Chcę z pana pomocą wejść do sejmu... Fragment książki „Wszyscy kumple posła Krudy"

Data: 2020-01-29 09:36:11 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Książka Wszyscy kumple posła Krudy Krystiana Piwowarskiego to opowieść o kreaturach i kobietach. Gdy zejdziesz pod powierzchnię, pod bruk chodników i asfalt ulic, gdy zstąpisz na samo dno, tam, gdzie w mroku mieszka Bestia, ujrzysz zbiorowisko amoralnych kreatur siedzących po szyję w czymś gęstym o brzydkim kolorze, czymś, co powstało ze zmieszania płynnego kłamstwa z pianą obłudy i stężałym cynizmem.

Obrazek w treści Chcę z pana pomocą wejść do sejmu... Fragment książki „Wszyscy kumple posła Krudy" [jpg]

Opowieść o kobietach jest inna. Dzieje się w świetle dnia, w pełnym blasku prawdy. Jest tragiczna, złożona z aktu desperacji, uwięzienia, milczącego marszu, zamachu bombowego i przemiany Loli. Kim jest Lola? Jest kobietą, która otworzyła oczy; kobietą dającą nam wszystkim nadzieję. Lola zabije Bestię. Brzmi to jak jedna z tych fantastycznych przepowiedni, ale zapewniam – spełni się.

Do lektury książki Krystiana Piwowarskiego zaprasza Wydawnictwo Lira. Dziś w naszym serwisie prezentujemy jej premierowe fragmenty: 

Więc już nie morze południowe, słońce, biel, seledyn i kobalt, nie przestrzeń i wolność, ale morze krwi; nie delfiny, ale ciała i fragmenty ciał. Inne barwy, inny krajobraz, inny sens.

Niebo w nocy zachwyca

Antoni Kruda i Wontroba spotkali się w stajni. Wontroba prosił o dyskrecję. Zaproponował rozmowę o polityce, ale bez polityki. Polityką nazywał trzy prawdy o jednej i tej samej sprawie, kiedy myśli się jedno, mówi drugie, a trzecie robi. Wontroba tak nie chce. Niech to będzie spotkanie mężczyzn mających na widoku dobro kraju. Kruda przystał na warunek. O partnerstwie nie było mowy z uwagi na różnice w statusie majątkowym, prestiżu, sile wpływów, rozpoznawalności i tak dalej. Wontroba musiał przekonać Toniego do siebie, co jednakże nie było trudne, zważywszy na otwartość rozmówcy, na jego umiarkowane poglądy i sprzyjanie rozsądnym pomysłom.

Wontroba przyjechał w porze, kiedy rozgwieżdżone, litościwe ciemności przykrywały ziemię. Wysiadłszy z samochodu, wciągnął w płuca powietrze tak lekkie, tak pachnące trawą i ziołami, jakby umęczona ziemia, za dnia mordowana, tylko nocą mogła odetchnąć pełnią swych łąk i lasów. Wontroba oddychał razem z nią. Współczuł ziemi, bolał nad jej coraz słabszym zdrowiem. Skierował się w stronę światła; wrota stajni były szeroko otwarte, co pozwalało mu oglądać koński teatr. Kruda stękał, przemawiał miękkim głosem i czyścił spocone konie wiechciem siana, zgrzebłem i dłonią. Sam także był spocony. Miał na sobie wypchane portki i fantastyczną koszulę w zielonobiałą kratę. Konie śmierdziały sobą, a Kruda końmi. Pracował bez pośpiechu, pieszczotliwie i starannie. Przesuwał palcami po końskich karkach i bokach i przemawiał do końskiego rozumu. Konie strzygły uszami i pochrapywały. Wontroba oparł się o ścianę i patrzył. Kruda nie przerwał końskiej serenady.

— Koniarz z pana — zauważył Wontroba.

— A pan? Ma pan jakieś zwierzę?

— Nie.

— Nie lubi pan?

— Nie potrzebuję.

— Wytrzymuje pan sam ze sobą?

— Tak. Jakoś się dogadujemy.

— Dobrze. Już kończę.

— One rozumieją?

— Nie rozumieją słów, ale wyczuwają sercem, co do nich mówię.

— Podzielają pańskie opinie?

— Zazwyczaj tak.

— Poczekam na zewnątrz. Noc jest piękna.

— Tu zawsze jest piękna. Zaraz będę.

Wontroba wyszedł. Zadarł twarz i patrzył w przeszłość. Wie, że stamtąd przyszedł, wie, gdzie jest, wie, dokąd chce pójść. Nie wie, czy dojdzie. Nadszedł Kruda. On także zadarł twarz. Zapytał, czy Wontroba zna nocne niebo, umie nazwać gwiazdy i konstelacje.

— Słabo. Właściwie wcale. A pan?

— Wiem sporo. Kiedy jestem tu nocą, rozkładam leżak i patrzę. Może ma pan ochotę?

— Rozmawiać pod gwiazdami?

— Nie rozmawiać. Milczeć. Inaczej to nie ma sensu, wie pan. Czy można powiedzieć coś, co znaczeniem przewyższy pustkę, która nas pochłonie? Chciałbym — ciągnął Kruda, patrząc w górę — żeby dusza człowieka była tak czysta, tak przejrzysta jak to niebo. Pan najwyraźniej też tego chce. Każdy na pewnym etapie życia tego chce. Ale jest inaczej. Rozmawiając o ludzkich sprawach, nie należy spoglądać w górę. Należy patrzeć w dół, pod stopy, i widzieć błoto, z którego się zrodziliśmy i w którym żyjemy. Chodźmy do środka. Napijemy się.

Kruda zaprowadził Wontrobę do bungalowu. W pokoju bilardowym zaproponował hiszpańską brandy. Cardenal Mendoza.

— Zna pan?

— Nie. Nie piję — powiedział Wontroba.

— Choroba alkoholowa?

— Nie. Po prostu. Lubię mieć trzeźwy umysł. Chcę panować nad sytuacją.

— Udaje się panu?

—Tak. Na ogół.

— Jak pan określi swoją sytuację?

— Jako niewygodną. Bez przyszłości.

— Ja się napiję. Może pan mówić bez skrępowania. — Uważam pana za człowieka dotrzymującego słowa — zaczął Wontroba.

— Dlatego chciał się pan spotkać?

— Tak. Panu można powierzyć sekret.

— Miło mi to słyszeć. Proszę mówić. Wszystko zostanie między nami.

— Chcę z pana pomocą wejść do sejmu.

— Odejdzie pan od Kota?

— Tak. Jeżeli pan mi obieca.

— Nie obawia się pan jego reakcji?

— Obawiam. Dlatego zabezpieczam naszą transakcję. — W jaki sposób?

— Gromadząc kompromitujące dokumenty.

— On nie zauważy?

— Jestem ostrożny.

Kruda się napił. Zapytał:

— Dlaczego związał się pan z tym człowiekiem?

— Nie tylko ja. Pan również. I jeszcze paru.

Kruda pochylił głowę. Przetarł usta wierzchem brudnej dłoni.

— Obyśmy nie musieli za to zapłacić — powiedział. — Jeśli nic się nie zmieni, zapłacicie.

— Pan nie?

— Ja także, ale dużo mniej. Ucierpi moja ambicja. To wszystko.

— Chce pan popatrzeć na gwiazdy? Śmiało, bierz pan leżak. Ja tu dzisiaj zostanę. Dołączę do pana.

— Nie, dziękuję.

— Kosmos to za dużo dla pana?

— Dla pana nie?

— Również. Ale od czasu do czasu warto sobie uświadomić, że nic nie znaczymy.

Wontroba odjechał. Kruda zatelefonował do żony. Powiedział, że przenocuje w hacjendzie. Trochę wypił i chce mu się spać. Życzył Loli dobrej nocy. Zapytał o syna. Poszedł z butelką do stajni. Pogadał z końmi. Łyknął raz i drugi. Powiedział koniom dobranoc. Ułożył się na belach siana i nakrył derką.

W naszym serwisie możecie już przeczytać kolejny fragment książki Wszyscy kumple posła Krudy. Powieść Krystiana Piwowarskiego kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Wszyscy kumple posła Krudy
Krystian Piwowarski0
Okładka książki - Wszyscy kumple posła Krudy

To opowieść o kreaturach i kobietach. Gdy zejdziesz pod powierzchnię, pod bruk chodników i asfalt ulic, gdy zstąpisz na samo dno, tam, gdzie w mroku...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje