Życie niebywałe. Wspomnienia fotokompozytora

Ocena: 6 (2 głosów)
Jako dziecko przeszedł przez piekło getta i obozów koncentracyjnych. Jako młody człowiek zakładał legendarną krakowską Piwnicę pod Baranami. Jako dorosły odniósł ogromny sukces i stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie polskich artystów.

W swojej autobiografii Ryszard Horowitz opowiada o przeżyciach z czasu II wojny światowej, dzieli się wspomnieniami z młodości w powojennym Krakowie i relacjonuje powolne wspinanie się na szczyt fotograficznej kariery, w czasach, które przywołują na myśl sceny z serialu "Mad Men". Autor ze swadą opowiada o swojej rodzinie, ale też o spotkaniach z Mickiem Jaggerem, Andy'm Warholem, Davidem Brubeckiem czy Richardem Avedonem. Nie tylko kreśli barwny portret epoki, ale odsłania też tajemnice swojego warsztatu fotograficznego.

Informacje dodatkowe o Życie niebywałe. Wspomnienia fotokompozytora:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2014-11-20
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 978-83-240-3183-2
Liczba stron: 400

więcej

Kup książkę Życie niebywałe. Wspomnienia fotokompozytora

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Życie niebywałe. Wspomnienia fotokompozytora - opinie o książce

Avatar użytkownika - benioff
benioff
Przeczytane:2015-01-04, Ocena: 6, Przeczytałem, 26 książek w 2015, Mam,
Trudno wyobrazić sobie dzieło sztuki, które będzie podobało się każdemu. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie tylko stwierdzi, że nie jest ono w jego guście, ale będzie potrafił przedstawić kilka cech deprecjonujących je, dowodzących w jego mniemaniu, że nie tylko nie jest ono dziełem sztuki, ale wręcz zwykłą podróbką, tandetą, przysłowiowym ,,piece of shit". Artysta, jeśli chce nie tylko odnieść sukces, ale też zachować swój niepowtarzalny styl, bez uszczerbku na zdrowiu zwłaszcza emocjonalnym, powinien potrafić zachować zdrowy dystans do percepcji swojej sztuki. Słowem powinien wierzyć, że to co robi, jest dobre, bo autentyczne. Powinien zwyczajnie zaufać sobie i tylko sobie wierzyć. Krytyka go nie dotknie, a zachwyty tych, do których wrażliwości uda mu się swoją twórczością dotrzeć utwierdzą go tylko w słuszności obranej drogi. Taką właśnie lekcję odebrał Horowitz od swoich nauczycieli podczas trudnych początków swojej artystycznej drogi za oceanem. Wyjechał w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, jako jeden z pierwszych z grona swoich krakowskich przyjaciół. Od młodości spędzonej w Krakowie zaczyna powiem Horowitz swoją barwną i hipnotyzującą opowieść. Widzimy jak rodzi się w nim artysta, miłośnik jazzu i poszukujący eksperymentator, rezydent Piwnicy pod Baranami, przyjaciel Polańskiego, Grzywacza, Karolaka czy samego Skrzyneckiego. Nie bez kozery od tego epizodu zaczyna autor swoją historię. To bowiem wtedy kształtowała się w nim ta szczególna wrażliwość i perfekcyjne dążenie do pracy nad warsztatem, które pozwoli mu się wyróżnić w amerykańskiej rzeczywistości. Oczywiście na początku nie będzie różowo. Zanim spełni się klasyczny amerykański sen, przyjdzie młodemu Horowitzowi przejść wszystkie etapy wiodące od ciasnych pokoików w plugawych dzielnicach, do własnego studia i mieszkania w najlepszych dzielnicach Nowego Jorku. Oczywiście nie zabraknie też wspomnień z najwcześniejszych lat. Wspomnień najgorszych z możliwych, zapisków z samego dna piekła czyli z obozu w podkrakowskim Płaszowie, a następnie epizodu w Oświęcimiu. Horowitz urodził się na kilka miesięcy przed wybuchem wojny, wychowywał się w krakowskim getcie, przeżył konfrontacje z Amonem Goethem i był jednym z ocalonych przez Schindlera. Jeden z rozdziałów ,,Wspomnień fotokompozytora" poświęcony jest realizacji filmu Spielberga, podczas której wróciły demony przeszłości. Horowitz nigdy jakość szczególnie nie obnosił się z informacjami o przeżyciach z holokaustu, jakby nie chciał, by serwowano mu taryfę ulgową, opowieści o tym wplata więc umiejętnie w historię swego życia, która - a należy to silnie podkreślić - opowiedziana jest w sposób tak brawurowo plastyczny i wciągający, że od lektury nie łatwo się oderwać. Przyczyniła się do tego też świetna robota edytorska. Wydawnictwo Znak dopieściło każdy element, dając nam dzieło kompletne. Świetnie opowiedziane, mistrzowsko zilustrowane, słowem komplementarne. Podczas obcowania z historią życia Fotokompozytora i jego pracami odczuć można fizyczne niemal zadowolenie, z którym szans nie mają żadne, najlepsze nawet wydawnictwa elektroniczne. Potwierdziłby to także pewnie sam Horowitz, który mimo iż chętnie wziął udział w rewolucji cyfrowej w sztuce, to jednak zawsze pozostanie twórcą analogowym. Tę ,,analogowość" zresztą często podkreśla, kiedy mówi o swojej pracy, tę wyniesioną z młodzieńczych siermiężnych czasów konieczność twórczego niemal rękodzielnictwa, która nauczyła go nie tylko tak cenionej za oceanem kreatywności, ale przed wszystkim cierpliwości i uważności w kontakcie ze światem. Światem rozumianym także jako ludzie, których spotyka na swojej drodze, jakimi się otacza. Od nazwisk z jakimi przyszło się zetknąć Horowitzowi może czasem zakręcić się w głowie, on sam jednak nigdy nie robi z tego wielkiej sprawy, przeciwnie nawet, nierzadko ironizuje, odbrązawia postaci z artystycznego piedestału, zwłaszcza tych, których szczególnie nie ceni, jak chociażby Andy Warhol. Wspomnienia te zadowolą więc nie tylko wymagającego czytelnika, który chciałby poszerzyć swoją wiedzę o życiu i twórczości jednego z mistrzów fotografii, Salvadora Dali taśmy światłoczułej, ale także każdego, kto ciekaw jest fantastycznej opowieści, tak wydawałoby się nieprawdopodobnej, jak potrafi być zwyczajne życie niezwyczajnego człowieka.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Plewka
Plewka
Przeczytane:2014-12-14, Ocena: 6, Przeczytałem,
Wspomnienia Horowitza obejmują okres całego życia fotografa, począwszy od dzieciństwa w Krakowie, po karierę w Nowym Jorku. Jest to książka nie tylko fascynująca, ale też pozwalająca przypomnieć sobie lub poznać najważniejsze momenty w życiu kulturalnym Polski i Ameryki. Co ciekawe, nawiązania kulturalne zostały wyodrębnione przez wydawcę pogrubionym drukiem, co zwiększa ich znaczenie i każe czytelnikowi zastanowić się nad znaczeniem literatury, filmu, muzyki czy sztuki w jego własnym życiu. Bardzo cieszy mnie również, że w książce zamieszczono tak wiele reprodukcji fotograficznych – część z nich to prace dojrzałego fotokompozytora, pozostałe pochodzą z prywatnego archiwum artysty. Można na nich rozpoznać wiele twarzy :) Bardzo kulturalna, wspaniale napisana i wciągająca lektura. Życzę sobie takich więcej! ;)
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy