Były: jedyne w Polsce wydania dzieł zebranych Fiodora Dostojewskiego czy Josepha Conrada. Wprowadzenie na nasz rynek takich autorów jak Gabriel García Márquez, Kurt Vonnegut, Umberto Eco. Książki-legendy, które uformowały kilka pokoleń. Od „Szoku przyszłości” Alvina Tofflera po „O sztuce miłości” Ericha Fromma. Od „Dróg kontrkultury” Aldony Jawłowskiej po „Globalizację” Zygmunta Baumana.
Jest: likwidacja Państwowego Instytutu Wydawniczego z powodu wielomilionowych długów. Pracownicy PIW odbierają ostatnią wypłatę. Odpraw nie będzie, to nie górnictwo, ludzie od książek nie będą palić opon.
Tak pisze w "Newsweeku" Piotr Bratkowski. A zapowiadało się przecież, że nie będzie tak źle. Kiedy rok temu na nasze zaproszenie Prezes Rady Ministrów Donald Tusk odwiedził Warszawskie Targi Książki i spotkał się, by odebrać książki od Internautów w ramach akcji "Polećmy książki premierowi", mieliśmy wspaniałe deklaracje. Premier - to rzecz niespotykana - podpisał protest przeciwko likwidacji PIW, która przecież była decyzją ministra z jego własnego rządu! Podkreślał, że osobiście zadba o to, by dorobek Państwowego Instytutu Wydawniczego nie został zmarnowany. Podkreślał, że fakt, iż PIW - po raz pierwszy od lat - uniknął strat finansowych - zasługuje na szacunek i rozważenie pierwotnej decyzji.
Jak widać - deklaracje polityków okazały się czystym PRem. Były to wyłącznie szumne słowa, po których dziś nie pozostaje nic. Wyszło tak, jak wyszło. Czyli - jak zwykle.
Na szczęście - "wyszło" co innego. Nakładem PIW-u zdążyły jeszcze wyjść "Fedra" Racine'a i "Król Edyp" w nowym przekładzie Antoniego Libery. W serii "Plus minus nieskończoność" ukazała się książka "Bóg, w którego wątpimy" Johna Humphrysa. Ukazały się ważne szkice o Broniewskim i Herbercie. Zdążyło wyjść wiele innych ważnych książek, po które sięgać będziemy zapewne jeszcze przez wiele lat. Te książki pozostaną. Pozostaną jako dorobek PIW-u - oficyny, która przez lata opierała się modom i trendom, ktora pozostawała instytucją niszowo-niekomercyjną. Pozostaną - ale jako dorobek PIW-u, a nie polityków.
Po politykach pozostanie nam tylko niesmak.