Akcja #książkanawakacje: „Łowca smaku"

Data: 2019-07-03 11:42:21 | Ten artykuł przeczytasz w 12 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Zaplanowaliście wyjazd urlopowy? A może już „siedzicie na walizkach"? Niezależnie od tego, czy wyruszacie na drugi koniec Polski, świata, czy też spędzicie aktywne lato w mieście, pamiętajcie, by mieć przy sobie interesujące lektury. W ramach akcji #książkanawakacje będziemy systematycznie prezentowali Wam takie książki. Naszą dzisiejszą propozycją jest kryminał w najlepszym smaku – Łowca smaku Urszuli Ziętek.

Książka opowiada o perypetiach dziennikarza kulinarnego, Garika Nadeja, który zostaje powiązany z morderstwem kolegi z branży. Razem z szaloną przyjaciółką Sylwią postanowił rozwikłać tajemnicę zbrodni, aby oczyścić się z zarzutów.

Co należy podać do ramenu? Czy da się po smaku rozpoznać składniki potrawy? I najważniejsze – kto mógł pragnąć śmierci znanego warszawskiego krytyka kulinarnego?

Tego wszystkiego dowiecie się z Łowcy smaku. Urszula Ziętek udowodniła, że nawet najbardziej ponure zbrodnie da się opisać z humorem, dystansem i… smakiem! Do lektury zaprasza wydawnictwo Manufaktura Słów, a my prezentujemy premierowe fragmenty publikacji: 

Rozdział I

Im bliżej było do godziny 18:00, tym mocniej ogarniało go przekonanie, że nie ma najmniejszej ochoty na ten wieczór. Bolała go głowa, a im więcej pił wody, tym pragnienie, które czuł, było większe. Było mu zimno i najchętniej schowałby się pod kołdrą i przeczekał do czasu, aż mu się polepszy. Niestety teraz nie mógł się wycofać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że całe zamieszanie to w głównej mierze jego wina. Dziennikarz z gazety „Wokół stołu” również miał w tym swój udział. Jednak gdyby Garik nie wypił aż tyle i nie zaczął przechwalać się, że jest największym smakoszem w tym kraju, pewnie Tomasz Opocki nie wymyśliłby całej tej prowokacji. A tak czekał go teraz mało interesujący wieczór, podczas którego będzie musiał udowodnić wszystkim gościom znajdującym się w barze „Przystań”, że dzięki swojemu niezwykłemu talentowi do wyczuwania smaków w jedzeniu, potrafi odgadnąć bezbłędnie wszystkie składniki, z których została przyrządzona potrawa.

Chociaż ledwo pamiętał, jak to się zaczęło, bez najmniejszych kłopotów potrafił sobie przypomnieć moment, kiedy z dumą opowiadał o swoich niezwykłych zdolnościach. Jedno zdanie, które miało zakończyć wieczór, pozostawiając całe towarzystwo zdumione i oszołomione, doprowadziło do tego, że dzisiejszy wieczór spędzi w towarzystwie mało sympatycznego dziennikarza:

– Kto nie wierzy w moje zdolności, niech rzuci mi wyzwanie! – Na samo wspomnienie tych słów zrobiło mu się niedobrze, a jednocześnie poczuł wstyd, że po raz kolejny poniosło go po alkoholu. Często zastanawiał się, dlaczego nie może upijać się na wesoło, albo chociaż usypiać, tylko zawsze wstępuje w niego duma narodowa i niepohamowana chęć chwalenia się swoją historią, przeszłością i talentem. Nadszedł w końcu ten moment, w którym znalazł się chętny, który to wyzwanie podjął – Tomasz Opocki – jego konkurent od kilku lat. Zdaniem Garika, Tomasz jako krytyk kulinarny, radził sobie całkiem nieźle. Pojawiał się na wszystkich najciekawszych branżowych imprezach i miał lekkie pióro, ale porozmawiać z nim się nie dało. Egoizm w połączeniu z wysoką ambicją sprawiały, że każda próba rozpoczęcia rozmowy kończyła się zazwyczaj kłótnią i awanturą. Tamtego wieczoru widząc jego zaczerwienione, przebiegłe oczy, Garik mógł przewidzieć, że jego słowa sprowokują Tomasza. Jednak po raz kolejny okazało się, że alkohol skutecznie blokuje racjonalne myślenie i uaktywnia impulsywne zachowania.

Właściwie nie obawiał się porażki. Naukowo udowodniono, że 40% społeczeństwa Armenii posiada genetycznie dużo więcej kubków smakowych niż przeciętny człowiek. Dzięki tej umiejętności są niezwykle wrażliwi na smak potraw, szczególnie na smak gorzki. Mama Garika zawsze z dumą opowiadała mu, że są potomkami prehistorycznej grupy „zwiadowców”. Zadaniem ich przodków było szukanie pokarmów nadających się do spożycia. Ponieważ w naturze gorzki smak zwykle oznacza truciznę, ich zdolności były niezwykle cenione przez pozostałych członków plemienia. Garik wprawdzie nigdy nie znalazł potwierdzenia tej legendy, ale niezwykły talent w połączeniu z pasją kulinarną uczyniły go jednym z najpopularniejszych krytyków kulinarnych ostatnich lat.

Kiedyś był przekonany, że w przyszłości zostanie kucharzem, tak jak chciała i o czym marzyła jego mama. Szybko jednak zmienił plany. Podczas studiów aktywnie działał w klubie studenckim i zainteresował się tematyką kulinarną. W ramach poszukiwania nowych i niecodziennych smaków często odwiedzał różne restauracje. Ponieważ inni studenci szukali miejsc, gdzie można smacznie i przede wszystkim niedrogo zjeść, Garik postanowił sporządzać notatki po każdym wspólnym wyjściu do restauracji. Swoje przemyślenia i opinie publikował w gazecie studenckiej. Okazało się, że jego artykuły są bardzo popularne i wyczekiwane wśród studentów. Garikowi to się podobało. Odkrył swoją własną drogę.

Po ukończeniu studiów postanowił kontynuować swoją pasję. Zatrudnił się w lokalnej gazecie o tematyce kulinarnej. Robił to, co kochał i jeszcze na tym zarabiał. Idealne połączenie. Niewielu jego znajomych miało tyle szczęścia co on. Zazwyczaj wykonywali pracę, której nie lubili. Podczas spotkań Garik był chyba jedyną osobą, która nie narzekała na swoją pracę.

Niestety, jego drugi, już nie tak chwalebny talent do przechwalania się po spożyciu alkoholu sprawił, że stał teraz przed szafą i zastanawiał się, jaką zagadkę przygotował dla niego Tomasz na dzisiejszy wieczór. Nie potrafił przewidzieć, co ten człowiek wymyślił. Z jednej strony nie spodziewał się niczego wielkiego, ponieważ nie widział w tym sensu. To była zwykła, pijacka przechwałka. Z drugiej strony, nigdy nie wiadomo, jak poczuje się i zachowa inna osoba. Równie dobrze może okazać się, że przechwałki Garika uraziły dumę Tomasza. W takim przypadku należało się spodziewać prawie olimpijskiej konkurencji odgadywania smaków.

Jego szafa pełna była ubrań, ale wybór nigdy nie był prosty. Dużo sprawniej szło mu dobieranie potraw. Próbować, smakować, szukać niecodziennych połączeń i opisywać niezwykłe historie na temat jedzenia – to był jego żywioł, a nie dobieranie garderoby na męski wieczór. Niezwykle żałował, że Sylwii – asystentki redakcji, w której pracował – dzisiaj z nim nie będzie.

Ta drobna, urocza dziewczyna nie dość, że zawsze potrafiła mu doradzić, w co się ubrać, żeby wyglądać efektownie, to jeszcze byłaby dla niego wsparciem. Niestety, dzisiaj będzie musiał poradzić sobie sam. Sylwia miała pomagać swojej siostrze w przeprowadzce i urządzaniu nowego mieszkania. Dla pewności jednak postanowił do niej zadzwonić. Podniósł telefon, który leżał na szafce koło łóżka i wybrał numer Sylwii.

– Hallo – usłyszał zaspany głos.

– Hej, tu Garik – powiedział. – Może jednak zmienisz zdanie i pójdziesz dzisiaj ze mną? – Zapytał.

– A co ty taki cykor się zrobiłeś? – Zaśmiała się Sylwia. Dobrze wiesz, że dzisiaj nie mogę.

– Nie możesz wyskoczyć na godzinkę?

– Wiesz, że nie – odpowiedziała stanowczo Sylwia. – Właśnie wniosłyśmy meble kuchenne i teraz będziemy je skręcać. Siostra sama sobie nie poradzi.

– Ekipę trzeba było wynająć, to by wam poskręcała.

– Wiesz, że moja siostra jest super oszczędna. Jak coś może zrobić sama, to tak zrobi. Kończę już. Powodzenia i koniecznie do mnie zadzwoń. Umieram z ciekawości, co też przyszykował dla ciebie Tomasz Opocki.

– Oby nic wielkiego, boli mnie głowa i mam plan szybko wrócić do domu.

– Twoja wina, więc teraz cierp – zaśmiała się. – Może to cię w końcu nauczy trzymać język za zębami.

– Zero wsparcia od przyjaciół – westchnął Garik. – Dobrze, że do ciebie zadzwoniłem. Od razu mi lepiej. Teraz jestem gotowy na wyzwanie.

– Zawsze do usług – zaśmiała się Sylwia. – Trzymaj się.

– Cześć! – Pożegnał się Garik. – Bawcie się dobrze. I nie połam palców.

Spojrzał na zegarek. Była 17:20, za chwilę miała przyjechać taksówka. Włożył szary garnitur, w którym zawsze wyglądał dobrze, ostatnie spojrzenie w lustro, poprawił opadający mu na czoło kosmyk czarnych włosów i wyszedł z domu.

Wieczór był ciepły i przyjemny. Wczoraj cały dzień padał intensywny deszcz i wiał silny wiatr. Dzisiaj aura się zmieniła, co ucieszyło Garika. Po deszczu nie było śladu. Niebo było bezchmurne. Od czasu do czasu czuć było tylko delikatne podmuchy ciepłego wiatru. Pogoda mu sprzyjała.

Taksówka już na niego czekała. Gdy ruszyła, oparł się wygodnie na tylnym siedzeniu i rozkoszował się widokiem miasta. Mieszkał w Legionowie od 16. roku życia i mimo upływu lat ciągle lubił to miasto. Choć miał liczne propozycje wyjazdu do Warszawy, Garik wolał zostać tutaj. Być może kiedyś przyjdzie taki moment, że zdecyduje się na przeprowadzkę, ale teraz lubił widok tych starych budynków. Zwłaszcza wieczorem. Dla niego ciągle było tu wiele ciekawych historii do odkrycia nie tylko kulinarnych. Dla większości ludzi Legionowo było zwykłym małym miasteczkiem ze szkołą policyjną. Tak myśleli ci, którzy tu nie mieszkali. Dla Garika ta malownicza miejscowość kryła o wiele więcej. Równie fascynujący co samo miasto, byli dla Garika mieszkańcy. Rozmawiając z nimi, czuło się ich głęboką więź z tym miastem. Byli dumni, że są mieszkańcami Legionowa i bardzo dbali o to, żeby miasto się rozwijało i wyglądało coraz piękniej. Rodzinny dom Garika znajdował się bardzo daleko, ale nigdy nie czuł się tutaj samotny. Dla niego był to jedyny dom, który pamiętał i z którym był związany.

Po trzydziestu minutach dotarł na miejsce. Niewielki budynek z bali otoczony kilkoma starymi świerkami prezentował się jak chatka z bajki. Tak naprawdę, jeśli ktoś nie wiedział, gdzie szukać tej wyjątkowej restauracji, trudno było mu trafić do „Króla kuchni”. Garik wyjątkowo lubił to miejsce i mimo całego tego zamieszania był wdzięczny Tomaszowi, że wybrał akurat tę restaurację na spotkanie. Przechodząc przez stare, drewniane drzwi, miało się wrażenie, że człowiek przenosi się w zupełnie inne miejsce. Zwłaszcza wieczorem, kiedy mrok przysłania okoliczne bloki, wydawać by się mogło, że gdzieś z tyłu za drzewami szumi morze. Atmosfera tego miejsca sprawiała, że goście restauracji mogli tu odpocząć od codziennego zgiełku i bieganiny. Jednak, co najważniejsze, mogli tutaj rzeczywiście bardzo dobrze zjeść. If you ever considered a Business setup in Belize you may have come to the conclusion that it is a perfect way to gain privacy and anonymity while doing business online. Same as many others in your situation have considered before.

Zazwyczaj jest to spokojne i ciche miejsce. Jednak dzisiejszego wieczoru przypominało letni festyn. Na podjeździe trudno było znaleźć wolne miejsce. Ludzie tłoczyli się przed wejściem jak przed sklepem podczas poświątecznej wyprzedaży. Flesze błyskały jak pioruny w czasie burzy. Garik odnalazł wzrokiem Tomasza, który stał pośrodku tego całego zbiegowiska. Jego potężna sylwetka wyróżniała się z tłumu. Przemawiał do zgromadzonych ludzi, żywo przy tym gestykulując. Garik nie mógł uwierzyć, że ten masywny człowiek może mieć tyle energii. Chyba rzeczywiście miał nadzieję, że dzisiejszego wieczoru zdobędzie sławę i rozgłos, ponieważ zaprosił wszystkich dziennikarzy kulinarnych. Mężczyzna, znając Tomasza od kilku lat, jeszcze nigdy nie widział go tak ożywionego i przejętego.

Jeśli żywił chociaż trochę sympatii do tego człowieka, to właśnie uleciała. Myślał, że na spotkaniu będzie tylko on i Tomasz, a wychodzi na to, że przeciwnik postanowił zorganizować przedstawienie, o którym usłyszy cała Polska. O siebie się nie martwił, wiedział, co potrafi i na co go stać. Zaczynał mocno obawiać się reakcji Tomasza, gdy okaże się, kto miał rację. Zapłacił taksówkarzowi, wziął trzy głębokie wdechy i ruszył w sam środek tłumu. Uwodzicielski i pewny siebie uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Łowcę smaku kupicie już w popularnych księgarniach internetowych: 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Łowca smaku
Urszula Ziętek1
Okładka książki - Łowca smaku

Kryminał w najlepszym smaku. Dziennikarz kulinarny Garik Nadej zostaje wplątany w morderstwo swojego kolegi po fachu. Razem z szaloną przyjaciółką...

dodaj do biblioteczki
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje