Znieczulenie

Ocena: 5.38 (8 głosów)

Gdy chłopak Lynn Peirce, studentki medycyny, trafia do szpitala na rutynowy zabieg chirurgiczny, w jej uporządkowane życie wkrada się chaos. Pacjent nie odzyskuje przytomności, a badania potwierdzają niedokrwienie mózgu. Zdruzgotana dziewczyna zaczyna szukać przyczyn i szybko nabiera przekonania, że władze szpitala próbują coś ukryć. Przy pomocy przyjaciela, Michaela, stara się znaleźć dowody na błąd w sztuce medycznej albo zaniedbanie. Prawda jest jednak bardziej przerażająca. Szpital boryka się ze skrzętnie ukrywanym problemem - u zadziwiająco wielu niegroźnie chorych pacjentów wykrywa się śmiertelną chorobę krwi. Gdy ktoś zaczyna grozić Lynn i Michaelowi, oboje nie mają już złudzeń: wmieszali się w sprawy znacznie poważniejsze, niż się spodziewali. Rozpoczyna się rozpaczliwy wyścig z czasem.

Informacje dodatkowe o Znieczulenie:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2016-04-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-7818-747-9
Liczba stron: 456
Tytuł oryginału: Host
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Maciej Szymański

więcej

Kup książkę Znieczulenie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Znieczulenie - opinie o książce

Avatar użytkownika - Thalita
Thalita
Przeczytane:2019-03-10,

Wstrząsający thriller medyczny, po którym aż strach udać się do szpitala – nawet na najprostszy zabieg.


Z prozą Robina Cooka, ojca thrillera medycznego, zetknęłam się po raz pierwszy. Czytając jego biogram było mi nieco wstyd, że wcześniej nie zwróciłam uwagi na jego bogatą twórczość (na chwilę obecną ma na koncie 34 opublikowane powieści!), po przeczytaniu „Znieczulenia” już wiem, dlaczego tak się nie stało, ale po kolei...


Jak wskazuje sam tytuł, w„Znieczuleniu” główny wątek toczy się wokół pewnego nieszczęsnego znieczulenia, któremu poddany został niejaki Carl Vandermeer, 29-letni prawnik operujący sobie kolano w jednym z wielu szpitali należących do znanej sieci Middleton Healthcare. Niestety, po owym prostym zabiegu już się nie obudził. Jego dziewczyna, Lynn Pierce, załamana takim stanem rzeczy stara się za wszelką cenę znaleźć przyczynę tych skomplikowanych powikłań. Początkowo podejrzewa błąd w sztuce, jednak z czasem, obserwując coraz więcej podobnych przypadków, zdaje sobie sprawę, że ta nad wyraz duża liczba prostych zabiegów kończących się w tej placówce śpiączką nie jest dziełem przypadku. 


Najpierw plusy – ich na szczęście jest więcej. 


Po pierwsze -  sam pomysł. Autor, z wykształcenia lekarz, mimo że jest już osobą starszą (ma 76 lat), wciąż pozostaje na bieżącą z medycznymi nowinkami i wplata je w akcję swoich książek. W „Znieczuleniu” mamy już do czynienia z pełnym skomputeryzowaniem szpitalnych zabiegów i badaniami nad specyfikami będącymi przyszłością współczesnej farmacji. 


Po drugie – akcja. Wartka, wciągająca, bez zbędnych epizodów i dłużyzn. Książkę czyta się lekko i szybko, mimo medycznej tematyki autor na szczęście nie szafuje trudną, nieznaną przeciętnemu czytelnikowi naukową terminologią. 


Po trzecie – bohaterowie. Lynn i jej przyjaciel Michael, którego zaangażowała w swoje podejrzenia, tworzą sympatyczny i dynamiczny duet. Choć wydaje się, że połączyło ich prawo przyciągania się przeciwności, tak naprawdę – jak określa ich wielu wykładowców i kolegów, są „bliźniaczym rodzeństwem”. Szkoda, że w trakcie książki nie zrodziło się między nimi coś więcej, no ale zdrada chorego Carla z pewnością zniszczyłaby wykreowany przez Roberta Cooka kryształowy wizerunek Lynn jako oddanej do ostatnich dni niedoszłej żony pacjenta w nieuleczalnej śpiączce. 


Po czwarte – poruszane na jej kartach istotne zagadnienia społeczne. Pozytywni bohaterowie wprost mówią o tym, że w dzisiejszej medycynie coś takiego jak etyka lekarska już nie istnieje, sama zaś medycyna przestała być dziedziną nauki służącą pomocą chorym, a stała się jedynie bardzo dochodowym biznesem. W powieści Cooka ostro krytykowane są też wielkie koncerny farmaceutyczne, które cynicznie posługując się popularnym sloganem „życie jest bezcenne” nieustannie podnoszą ceny leków wiedząc, że i tak będą miały  na nie nabywców, gdyż ludzie zrobią wszystko by walczyć o życie swoje i swoich najbliższych. Inną potępioną w książce praktyką (o której od czasu do czasu głośno bywa także w Polsce), jest przekupywanie przez koncerny farmaceutyczne lekarzy, którzy w zamian za różne "lojalnościowe" podatki - często warte nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów (lub złotych) przepisują swoim pacjentom leki tej a nie innej firmy, często nie patrząc nawet na to, czy - być może - specyfik innej produkcji byłby bardziej korzystny dla chorego lub mniej uderzył po jego kieszeni. 


Teraz jedna wada. Słysząc o sławie, jaką cieszą się powieści Roberta Cooka, spodziewałam się po „Znieczuleniu” wyższego poziomu literackiego. Umówmy się – nie jest to zła książka, ale na pewno nie można zaliczyć jej do literatury wysokich lotów. Mamy przed sobą typowe utwór kultury masowej, przypominający popularne seriale medyczne. Treść wciągająca, ale bardzo uproszczona, stereotypowa i przewidywalna. Wracając do początku swej recenzji – pewnie dlatego nigdy nie natrafiłam na żadną z powieści Roberta Cooka, gdyż zazwyczaj unikam popularnych czytadeł.


Bo „Znieczulenie”, pomimo mrocznej tematyki, to książka służąca przede wszystkim rozrywce. Zabije czas na plaży czy podczas pobytu w szpitalu (sic!), ale czy zostanie w pamięci na dłużej?

Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/

Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2016-04-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Być może stwierdzenie, że jestem wielbicielką twórczości Robina Cooka, jest nieco przesadzone, ale prawdą jest, że lubię jego pisarstwo. Co więcej, choć niespecjalnie przepadam za thrillerami i horrorami, to thrillery medyczne czytuję w miarę często i z przyjemnością. Dlaczego? Myślę, że odpowiedź jest prosta. O ile na co dzień nie mam styczności z superszpiegami i spiskami międzynarodowych korporacji, o ile nikt nie biega za mną z piłą łańcuchową (namolny sprzedawca w Leroy Merlin się nie liczy), nie atakują mnie zastępy zombi, nie prześladują złośliwe duchy, nie napadają wilkołaki ani wampiry, ba!, nawet komputer jakoś specjalnie nie czyha na moje życie (co najwyżej czasem tylko wkurzy), o tyle ze służbą zdrowia miewam od czasu do czasu do czynienia. Powiedziałabym nawet, że ostatnio za często jak na mój gust. Świadomość, że powierzam swoje zdrowie, a może nawet i życie, zupełnie obcemu człowiekowi, jest mocno niepokojąca. Jest więc thriller medyczny opowieścią o czymś, co znam, opowieścią odwołująca się do moich prawdziwych lęków. Gatunek ten, w przeciwieństwie do klasycznego horroru, potrafi mnie naprawdę przestraszyć. Jeśli dodać do tego sprawne pióro i niewątpliwy talent literacki Robina Cooka, ,,Znieczulenie" zapowiadało się doprawdy smakowicie. Niestety, gotowy produkt nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Zacznijmy od akcji. Rozumiem, że ,,Znieczulenie" to trzydziesta piąta powieść Cooka. Rozumiem, że w końcu nawet najpłodniejszemu umysłowi mogą skończyć się pomysły, rozumiem, że autor z czasem powiela pewne sprawdzone wzorce i rozwiązania, ale tym razem posunął się w moim odczucia za daleko. Książka powinna nosić tytuł ,,Coma - wydanie poprawione i rozszerzone". Gdzieś w okolicach czterdziestej strony byłabym w stanie bez dalszego czytania dopowiedzieć ciąg dalszy. Mamy więc niezbyt oryginalny zarys głównej linii fabularnej. A co z detalami? Z przykrością stwierdzam, że też nie jest najlepiej. Całość jest bardzo, ale to bardzo naciągana. Nie będę zdradzać szczegółów - wszak nie o streszczenie powieści chodzi. Powiem krótko: dwójka studentów ostatniego roku, podejrzewając błąd w sztuce medycznej lub zaniedbanie, rozpoczyna prywatne śledztwo. Bez większych trudności uzyskują dostęp do pilnie strzeżonych tajemnic, mafia mordująca z zimną krwią każdego, kto jej stanie na drodze, nie daje rady ich powstrzymać, a rosyjski programista okazuje się idiotą i naiwniakiem, którego można przekupić parą słuchawek i kompletem ,,empetrójek". I na dodatek słynny efekt kawalerii nadciągającej dwie sekundy przed katastrofą. O tym, że student czwartego (ostatniego) roku medycyny łamiący świadomie zalecania HIPAA (akt prawny zapewniający prawną ochronę dokumentacji medycznej pacjenta), a tym samym ryzykujący wydalenie z uczelni na kilka tygodni przed uzyskaniem dyplomu w imię jakiegoś mglistego podejrzenia, jest równie prawdopodobny jak śnieg w sierpniu, naprawdę nawet wspominać nie warto. Na domiar złego przez trzy czwarte książki akcja toczy się dość niemrawo, a przynajmniej znacznie wolniej niż to zwykle u Cooka bywa. Dzieje się tak głównie za sprawą niezliczonych powtórzeń. Rozumiem, że bohater musi sobie pewne rzeczy kilka razy przemyśleć, ale czytelnikowi wystarczy przedstawić takie rozważania tylko raz. Kolejną sesję rozmyślań wystarczyłoby jedynie zasygnalizować. Najbardziej jednak zgniewało mnie zakończenie. Jakby czując na karku zbliżający się termin oddania rękopisu, autor nagle przyśpiesza akcję w najgorszy z możliwych sposobów - zaczyna opisywać wydarzenia po łebkach, byle jak, kwitując rozwiązanie kluczowych wątków jednym, dwoma zdaniami. Niestety, całości nie ratują też postacie, które tym razem wyszły Cookowi raczej kiepsko. Mamy więc dwójkę bohaterów pozostających w tajemniczym platonicznym związku. On - błyskotliwy, przystojny i czarny. O tym ostatnim szczególe autor nie pozwala nam zapomnieć. Co i rusz przypomina nam, że Michael jest czarny. Inteligentny i czarny. Przebojowy i czarny. Przystojny i czarny. O czym by akurat nie szła rzecz, i tak za chwilę będzie nam przypomniane, że Michael jest czarny. Czyżby autor podejrzewał czytelnika o mocno zaawansowaną sklerozę? A ,,najlepszy" w tym wszystkim jest fakt, że kolor skóry bohatera nie ma najmniejszego znaczenia. Nic by się nie zmieniło, gdyby nieszczęsny student był żółty, czerwony albo nawet fioletowy. Wiem, że bohater musi jakoś wyglądać, wiem, że trzeba go opisać, ba!, nawet takich opisów pożądam. Tym niemniej proszę o trochę wiary w pamięć czytelnika! Teraz ona. Lynn Peirce, niezwykle uzdolniona studentka o krok od dyplomu, ale o mentalności siedmiolatki. Od osoby w jej wieku oczekiwałabym nieco więcej odpowiedzialności. Ktoś, kto kompletnie nie przejmuje się konsekwencjami swych działań, powinien pomyśleć o specjalności innej niż medycyna. Wyjątkowo irytująca osóbka. Aha, czy pisałam już o drewnianych dialogach? Nie? No to właśnie piszę. Żeby jednak być sprawiedliwą, muszę dodać, że ,,Znieczulenie" nie jest pozbawione plusów. Największym z nich jest płynny, potoczysty język, dzięki któremu ten dość miałki tekst dość dobrze ,,wchodzi". Nawet długie fragmenty dość hermetycznych rozważań z zakresu anestezjologii, onkologii i farmakologii podano całkiem przyjemną polszczyzną i w sposób zrozumiały także dla laika. Trzeba też przyznać Cookowi, że nie uległ panującej obecnej modzie na epatowanie dosłownością. Choć mamy w książce sceny brutalnych morderstw, pobicia czy gwałtów, to są one przedstawione bardzo umownie. Zamiast stosować literacki odpowiednik ,,keczupu na ekranie", autor pozostawia pole do popisu wyobraźni czytelnika, a że na brak wyobraźni nie narzekam, takie rozwiązanie oddziaływuje na mnie znacznie silniej niż szczegółowy opis z detalami. Pora przejść do konkluzji. ,,Znieczulenie" jest pozycją zdecydowanie wtórną. Nie jest być może książką bardzo złą, ale w najlepszym przypadku można ją określić jako pozycję dość przeciętną, taką, którą przeczytać można, ale niekoniecznie trzeba. Ot, takie czytadło, po które sięgamy w wolnej chwili. Raczej dla zagorzałych fanów Cooka i osób badających całokształt twórczości pisarza. Całej reszcie świata zdecydowanie bardziej polecam ,,Comę" z 1977 roku.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Psotka88
Psotka88
Przeczytane:2016-06-26, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Świat medycyny jest mi wyjątkowo bliski. Tak w przenośni jak dosłownie. Znam go z książek i doświadczenia, więc mając okazję sięgać po coś nowego robię to bardziej niż chętnie. A, że o Cooku słyszałam i czytałam wiele i to w sumie tylko dobrego chęć ta była jeszcze większa. Jednak głównym powodem dla którego zaintrygowana byłam książkami Robina to chęć znalezienia czegoś co faktycznie dotyczy medycyny i tkwi w jej mackach od początku do końca. Nie przypada mi do gustu pisanie, że coś jest thrillerem medycznym tylko dlatego, że zawiera kilka scen w szpitalu. Czy dostałam tu tego co chciałam? Zobaczymy... Carl jest młodym i zdolnym sportowcem. Niestety i on przekonał się, że sport to nie tylko zdrowie, ale i kontuzje. Ta której dostał musi zakończyć się prostym zabiegiem. Jednak on od dawna ma coś co sam nazywa szpitalną fobią i myśl nawet o tak prostym zabiegiem jak rekonstrukcja więzadła krzyżowego doprowadza go do szaleństwa. Nie jest w stanie zaufać nawet lekarzom, których poleca mu jego dziewczyna - złośliwym kaprysem losu - studentka medycyny. Od początku wydaje się, że Carl przeczuwa iż nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Tyle, że chyba nikt nie myślał, że wszystko potoczy się tak jak się potoczyło. Gdy Lynne pewna, że jest już po zabiegu chce zobaczyć się ze swoim chłopakiem zaczyna czuć przerażenie ponieważ tam gdzie powinien być Carl czyli na sali wybudzeń go nie ma. Jak by tego było mało panika, która dotyka Pierce, a która z początku wydaje się być bezpodstawna zaczyna być jak najbardziej sensowna. W odkryciu prawdy, która okaże się być na prawdę szokująca pomaga jej Michael - nie tylko najlepszy i jedyny przyjaciel, ale i wyjątkowo zdolny student medycyny. Główny problem tkwi jednak nie w samych komplikacjach, ale tym że nie są one pojedynczym przypadkiem... Czego będą musieli dopuścić się Michael i Lynne by odkryć prawdę? Czy poznanie jej będzie warte walki jaką będą prowadzić? Czego się dowiedzą i ile tak na prawdę wypadków podczas zabiegów to komplikacje, a ile umyślne działanie? W świecie medycyny (zresztą nie tylko) jest tak, że jeden przypadek to wypadek, dwa mogą być zbiegiem okoliczności, ale trzy wypadało by sprawdzić i zbadać. Jeśli dodamy do tego fakt, że medycyna dla pacjenta to nie nauka, a biznes i to niekoniecznie stojący po jego stronie może z tego wyjść wszystko. Robin Cook pokazuje nam w niezwykle realny sposób co może się stać, gdy coś wymyka się spod kontroli. To co mi osobiście przypadło ogromnie do gustu to na prawdę wnikliwe przedstawienie medycznych terminów, chorób czy badań. Jednak ma to swój minus i osoba nie znająca medycyny miała by dwa wyjścia: doczytać nie rozumiejąc połowy tudzież co chwilę sprawdzać co znaczą konkretne terminy lub poddać się i odłożyć książkę na bok. Stawiam, że większość zacznie interesować się medycyną choćby po to by wniknąć w to co daje nam Cook, a daje nam coś niezapomnianego. Myślę, że dobrym tego dowodem jest to, że czy tego chcę czy nie musiałam pokochać świat szpitali, lekarzy, badań i chorób. Znam go jak mało jaką dziedzinę, ale ten jeden raz czytając książkę zaczęłam się bać. Powód jest jeden - bliski termin operacji i realna historia Robina Cooka to kiepskie duet...
Link do opinii
Avatar użytkownika - Kominek
Kominek
Przeczytane:2016-06-19, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
(...) Carl miał przejść prosty zabieg chirurgiczny, po którym dosyć szybko miał opuścić szpital. Ot, prosty zabieg, nic takiego. Jednak Carl jakby przeczuwał, że coś może się wydarzyć, szpital nigdy nie był miejscem, w którym czułby się dobrze, nawet ten szpital, który poleciła mu jego dziewczyna studentka medycyny. Zdał się na jej osąd i w dobrej wierze oddał się w ręce lekarzy. Jednak, kiedy Lynn nie znajduje Carla tam, gdzie powinien pojawić się chwilę po zabiegu, na sali wybudzeń, zaczyna panikować. Dzieje się coś, co nie jest jeszcze zbyt dużym powodem do zmartwień, czy bicia na alarm, ale niepokój w sercu Lynn z każdą minutą nabiera coraz większych rozmiarów i jak się niestety okazuje nie jest bezpodstawny. W sukurs przychodzi jej Michael, najlepszy, jedyny przyjaciel, również wyróżniający się student medycyny czwartego roku. Tych dwoje nawet się nie spodziewa, że znieczulenie samo w sobie otwiera otchłań niekończących się zdarzeń w konfrontacji z potentatem farmaceutycznym. Lynn i Michael wdepnęli tam, gdzie nigdy ich stopy nie powinny się pojawić. Jednak świadomość, że nie liczą się dni, a godziny i minuty, (Robin Cook właśnie w tej formie konstruuje swoją powieść jeszcze intensywniej kumulując napięcia), aby stawić czoła złemu, które odkrywają sprawia, że stawiają wszystko na jedną kartę. Jeden przypadek to tylko przypadek, dwa to już dziwny ciąg zdarzeń, trzem należy przyjrzeć się z uwagą znacznie bliżej... autor rozgrywa to po mistrzowsku. Nie ma tu zbędnych słów, pustych myśli, historia dosyć szybko nabiera tempa i mknie lotem błyskawicy do finału, który nie pozostawia złudzeń, co do tego, że Cook wie, co robi, a robi to doskonale. Pełne spojrzenie dostępne w poniższym linku: http://koominek.blogspot.com/2016/06/enklawa-znieczulenie-o-lgmansb-r-cook.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-06-03, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Medycyna to biznes, wielki biznes, w dodatku, z punktu widzenia pacjenta, nie bardzo uczciwy." Ilekroć wezmę do ręki thriller psychologiczny Robina Cooka, to zawsze po lekturze pozostaję z uczuciem silnej satysfakcji czytelniczej. "Znieczulenie" także wpisuje się w ten schemat, niezwykle wciągająca fabuła, doskonale budowane napięcie, wyjątkowo dynamiczna akcja, dbałość o najdrobniejsze niuanse i szczegóły pobudzające wyobraźnię czytelnika, oraz pełne i wyraziste charakterystyki bohaterów, także tych drugoplanowych i pojawiających się incydentalnie. Książka mocno przyciąga uwagę, intryguje zaskakującym obrotem spraw, daje niemal namacalne poczucie niepewności i niebezpieczeństwa grożącego głównym postaciom. Bardzo lubię taki mocno sugestywny opis zdarzeń i emocji. Medyczny żargon podany w przystępnej formie, nawet laik jest w stanie go zrozumieć i uchwycić kontekst zaistniałych sytuacji. Jak zwykle, zakończenie powieści ciekawe i przekonywujące. Śledzenie scenariusza zdarzeń tak napisanej książki to wielka przyjemność i radość z literackiej przygody z dreszczykiem. Podczas operacji młodego mężczyzny Carla Vandermeera niespodziewanie dochodzi do dramatycznych komplikacji. Jego dziewczyna, Lynn Peirce, studentka czwartego roku medycyny, stara się wspólnie z przyjacielem Michaelem Penderem wyjaśnić okoliczności zaistniałej tragedii. Początkowo zainteresowani są głównie medycznym aspektem sprawy, jednak z czasem docierają do tych najbardziej niewygodnych dla szpitala zatrważających danych i faktów. Od tej chwili, ich życiu zagraża wielkie niebezpieczeństwo, wysyłane są groźby pod ich adresem, zamyka się im dostęp do informacji. Stopniowo w sprawę zamieszanych jest coraz więcej osób ze środowiska medycznego i personelu administracyjnego tej instytucji. Kształtuje się ponura wizja szpitala, gdzie zło przejmuje stery, a ludzkie słabości nabierają mocnej intensyfikacji, na pierwszy plan wysuwa się pogoń za władzą i bogactwem. I jak w tym wszystkim ma odnaleźć się przeciętny obywatel podlegający systemowi służby zdrowia? Jak bardzo rozwój technologii i nauki wpływa na organizację szpitali i instytucji medycznych? Jakie zagrożenia wiążą się z powiązaniem medycyny z szeroko rozumianym biznesem? Kolejny raz, Robin Cook kreuje fragment świata charakteryzujący się dużym prawdopodobieństwem realności, bardzo chętnie sięgamy po jego twórczość w poszukiwaniu silnych emocji czytelniczych. bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - topo-miki
topo-miki
Przeczytane:2022-11-14, Ocena: 6, Przeczytałam, 12 książek 2023,

Na książkach Robin Cook nigdy się nie zawiodłam. I tym razem też nie, książka wciąga, trzyma w napięciu do samego końca.

Studenci medycyny rozwiązują zagadek śpiączek w które popadają pacjeńci szpitala w którym pracują.Przez co popadają w tarapaty, jak z tego wyjdą? Aby się przekonać warto przeczyatać.

Link do opinii

Doskonała książka .Jak zawsze autor stanoł na wysokości zadania. Szczegóły trudów opieki lekarskiej i trudne decyzje oraz rozterki młodej przyszłej lekarki , oraz głęboko skrywana tajemnica szpitala,  która przez dociekliwoSć młodych studentów medycyny wychodzi na jaw a wraz z nią nieetyczne praktyki wykonywane na ludzich .Czy zawsze dopiero jak dojdzie do tragedii człowiek zaczyna dopiero myśleć o konsekwencjach ??  .Przeczytajcie serdecznie polecam .

Link do opinii

OK, to było chore. Znaczy dobre, ale zamysł kosmiczny. Nie wiem, co autor brał, ale nie dosypujcie mi tego do napoju. Książka chwilami nieco absurdalna, ale warto ją przeczytać, by się dowiedzieć, co Cook nawymyślał.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2018-05-26, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2018,

'' Znieczulenie '' Robina Cooka , to książka bardzo widowiskowa , wręcz rzekłabym że miejscami nawet filmowa . Zwłaszcza zakończenie , czytając je , czułam się jakbym siedziała w kinie i oglądała film science fiction i to w wersji 3D , czy tam ile się tych '' D '' już teraz wyświetla . Cook pozwolił sobie nieźle '' popłynąć '' , co czyni tę pozycję naprawdę ciekawą i niepospolitą . Jednak w treści zupełnie odjazdowej i odlecianej , autor znowu , jak to ma w zwyczaju przywołuje , pokazuje i uwypukla naprawdę ważne i istotne sprawy . Można powiedzieć że sprawy dotyczące nas wszystkich , niezależnie od tego kim jesteśmy , gdzie mieszkamy i jakim mówimy językiem . Ponieważ wszyscy , wcześniej czy później wylądujemy u lekarza i obyśmy nie musieli poddać się znieczuleniu . Znieczuleniu po którym możemy się nie obudzić , jak bohater tej książki Carl . Carl to młody człowiek , który po niegroźnej kontuzji kolana zmuszony jest poddać się drobnemu zabiegowi jego naprawy . Zabieg jest standardowy , prosty , nieskomplikowany . Znieczula bardzo dobra profesjonalistka , co więc się zadziało że pacjent się nie budzi ? Tego właśnie chcą się dowiedzieć Lynn , dziewczyna Carla i Michael jej najlepszy przyjaciel . Oboje oni są studentami czwartego roku medycyny i wciąż im się jeszcze wydaje że ta dziedzina nauki to powołanie , a nie wielki biznes , jak mówi Cook . Z ważnych spraw poruszonych przez autora w '' Znieczuleniu '' , mamy jeszcze tutaj obcy '' kapitał '' w osobach Rosjan , zwłaszcza dwóch zawodowych morderców , którzy wcześniej '' zaprowadzali pokój '' w Czeczeni , a teraz '' robią '' w medycynie . Pisarz zabiera też głos w sprawie dyskryminacji rasowej czarnoskórych studentów , którzy według niego , muszą starać się dużo bardziej niż młodzi ludzie rasy białej . Książka bardzo mi się podobała , wartka akcja , której nie spowalniały dokładne , a nawet i miejscami wręcz drobiazgowe opisy medycznych czynności wykonywanych przez lekarzy , czy procedur postępowania w jakimś konkretnym przypadku . Zwłaszcza podobał mi się opis całego procesu znieczulania , od sprawdzania urządzeń przed samym zabiegiem . Sama byłam kiedyś znieczulana , nawet do bardziej poważnego zabiegu niż Carl i do głowy mi wtedy nie przyszło że mogłabym się nie obudzić . Moja wiedza na temat procedury znieczulania była żadna . Teraz kiedy już wiem jak to się odbywa , to sobie myślę , że może to i lepiej że wtedy byłam '' młoda i głupia '' i nic nie wiedziałam , dzięki temu , nie bałam się . Może czasem lepiej nie wiedzieć...W każdym razie , książkę polecam . Nie tylko fanom autora .

Link do opinii
Avatar użytkownika - HouseOfBooks
HouseOfBooks
Przeczytane:2017-02-20, Przeczytałam, Mam,
Inne książki autora
Inwazja
Robin Cook0
Okładka ksiązki - Inwazja

W Stanach Zjednoczonych wybucha niezwykła epidemia. Nieznanej chorobie towarzyszą dziwne, niespotykane objawy. Diagnoza jest bardzo trudna do postawienia...

Toksyna
Robin Cook0
Okładka ksiązki - Toksyna

Mimo rozpadu małżeństwa, doktor Kim Reggis stara się być dobrym ojcem dla swej jedynaczki Becky. Pewnego wieczoru zabiera córkę do jej ulubionej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy