Internet to miejsce, w którym wielu jego użytkowników czuje nieograniczoną wolność. W ostatnim czasie odbyła się sprawa o zniesławienie Filipa Łobodzińskiego, autora polskiego przekładu książki Boba Dylana. Oskarżona została kobieta, która w sieci pozostawiła anonimowy hejterski komentarz.
Filip Łobodziński jest znanym dziennikarzem tłumaczem, pisarzem i muzykiem, który realizował programy telewizyjne i radiowe, a obecnie jest prowadzącym program Xięgarnia emitowany na TVN24. Oprócz tego zajmuje się tłumaczeniem literatury hiszpańskiej, ale również – utwory Boba Dylana i Milesa Davisa.
W 2017 roku nakładem Biura Literackiego ukazała się w Polsce antologia tekstów Boba Dylana pt. Duszny kraj. Książka zawierała ponad 130 utworów popularnego amerykańskiego piosenkarza i tekściarza. Za przekład odpowiedzialny był właśnie Filip Łobodziński.
Przy premierze książki, a antologii napisały media, w tym dziennikarze poczytnego Onetu. To właśnie pod jednym z artykułów na tej platformie znalazł się anonimowy komentarz. Osoba ukrywająca się pod pseudonimem Koko zarzuciła Łobodzińskiego niesamodzielną pracę – według słów internautki, w przekładzie pomagać mieli mu znajomi i rodzina, a tłumaczenia Filipa Łobodzińskiego miały być „na żenującym poziomie”.
Łobodziński „popisał” się słabiutkim angielskim w książce. Najlepsze tłumaczenia tekstów Dylana zrobili znajomi i rodzina Łobodzińskiego, natomiast samodzielne tłumaczenia są na żenującym poziomie – tak według portalu WirtualneMedia.pl skomentować przekład miała anonimowa użytkowniczka.
Okazuje się jednak, że w sieci nie można pozostać całkowicie anonimowym. Choć początkowo Filip Łobodziński zlekceważył sprawę, ostatecznie zdecydował się na zgłoszenie sprawy organom ścigania. Policja odszukała autorkę komentarza, a sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Pruszkowie.
Kobiecie oskarżono o zniesławienie i znieważenie, narażające na utratę zaufania publicznego przy użycie do tego celu środków masowego przekazu, traktuje o tym art. 212 kodeksu karnego. Choć oskarżona nie stawiła się na rozprawie, to sąd zdecydował się na wydanie wyroku – uznano winę oskarżonej, nakładając na nią karę pieniężną, którą ma przeznaczyć na rzecz hospicjum dla dzieci i karę ograniczenie wolności w postaci prac społecznych.
W sieci wielu z nas jest łatwiej się komunikować. Często jednak wielu internautów zaczyna robić w niej rzeczy, jakich nie zrobiłoby nigdy w życiu „w realu”. Jakiś czas temu pisaliśmy m.in. o apelu pisarzy dot. zaostrzeniu przepisów w sprawie pobierania i udostępniania e-booków za darmo w sieci.
Wyrok w sprawie nie jest prawomocny, jednak już teraz Łobodziński cieszy się z sukcesu. Pokazuje to bowiem, że pomimo teoretycznej anonimowości, w sieci nadal obowiązuje nas kultura, ale przede wszystkim – prawo.