierowy fragment: 

Rozdział 10. Czas

Od kiedy mama znalazła nową pracę, wstaje wcześnie i bardzo się spieszy. Wtedy nie można z nią porozmawiać i w końcu wybiega w pół zdania do samochodu. Niby jest spokojna, lecz myślami dawno nieobecna. Czasami bucha z niej para, jak z czajnika, gdy dwoi się i troi w kuchni, zanim wyjdzie z domu. I wtedy jak na złość wysypuje się cukier albo rozbija szklanka. Wszystko przez głupi pośpiech. Gdyby czas nie płynął tak szybko, zdążyłaby wysłuchać opowieści o moich planach na cały dzień i odpowiedzieć na wszystkie pytania. Kiedyś pracowała blisko domu, a teraz musi jeździć do innego miasta.

Gdy kończyłem śniadanie, mamy już nie było, a dziadek wymykał się właśnie do garażu, zostawiając drzwi otwarte na oścież. Miałem do niego dołączyć, ale coś mnie nurtowało. Pobiegłem do swojego pokoju i usiadłem w fotelu pod gałązką pomarańczy. Potem poszedłem do biblioteki i zacząłem wertować encyklopedię. Wyjątkowo dziś nie miałem ochoty reperować kosiarki z dziadkiem, choć uwielbiałem przykręcać śrubki. Jak wygląda czas i gdzie go szukać? Problem mnie przerastał. Nie znalazłem zdjęcia ani rysunku czasu, a w dodatku nic nie zrozumiałem, choć przecież umiem czytać. Typowe głupie pisanie dla dorosłych z mnóstwem mądrych słów. Nie można by jakoś prościej? Poszedłem więc do dziadka.

– Dziadku, a co to jest czas?

– Podaj mi śrubokręt gwiazdkowy. Nie ten, tamten z żółtą rączką. – Zapadła na moment cisza, potem coś zgrzytało, gdy dziadek dokręcał śrubę i sapał coraz głośniej. – No, teraz nie odpadnie. Czas, pytasz mnie… – Dziadek pochylony coś dalej majstrował. – Czas to pieniądz. Podaj mi obcęgi, proszę – powiedział w końcu.

– Jak to pieniądz? Że trzeba go kupić?

– Nie, ale można zarobić pieniądze w czasie.

– A ja myślałem, że w pracy… – rzuciłam niepewnie.

– W czasie pracy, ma się rozumieć. – I wtedy coś chrupnęło i odpadło. Dziadek zrobił się purpurowy na twarzy i syknął jak prawdziwy wąż boa. – Gdzież się to potoczyło… – powiedział, zniżając się do mojego poziomu.

Zazwyczaj oczy mam znacznie bliżej podłogi niż dziadek, ale tym razem było inaczej. Nie mogłem mu pomóc, mimo że chodziłem na czworaka po garażu, zaglądając pod półki i w zakamarki. Czego my właściwie szukaliśmy? Jak wyglądał element, który zginął? Trudno znaleźć coś, co nie wiadomo, jak wygląda, prawda? Ale dalej szukałem i nic, więc w końcu wycofałem się cicho. Dziś przede wszystkim chciałem znaleźć czas, ale gdzie on może być schowany? Wszędzie i nigdzie. Będzie z nim kłopot, jak z elementem kosiarki.

– Mamo, mamo, opowiedz mi o czasie… – poprosiłem, gramoląc się na krzesło, gdy tylko pojawiła się w drzwiach kuchni. Postawiła torby z zakupami na stole i usiadła. Była smutna albo zmęczona. Włączyła wodę na herbatę. Dlaczego zawsze w mig poznaję jej nastrój? 

– Chętnie, tylko chwilę odpocznę. Kilka minut temu o mało nie staranowała mnie ciężarówka… Ledwo zdążyłam uciec na pobocze. Pytasz mnie o czas? Czas tym razem zadziałał na moją korzyść, ale – sam wiesz – jak nie lubię się spieszyć. Zadałeś trudne pytanie. Czas leczy rany. Tak mówią… – powiedziała w końcu z bladym uśmiechem.

– Czyli czas jest lekarzem?

– Czasami najlepszym. I wiesz, jak się mówi jeszcze? Że szczęśliwi czasu nie liczą…

Czajnik zaczął gwizdać, a my zamilkliśmy. Nie miałem innych pytań, zakręciłem się i pobiegłem do swojego pokoju, aby spokojnie to przemyśleć. Żadna z odpowiedzi nie przybliżała mnie do zrozumienia prawdy. I jeszcze większe zamieszanie wprowadziły skomplikowane wywody z encyklopedii, które różniły się od tego, co usłyszałem. Ponadto czas mi się dłużył, więc na pewno nie byłem szczęśliwy, choć o tym jakoś wcześniej nie wiedziałem... Chciałem być już dorosły, aby pić kawę i jeść chrzan. No i chciałem, aby rano czas płynął zdecydowanie wolniej niż wieczorem.

Przed zmrokiem za oknem rozległ się dźwięk kosiarki, więc dziadek jednak znalazł brakującą część. Gdy leżałem już w łóżku, usłyszałem rozmowę w korytarzu, a po chwili otworzyły się drzwi mojego pokoju.

– Nie wiesz, gdzie jest budzik dziadka? – zapytała mama.

– Budzika już nie ma – odpowiedziałem grobowym głosem, profilaktycznie chowając się pod kołdrę.

– Oj, chyba masz coś na sumieniu? – zauważył dziadek.

– No nie ma go i już. Mogę ci pożyczyć mój zegarek na rękę – zaproponowałem.

– Co się stało? – drążyła temat mama.

– Szukałem czasu. W encyklopedii było zdjęcie zegara, więc pomyślałem, że w nim się ukrywa. W środku…

– I co?

– To bardziej skomplikowane, niż przypuszczałem. Pomyślałem, że jak pokręcę wskazówkami, to czas będzie biegł szybciej i stanę się dorosły, ale nie zadziałało. Więc postanowiłem, że cofnę czas, i kręciłem w drugą stronę – też nie działało. No i w końcu „kręcidło” się urwało i rozmontowałem budzik, aby go zreperować...

– Znalazłeś czas? – Dziadek starał się zachować powagę.

– Nie. Czasu nie ma albo jest zrobiony z metalowych trybików i sprężyn – odpowiedziałem ze smutkiem.

– Czas istnieje, a raczej ucieka, widać go w ruchu, w przestrzeni, choć sam w sobie jest niewidzialny. I przemija, dlatego tak ważna jest teraźniejszość, której możemy dotknąć. Przeszłości już nie ma, przyszłość dopiero nadejdzie. Jedyne, co mamy, to dziś. Czas pozostaje niedościgły, dlatego jest tak bezcenny i nie wolno go marnować… – powiedział dziadek. Nie mógł mi wyjaśnić tego wcześniej? Dopiero teraz?

– A gdzie jest to, co kiedyś nazywaliśmy budzikiem? – Mama nie ustępowała.

Wyszedłem spod kołdry i zgrabnym ruchem wysunąłem na środek pokoju ukryte pod łóżkiem pudełko. Zapadła wymowna cisza. Były w nim na dnie rozsypane części budzika i czerwony śrubokręt. Parsknęli śmiechem.

– Mały chłopczyk w poszukiwaniu czasu, ot co... – Mama szybko spoważniała. Patrzyła na mnie i czytała w moich myślach. – Postaram się poświęcić ci więcej uwagi i czasu… – zawyrokowała. Domyśliła się wszystkiego, zanim powiedziałem cokolwiek o przyczynach swoich poszukiwań.

Gdy wstałem rano, na moim biurku stał budzik… w całości. Dziadek pewnie pół nocy go montował. Słuchałem, jak głośno cykał. Odwracałem głowę na chwilę i znów patrzyłem na tarczę zegara, tylko w ten sposób mogłem zaobserwować powolny ruch wskazówek, czyli upływ czasu. Obok leżały jakieś niepotrzebne części. Dziadek jest jednak wielkim mistrzem – złożył wszystko w całość i jeszcze odzyskał garstkę drobiazgów.

Potem wyjaśnił mi, że budzik stał się zwykłym zegarem, który nie potrafi już dzwonić. Miał mi przypominać, że niewidzialne też istnieje, przejawia się w inny sposób, niedostępny dla oczu. Zupełnie jak miłość bliskich mi osób.

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Ktosiek
Beata Piliszek-Słowińska0
Okładka książki - Ktosiek

Pełna uroku lektura dla dzieci i… dorosłych czytających dzieciom! Do starego domu w małym mieście sprowadza się kilkuletni chłopiec, który...

dodaj do biblioteczki
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje