Na pozór sielankowe życie zamożnej rodziny z San Francisco zostaje wywrócone do góry nogami. Kiedy w pięknym domu dochodzi do tragedii, mroczne sekrety wychodzą na jaw, a przyjaciele stają się wrogami.
Jedno zaproszenie, którego będą żałować do końca życia.
Szesnaste urodziny obchodzi się raz w życiu. To radosny rytuał przejścia, wkroczenia w dorosłość, ważny etap rozwoju i symboliczny koniec niewinności. Jeff i Kim Sandersowie planują z tej okazji wydać przyjęcie dla swojej córki. Hannah nigdy nie sprawiała problemów, dobrze się uczy i przyjaźni tylko z miłymi dziewczętami. Uroczystość ma być skromna: cztery najbliższe przyjaciółki, pizza, tort i seans filmowy. Co mogłoby pójść nie tak?
Okazuje się, że wszystko. Po strasznym wypadku, który ma miejsce pod ich dachem, idealne życie Kim i Jeffa na bogatych przedmieściach wielkiej metropolii nagle zaczyna się rozpadać na kawałki. Fasada doskonałości pęka, wychodzą na jaw prawdziwe oblicze Hannah oraz ciemne tajemnice jej rodziców.
Oszałamiający, prowokujący do myślenia dramat rodzinny, który przypadnie do gustu wielbicielom książki autorstwa Liane Moriarty i serialu produkcji HBO pod tytułem "Wielkie kłamstewka". Robyn Harding w swej porywającej powieści udowadnia, że nawet najlepsza rodzina może nie przetrwać pod ciężarem kłamstw i zdrady. Wszyscy mamy jakieś tajemnice. Doskonała lektura wakacyjna, idealna na plażę i do poduszki.
Zręcznie skonstruowana i doskonale poprowadzona fabuła. Złe towarzystwo to mocna opowieść o dezintegracji rodziny, od której nie sposób się oderwać.
Bill Clegg, "Czy miałaś kiedyś rodzinę?"
Opowiedziana po mistrzowsku historia na pozór idealnej rodziny, która walczy o przetrwanie w obliczu tragicznych konsekwencji nastoletniego wybryku. Trzymająca w napięciu i brutalna w opisie ciemnej strony ludzkiej natury. Wredne dziewczyny w nowej, szokującej odsłonie.
A.J.Banner, "Mroczna toń"
Książka trzymająca w napięciu i zmuszająca do myślenia jeszcze długo po jej odłożeniu. Zaproszenie, którego nie należy odrzucać.
Barbara Taylor Sissel, "Crooked Little Lies"
Piekielnie wartko poprowadzona opowieść o współczesnych, ambitnych matkach, które toczą batalie ze swoimi wrednymi nastolatkami wzbraniającymi się przed dorosłością. Dlaczego miałyby dojrzeć, skoro ich rodzice nigdy tego nie zrobili?
Robyn Harding drąży temat wewnętrznego konfliktu pomiędzy prymitywnymi impulsami a ,,tym, co właściwe" na kartach powieści, od której trudno się oderwać. Złe towarzystwo to przejażdżka na diabelskim młynie o piekielnych konsekwencjach. Lojalnie ostrzegam.
Erica Ferencik, "The River at Night"
Trzymająca w napięciu, porywająca historia o tym, jak jedna noc może zburzyć cale życie niszcząc rodzinę i relacje między przyjaciółmi. Sekrety, pragnienia, wybory i ich konsekwencje. Robyn Harding obnaża w swej powieści fakt, że rodzina - i każdy z jej członków - nie zawsze jest tym, czym się wydaje. Przeczytałam od deski do deski z zapartym tchem.
Megan Miranda, "Miasteczko kłamców"
Napięcie, wartka akcja i zburzenie mitu o idealnej rodzinie.
Rebecca Drake, "Only Ever You"
Nikt nie jest bez wad w tej współczesnej opowieści o matkach i córkach. Każdy ma coś na sumieniu. Rewelacyjna lektura.
Lucy Ferriss, "Utracona córka"
Wredne nastolatki i zdrowa dawka suspensu. Połączenie stylów Megan Abbott i Jodi Picoult przyprawione dużą dawką Jamesa Pattersona.
"Booklist"
Robyn Harding jest autorką kilku powieści - między innymi "Złe towarzystwo" oraz "Her Pretty Face" - a także scenarzystką i producentką niezależnego filmu. Mieszka w Vancouver wraz z mężem i dwojgiem dzieci.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-08-21
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 360
Jest coś takiego w książkach, gdzie głównymi bohaterami są nastolatkowie, co sprawia że nie mogę się oprzeć lekturze. Może to tęsknota za czasem dawno minionym, chęć przypomnienia sobie własnych młodzieńczych lat a może podświadomie szukam wskazówek wychowawczych, w końcu mam dwie córki które już niedługo wejdą w ten "zbuntowany" okres. Na wstępie powiem, że "Złe towarzystwo" , choć zakwalifikowane do kategorii thrillerów, thrillerem nie jest. Owszem, wydarzenie wokół którego kręci się fabuła, jest przerażające, jednak całość jest książką obyczajową opowiadającą o rodzinnej tragedii.Ci, którzy oczekują zagadki, tajemnicy i dreszczyku emocji będą zawiedzeni, Ci którzy cenią sobie powieści o ludzkich dramatach i rodzinnych sekretach przeczytają tę książkę za jednym posiedzeniem.
Hannah dostaje pozwolenie od rodziców na wyprawienie imprezy z okazji swoich 16-tych urodzin. Jest tylko parę warunków : zero alkoholu, narkotyków i chłopaków. Niestety w trakcie przyjęcia dochodzi do strasznego wypadku w wyniku którego, jedna z przyjaciółek solenizantki zostaje trwale okaleczona. Matka dziewczyny nie może się pogodzić z tym co spotkało jej jedyną córkę. Postanawia zemstę. Na pozór idealna rodzina Hannah zaczyna się rozpadać. Na jaw wychodzą mroczne sekrety oraz prawdziwe oblicze rodziców dziewczyny.
Już od najmłodszych lat każde dziecko testuje granice wytrzymałości swoich rodziców. Jak mówią : małe dziecko mały kłopot, duże dziecko duży kłopot. Ci, którzy posiadają dzieci doskonale wiedzą o czym mówię. Małego człowieka można kontrolować, stosować nakazy i zakazy, pochwały i nagany ewentualnie szantaż, choć to niezbyt popularna ostatnio metoda. Prawdziwy sprawdzian zaczyna się kiedy nasze dziecko staje się nastolatkiem. Dopiero wtedy okaże się czy metody wychowawcze, jakie stosowaliśmy wobec naszej pociechy, były trafione. Z reguły ufamy naszym dzieciom. Wiemy czego się po nich spodziewać. Tak właśnie myślała Kim. 16-letnia Hannah była oczkiem w głowie matki, spokojną, ułożoną i inteligentną dziewczyną, która marzyła o tym by zostać członkiem szkolnej elity. Nie sprawiała problemów wychowawczych i choć czasem nosiła zbyt mocny makijaż to w końcu taka jest moda prawda? Co się stało, że pewnego dnia cała we krwi nastolatka, stanęła w sypialni matki prosząc ją o pomoc? W tym momencie należy zadać sobie pytanie : co sprawia, że nasze dziecko popełnia głupstwa? Czy jest to wina złego wychowania, rodzicielskiej pobłażliwości? Czy może towarzystwa w jakim się otacza. Jaki wiek możemy uznać za odpowiedni do tego, by człowiek zaczął odpowiadać za swoje własne czyny? Szesnastolatek to jeszcze dziecko za które odpowiadają dorośli czy już młody człowiek w pełni świadomy konsekwencji swojego postępowania? Pytania, pytania i jeszcze raz pytania. Książka ta jest idealna do tego by o niej dyskutować. Z pewnością w klubach dyskusyjnych, gdzie jest na celowniku, trwają zażarte dyskusje, wytwarzają się fronty. Osobiście uważam, że dzisiejsi nastolatkowie, są o wiele dojrzalsi niż za moich czasów. W kraju gdzie mieszkam zdarza się, że w tak młodym wieku udaje im się dostać na studia, i wcale nie są to jednostkowe przypadki. Szkoła nie tylko wymaga od nich więcej niż jeszcze dwadzieścia lat temu, ale również więcej uczy. Z roku na rok dzieciństwo staje się coraz krótsze, coraz wcześniej rozpoczynamy karierę zawodową, często właśnie mając szesnaście lat. Jeśli potrafimy zarabiać, podejmować decyzje związane z naszym doświadczeniem oraz pracą, to powinniśmy wziąć również odpowiedzialność za nasze czyny. Owszem rodzice powinni wspierać, jednak nie muszą stawać się kozłem ofiarnym naszych błędnych decyzji. W "Złym towarzystwie" to właśnie rodzice Hannah są największymi ofiarami, reszta dostała tylko rykoszetem. To oni do końca życia będą sobie wypominać błędy wychowawcze, które popełnili. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że problem był o wiele bardziej złożony.
Gdzieś usłyszałam cytat "ludzi bez masek nie da się lubić". Robyn Harding sprawiła, że jej bohaterowie zdjęli maski i ukazali się w pełni swojego człowieczeństwa. Rzadko się zdarza, że czytelnik odczuwa współczucie do niemal każdego bohatera. Jednak uczucie to nie jest tożsame z sympatią. Ani rodziców Hannah ani matki okaleczonej Ronny, polubić się nie da. Zauważmy, że akcja powieści toczy się w bogatej dzielnicy San Francisco, gdzie nastolatkowie chodzą do elitarnych szkół a ich rodzice są prezesami w wielkich korporacjach lub mają własne dobrze prosperujące firmy. To świat ludzi, którym wszystko wolno. Dorośli zachowują się jak dzieci, a dzieci starają się być jak dorośli. Role zostały odwrócone. Starzejący się mężczyźni kupują coraz to nowe, coraz większe zabawki, zażywają narkotyki, uprawiają sport po kilka godzin dziennie byle tylko nie spędzać czasu z rodziną. Kobiety chodzą do kosmetyczki, rodzicielstwo traktują powierzchownie, uważają że upieczenie zdrowego przysmaku, jest sposobem na dobre wychowanie. Dzieci często nie mając odpowiednik wzorców w rodzinie zaczynają czerpać je z otoczenia. Na podstawie tej książki widzimy, jak przykre może to mieć konsekwencje. Choć rodzina Sandersów stwarzała wrażenie zgranej i szczęśliwej, tak naprawdę żyli w bańce mydlanej, która pękła przy pierwszym powiewie wiatru. Na wierzch zaczęły wychodzić tajemnice z przeszłości, każda z postaci pokazała swoje drugie prawdziwe ja. Najsmutniejsze było to, że prawdziwym bohaterem tej książki nie była rodzina tylko pieniądze, status społeczny i potrzeba życia na odpowiednim poziomie. Poszkodowana Ronny stanowiła tło dla sądowych przepychanek. Nikt nie dbał o zdrowie psychiczne okaleczonej dziewczyny, nawet jej własna matka. Niestety obawiam się, że obraz ten jest jak najbardziej prawdziwy. Kiedy na horyzoncie widać wielkie pieniądze, duża część z nas byłaby w stanie sprzedać własną rodzinę, byle tylko się do nich dobrać.
"Złe towarzystwo" opowiada o tym, jak jedno wydarzenie może zmienić życie nie tylko jednej rodziny ale całej społeczności. Ludzie zaczynają się dzielić na przyjaciół i na wrogów. Ktoś kto kiedyś był na szczycie, teraz znajduje się na dole drabiny społecznej. Szkolna liderka pada ofiarą prześladowania. W jednej minucie można stracić dosłownie wszystko. To "efekt motyla", który poruszając skrzydełkami, wywołał huragan gdzieś na drugiej półkuli. Historia opowiedziana przez Harding to typowa powieść obyczajowa. Nie ma tutaj zagadki, o szczegółach nieszczęśliwego zdarzenia dowiadujemy się już w początkowych rozdziałach, brak większych zwrotów akcji. Nie jest to również typowa powieść psychologiczna, gdzie zgłębiamy uczucia naszych bohaterów. Co prawda narracja jest prowadzona z czterech punktów widzenia i mamy doskonały obraz sytuacji jednak autorka bardziej opowiada niż analizuje. Pomimo braku "typowej" akcji, chyba każdy przyzna, że książkę tę czyta się z rosnącym zaangażowaniem. Zapewne zasługą tego stanu rzeczy jest świetny język autorki oraz podział na krótkie rozdziały, dzięki czemu ciągle możemy sobie mówić "to już ostatni rozdział". Choć część recenzentów krytykuje zbyt otwarte zakończenie, moim zdaniem jest ono najlepszą częścią książki. Ostatni akapit sprawił, że cytując klasyka stwierdziłam, że "wiem, że nic nie wiem". Kolejny punkt do dyskusji nad książką.
Kolejny raz się przekonałam, że książki z serii "Kobiety to czytają" Wydawnictwa Prószyński i S-ka, są po prostu rewelacyjne. Tym razem trafiłam na powieść, która powinna zainteresować również mężczyzn. Nie jest to zwykła, lekka, wakacyjna historia do poczytania na plaży. To książka, która zmusza do myślenia. Rodzice, którzy mają kilkunastoletnie dzieci, poczują strach. Przecież taka tragedia może zdarzyć się również w ich domu. Jak sobie przypominam moje nastoletnie lata to mogę tylko dziękować Bogu, że nadal jestem cała i zdrowa. Młodość niestety wiąże się z szaleństwem. Polecam ten powrót do przeszłości jako naukę na przyszłość.
Harding napisała powieść przewrotną i zastanawiającą, podkreślająca prawdę kryjącą się w powiedzeniu, że „Znamy siebie na tyle, na ile nas sprawdzono”. Wydawało się, że Sandersowie mają wszystko. Pieniądze, wymarzony dom, szacunek społeczeństwa, grzeczne dzieci. Tymczasem jeden wieczór, chwila nierozwagi, chęć zaimponowania innym, potrzeba udowodnienia dojrzałości i samodzielności, zmieniają ten sielankowy obraz na zawsze. Autorka w zaskakująco realistyczny sposób pokazuje dramat rodzinny, który rozgrywa się na naszych oczach. Stajemy się uczestnikami, próbujemy zrozumieć decyzje poszczególnych bohaterów, pospiesznie czytamy, by przekonać się, czym zostaniemy jeszcze zaskoczeni.
Bo ciężko oprzeć się przekonaniu, że Harding zachowała co nieco dla siebie. Kolejne rozdziały to nowe szczegóły, zwroty akcji, atmosfera niepewności. Autorska tworzyła niepokojący klimat, czerpiąc z dramatyzmu wydarzeń, rodzinnych tajemnic i gęstych niedopowiedzeń. I mimo że lektura wspaniale wpisuje się w gatunek obyczajowy, to cała ta otoczka mocno przypomina subtelny kobiecy thriller. Bohaterzy powieści gubią się w narastających problemach, błędnymi decyzjami sprowadzając na siebie coraz większe kłopoty. Staramy się wniknąć w ich psychikę, nie mając pewności, co ona tak naprawdę skrywa. Czekamy, by przekonać się, do czego są zdolni, by sprawdzić ich wytrzymałość, a przygotowując się jednocześnie na ostateczność.
„Złe towarzystwo” nie pozwoliło mi na zaczerpnięcie tchu. Fakt, że autorka podzieliła książkowe rozdziały sprawiedliwie między poszczególnych bohaterów, sprawił, że moje zaciekawienie wzrosło, tym samym podkręcając jeszcze tempo lektury. Ta powieść to dramat wielowątkowy, a każda z postaci stanowi istotny element tego przedstawienia. Dzięki temu, że możemy poznać perspektywę wielu bohaterów, ich problemy stają się nam bliższe, a towarzyszące lekturze emocje ani na chwilę nie opadają. Szczególnie, że wśród obecnych ciężko doszukać się niewinnych…
Harding przedstawiła to rodzinne zamieszanie w sposób bardzo realistyczny. Umiejętnie oddała tę skomplikowaną naturę relacji między krewnymi, poczucie osamotnienia, problem ze znalezieniem sojuszników w sytuacji bez wyjścia. Świat jej bohaterów zawalił im się na głowę, całe ich życie zmieniło się z dnia na dzień, a rozwiązanie problemu nie było wcale takie oczywiste. Tę niepewność, desperację, wrogość czuć na książkowych stronach. Ta gęsta atmosfera otula nas podczas lektury. Charyzma bohaterów, ich być albo nie być, walka o przetrwanie- te elementy nie pozwalają odłożyć powieści ani na moment.
Książka autorstwa Harding przyniosła mi wiele czytelniczej satysfakcji. Odnalazłam się w świecie bohaterów, poczułam towarzyszące im emocje, zrozumiałam, o jak wysoką stawkę toczy się ta gra. Czytało mi się przyjemnie, szybko, na jednych oddechu. Autorka pisze mądrze, wykorzystuje tematy ważne, ale nie można jej odmówić lekkości stylu, który świetnie te trudne kwestie odciąża. Nie mam żadnych wątpliwości, że powinniście po tę powieść sięgnąć.
Gdyby ktoś zapytał mnie o ulubioną książkową serię, bez wahania wskazałabym na „Kobiety to czytają!”. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek czuła się rozczarowana po lekturze powieści klubowych, które dostarczają emocji, skłaniają do refleksji, nie pozwalają na obojętność. Krótko mówiąc- czytają się właściwie same. Tym razem nie mogło być inaczej.
Książka porusza ciekawy i trudny temat. Dobrze się ją czytało. Jednak czuję jakiś niedosyt...
Ta książka świetnie pokazuję jak wybryki dzieci mogą zaważyć na życiu całej rodziny.
16 urodziny nastolatki to najpiękniesze przeżycie tym bardziej gdy z tej okazji wyprawia się przyjęcie dla przyjaciółek. Świetna zabawa może przerodzić się w koszmar mimo, że rodzice znajdują się piętro wyżej. Zasady były jasne. Żadnych narkotyków, alkoholu i chłopaków. Gdy wszystkie zasady zostały złamane wydarzyła się tragedia.
Historia warta przeczytania. Obserwujemy jak życie kilku rodzin rozpada się jak domek z kart. Z pozoru zwykłe nastolatki chciały się zabawić i nic nie poszło tak jakby chciały. Teraz każdy płaci sporą cene za wybryki dzieci.
Rodzina Sandersów to rodzice i nastoletnie rodzeństwo- dobrze usytuowani, dzieci ułożone i grzeczne. Ot sielanka? Jednak w małżeństwie Kim coś się popsuło, brakuje w nim ekscytacji, dlatego nawiązała ona flirt (pozornie niewinny) z mężczyzną o imieniu Tony. Jej mąż trenuje i pracuje, rzadko bywając w domu. Kim traktuje swoje rodzicielskie obowiązki bardzo poważnie, dlatego też, kiedy jej 16-letnia córka Hannah chce wyprawić swoje urodziny i zaprosić koleżanki, Kim „powiedziała córce, że urodziny mają być bezalkoholowe.” Grzeczne urodziny?
Bo Hannah, za sprawą zainteresowania przystojnego kolegi ze szkoły, teraz stała się kimś. Zostaje koleżanką aroganckiej, pewnej siebie szkolnej gwiazdy, Lauren. Do tej pory życie nastolatki było nudne, spełniała oczekiwania rodziców, a tutaj proszę, chłopak, który będzie chciał czegoś więcej i koleżanki, które oczekują szalonej imprezy urodzinowej, a nie kinderbalu. Ale jej matka nie dopuszcza do siebie myśli, że jej córka przestaje być dzieckiem. I zaczynają się kłopoty…
Na imprezie urodzinowej coś się wydarza. Pewien wypadek, który jak lawina pochłonie rodzinę Sandersów, rodzinę koleżanki Hannah, zniszczy kilka relacji.
„Wymyśliła sobie idealne życie: piękny dom, porządne samochody, wykształcone dzieci i związek partnerski, którego zazdrościły jej koleżanki- i nieważne, co się kłębiło pod tą idealną kopułą.”
Ten thriller to oddająca współczesne realia powieść o relacjach na linii rodzice- dojrzewający nastolatkowie, historia o zaufaniu (i jej braku), złych decyzjach, sekretach niszczących rodzinę, buncie. Z punktu widzenia Kim czujemy jej porażkę wychowawczą; zastanawiamy się kto ponosi winę za to, co się stało na imprezie urodzinowej; widzimy, że Hannah łamie rodzicielskie zasady, by być bardziej lubianą przez znajomych (odsuwa na bok wątpliwości, chce się cieszyć tym, co zdobyła; kłamie). Ktoś cierpi tak, że stawia sprawę jasno i żąda zadośćuczynienia krzywd, wiele osób czuje się winnych. Pisarka ukazuje eskalację szkolnego prześladowania (słabszych i bezbronnych) oraz kwestie popularności w grupach szkolnych. Na pewno ciekawą osobą jest też Lauren, która umiejętnie manipuluje dorosłymi dla swoich celów.
„Coraz lepiej sobie radziła w roli popularnej dziewczyny: efektywnej, narcystycznej i nieczułej. Jedyny problem polegał na tym, że skręcały się jej od tego wnętrzności.”
„Złe towarzystwo” to mocna, realistyczna historia, jak łatwo wpaść w pułapkę popularności, złego towarzystwa. Plusem jest napięta, wartka akcja, zaskakujące rozwiązania oraz bohaterowie z wadami i słabościami. Polecam gorąco!
Ciekawie napisana. Łatwy język. Szkoda tylko że nie wiadomo co dziewczyny wymyślił żeby zniszczyć Laurent.
Przyjaźń, zauroczenie, pożądanie czy... obsesja? Low Morrison nie jest typową nastolatką. Może to wina rodziców hipisów, wysokiego wzrostu albo wychowania...
Dwie przyjaciółki. Jedna z nich nie jest osobą, za którą się podaje. Obie mają mroczne tajemnice. Dla Frances Metcalfe każdy dzień to walka o przetrwanie...
Przeczytane:2018-09-09, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Za fasadą idealnego życia kryje się więcej demonów, niż ktokolwiek podejrzewa.
„Złe towarzystwo” Robyn Harding zwróciło moją uwagę okładkową obietnicą, że w czasie jego lektury wyjdą na jaw brudne sekrety bohaterów powieści. Lubię historie z gęstą atmosferą, w których aż roi się od kłamstw, półprawd i niedopowiedzeń. Lubię patrzeć, jak idealne na pozór rodziny rozpadają się pod naporem ujawnianych tajemnic oraz dotkliwych konsekwencji złych wyborów i błędnych decyzji. Lubię na własne oczy widzieć, jak niewiele potrzeba, by przypominające cudowną bajkę życie w jednej chwili przemieniło się w koszmar, z którego nie sposób się obudzić. Robyn Harding w swojej powieści to wszystko nam obiecuje. Ale czy tę obietnicę udaje jej się spełnić? Za chwilę się przekonacie.
Zanim cokolwiek powiem, warto zaznaczyć, że „Złe towarzystwo” nie jest typowym thrillerem, dlatego nie oczekujcie od tej powieści nieustannego napięcia i nieprzewidzianych zwrotów akcji. Ta książka to raczej dramat rodzinny, który jednak jest na tyle dobrze skonstruowany i na tyle wiarygodnie przedstawiony, że nawet na moment nie chcemy odrywać się od czytania. Wydarzenia zostały ukazane z kilku punktów widzenia. Harding udziela głosu tym, których obwinia się o tragedię, czyli Kim oraz Jeffowi Sandersom, a także ich córce, prawo do wypowiedzi ma również matka pokrzywdzonej dziewczyny. Brakowało mi jedynie rozdziałów z perspektywy Ronni, czyli nastolatki, którą na przyjęciu urodzinowym Hannah spotkało nieszczęście.
Powieść czyta się szybko i przyjemnie, mimo że zbyt wiele tu patologicznych zachowań i niesympatycznych bohaterów. Nie podobały mi się dwie rzeczy: zakończenie oraz to, że w książce Harding nie ma ani jednej postaci, którą można lubić i której warto kibicować. Patrząc na postępowanie Hannah i jej rówieśników, można by pomyśleć, że lepiej nie mieć dzieci, by uniknąć tak brzemiennych w skutki problemów, jakie stały się udziałem Sandersów.
Nie byłabym sobą, gdybym w recenzji nie zwróciła uwagi na to, co tak bardzo drażniło mnie podczas lektury, jeśli chodzi o stronę techniczną polskiego wydania. Wielu z Was wie, że skończyłam polonistykę i jestem bardzo wyczulona na wszelkiego rodzaju literówki i błędy językowe. Tym, co mnie bardzo denerwowało w przypadku tej powieści, było nadużywanie spójnika „albowiem”. Ten silnie nacechowany wyraz, mocno kojarzący się ze stylem biblijnym lub innymi tekstami mającymi charakter podniosły, pojawia się w książce Harding co kilka stron, a w pewnym miejscu nawet co drugą. Zbyt częste posługiwanie się tym spójnikiem, również na początku zdania, uważam za pretensjonalne i śmieszne. Tekst nie ma charakteru podniosłego, co więcej opowiada o upijających się do nieprzytomności, eksperymentujących z narkotykami i rzucających wulgaryzmami nastolatkach, więc używanie do opisu zdarzeń spójnika opatrzonego w słowniku kwalifikatorem „podniośle” sprawia, że całość brzmi sztucznie i jest odczuwana jako nienaturalna. To niby nic wielkiego, ale czujne oko filologa nie mogło tego pominąć.
Młodzieńcza głupota i jej zgubne skutki. Wzajemne pretensje i rozpaczliwe próby oczyszczenia się z zarzutów. Żądza zemsty i walka o godną przyszłość dla skrzywdzonego dziecka. Pieniądze wydobywające z ludzi najgorsze cechy. Oszustwa, szykany, sekrety i ludzkie okrucieństwo. To wszystko znajdziecie w tej powieści. „Złe towarzystwo” to dobrze przemyślany i świetnie skonstruowany dramat obyczajowy, w którym Robyn Harding udowadnia, że nawet najlepsza rodzina może nie przetrwać pod ciężarem kłamstw i zdrady. Przedstawioną w powieści historię warto traktować ku przestrodze. Powinni ją przeczytać zarówno rodzice, na których spoczywa odpowiedzialność za dzieci, jak i nastolatkowie, których lekkomyślność często nie zna granic. Polecam.