Prawdziwa, dojrzała miłość, która poruszy twoje serce.
Matylda i Kosma wreszcie znaleźli upragnione szczęście. W domu w mazurskiej głuszy wychowują córki i zajmują się nowym niecodziennym pomysłem na biznes. Gdy ona wyjeżdża w samotną podróż do Włoch, on musi sprawdzić się w roli ojca i poradzić sobie z codziennością dwóch kilkulatek. Podziwiając malownicze krajobrazy i pisząc emocjonalne listy, Matylda nie spodziewa się, że jej ukochany spotka znacznie młodszą kobietę, z którą przed laty łączyło go coś więcej. Czy będzie chciała namieszać w dopiero co poukładanym życiu Kosmy?
Gdy los wszystko komplikuje, liczą się tylko prawdziwe uczucia.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2019-04-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Są takie lektury, które do siebie przyciągają i uzależniają od siebie, a z drugiej tak mocno denerwują, że chciałoby się je zamknąć w połowie, odłożyć i zapomnieć o ich istnieniu. Jak tak mam z serią o Matyldzie i Kosmie. Ich historia mnie urzekła, jest piękna i mocno wzruszająca. Jest jedną z tych, o których nie da się zapomnieć. Tylko dlaczego ich ścieżki życia za każdym razem idą w innym kierunku, aniżeli chciałby czytelnik? Dlaczego autorzy tak bardzo krzywdzą swoich bohaterów? Przez wszystkie części liczyłam na happy end, czekałam aż w końcu wszystko zacznie się układać i gdy w końcu tak zaczynało się dziać, coś musiało się wydarzyć i zburzyć szczęście Matyldy i Kosmy. Oj, denerwowałam się bardzo, gdy nie szło po mojej myśli. I choć uwielbiam, gdy książka nie jest przewidywalna, to tym razem tak bardzo chciałam aby tak było. Najgorsze w tej całej historii jest to, że przez pół książki autorzy sprawili, że do Matyldy, którą uwielbiałam, miałam żal, zastanawiałam się jaką jest kobietą i dlaczego akurat znajduje się nie w tym miejscu co powinna, a tu nagle dochodzę do momentu, w którym doznaję szoku...Dosłownie wbiło mnie w fotel. Moje nerwy zostały nadszarpnięte, wzruszenia nie było końca, a łez cieknących po policzku nie mogłam nadążać wycierać.
Z całą pewnością historia Matyldy i Kosmy nie jest tylko ich własną, zamkniętą przed wszystkimi drogą, którą przechodzili samotnie. Ich życie i ich problemy, z którymi musieli się zmierzyć dotykały również ich najbliższych, rodzinę i przyjaciół. Mieli to szczęście, że ludzie ich kochali i w trudnych chwilach nie pozostawali samotni. Jest to piękny obraz miłości i przyjaźni, na dobre i na złe.
Smutnym faktem tej powieści jest to, że jej bohaterów dotykają naprawdę wielkie nieszczęścia. Muszą radzić sobie z ciężkimi chorobami, jak również ze śmiercią bliskich osób. Czytelnik wraz z bohaterami przechodzi całą tę ciężką drogę. Światełkiem w tunelu jest tylko i wyłącznie to, że w lekturze tej można odnaleźć nadzieję. Po przeżytej tragedii, należy żyć dalej i próbować wszystko ułożyć sobie tak, aby choć odrobina szczęścia znów zawitała do życia...
biblioteczkamoni.blogspot.com
Dalsze losy Kosmy i Matyldy toczą się w cieniu mazurskich drzew, nad szumiącym jeziorem, w zapachu kwiatów i smaku owoców... W dalekiej Warszawie dawna koleżanka Kosmy dowiaduje się, że jej życie właśnie stanęło na głowie. I wydaje nam się, że mimo przeciwności losu jednak będzie dobrze...ale... no właśnie. Nie mogę zdradzić absolutnie nic więcej! Zdecydowanie polecam, gdyż spodziewałam się wszystkiego... oprócz takiego finału!
Czuję się jakby przejechał mnie walec, jakby mnie przemieliła maszynka do mięsa... I bynajmniej nie jest to wynikiem świątecznego obżarstwa, ale lektury ostatniej części trylogii Lidii Liszewskiej i Roberta Kornackiego?
„Życie mnie. Mnie!” jak pisał Sztaudynger - i ta fraszka doskonale oddaje przekaz „Zostań ze mną”. Tym razem poznajemy opis wydarzeń z perspektywy Kosmy, choć fragmenty listów pisanych przez Matyldę pozwalają nam na wejście również w jej duszę i przemyślenia...
Matylda wyjeżdża do Włoch, w tym czasie Kosma pozostaje wraz z córeczkami w swojej posiadłości na Mazurach. Wszystko układa się świetnie - zdrowie wróciło, dzieci rosną, biznes przynosi dochody... Splot wydarzeń sprawia jednak, że podczas wizyty w Warszawie Kosma spotyka Izę, „matkę chrzestną” swojego małżeństwa, a ich losy zaczynają się zapętlać.
Początkowo nie mogłam zrozumieć postępowania Kosmy, roztkliwiały mnie listy Matyldy, dziwiłam się dlaczego na tak długo zdecydowała się zostawić swoich najbliższych... Aż pod koniec książki - jak obuchem w głowę - dowiedziałam się całej prawdy. Zmylił mnie brak chronologii zastosowany przez autorów. I to był TEN moment... Poczułam się wstrząśnięta, nie chciałam pogodzić się z prawdą, bo przecież powinno być: „i żyli długo i szczęśliwie”... Niech Was jednak nie zmyli to określenie - zakończenie książki nie jest banalne - jest takie jak życie: słodko-gorzkie.
Pierwsza część z cyklu „Matylda i Kosma” autorstwa Lidii Liszewskiej i Roberta Kornackiego, czyli „Napisz do mnie” zostawiła mnie ze złamanym sercem. Część druga „Zaczekaj na mnie” moje złamane serce rozbiła na milion kawałków. Byłam ogromnie ciekawa, co zrobi ze mną część trzecia i zarazem ostatnia – „Zostań ze mną”. Miałam kilkanaście pomysłów na to, jak mogłaby rozwinąć się historia Matyldy i Kosmy, głównych bohaterów i jednocześnie się bałam tego, co tym razem przygotowali dla nich autorzy. Czy może w tej części ominie ich jakieś nieszczęście i w końcu zakończenie będzie miało prawdziwy happy end?
Chciałabym napisać, że moje serce, po tym jak zostało rozbite na milion kawałków, się naprawiło, ale tak się stało tylko w małym stopniu. Naprawiło się, by po nim przejechał walec i poleciały łzy. Po raz kolejny autorzy to zrobili i na pewno przed dłuższy czas im tego nie wybaczę. Nie tego się spodziewałam! Duet Liszewska i Kornacki po raz trzeci udowodnili, że to życie jest nieprzewidywalne, a taka historia może spotkać mnie czy Ciebie. Czytelniczy kac szybko mi nie minie i jeszcze długo będę przeżywać historię Matyldy i Kosmy.
Cała recenzja tutaj: http://www.bookparadise.pl/2019/04/zostan-ze-mna-lidia-liszewska-robert.html
Przeczytane:2020-01-22, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku,
Jak to autorzy zrobili, że sens dotarł do mnie pod koniec książki, na chwilę przed tym jak przeczytałam co się stało. Co prawda miałam niejasne wrażenie, że wstawki o Izie mi nie pasują, po co ona tu, skoro Kosma z Matyldą w końcu są razem i wychowują na Mazurach swoje córki. Szacunek