Zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się po „…i żyli długo i szczęśliwie”?
Zuzanna i Ludwik zaczynają starać się o dziecko. Chcą na dobre przegonić czarne chmury, które jakiś czas temu zawisły nad ich małżeństwem. Nie jest to jednak łatwe, gdy do ich sypialni ciągle zaglądają zaaferowani domownicy!
Mieszkańcy Jaszczurek plotkują o rzekomej ciąży Zuzanny. Podobno też ojcem domniemanego dziecka nie jest jej mąż…
„Żona na pełen etat” to przezabawna opowieść o najbardziej zwariowanej mężatce, jaką znacie!
Możecie śmiać się w głos, nikomu nie powiemy!
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2018-02-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 416
Jak i pozostałe części tego cyklu fajnie się czytało Żonę na pełen etat". Z drugiej strony nic mnie dziwiło, przecież to samo przeszłam w życiu: praca, dzieci, mąż, rodzice itd. Przyjemna książka na jeden wieczór. Zapewnia relaks i rozrywkę.
Zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się po „…i żyli długo i szczęśliwie”?
Zuzanna i Ludwik zaczynają starać się o dziecko. Chcą na dobre przegonić czarne chmury, które jakiś czas temu zawisły nad ich małżeństwem. Nie jest to jednak łatwe, gdy do ich sypialni ciągle zaglądają zaaferowani domownicy!
Mieszkańcy Jaszczurek plotkują o rzekomej ciąży Zuzanny. Podobno też ojcem domniemanego dziecka nie jest jej mąż…
„Żona na pełen etat” to przezabawna opowieść o najbardziej zwariowanej mężatce, jaką znacie!
Wakacyjna zazdrość przeszła do lamusa, a Zuza z Ludwikiem postanowili postarać się o rodzeństwo dla Marcela. Jednak zajście w ciążę okazuje się nie takie łatwe. Kolejne podejścia kończą się fiaskiem, gdyż w ich sypialni robi się tłok, gdy domownicy i sąsiedzi… Zuza nie zdążyła jeszcze zajść w ciąże, a po wsi już krążą plotki o jej romansie z byłym narzeczonym Teodorem mieszkającym za płotem i rzekomej ciąży Zuzy. Cóż, czasami wiecznie umierająca mamusia potrafi nieźle namieszać na ziemskim padole.
Ludzie szybko dają wiarę plotkom i snują głupie pomysły. 13
Szybko zmieniają się nastroje mieszkańców wsi i do niedawna gwiazda filmu i reklamy staje się wręcz persona non grata. Ludzie biorą ją na języki, wymyślają niestworzone rzeczy, dorabiają swoje teorie, a plotki jeżą włos na głowie nie tylko Zuzy. Nic dziwnego, że życie w tej wsi zamieniło się w jakiś koszmar. Mentalność mieszkańców Jaszczurek trudno zmienić. To prości ludzie postrzegający świat w czarno-białych kolorach. Są rozchwiani emocjonalnie, a emocje często biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Autorka może i nieco przerysowała mieszkańców Jaszczurek z ich manią plotkowania, wyolbrzymiła skutki uboczne plotki, ale z drugiej strony nawet w XXI wieku w małych społecznościach, gdzie wszyscy wszystkich znają, plotki potrafią narobić wiele szkody. Cóż, według Zuzki jesteśmy wpływowym narodem.
Bez ciebie nasza rodzina nie działa jak należy. (s. 291)
W powieści ukazana jest siła rodziny i miłości małżonków. Gotowi są zmierzyć z najgorszymi plotkami i nie zawahają się użyć różnych sposobów. Okazują sobie wsparcie i czułość, walczą o przyszłość swojego związku i rodziny. I to jest piękne. Jednak nie do końca podoba mi się, że Zuza to typowa kura domowa pracująca zawodowo, która ma na głowie cały dom. Jej mąż Ludwik niewiele potrafi zrobić. Miga się od prac domowych. Nawet jego już pełnoletnia siostrzenicy Kasia zauważą, że „Kobiety w dzisiejszych czasach mają przekichane”. (s. 192)
Chyba za rzadko pozwalamy, żeby nasz świat zwolnił. (s. 406)
Autorka zwraca uwagę na ważną rzecz – wieczne zaganianie i brak czasu dla siebie i bliskich, dbanie o dobre relacje na co dzień i od święta. Choć od czasu do czasu ludzie powinni zrobić dla siebie małe święto i po prostu odpocząć od wszystkiego, wyjechać gdzieś, zrelaksować się, porozmawiać, spędzić czas tylko z bliskimi.
Każdy mój wyjazd czy w ogóle rzecz, której się imam, kończy się klapą albo sprowadza na naszą rodzinę problemy. (s. 369)
Fakt, Zuza przyciąga kłopoty i pakuje się w nie dość regularnie. Jednak w tym tomie raczej nie jest do śmiechu, bo ludzkie języki wyrządzają tylko szkody. Tym razem powieść jest bardziej gorzka niż słodka. Humor wywołują powiedzonka Marcela – zgadnijcie, czemu chce zostać krewetką i jaką część ciała wymienił na zajęciach w przedszkolu. Z kolei czarny humor wywołuje mamusia bohaterki, która wiecznie powtarza, iż marzy o śmierci. Jej akcje u czytelnika budzą śmiech, lecz przerażają jej córki, a nawet doprowadzają do płaczu.
Co ty nie powiesz… (s. 9)
W codzienne życie młodego małżeństwa, jej sąsiadów i mieszkańców wsi autorka wplotła kilka prawd życiowych, które samoczynnie zmuszą czytelnika do refleksji. Wspomina nawet o tym, że na zdrowiu nie warto oszczędzać i że ludzie mają mylne pojęcie o pracy nauczyciela. Ukazując skomplikowane relacje międzyludzkie i rodzinne, promuje wartości takie jak: rodzina, miłość, przyjaźń, dzieci, stosunki dobrosąsiedzkie. A czyta się lekko i przyjemnie, choć niekoniecznie fragmenty o plotce i jej sile rażenia.
Powroty do rzeczywistości po jakimś czasie przerwy bywają jeszcze trudniejsze, niż rozwiązanie niełatwych spraw od razu. (s. 175)
Żona na pełen etat to dobra obyczajówka poruszająca problemy dnia codziennego i wspólnego zmagania się z nimi, bo razem jest łatwiej.
"Może ludzie zapomnieli już o prawdziwych uczuciach i liczy się tylko fakt, by mieć się z kim pokazać?".
W Jaszczurkach nigdy nie jest nudno. W szczególności, gdy zamieszkują tę mieścinę tacy barwni bohaterowie, jakich wykreowała Agata Przybyłek. Miały być trzy części, a powstała czwarta, wieńcząca losy zwariowanej Zuzanny. Jest happy end, ale zanim on nastąpi, jest wiele zabawnych perypetii. Fani całego tego cyklu będą z pewnością zadowoleni.
Agata Przybyłek to studentka psychologii na Uniwersytecie Gdańskim, która w przeszłości była blogerką i recenzentką. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła od tworzenia opowiadań, z których kilka zostało nagrodzonych w konkursach literackich. W 2015 r. zadebiutowała prozatorsko książką pt. "Nie zmienił się tylko blond".
Zuzanna i Ludwik postanawiają starać się o kolejne dziecko, co wcale nie jest łatwym i prostym zadaniem. Bohaterowie nie mogą bowiem znaleźć nawet chwili dla siebie, gdyż wciąż nawiedzają ich ze swoimi problemami domownicy i przyjaciele. Tymczasem po wsi zaczyna krążyć plotka, że Zuzanna jest już w ciąży, ale nie ze swoim mężem.
Na spotkaniu autorskim zapytałam Agatę Przybyłek, jaka powinna być tytułowa żona na pełen etat. Autorka odpowiedziała, że powinna mieć coś w sobie z niedoskonałości Zuzanny. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, gdyż dzięki kreacji głównej bohaterki polegającej głównie na tym, że popełnia ona błędy i nie jest idealna, czytelniczki mogą się z Zuzanną utożsamiać. Jak można się więc spodziewać, w czwartej części bohaterka znowu wpada w tarapaty, ale stara się ulepszać relacje z mężem i pomaga innym.
Autorka zaskoczyła mnie w tym tomie ukazaniem zupełnie innej twarzy Marka. Twarzy, której nigdy bym się nie spodziewała. Wątek ten z pewnością zaskoczy wielu czytelników. Oczywiście moje wielkie rozbawienie wzbudzała wiecznie umierająca matka Zuzanny, która tym razem poszukiwała idealnego ubrania do trumny. Ta kreacja to dla mnie mistrzostwo w przerysowaniu ludzkich fobii.
"Żona na pełen etat" to zwieńczenie losów Zuzanny i Ludwika utrzymane w podobnym klimacie, jak poprzednie części. Jest wesoło, jest swojsko i jest szczęśliwe zakończenie. Czas najwyższy więc pożegnać się z mieszkańcami Jaszczurek.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Czy jesteś gotowa na opowieść pełną niewyjaśnionych spraw, trudnych decyzji i zaskakujących rozwiązań? Michał Piotrowski to znudzony światem mężczyzna...
Czy można pokochać po raz drugi, gdy nie jest się w stanie zaufać? W kamienicy syna Lucy znajduje jego pobitą żonę. Orientuje się, że to mąż zgotował...
Przeczytane:2021-08-18, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2021,
Według mnie to najlepsza cześć tego cyklu. Generalnie czytało się ją lekko i przyjemnie. Cieszyłam się, że problemy małżeńskie Zuzy i Ludwika zostały zażegnane. Naprawdę z przykrością obserwowało się szarpaninę w poprzednich częściach tego cyklu. Tutaj na szczęście małżonkowie starali się żyć w zgodzie i nie poddawać się zazdrości. Natomiast nie raz uśmiałam się z koleżanki Zuzy z pracy, która nieustannie podejrzewała u siebie jakąś chorobę.
Jednak miałam kilka zastrzeżeń co do fabuły. Niektóre sytuacje były nieco przejaskrawione. Mam też zastrzeżenia do tego jak po raz kolejny przedstawiono w książce mieszkańców wsi. Wiem jak z nimi jest. Sama mieszkam na wsi i rozumiem, że niektórzy mieszkańcy mogą być upierdliwi. Rozumiem też, że niektórym się nudzi i zamiast zająć się czymś konkretnym albo znaleźć jakieś hobby zajmują się plotkami, ale to jak pokazano mieszkańców wsi w Żonie na pełen etat to już gruba przesada. Raczej mieszkańcy wsi nie są tacy źli jak to zostało w książce przedstawione.
Czy dobrze bawiłam się czytając tę część? Raczej tak. Jak mówię, mam co do niej zastrzeżenia, ale ogólnie to książka, przy której nie da się nudzić. Była dobrą towarzyszką kilku wieczorów. Czy ją polecam ? Raczej tak, ale zalecam niektóre sceny traktować z przymrużeniem oka.