Druga część cyklu o Emely i Elyasie, parze studiujących w Berlinie dwudziestoparolatków, którzy - choć prowadzą usiane towarzyskimi i rodzinnymi przygodami życie - tęsknią za prawdziwą miłością.
Emely jest kompletnie zdezorientowana. Dlaczego Elyas, mężczyzna o turkusowych oczach, zniknął właśnie wtedy, gdy zdecydowała się mu zaufać? Na szczęście wciąż może liczyć na swojego tajemniczego, internetowego wielbiciela... Ale czy w końcu dojdzie do ich spotkania? Ciąg dalszy akademickiego romansu o tym, czy warto dawać drugą szansę trudnej miłości.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2015-10-12
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 456
Mówiłam, że po skończeniu pierwszego tomu, długo nie będę mogła się powstrzymać przed rozpoczęciem kontynuacji. Od samego początku wkręciłam się w akcje i trudno mi się było od niej oderwać. Ta część dalej jest pełna sarkazmów i komizmów sytuacyjnych, jednak teraz też zostały poruszane poważniejsze tematy.
Bohaterowie zaczęli w tej części trochę inaczej się zachowywać. Dla nich zakończyła się sielanka, nadszedł czas na dorosłe życie. Każde z nich inaczej przechodzi zaistniałą między nimi sytuację, a jednak tak samo. Po tym co przeszli, mogłoby się wydawać, że będą wiedzieli jak do tego podejść. Jednak mimo tego, łatwo można było zrozumieć ich zachowanie, wczuć się w sytuacje i zaangażować we wszystko.
Mogłoby się wydawać, że to kolejna schematyczna powieść, w której są wszelkie znane już motywy. Nawet jeśli, to autorka podaje czytelnikom to świetnie opisane i dane zachowania mają jakieś konkretne powody. Jesteśmy w stanie określić schemat przyczynowo-skutkowy. Dodatkowo czyta się ją lekko, przyjemnie, bardzo łatwo się w nią wkręcić. Szybko zaangażujecie się w zachowania bohaterów i będziecie im z całego serca kibicować. Ogólnie sama podczas lektury złapałam się na tym, że w innych powieściach jak denerwowało mnie to, że postacie za szybko się po rozstaniu schodziły i błahe były przeprosiny. Tak tutaj to już chciałam by się pogodzili! Czytanie o tym jak oni cierpią, jak rozmyślają o wszystkim i jaki wielki smutek odczuwają, sprawiło, że już nie mogłam się doczekać jak to się rozwiąże! Dla mnie była to naprawdę niesamowita sytuacja!
Podsumowując, ta część jak najbardziej utrzymuje poziom poprzedniej. Dalej mamy świetny styl pisania, logiczną fabułę, bohaterów pełnych sarkastycznych docinków i niesamowity klimat. Nie będę kłamać, że jestem już w połowie kolejnego tomu (chociaż pewnie zanim to udostępnię, to już ja skończę). Dlatego jeśli jeszcze nie czytaliście tej serii to koniecznie ją nadróbcie. To świetna odskocznia od tych wszystkich wychodzących nowości, mająca w sobie coś wyjątkowego, co przyciąga i nie ma co się obawiać objętością, ją się pochłania błyskawicznie!
Wszystko to tylko pechowy zbieg okoliczności! Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Jedno nieporozumienie, kilka słów za dużo i mozolnie budowany związek rozpada się jak domek z kart. A zaufanie? Nie ma po nim ani śladu! Czy mimo wszystko uda się pokonać przeciwności losu? Czy miłość faktycznie łaskawa jest...?
Pamiętacie dowcipną, dwuznaczną i fascynującą znajomość Emely i Elyasa? I to jak zakończyła się pierwsza część? Oto mamy kontynuację romansu, który pochłonął mnie bez reszty. Mimo pewnych niedociągnięć poprzedniego tomu nie mogłam mu odmówić jednego - był niesamowicie wciągający. I gdy oczekiwałam, że wszystko się wyjaśni, autorka zrobiła mi psikusa. Przerwała akcję w najbardziej wyczekiwanym momencie. Ze zniecierpliwieniem wyglądałam dalszego ciągu tej niecodzienne relacji. I doczekałam się. Zima koloru turkusu spoczywa w moich rękach, a ja mam mieszane uczucia. Ale od początku!
Emely dała Elyasowi wyraźny znak, że jest gotowa ponownie mu zaufać. Jednak zamiast randek, szczęścia i rozkwitu miłości relacja gwałtownie się urywa. Ukochany znika tak szybko, jak pojawia się w jej życiu. Nie dzwoni, nie pisze, nie przychodzi. W tym samym czasie milknie również jej internetowy przyjaciel. Emely jest zdruzgotana. Co zrobiła źle, czemu nagle wszyscy ją opuścili? Pamiętajmy jednak, że nad dziewczyną wciąż wisi tajemnica z pierwszej części. Jej wyjawienie nie wyjdzie nikomu na dobre. A już tym bardziej... miłości.
Po fascynującym pierwszym tomie spodziewałam się kontynuacji na podobnym poziomie. Tymczasem książka jest jedynie częściowo podobna. Emely nie jest już taka pyskata, Elyas nie zgrywa już pana błyskotliwie uwodzicielskiego, a ich dialogi przestają być przesiąknięte pikanterią. Tak naprawdę tych dwoje nie rozmawia już tyle co wcześniej. Większą część książki Emely próbuje ułożyć sobie wszystko w głowie. Co wcale nie jest takie łatwe, gdy nie ma się o niczym bladego pojęcia.
Zima... to - w większym stopniu niż poprzednio - po prostu romans. Emely utwierdza się w przekonaniu, że kocha i kiepsko sobie z tym radzi. Czuje się odrzucona, oszukana i samotna. Wycofuje się i dużo myśli. Romantycznych refleksji jest tu co niemiara. Autorka próbuje wpleść też kilka dwuznacznych scen, lecz nie wypadają one szczególnie. W większości są przegadane. I to nie przez Emely, ona głównie omdlewa lub relacjonuje nam inne zjawiska związane z własną fizycznością. Co, niestety, przekłada się na dłużyzny i zbędne sceny. Nawet we własnych myślach Emely przestaje być taka dowcipna i szydercza jak wcześniej. Czułam się trochę jak przy czytaniu Cierpień młodego Wertera. Dużo emocji, romansu, uczuć, ale coś tu dla mnie nie gra. Po prostu bardzo trudno było mi zrozumieć postępowanie bohaterki, która dopiero na sam koniec bierze się w garść. Wtedy też pojawia się interesująca akcja. Emely zaczyna działać, zuch-dziewczyna, weź potrząśnij tym facetem, który wcześniej pewny siebie, teraz wyraźnie traci animusz.
Tak, zdecydowanie brakowało mi starego Elyasa. Wcześniej, zaczepny, intrygujący, bezczelny, idealne wpasowywał się w model złego chłopca. Teraz... jest zakochanym banałem. Taki dobry, taki kochający, stale przepraszający, ze znikomym dystansem i szczątkowym poczuciem humoru, a jednocześnie tak oddany i ufny, że... jest to możliwe tylko w snach. To, co wcześniej było ciekawym wykorzystaniem konwencji, zamieniło się w bezmyślnie powtarzany schemat. Gdzieś zniknął polot i lekkość.
Wciąż byłam bardzo ciekawa zakończenia, jednak wynikało to głównie z tego, że przeczytałam pierwszą część. Całe szczęście brak akcji na początku pięknie rekompensuje nam zakończenie. Czyta się je z takim samym zaciekawieniem jak Lato w kolorze wiśni. Wreszcie coś się dzieje, a między bohaterami iskrzy. Znowu zaczynają ze sobą rozmawiać. Brawo! Tak robią dorośli ludzie!
Przyjemnie zaskoczyły mnie też liczne wyjaśnienia zachowań Emely z pierwszego tomu. To, co wcześniej uważałam za lekko przesadzone, naiwne lub irracjonalne, po lekturze kontynuacji jawi się jako prawdopodobne. Właśnie tego mi brakowało!
Jako plus można potraktować psychikę bohaterów. Wreszcie zaczynają dojrzewać, i to na naszych oczach. Stają się mądrzejsi, bardziej rozsądni i... nudnawi. Chyba wolałam ich w wersji pyskaczy. Jednak proces dochodzenia do stabilności emocjonalnej jest ciekawie opisany.
Gdybym miała podsumować drugi tom, powiedziałabym, że Zimę... od Lata... dzieli niesamowita przepaść, nie tylko jednej pory roku. To prawie zupełnie inna książki! Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że akcji wystarczyłoby idealnie na jedną, skondensowaną powieść. Przy dwóch pojawiły się niepotrzebne sceny rozmyślań, romansu i bujania w obłokach. Jest to część idealna dla marzycielek lubiących skupić się na chwili, przeżyć każdą jej sekundę, przeanalizować każde uczucie. Książka też bardzo dokładnie tłumaczy wszystko, co działo się wcześniej. Jednak wprowadza też masę mało istotnych wątków, służących temu, by zidentyfikować się z bohaterami. Poznajemy rodziców Emely i Elyasa, dowiadujemy się, jak dorastali, i wreszcie... przechodzimy do tego nieszczęsnego wydarzenia, o którym w kółko wspominają. I właśnie dlatego warto przeczytać drugą część. Żeby wreszcie zrozumieć. A czy miłość wszystko wybaczy? Przekonajcie się sami!
,,Dopiero kiedy człowiek przeżyje piekło, może docenić piękno nieba. A moje niebo było o tyle piękniejsze, że dobrze wiedziałam, jak głęboko mogą sięgać fundamenty piekła." str. 451
Zima koloru turkusu, to druga część serii, w której przedstawione zostały dalsze losy młodych studentów z Berlina. Emely, kiedy była nastolatką zakochała się w Elyasie, ten jednak wyjechał na staż zostawiając ją z rozbitym sercem, a także rodząca się nienawiścią do wszystkich mężczyzn. Kiedy na jej drodze ponownie staje Elyas, to dziewczyna z początku go ignoruje, jednak z każdym dniem stają się sobie bardziej bliscy. Nie zapominajmy, że w tym samym czasie Emely nawiązuje internetową znajomość, w końcu podejmuje decyzje, którego z mężczyzn wybiera, ale w tym samym czasie Elyas zrywa kontakt z Emely. W takim punkcie zostawia czytelnika pierwsza część serii o Emely i Elyasie. W zimie koloru turkusu czytelnik otrzymuje odpowiedzi na zadane pytania z pierwszego tomu. Kiedy Elyas postanawia się odseparować od Emely, ta szuka ciągłych pretekstów aby się z nim spotkać i porozmawiać.
Z kontynuacjami serii jest tak, że nie zawsze utrzymują poziom pierwszego tomu. I tak było w tym przypadku. Nie mówię, że książka jest słaba, bo tak nie jest, jednakże zabrakło mi w niej tej zadziorności i charakteru Emely jaki był przedstawiony w Lecie koloru wiśni, tutaj dziewczyna stała się bardziej potulna, niezdecydowana, z ciągłymi dylematami. Jak również jest mniejsza dawka humoru, która zastąpiona jest raczej rozterkami. Co do reszty nie mam żadnych zastrzeżeń, bowiem historia jest nieco bardziej skomplikowana. Fabuła jest nadal utrzymana w środowisku akademickim. Styl oraz język jest poprawny, bez błędów. Jeżeli miałabym napisać coś o okładce Zimy koloru turkusu czy Lata koloru wiśni, to moim zdanie w obu przypadkach jest dopracowana i przyjazna dla oka. Bohaterowie są dobrze wykreowani, ale tak jak wspominałam wcześniej mam małe zastrzeżenia do Emely, jednak tak się zastanawiam, że może był to zamierzony cel autorki, która chciała przedstawić jakąś metamorfozę w zachowaniu głównej bohaterki, no nie wiem, sami musicie ocenić. Natomiast Elyas nadal jest tym chłopakiem, który z zewnątrz wydaje się być cynicznym do granic możliwości, a w środku skrywa się dusza romantyka, który lubi słuchać dobrej muzyki i czytać klasykę.
,,Życie może być krótkie. Cała nadzieja w tym, że kiedy spojrzymy wstecz, zobaczymy, że wykorzystaliśmy nasz czas sensownie dla nas samych i dla innych ludzi." str. 131
Najlepszą częścią książki są końcowe rozdziały, w których to Elyas opowiada o swoich motywach postępowania, opowiada jak krok po kroku skradał serce Emely. Przedstawia również jakie uczucia towarzyszyły mu w przeszłości, kiedy to jako zakochany nastolatek musiał wyjechać za granicę zostawiając w kraju cząstkę swego serca.
Podsumowując, książka podobała mi się i spędziłam z nią miłe chwile ale nie ukrywam, że po zakończeniu pierwszego tomu miałam większe oczekiwania do drugiej części. Lektura posiada niemalże 500 tron, ale przeczytałam ja w dwa popołudnia. Jedni mogą zadawać sobie pytanie, po co czytać historię, w której zostały przedstawione dylematy młodych ludzi, którzy nie znają odpowiedzi na wiele pytań, które sami sobie zadają, a nam czytelnikom te odpowiedzi nasuwają się momentalnie? Otóż to jest tak, że autorka nie ubarwiła całej historii, a tym samym z bohaterów nie zrobiła najpiękniejszych i najmądrzejszych i w ogóle och i ach jak w większości książek bywa, bowiem przedstawiła nam historię ludzi zwyczajnych nawet można napisać że ludzi którzy zmagają się z trudami dnia codziennego. Autorka postarała się, aby w Emely każda dziewczyna dostrzegła cząstkę siebie, bo Emely może siedzieć obok ciebie w tramwaju, możesz ją minąć gdzieś na przejściu dla pieszych. Jest to historia o zwykłych ludziach takich jak ja czy ty i to powoduje, że lektura jest na swój sposób nietuzinkowa. Książka jest przypisana do literatury młodzieżowej, ale generalnie polecam ja wszystkim kobietom bez żadnych ograniczeń wiekowych, wszystkim tym, które lubią w powieściach motyw miłosny bez rozbieranych scen. Polecam nie tylko zimę koloru turkusu, a całą serię z przygodami Emely i Alyasa. Polecam.
Ta część podobała mi się trochę mniej. Na dobrą sprawę nie działo się w niej dużo.
Kontynuacja „Lata koloru wiśni”.
W tej części dowiadujemy się m.in. dlaczego Elyas tak nagle przestał się odzywać do Emely, choć wydawało się, że chyba w końcu udało im się zakopać topór wojenny.
W moim odczuciu ta część jest lepsza od poprzedniej. Nie doświadczymy w niej już tak wielu zabawnych, ciętych ripost Emely i głupich, szelmowskich uśmieszków Elyasa. Tym razem autorka skupia się bardziej na uczuciach tej dwójki, ich przemyśleniach, watpliwościach - a więc jest poważniej. Chociaż nie powiem, był jeden moment w książce, w którym płakałam ze śmiechu...:)
W tej części również pojawiają się ciekawi bohaterowie drugoplanowi. Na uwagę zasługuje Karsten-tata Emely: dobry, mądry, spostrzegawczy człowiek, w którym córka zauważa prawdziwego przyjaciela.
Bardzo fajna młodzieżówka. Tak mnie pochłonęła, że nie potrafiłam się od niej oderwać. Ciągle dopingowałam bohaterów w ich stałym poszukiwaniu wspólnej życiowej drogi, która okazała się być bardzo, bardzo poplątana i wyboista.
Zdecydowanie polecam.
Wiosna koloru słońca to trzecia (po Lecie koloru wiśni i Zimie koloru turkusu) część elektryzującej historii o burzliwej miłości Emely i Elyasa. Mogłoby...
Lekkie love story utrzymane w konwencji romansu akademickiego. Emely, obdarzona odrobinę sarkastycznym poczuciem humoru studentka literaturoznawstwa,...
Przeczytane:2021-03-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, 52 książki 2021,
Emerly i Elyas są studentami i jakoś im się powoli układa w związku. Jednak czegoś im jeszcze brakuje. Kiedy Emerly podejmuje decyzję, że warto się otworzyć i zaufać, ten znika. Ale dziewczyna się nie poddaje, bowiem chce wszystko wyjaśnić. Na pocieszenie zostaje dziewczynie tajemniczy internetowy wielbiciel. Kim on jest? Dlaczego akurat Emerly? Czy ona i Elyas pokonają wszystkie przeszkody? Czy będą razem?
Drugi tom serii wciągnął mnie jeszcze szybciej. I od razu zaznaczę, abyście trzymali się kolejności. Aby chronologicznie poznać wydarzenia i nie pogubić się w historii. Historii młodzieńczej miłości, szukaniu szczęścia, rozwiazywaniu problemów i pokonywania przeszkód. Głowni bohaterowie nie mają łatwo. Znowu rozdziela ich los. Emerly nadal jest sarkastyczna ale odrobinę bardziej dojrzała. Widać, że zrobiła progres i bardzo się z tego ucieszyłam. Natomiast Elyas'a miałam ochotę trzepnąć po głowie. Dlaczego postanowił odejść i zranić ukochaną? Wkurzył mnie. Nie dorósł do szczerości i rozmów? Zdenerwował mnie okrutnie. Miałam tylko nadzieję, że główna bohaterka wykaże się determinacją, odwagą i nieugiętością, by poznać prawdę. Trzymałam za nią kciuki, bo bardzo ja polubiłam. Drugi tom jest dojrzalszy. Widać w nim wewnętrzną walkę i melancholię. Bohaterowie dostrzegają swoje błędy i starają się je naprawić. Mimo obaw, mimo niepewności czy strachu. Nie zabrakło tak dobrze znanego mi humoru, który powodował salwy śmiechu. Śmiałam się momentami do łez. Przezabawna i uzależniająca historia. Trzymająca w napięciu i niepewności co do dalszych losów. Do samego końca nie miałam pewności w jakim kierunku to wszystko zmierza. Czytałam siedząc jak na szpilkach. Co zobaczą moje oczy na ostatniej kartce. Spędziłam z nią przyjemne chwile. Niezwykle emocjonalna kontynuacja. Autorka żąglowała moimi uczuciami. I robiła to doskonale. Istny rollercoaster. Zostało dobitnie pokazane, że dopóki jest nadzieja, to jest szansa na lepsze chwile i że warto o nie walczyć. Autorka czaruje słowem, wydobywając potrzebną głębię. Dostarczyła mi wielu radości i emocji. Choć skupiliśmy się na odbudowaniu zaufania, tak reszta życia nei zniknęła. Ono nadal się toczy. Sięgnęłam po nią od razu po przeczytaniu pierwszego tomu. I to było świetnym posunięciem. Teraz tom trzeci. Nieplanowany a jednak jest. I jestem przeogromnie ciekawa co tym razem spadnie na głównych bohaterów i jak sobie z tym wszystkim poradzą. Jeśli czytaliście tom drugi i Wam się podobał, to pora na kontynuację. A jeśli jeszcze przed Wami a szukacie humoru i realizmu to zachęcam do sięgnięcia po ten tom, jak i pierwszy. Warto.
Polecam