Basia zawału dostanie... Fragment powieści „To nie koniec świata"

Data: 2019-07-29 11:04:33 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Życie potrafi zaskakiwać. Przekonuje się o tym Halina, bo choć szczęście o imieniu Ewunia jest słodkie, to rola matki ją przeraża, zaś nietypowe zachowanie partnera odbiera resztki nadziei… 

Ale od czego są przyjaciele?! Basia i ciotka Bogusława, którą dopadła miłość, postanawiają wspólnie zaopiekować się Haliną. Nadzieja, zdrada i tajemnice przeplatają się ze sobą, a kłamstwo jest jak bumerang, wystarczy rzucić i wróci. I chociaż czasami wydaje się, że trawa u sąsiada jest bardziej zielona, to może być podlana łzami, bo każdy skrywa sekrety. Nawet Rzepkowa. 

Nowe perypetie bohaterów znanych już z powieści Na koniec świata zostały okraszone jodłowaniem, wiarą i receptą, że wszystko ma swoją porę, a potknięcia i porażki to nie koniec świata. Do lektury powieści To nie koniec świata zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Warto wziąć udział w konkursie, który poświęcony jest tej właśnie książce. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam fragment książki To nie koniec świata. Dziś czas na ciąg dalszy tej historii: 

Po okolicy rozchodziło się głośne „meee, meee”. Ignacy Bielik szedł przez wieś, ciągnąc za sobą na sznurkach dwa małe, białe jak śnieg koźlątka.

– Chodź, Balbina, nie bierz przykładu z Ptysia – zachęcał małe włochate stworzenia do spaceru. – Jeszcze kawałeczek i bendziecie na miejscu. Bendzie wam dobrze u nowej gospodyni. Mówie wam, Gabryśka, co to ją Rzepkowa w prezencie Basi dała, ma tam jak w niebie. Basia to jej kompiele łurzondza. To i wam niczego nie zbraknie. No choćta, ło tam. – Wskazał palcem w stronę Zielonego Zakątka. – A popatrzta ino, jedzenia to wam tu nie zbraknie, zieloniuchno, aż ślinka cieknie, co? – Stanął i zachęcał stworzenia, które postanowiły poskubać przydrożną trawę. – Przecie nie bende gorszy od Wiesiuchny. Basia ledwo co żyje, pani Bogusława szarpać sie nie może, a to i wy trochu w pracy im ulżyta. I wilk syty bendzie, i łowca cała. A i ja dobry łuczynek zrobie. No, choćta, uparciuchy jedne.

Koźlaki podniosły łebki, zameczały i ruszyły za Ignacym.

– Wszelki duch Pana Boga chwali. – Bogusława przeżegnała się na widok maszerujących po podwórku gości. – Co pan, panie Ignacy, tak z kozami spaceruje? – zapytała zdziwiona tym niecodziennym widokiem.

– Ano w gości my przyszli z prezentem.

– Aaaa…– wyjąkała, zastanawiając się, co to za prezent. Pokazała palcem na Ignacego i kozy.

– No, może i źle żem powiedział, bo łone to nie goście. Łone to prezent.

Bogusława wytrzeszczyła oczy i tym razem wydukała:

– Yyy… aaa… ale, że co? Że…

– No, kozy żem wam przyprowadził, bo roboty z trawom mata dużo, a robić nie ma komu. Znaczy, że nie możeta – poprawił się. – A koźlaki to wam trawke obkoszom z apetytem. A i kiedyś mleczko bendzie, a kozie mleko to samo zdrowie.

– Panie Ignacy, co panu do głowy strzeliło? Jakie znowu kozy? Przecież my o kozach pojęcia nie mamy! – wykrzyknęła przerażona, patrząc z obawą na sympatyczne stworzenia.

– A tam, wielkie mi mecyje. Gabryśka ma sie dobrze, to i kozy bendom miały nie zgorzyj. Jak bendzie trza, to przyjde i pomoge. – Wręczył sznurki oszołomionej Bogusławie. – A spać to łone mogom i z Gabryśkom.

– Ale, ale, panie Ignacy, tak się nie robi! – wykrzyknęła przerażona. – Co ja mam z nimi zrobić? Co one mają jeść? Będzie lepiej, jak je pan zabierze z powrotem.

– Eee, nieładnie, darowanemu koniowi sie w pysk nie zaglonda. A koza to i mietłe zje, to sie nie ma co bać. Dzisiej trawy pojadły, a jutro paszy przyniese i wszytko łobjaśnie – skończył, zakręcił się na pięcie i skierował w stronę furtki.

Bogusława stała jak słup soli, trzymając w ręku sznurki.

– Jezu, powiedział: koniowi? Niech go ręka boska broni. I chyba muszę zacząć uważać, o co proszę – powiedziała do siebie, patrząc to na oddalającego się od ich posesji darczyńcę, to na dwa małe, cudne stworzonka. – Proście, a będzie wam dane… dobre sobie. Co ja jej powiem? „Basiu, nie uwierzysz, już nie musimy się martwić o trawkę, właśnie dostałyśmy ekologiczną, bezprzewodową kosiarkę, a nawet dwie”. To już nie jest komedia, to dreszczowiec. Baśka zawału dostanie, jak zajrzy do Gabrysi.

Powieść To nie koniec świata kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
To nie koniec świata
Ewa Maja Maćkowiak0
Okładka książki - To nie koniec świata

Życie potrafi zaskakiwać. Przekonuje się o tym Halina, bo choć szczęście o imieniu Ewunia jest słodkie, to rola matki ją przeraża, zaś nietypowe zachowanie...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Lato drugich szans
Dagmara Zielant-Woś
Lato drugich szans
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Upiór w szkole
Krzysztof Kochański
Upiór w szkole
Piwniczne chłopaki
Jakub Ćwiek
Piwniczne chłopaki
Dolina Marzeń. Przeszłość
Katarzyna Grochowska
Dolina Marzeń. Przeszłość
Szczerbata śmierć
Arkady Saulski
Szczerbata śmierć
Bez litości
Michał Larek
Bez litości
Z okruchów nadziei
Anna Siedlecka
Z okruchów nadziei
Pokaż wszystkie recenzje