Życie na pełnej petardzie wyd. 2. czyli wiara, polędwica i miłość

Ocena: 5.22 (55 głosów)
Inne wydania:

Najbardziej lubiany polski ksiądz w rozmowie życia

Ceniony za swój autentyzm, odwagę i szczerość. Podziwiany zarówno przez katolików, jak i niewierzących. Sam o sobie mówi, że jest onkocelebrytą, czyli człowiekiem znanym z tego, że ma raka. Zanim się o tym dowiedział, wybudował hospicjum w Pucku.

W szkole nie chodził na religię. Gdy już zyskał pewność co do swojego powołania - odrzucili go jezuici (Niech żałują!). Kłopoty ze wzrokiem prawie uniemożliwiły mu święcenia (- A pieniądze widzi?; -Widzi!; -To święcić!).

W inspirującej rozmowie z Piotrem Żyłką ks. Jan zdradza źródła swojej niesamowitej energii i nieskończonych pokładów optymizmu. O swoim życiu i polskim Kościele mówi z odwagą i dystansem osoby, który nie ma już nic do stracenia. Wzruszające do łez świadectwo człowieka, który wie, że nie zostało mu wiele czasu.

Wydanie poszerzone o wzruszającą rozmowę Piotra Żyłki z rodzicami ks. Jana

Kupując tę książkę, wspierasz Puckie Hospicjum pw. św. Ojca Pio prowadzone przez księdza Jana Kaczkowskiego.

Informacje dodatkowe o Życie na pełnej petardzie wyd. 2. czyli wiara, polędwica i miłość:

Wydawnictwo: WAM
Data wydania: 2022-09-14
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788327730855
Liczba stron: 288

Tagi: Literatura faktu

więcej

Kup książkę Życie na pełnej petardzie wyd. 2. czyli wiara, polędwica i miłość

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Życie na pełnej petardzie wyd. 2. czyli wiara, polędwica i miłość - opinie o książce

Zanim rozpoczęłam czytać książkę pt. ''Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość'' autorstwa ks. Jana Kaczkowskiego, Piotra Żyłki oglądnęłam film pt.''Ks.Jan Kaczkowski-śmiertelne życie'' z udziałem aktora Antoniego Pawlickiego, który mi się bardzo spodobał.

Przyznam się, że nie miałam wówczas wiedzy na temat życia prywatnego, zawodowego ks. Jana Kaczkowskiego. Za to było coś w tym filmie fascynującego i magiczna siła, która spowodowała, abym nieco przyjrzała się bliżej jego osobowości.

Na filmie widoczne było, jak ksiądz Jan podejmuje próbę udowodnienia, że pomimo choroby się nie poddaje, dzielnie z nią walczy, ale nie dało się ukryć, że był nią zmęczony.

Podjęłam się temu niezwykłemu dla mnie czytelniczemu wyzwaniu dopiero po przeczytaniu książki pt. ''Synek księdza Kaczkowskiego'' autorstwa Panów Patryka Galewskiego, Piotra Żyłki, który to opowiedział, jak przebiegały jego relacje z księdzem Janem od momentu, kiedy spotkał się z nim po raz pierwszy aż po ostatnie dni.

Autor książki Piotr Żyłka, jak zawsze potrafi zaskoczyć pomysłowością nad tym, co nam czytelnikom jest nieznane i nie przypuszczaliśmy, jakie tajemnice skrywa w sobie jego tajemniczy bohater, z którym to przeprowadza, ciekawą rozmowę dzięki temu możemy poznać go lepiej i z innej strony, o ile na to pozwoli.

Warto na samym początku zapoznać się z przedmową, w której to autor wyjaśnia, skąd zaczerpnął pomysł do napisania książki i co nim kierowało, aby przedstawić księdza Jana Kaczkowskiego takim, jakim on jest na co dzień, w jaki sposób wyraża swoje myśli, poglądy, czy ma do siebie dystans i co tak naprawdę chce przekazać społeczeństwu, z którym współpracuje w swojej zawodowej niełatwej dla niego misji, jaką wypełnia z największą przyjemnością i radością.

Podoba mi się to, że w udzielanych odpowiedziach na zadawane pytania autora księdza Jana wyróżnia go szczerość, otwartość, która mu wiernie towarzyszy od samego początku.

W sumie to można w jego słowach się na dłużej zagłębić, bo są one ciekawe i poniekąd powodują analizę nad sensem naszego życia oraz refleksją, co możemy jeszcze dokonać, aby było ono jeszcze lepsze i poczulibyśmy moc petardy, wiary, miłości oraz poznali smaki tego, czego nie lubiliśmy do tej pory, a może podejmiemy próbę zjedzenia, abyśmy później nie żałowali, że nie było możliwości do wykorzystania czasu na wykonanie nowych zadań, które podpowiada nam przeczucie prowadzące nas do podejmowania właściwych decyzji.

Niektóre z rozdziałów czytałam wielokrotnie.

Osobiście ujęło mnie zamieszczone na końcu posłowie autorstwa księdza Jana.

Po raz kolejny autor książki udowodnił wartość osoby, która pozostawia po sobie ślad w pracy duszpasterskiej.

Uważam, że to był mile czas spędzony z książką.

Polecam przeczytać tę biografię.

Link do opinii

Jeszcze jakiś czas temu na temat księdza Jana Kaczkowskiego wiedziałam niewiele. Nigdy nie będę jednak żałować, że moja wiedza o tak altruistycznej osobie powiększyła się. Smutne jest to, że nigdy go już nie usłyszymy, nie przeczytamy wywiadu czy nowej książki przez niego napisanej. Moim pierwszym spotkaniem z jego osobą była niedawno wydana książka pt. „Johny. Powieść o księdzu Janie Kaczkowskim”. Jej autor podkreśla, że skonstruowany  tekst to swoista nauka empatii. Zgadzam się z tym stuprocentowo. Powieść czyta się bardzo szybko, z chęcią, a ja, zadowolona z tak pięknej lektury, pognałam szybko do kina i obejrzałam nowy film z Dawidem Ogrodnikiem w roli głównej. Sami to zróbcie i nie czekajcie na ukazanie się filmu w telewizji.

„Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość” to książka w formie wywiadu-rzeki z Piotrem Żyłką. Ksiądz odpowiada na szereg różnych pytań z zakresu całego dotychczasowego życia- od dzieciństwa, niezbyt lubianą szkołę, dorastanie, aż w końcu dochodzimy do czasu powołania kościelnego i budowy hospicjum w Pucku. Wszystkie odpowiedzi księdza są bardzo emocjonalne, niejeden czytelnik uroni łzę, gdy dowie się o nieco gorszych etapach z jego życia, a także o wówczas postępującej chorobie.

Jeśli o mnie chodzi- najwięcej emocji wywołała we mnie rozmowa dotycząca hospicjum. Ksiądz Jan, mimo „niezadowolenia” ze strony innych duchownych, dopiął swego. Nie zrobił tego dla własnej sławy, ale naprawdę chciał pomagać innym. Jak sam mawiał, hospicjum ma przypiętą łatkę umieralni, ale tak naprawdę nie jest placówką w stylu one way ticket, czyli biletu w jedną stronę. Bywa, że osoby śmiertelnie chore mogą opuścić hospicjum i jeszcze przez wiele lat cieszyć się urokami życia. Mało tego- poza stacjonarnym hospicjum ksiądz Jan Kaczkowski prowadził także hospicjum mobilne, czyli sam przybywał do chorego, by pomóc mu w jego ostatnich chwilach. Mało? Nieprawda, bo to nie koniec. Swoje msze, które odprawiał w całej Polsce, nazywał żebraczymi, ponieważ w tym czasie, wraz ze swoim zaufanym zespołem, zbierał pieniądze na rozbudowę hospicjum. Pisał też książki, udzielał wywiadów, pojawiał się nawet na festiwalu Woodstock- ot, onkocelebryta, jak sam o sobie mawiał. Niestety, osoby o dobrym sercu często są jak szewc, który bez butów chodzi. W końcu sam potrzebował pomocy, a śmiertelna choroba, konkretnie glejak mózgu czwartego stopnia, nie pozwoliła mu dłużej żyć. Czy to jest sprawiedliwe, by tak szybko odbierać życie komuś, kto jest chodzącym dobrem?

Jestem bardzo zadowolona, że przeczytałam tę książkę. Poszerzyłam też swoją wiedzę na jej temat, ponieważ na portalu Youtube możemy zobaczyć kilkuodcinkową rozmowę z jej współautorem, czyli z Piotrem Żyłką. Mój ulubiony odcinek nosi tytuł ZAKOCHANY KS. JAN. Oto link: Życie na pełnej petardzie [#1: Zakochany ks. Jan] - YouTube  

Jest jednak jeszcze coś, co będę w nim szalenie cenić, a mianowicie sposób rozmowy z ludźmi. Ksiądz Jan Kaczkowski nie operował trudnym i żmudnym językiem kościelnym. Potrafił zawsze tak dopasować słowa, by wszyscy go rozumieli i chcieli słuchać. Gdy sam popełniał błąd w trakcie kazania czy wywiadu, bezceremonialnie uderzał się w głowę lub w twarz i twierdził, że „jest pieprznięty”. Mistrzostwo świata!

Polecam wszystkim tę książkę- nie znudzi się ona nawet tym, którzy z Kościołem nie mają nic wspólnego. Zresztą, piękne było samo przedstawianie się głównego bohatera. Mawiał o sobie Jan Kaczkowski, bez przydomka ksiądz. Uważał, że koloratka czy sutanna już wystarczająco go określają, co było kolejną jego zaletą i formą skrócenia dystansu z rozmówcą. Brawo, brawo, brawo.

 

Link do opinii

Cóż można powiedzieć o książce, w której zawarte jest tak wiele prawd, uczuć, szczerości? Według mnie książka wyjątkowa, opowiadająca o Księdzu, który był Człowiekiem, Człowiekiem przez DUŻE C. Wyjątkowa postać, wyjątkowa prawdziwa historia. Tutaj nie trzeba więcej komentować. Trzeba poprostu przeczytać.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2019-05-26,

Żyć na pełnej petardzie, ale zgodnie z sumieniem
„ Marnujesz miłość, kiedy o nią nie dbasz. „

Właśnie mija trzecia rocznica śmierci Jana Kaczkowskiego, twórcę hospicjum w Pucku, katechety i szpitalnego kapelana. Niezwykłego kapłana prostolinijnego w życiu i w praktyce, człowieka, który żył zgodnie z tym, co wyznawał i głosił. Księdza, który pomimo własnych słabości, emanował Panem Bogiem. Jak określa wydawca „Ceniony za swój autentyzm, odwagę i szczerość. Podziwiany zarówno przez katolików, jak i niewierzących. „ Po książkę sięgnęłam z czystej ciekawości, chociaż wcześniej wiele razy miałam ochotę ją przeczytać a jednak odkładałam lekturę na później. W zasadzie nie wiem, dlaczego. Bo nie spodziewałam się przecież, że ta książka zmieni moje nastawienie do religii ani mojej wiary w Boga. Ale może, dlatego, że trudno mi się jednoznacznie odnieść do poglądów głoszonych przez księdza Jana. Z jednymi się zgadzam a z niektórymi wprost przeciwnie. Nie jestem teologiem, żeby polemizować z głoszonymi przez niego tezami, ale przede wszystkim podziwiam go, jako człowieka, który podchodzi do siebie i swojej choroby z ogromnym dystansem, a nade wszystko kieruje się zasadą miłosierdzia w stosunku do bliźniego.

Książka „ Życie na pełnej petardzie … „ to wywiad rzeka, jaki przeprowadził Piotr Żyłka z księdzem Janem Kaczkowskim, która jest zarazem jego biografią pozwalającą zrozumieć sposób myślenia i motywy działania tego wyjątkowego kapłana. Piotr Żyłka i ksiądz Kaczkowski poruszają w swojej publikacji sprawy naprawdę codzienne. Wartość życia ludzkiego, małżeństwa, podejście do śmierci i tego, co czeka nas po niej. Mimo prostego, jasnego przekazu i żartobliwego tonu treść książki zmusza do myślenia. To nie jest książka do przeczytania jednym tchem, chociaż można to zrobić, bo jej czytanie nie sprawia żadnego problemu. Ale lepiej czytać ją powoli i rozważać słowa księdza Jana, aby dać sobie czas na przemyślenia i refleksje.

Tak jak wcześniej wspomniałam z niektórymi poglądami ks. Kaczkowskiego się zgadzam z innymi nie. Zapewne był omylny jak każdy człowiek. On sam wielokrotnie powtarzał, że niektóre opinie są jego prywatnymi opiniami. Ale pisząc o Janie Kaczkowskim, jako księdzu trudno nie wspomnieć a nawet trzeba o jego głębokiej miłości do Eucharystii, sutanny oraz mszy trydenckiej. To był człowiek zintegrowany ze swym powołaniem zdającym sobie sprawę z powagi roli księdza w życiu wiernych.

Mądrość księdza płynie zdecydowanie z jego podejścia do życia i doświadczeń życiowych, nie jest jedynie powtarzaniem utartych frazesów. Ksiądz do niczego nie namawia, nie próbuje za wszelką cenę przekonać do wiary. Daje natomiast świadectwo pełnego życia. Życia na pełnej petardzie zgodnego z sumieniem. Nie użalania się nad sobą. Jego rozważania o chorobie i pracy w hospicjum są wartościową nauką a każdym swoim słowem motywuje do czynienia dobra.

Polecam każdemu, kto interesuje się literaturą faktu, kogo poruszają historie z życia wzięte.

„ Grunt to twardo stąpać po ziemi , nie przestając patrzeć w niebo. Zamiast ciągle na coś czekać – zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż Ci się wydaje. „

Link do opinii

W rozmowie z Piotrem Żyłką ks.Jan zdradza źródła swojej energii i optymizmu. O swoim życiu i polskim Kościele mówi z odwagą i dystansem...

Link do opinii
Avatar użytkownika - owuwu
owuwu
Przeczytane:2019-03-10,

Wiele jest wielkich osób, ale nie wszyscy są wybitnie wielcy. Do takich też należał ks. Kaczkowski. Człowiek znający się na chorobach, umieraniu, sam był chory i przeszedł przez śmierć. Teraz cieszy się w Niebie ze swoim Mistrzem i Panem.
Ale zanim umarł zdążył jeszcze w rozmowie z Piotrem Żyłką opowiedzieć o swoim życiu, kapłaństwie i chorobie. 
Mówi on w ciekawy sposób o swojej młodości, nauce, o problemach ze zdrowiem już od najmłodszych lat. Ale mimo wszystko opowiada o wszystkim z humorem i dowcipem. 
Warto zapoznać się z tym człowiekiem i przestać twierdzić, że księża nic nie robią, bo on zrobił wiele. 

Link do opinii
Kiedy rok temu zmarł ks.Jan Kaczkowski wystawa księgarni, którą często mijam zapełniła się książkami z jego podobizną. W sytuacjach, kiedy odchodzi osoba o której w jakimś momencie robi się głośno, jest szansa na zarobek. Nie jest to jakiś odosobniony przypadek czy też coś, co mogłoby dziwić. Ta patrząca zza szyby sklepu twarz w jakiś sposób mnie prześladowała i wiedziałam, że przyjdzie taka chwila, że sięgnę po którąś z książek. Traf chciał, że tą pierwszą było"Życie na pełnej petardzie...". Jeszcze za życia ten ksiądz wzbudził moją ciekawość swojej osoby jakimś wywiadem w którym z pełną otwartością mówił o swojej chorobie. "Życie..." to książka bardzo szczera, nie oszukująca czytelnika, nie stawiająca jej bohatera na piedestale, dająca poznać tego człowieka w pełnym człowieczeństwie bez osłony błędów i potknięć. Ta szczerość sprawia, że ksiądz jest wiarygodny, bo nie przybiera pozy kogoś będącego bliżej Boga czy też mającego gotową receptę na wiarę. On przyznaje się do błądzeń, do zwątpień, ale potrafi też z dystansem podejść do wszystkich swoich życiowych wyborów. To nie jest człowiek, który wychowany w pobożności od dzieciństwa w jakiejś aureoli zmierza prostą, piękną dróżką ku świętości. Przyznanie się do potknięć czy błędów jest tak prostolinijne, że wzbudza zaufanie do ks.Jana jako człowieka oraz uwiarygodnia go jako kapłana, który nauki Jezusa przyjmuje w najdoskonalej prawdziwej formie. Szkoda tylko, że tak niewielu spotyka się w kościele takich księży.
Link do opinii
Momentami bawi, rozśmiesza, ale i wzrusza, skłania do refleksji. Po lekturze tej pozycji zaczęłam cieszyć się każdą chwilą, czerpać z życia, ile się da, bo nie wiadomo ile go nam zostało. Biografia świetnej osoby Księdza Jana Kaczkowskiego, który świadomy choroby, jej nieuleczalności, chce swoje życie wykorzystać jak najlepiej potrafi. Napisana tak, że ne sposób przerwać czytania.
Link do opinii
Onkocelebryta, duchowny, który miał odwagę mówić co myśli. Iść pod prąd i zachować wielką skromność i pogodę ducha, pomimo doświadczenia chorobą. Założyciel puckiego hospicjum, który nas Polaków uczył godnego zachowania wobec śmierci. Miejscami, przy teologicznych dysputach byłam ciut znudzona, ale z całej książki wynika jasne przesłanie ogromnej miłości bliźniego, posługi kapłańskiej, a wszystko okraszone ogromnym poczuciem humoru. Księże Janie, bardzo Ci dziękuję za to świadectwo.
Link do opinii
Avatar użytkownika - bb01
bb01
Przeczytane:2017-02-13,
O księdzu Kaczkowskim przeczytałam w jakimś artykule dotyczącym jego osoby, potem kilka filmików o puckim hospicjum i, gdy dowiedziałam się o książce chciałam koniecznie ją przeczytać. Zanim jednak miałam z nią do czynienia zapoznałam się z "Bez nóg, bez rąk, bez ograniczeń" Vujicica. Tam temat Boga był bardzo osto maglowany i "bycie dzieckiem Pana" stanowiło główny powód, dla którego warto żyć szczęśliwe niezależnie od nieszczęść jakie nas spotkały. Jako osoba niewierząca czułam się z tym bardzo niekomfortowo, więc zanim zabrałam się za czytanie "Życia na pełnej petardzie" musiałam pokonać swoistą barierę. Ale przeczytałam i chociaż osobę ks. Kaczkowskiego bardzo cenię, tak sama lektura nie do końca do mnie trafiła. Było tam bardzo dużo o wierze i o kościele, chociaż nie w tak nachalny sposób jak we wczesnej wspomnianej książce. Niektóre omawiane kwestie faktycznie do mnie trafiły (na przykład kwestie majątkowe wiążące się z celibatem czy ocena papieża Franciszka, Benedykta i Jana Pawła), inne całkowicie nie (kwestie cudów, które pojmuje zupełnie inaczej, aborcja i in vitro). Znacznie mniej o samej działalności księdza Kaczkowskiego, o jego doświadczeniach czy procesie chorobowym, które interesowały mnie znacznie bardziej. Także można śmiało powiedzieć, że nie do końca byłam odbiorcą tej książki. Krótko mówiąc - "Życie na pełnej petardzie" jest przyjemną pod względem procesu czytania książką, idealną dla osób wierzących lub mających jakieś wątpliwości orbitujące wokół Boga. Przedstawione jest postrzeganie instytucji kościoła oraz różnych dylemtów kościelnych przez dość nowoczesnego księdza. Jednak jeśli sama wiara interesuje cię mniej i chciałbyś poznać Kaczkowskiego jako działacza, praktyka, możesz być rozczarowany lekturą. Mimo wszystko nie żałuje, że przeczytałam, chociaż raczej do niej nie wrócę.
Link do opinii
Już sam tytuł tej książki przywołuje pozytywne odczucia, napawając optymizmem. Lektura wywiadu z księdzem Janem jest sporą dawką życiodajnej energii, wypełnioną ładunkiem niezłomnej wiary nie tylko w Boga, lecz i w drugiego człowieka. Ów "ekskluzywny żebrak" - bo tak siebie określa - zaraża wręcz swoim poczuciem humoru, umiłowaniem życia i franciszkańską radością z każdej darowanej nam przez los chwili, spędzonej w gronie rodziny i przyjaciół. W jego autentycznych, prostodusznych i jednocześnie głębokich przemyśleniach zawarte są liczne wskazówki dla osób, które nieustannie zadają pytania o sens istnienia.
Link do opinii
Mądrość wyłożona na tacę. Merytoryczna wiedza w połączeniu z tą najważniejszą - życiową. Rozwaga, optymizm, humor i ogromne zaufanie. Czytasz rozmowę dziennikarza z księdzem, ale czujesz, że tu nie ma jakiejś dziwnej bariery, przypiętej łatki "uwaga ksiądz!". Szczerość, umiejętność spojrzenia na świat realistycznie i krytycznie. Humor wplątany w piękne słowa przeszywa i wyciska łzy. Ma się jedna wrażenie, że to łzy wzruszenia.
Link do opinii
Avatar użytkownika - mysha
mysha
Przeczytane:2017-01-04,
Pomogła mi przetrwać czas w szpitalu :) Uspokaja. Polecam.
Link do opinii
Po lekturze tej książki muszę przyznać, że Ksiądz Jan był osobą niezwykle zdeterminowaną i optymistycznie nastawioną do życia mimo swojej choroby. Bardzo mi się podobało jak mówił o niepoddawaniu się, sam dążył do celu zostania Księdzem, mimo, że to nie było łatwe, w wywiadzie można się dowiedzieć o jego dzieciństwie oraz rodzinie. Interesującym dodatkiem do książki są fotografie Księdza Jana Kaczkowskiego przedstawiające jego dzieciństwo oraz lata nastoletnie i te aktualne, kiedy został duchownym. Jednak z pewnymi kwestiami się nie zgadzałam. To spowodowało, że dałam ocenę niżej a mianowicie ogromnie zdenerwowało mnie jak Ksiądz Jan krytykuje osoby, które nie popierają działalności Jerzego Owsiaka. Odniosłam wrażenie, że próbuje narzucić wspieranie WOŚP co mnie jeszcze bardziej zniechęciło. Sama ze swoich względów nie popieram tej inicjatywy, jednak nikogo nie zniechęcam do wspierania WOŚP i oczekuję, że też nikt natrętnie nie będzie mi narzucał, że mam wspierać tę akcję. W końcu każdy człowiek ma wybory a to, że ktoś nie znosi Pana Owsiaka. Cóż,ma do tego prawo. Czasami swobodny styl wyrażania się Księdza Jana też mi się nie podobał, po prostu nie pasuje mi to do osoby duchownej. Książka jest bardzo dobra, jednak na pewno nie rewelacyjna, te uwagi wyżej napisane spowodowały, że nie mogę dać wysokiej oceny, może inne książki Księdza Jana Kaczkowskiego bardziej mi podejdą. Mimo tych minusów były też momenty,które mnie wzruszały albo poprawiały humor. Nie można odmówić Księdzu poczucia humoru, kiedy z żartem mówi o swojej chorobie. Warto przeczytać, żeby samemu ocenić z jakimi kwestiami Księdza Jana się zgadza a które zdecydowanie są irytujące.
Link do opinii
Uwielbiam takie ksiazki.Sam tytul oddaje sens ksiazki.Ksiadz opisujacy swoje zycie z choroba jaka jest rak.Czlowiek w obliczu diagnozy "rak" zaczyna walke lub sie poddaje natomist ks.Kaczkowski pokazuje jak zaprzyjaznic sie z rakiem by nie zwariowac.Prowadzi w miare normalne zycie i tym samym daje swiadectwo chorym ,ze smiertelna choroba to nie wyrok,ze mozna z nia zyc i znalezc w niej sens.Ksiazka wzrusz,pobudza do przemyslen i do zastanowienia sie nad wlasnym zyciem.Swietnie sie ja czyta choc momentami jest ciezko bo lzy cisna sie do oczu.Polecam bo jest warta przeczytania.
Link do opinii
Jeżeli ktoś interesuje się życiem i powołaniem ks. Kaczkowskiego, z książki nic nowego się nie dowie. Książka opisuje to co jest przedstawione na filmikach z you tube.
Link do opinii
To już kolejna przeczytana przeze mnie książka księdza Jana. Można w niej znaleźć prawdy życiowe, poczucie humoru i zastanowić się nad sensem życia. Ksiądz Jan jak zwykle potrafi podtrzymać na duchu i dodać sił na kolejne dni.
Link do opinii
W zasadzie chyba nie trzeba komentować tych słów w żaden sposób. Powiedzieć, że książka zrobiła na mnie wrażenie, to za mało, ta książka nie mieści się w żadnych znanych mi dotąd kategoriach. Wiem, że wrócę do niej jeszcze wielokrotnie. Jedna z perełek na moich półkach.
Link do opinii
Ksiądz Jan Kaczkowski to najbardziej lubiany polski ksiądz, który przedstawia nam się w książce pt. „Życie na pełnej petardzie”. W wywiadzie z Piotrem żyłką opowiada o sobie m.in. że jest onkocelebrytą – czyli człowiekiem, którego znamy z tego, że ma raka mózgu. Bardzo odważny, szczery i autentyczny, najbardziej pociąga go sprawowanie Eucharystii. W maju 2005 roku założył hospicjum domowe, a potem negocjował z NFZ o przebudowę oddziału stacjonarnego. Własnymi siłami stawiał budynek w stanie surowym i wiedział dokładnie jakiego hospicjum chce, widział np. hospicjum w którym właściwie całe życie pacjentów łącznie z toaletą było widoczne z korytarza, i wiedział, że to porażające naruszenie intymności. U ks. Jana natomiast można przejść przez całe hospicjum i właściwie nie zajrzeć do pacjentów, bo wejścia do pokojów są z wewnętrznych korytarzy. Jednocześnie zachowywany jest pełen kontakt z innymi, to jest dla nich ważne, ponieważ wbrew pozorom nie sprzyja im grobowa cisza. Ważnym zadaniem kapelana w hospicjum jest przekazywanie choremu trudnych informacji szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Kapelan w hospicjum ma sprawować dla chorych codziennie Eucharystię, oraz zapewnić im sakramenty w godzinę śmierci i towarzyszyć przy konaniu – i takim właśnie kapelanem jest ks. Jan Kaczkowski. A skąd on czerpie taką siłę i moc? Oczywiście z Eucharystii, oraz jak dodaje, że jego największymi autorytetami są rodzice: ojciec w kwestiach moralnych, a mama w kwestiach związanych z miłością. W końcowych słowach książki zawarta jest prośba ks. Jana, aby nie zapominać o hospicjum gdy jego już nie będzie na tym świecie. Również kupując tę książkę, w całości fundusze przekazane są na hospicjum pod wezwaniem Św. Ojca Pio, prowadzone przez ks. Jana, więc nie zwlekaj drogi czytelniku - kup tę książkę jak najszybciej, aby wspierać ten szczytny cel. Książka wydana w twardej oprawie, zawiera 245 stron, a w końcowej części zawarte są zdjęcia z dzieciństwa, młodości i kapłaństwa ks. Jana, jak również zdjęcia z podopiecznymi z hospicjum. Ks. Jan mówi w niej o swoim życiu i polskim kościele ze szczerą odwagą i dystansem, szczerze i autentycznie. Życzę więc miłej i przyjemnej lektury! Moja ocena: 10/10 Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Link do opinii
Jestem pod wrażeniem. Ks. Kaczkowski szczerze wyraża swoje poglądy i mówi o wierze. A do tego poczucie humoru sprawia, że nie sposób księdza nie lubić.
Link do opinii
co prawda niektóre kwestie w tym wywiadzie powtarzają się lub są bardzo podobne do tego co zawarte "szału nie ma jest rak", lecz ta opowieść poruszyła mnie bardziej, może nie w całości ale są fragmenty, które rekompensują wszystko, jeszcze inny odbiór tego mamy przy kontakcie na żywo, nie jestem osobą religijną, ale szanuję takich ludzi jak ks. Jan. Mało jest takich księży.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Olena
Olena
Przeczytane:2015-12-28,
Kolejna porcja myśli sympatycznego księdza onkocelebryty, dotycząca nie tylko jego zmagań z ciężką chorobą, ale przede wszystkim całej masy innych spraw życia zawodowego, duchowego i rodzinnego. Ksiądz w wielu kwestiach może uchodzić za człowieka o nowoczesnym podejściu, nie waha się krytykować i wykazywać nieprawidłowości w funkcjonowaniu Kościoła, ale są też takie kwestie, w których konserwatystą i wiernym synem wspomnianej instytucji pozostaje, prezentując jej podejście. Czyta się przyjemńie i z ciekawością.
Link do opinii
Cudowna książka, dając mimo wszystko do myślenia, nawet zwykłemu człowiekowi, który nie zawsze jest ściśle powiązany z kościołem. Wzruszająca, ale i momentami zabawna. Czytając ma się wrażenie, jakby siedziało się w kawiarence, w której odbył się wywiad, i przyglądało całej rozmowie :) księże Janie - czekamy na więcej i więcej :)
Link do opinii
Wywiad rzeka Piotra Żyłki z ks. Janem Kaczkowskim. Z książki dowiadujemy się o chorobie ks. Jana i jego pracy w hospicjum, ale poznajemy też jego poglądy jako księdza i normalnego człowieka. Księdzu Kaczkowskiemu bliżej raczej do księdza Bonieckiego niż do ojca Rydzyka choć wiadomo że w sprawach takich jak aborcja, eutanazja czy in vitro żadnych rewolucyjnych poglądów mieć nie będzie. Przy wątku aborcji nawet mnie trochę wnerwił, kiedy skupiając się na kwestiach braku odpowiedzialności dziecka za grzechy ojca (aborcja na skutek gwałtu) praktycznie pominął osobowość kobiety. Mimo tej jednej wpadki z książki przebija optymizm. Ks. Kaczkowski mówi dużo o przebaczaniu, nie skreśla nikogo z powodu jego błędów czy życia niezgodnie z zasadami kościoła, a nawet (rzecz niespotykana wśród księży) broni Jurka Owsiaka. Całość napisana z dużym poczuciem humoru i dystansem do samego siebie Dlatego też książkę mogę z czystym sumieniem polecić innym osobom.
Link do opinii
Podobno miała zrewolucjonizować mój pogląd na religię... Aż tak bym tego nie nazwała, ale pewnie gdyby wszyscy księża mieli tyle odwagi do wypowiadania pewnych rzeczy to cale chrześcijaństwo mogłoby na tym jedynie zyskać. Książka napisana jest w formie wywiadu, natomiast momentami trochę się zapętla, odpowiedzi są trochę wymijające, ale osobowość księdza Kaczkowskiego wydaje się być interesująca - a przede wszystkim jego odwaga, do tego aby samodzielnie myśleć i głośno o tym mówić :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - magi18
magi18
Przeczytane:2023-05-03, Ocena: 4, Przeczytałam,

Na początku wspomnę, iż wcześniej kojarzyłam, że jest taki człowiek, ale za wiele się nim nie interesowałam. Byłam ciekawa książek, które napisał (z pomocą), lecz nie było to na zasadzie, że ,,muszę'' przeczytać. Do tej pory też nie widziałam filmu opowiadającego historię jego życia, choć w najbliższej przyszłości mam zamiar to zmienić. 

 Książka napisana jest w formie wywiadu, który prowadzi Piotr Żyła. Podzielona jest na rozdziały... etapy w życiu ks. Jana jak rodzina, seminarium, kapłaństwo, choroba. 

 Po lekturze zaczynam rozumieć tą magię, która otacza ks. Jana. To jak opowiada o rodzinie, bliskich, o sobie samym. Jak porusza tematy religijne oraz to jak bardzo stara się być wyrozumiałym. Taki człowiek przyciągnie do religii, chrześcijaństwa, bo nikogo nie wyklucza, dla każdego widzi miejsce. 

To jedna z tych książek, które warto przeczytać, a ks. Jan Kaczkowski jest jednym z tych ludzi, które warto poznać (choćby za pomocą książek, które napisał). Nie będę kłamać, że ze wszystkim się zgadzam z tym księdzem. Ale podczas lektury dostrzegłam, iż ks. Jan to człowiek dialogu, z którym każdy mógłby porozmawiać. Jestem pod wrażeniem księdza, jego podstawy, słów. To była lektura, którą można było przeczytać w jedno popołudnie, ale zostaje z człowiekiem na o wiele dłużej.

Link do opinii
Avatar użytkownika - mjelski86
mjelski86
Przeczytane:2023-01-27, Ocena: 4, Przeczytałem,

Książka w formie wywiadu. Na plus dla pytającego, że drążył gdy ksiądz (jak każdy ksiądz i polityk i jeszcze kilka innych zawodów), odpowiadał wymijająco lub unikał odpowiedzi. Jednak nie jest to jakiś twórcza pozycja. Pytania w większości są po prostu standardowe, powtarzające się z innych wywiadów.
Ks. Kaczkowskiego nie wypada nawet oceniać, po prostu wyjątkowy człowiek, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami.

Link do opinii
Avatar użytkownika - bookworm
bookworm
Przeczytane:2020-03-29, Ocena: 5, Przeczytałam,

Warto mądrego posłuchać-z dystansem o życiu, chorobie, śmierci, kościele.Coś czego brakuje w dzisiejszym świecie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - lenka94
lenka94
Przeczytane:2018-12-10, Ocena: 6, Przeczytałam,

Wciągające i poruszające wyznania księdza Kaczkowskiego, czasem wywołujące szeroki uśmiech a czasem morze łez. Skłania do przemyśleń nad własnym życiem, poszukiwaniem jego sensu oraz nad przemijającym czasem. Człowiek mimo woli zadaje sobie pytanie, dlaczego niektórzy ludzie, nawet jeśli się z tym pogodzili, odchodzą tak wcześnie, chociaż mogliby zrobić jeszcze wiele dobrego. Jednocześnie należy pamiętać, że  i tak zdążyli zrobić więcej niż inni przez całe długie życie. Książka jest inspiracją do działania i do pracy nad sobą. Polecam wszystkim wątpiącym we własne siły... 

Link do opinii
Inne książki autora
Synek księdza Kaczkowskiego
Piotr Żyłka0
Okładka ksiązki - Synek księdza Kaczkowskiego

Ksiądz Jan Kaczkowski nazywał go swoim ,,synkiem". Dzięki filmowi Johnny ich niezwykłą relację poznała cała Polska. Najlepiej jego historię streszczają...

Alfabet Franciszka
Piotr Żyłka0
Okładka ksiązki - Alfabet Franciszka

Fenomen Franciszka, efekt Franciszka, franciszkomania - określenia są różne, ale wszystkie próbują opisać to samo zjawisko. Od 13 marca 2013 roku świat...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy