Nagrodzona Pulitzerem pisarka Harper Lee oskarża miejskie muzeum w Monroeville w Alabamie o wykorzystywanie jej popularności - podaje "The Guardian".
Minęło już ponad 50 lat, odkąd Harper Lee opublikowała powieść Zabić drozda - poruszającą książkę o rasowej niesprawiedliwości w głęboko podzielonym stanie Alabama. Dziś miejscowość, w której Lee się urodziła i wychodziła i która dostarczyła jej inspiracji do napisania bestsellerowej powieści ponownie staje się areną dramatycznych wydarzeń.
Monroeville wstrząsnęła wieść, że niemal całkowicie ślepa i głucha pisarka wniosła pozew przeciwko miejskiemu muzeum, oskarżając niewielką, nie przynoszącą zysków instytucję o wykorzystywanie jej sławy i prestiżu nagrodzonej Pulitzerem książki bez zaoferowania Lee odpowiedniego wynagrodzenia. Muzeum odpowiada, twierdząc, że pozew Lee jest fałszywy i pozbawiony sensu, ostrzegając również, że działania prawne mogą zniszczyć instytucję, która jako jedyna dba o dziedzictwo pisarki, a przy tym sprawia, że miasteczko jest interesującym miejscem dla turystów.
Co ciekawe, miasto przyciąga odwiedzających tym częściej, że większość swego dzieciństwa spędził w nim również znany pisarz, Truman Capote, który był przez lata sąsiadem Harper Lee. Autorzy stali się bliskimi przyjaciółmi, a Lee wspierała Capotego, gdy ten przygotowywał research do swej książki Z zimną krwią.
Zarówno Lee, jak i Capote zostali upamiętnieni w Monroe County Heritage Museum, które odwiedza rocznie 30 tysięcy osób. Najwięcej turystów przybywa w kwietniu i maju, kiedy na terenie odtworzonego budynku sądu, który stanowił model do scenografii filmu "Zabić drozda" z Gregorym Peckiem, obejrzeć można teatralną adaptację powieści Lee.
Jedyna opublikowana przez Lee powieść uznawana jest za jedno z największych arcydzieł literackich XX wieku. Sprzedano 30 milionów egzemplarzy, a książka jest na liście lektur w 3/4 amerykańskich szkół. Akcja usytuowana jest w latach trzydziestych w fikcyjnym mieście Maycomb, mocno przypominającym Monroeville. Na tym jednak nie koniec podobieństw. Ojciec pisarki, Amasa Colman Lee, podobnie jak bohater powieści Atticus Finch, był prawnikiem i senatorem. Istnieje też oczywiste powiązanie pomiędzy pisarką a młodą narratorką powieści, Scout i wyraźne podobieństwo pomiędzy jej bliskim przyjacielem Dillem a Trumanem Capote.
- Zabić drozda i jest, i nie jest książką autobiograficzną - mówiła Lee w jednym z wywiadów. - Proces i oskarżenia o gwałt są inspirowane sprawami autentycznymi, jednak ukazane w sposób niedokładny. Kluczowa jest jednak atmosfera tych czasów, jaką zapamiętałam z miasta, w którym żyłam. Oraz obrazy, jakie zapamiętałam z sali sądowej, w której siedziałam jako dziewczynka, obserwując pracę mojego ojca.
Lee rzadko ujawniała swój stosunek do muzeum. Pisarka nie znosiła jednak nadmiernego zainteresowania swoją osobą i zdarzało jej się narzekać na "przemysł" inspirowany jej książką, jaki powstał w Monroeville. Zaprotestowała ostatnio, gdy w 2002 roku muzeum opublikowało książkę kucharską, "przypisywaną" jednej z powieściowych bohaterek. Pracownicy muzeum podkreślali, że gdy dowiedzieli się o niezadowoleniu Lee, natychmiast wycofali książkę ze sprzedaży.
Ale stosunki Lee z muzeum nie były stale napięte. Trzy lata temu pisarka odwiedziła gmach muzeum podczas uroczystości z okazji 50-lecia publikacji powieści. Gdy otrzymała od pracowników muzeum bukiet kwiatów, odpowiedziała: "Najdrożsi przyjaciele, te róże są niesamowite, uwielbiam je. Wasza Nelle Harper Lee".
Niestety, w ubiegłych latach Lee podupadła na zdrowiu. Wiele osób podejrzewa, że za pozew odpowiadają przede wszystkim agent Lee i jej prawnik - bez wpływu osób trzecich autorka mogłaby bowiem nie zdecydować się na podjęcie kroków prawnych.
fot. Wikipedia.org