Ponad dwadzieścia tysięcy osób w Meksyku uznaje się dziś za zaginione. Ni żywi, nie martwi, bez tożsamości, bez ochrony prawnej, bez nadziei na odnalezienie. Ofiary zaginięć,
w które uwikłany jest aparat władzy. Autor nie tylko przedstawia problem, ale też szuka przyczyn zjawiska i łączy pozornie niezwiązane ze sobą fakty. To wszystko pozwala mu odkryć przerażającą prawdę – wymuszone zaginięcia to narzędzie terroru państwa, z którego zyski czerpie przestępczość zorganizowana i międzynarodowe koncerny.
„Żywi czy martwi?” to dziennikarskie śledztwo ujawniające przerażające rozmiary procederu. Na podstawie rozległych badań w terenie, rozmów z ocalałymi ofiarami uprowadzeń i rodzinami zaginionych, wywiadów z politologami, działaczami i funkcjonariuszami państwowymi Federico Mastrogiovanni kreśli ponurą panoramę złożonego zjawiska, które na pierwszy rzut oka zdaje się pozbawione wszelkiego sensu.
Dowiadujemy się, że przymusowe zaginięcia były sposobem Hitlera na pozbycie się niewygodnych osób, a Meksyk jest pierwszym krajem, który stosuje tę metodę po drugiej wojnie światowej. Poznajemy historie pojedynczych osób, a każda z nich dotyka innego problemu – zaginięć nielegalnych imigrantów, przypadkowych zaginięć niewinnych ludzi w trakcie operacji policyjnych, walk między grupami przestępczymi czy chęci kontrolowania terenów bogatych w zasoby naturalne. Cały świat dowiedział się o tym procederze we wrześniu 2014 roku, kiedy miało miejsce głośne zaginięcie 43 studentów.
Informacje dodatkowe o Żywi czy martwi? Porwania ludzi w Meksyku jako narzędzie terroru:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania: 2017-03-01
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
978-83-233-4211-3
Liczba stron: 336
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2018-07-06, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu, 52 książki 2018, Książki XXI wieku,
"Nasz kraj to bagno. Nie wiemy już, gdzie zaczyna się państwo, a kończy mafia i na odwrót".
Z pewnością większość z was słyszała o masakrze 43 studentów w Meksyku, jaka miała miejsce w 2014 r. To wydarzenie uchyliło nieco kurtynę zasłony milczenia, jaka do tej pory sprzyjała rozwijaniu terroru w Meksyku. Czytana przeze mnie kilka lata temu zbeletryzowana książka meksykańskiej pisarki Jennifer Clement pt. "Modlitwa o lepsze dni" ukazała mi ogrom tragedii zwyczajnych ludzi zamieszkujących ten teren Ameryki Północnej. Ta publikacja natomiast pozwoliła mi spojrzeć na ten problem z nieco innej perspektywy.
Federico Mastrogiovanni to włoski dziennikarz, który od wielu lat mieszka w Meksyku. W swojej pracy zajmował się problemami społeczności indiańskich, imigrantów czy też ruchów ekologicznych. Relacjonował wydarzenia związane z zamachem stanu w Hondurasie oraz trzęsieniem ziemi na Haiti. Współpracuje z wieloma czasopismami Ameryki Południowej.
"Żywi czy martwi? Porwania ludzi w Meksyku jako narzędzie terroru" to publikacja o charakterze reportażowym dotykająca problematyki wymuszonych zaginięć ludzi w Meksyku. Książka składa się z czternastu rozdziałów ukazujących dane dotyczące tego procederu, relacje ludzi mających styczność z zaginięciami oraz forsujących mało znaną tezę dotyczącą powodów terroru.
To, co Federico Mastrogiovanni przedstawia w swoim dziennikarskim śledztwie nie mieści się w mojej głowie - jest bowiem przerażające i w zasadzie brak mi słów na to, by to wszystko opisać. Tysiące zaginionych Meksykanów – zwykłych ludzi, którzy nie wrócili do swoich rodzin. Nie wiadomo co się z nimi dzieje. Czy padli ofiarą handlu ludźmi? Czy stali się współczesnymi niewolnikami? Czy może już nie żyją? To dziesiątki tysięcy tragedii, które przeżywają całe rodziny. Nie wyobrażam sobie mieszkać w takim miejscu, w którym każde wyjście z domu może być moim ostatnim.
Jeszcze bardziej szokująco jest jednak wtedy, gdy weźmie się pod uwagę tezę, jaką włoski dziennikarz stara się w swojej książce przeforsować. Wiemy o tym, że w Meksyku już dawno zatarła się granica pomiędzy władzą państwową, a kartelami. Wiemy, że codzienną praktyką w tym państwie są usługi policji dla mafii. Nie wiemy jednak o tym, że wymuszone zaginięcia to jeden ze skutecznych punktów polityki międzynarodowych koncernów, które poprzez eksploatację zasobów naturalnych na meksykańskich ziemiach, zarabiają miliardy dolarów. Federico Mastrogiovanni udowadnia, przywołując wiele faktów i danych, że jego teza ma rację bytu, co tym bardziej szokuje i wprawia w głębokie osłupienie.
Reportaż autora dotyka kilku płaszczyzn skupionych wokół rozwoju przestępczości w Meksyku – w książce znajdziecie bowiem zarówno relacje pojedynczych świadków, jak i dane statystyczne. Najbardziej zaskakującym było dla mnie opisanie działalności człowieka zwanego "Chago", czyli "Kucharza". Otóż przestępca ten zajmował się rozpuszczaniem ludzkich zwłok w kwasie – na swoim koncie posiadał utylizację ponad 300 ciał. Opis tego, co na miejscu jego pracy, czyli w kotłach, znaleźli policjanci jest bardzo drastyczne.
Obraz Meksyku obecnie oraz obraz przyszłości tego kraju w oparciu o tę publikację, nie zapowiada się optymistycznie. Trudno mi bowiem sobie wyobrazić, by w ciągu jednego pokolenia Meksykanie zmienili swoje nastawienie i stali się społeczeństwem obywatelskim. Przygnębiające, ale jakże prawdzie śledztwo włoskiego pisarza, dobitnie to niestety udowadnia.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/