Poruszająca, otwierająca oczy i skłaniająca do myślenia. Dla wszystkich, którzy przechodzą przez trud wykluczenia lub zastanawiają się, skąd się wzięła i czym tak na prawdę jest "norma". "Ziggy, Stardust i ja" rozdrapuje rany, ale także daje nadzieję.
Brutalna rzeczywistość lat 70. XX wieku nie oszczędza Jonathana Collinsa. Toczy on walkę zarówno z samym sobą, jak i ze społeczeństwem, według którego jest poważnie chory. W poszukiwaniu akceptacji i zrozumienia udaje się do krainy własnych marzeń. Realne życie nie jest jednak zbyt łaskawe. Jonny sam bowiem czuje, że nie wpasowuje się w normy. Niczego nie pragnie bardziej niż terapii, która go nawróci.
Jakby tego było mało, u jego boku znajduje się jedynie Starla, która nigdy nie zostanie kimś więcej niż przyjaciółką. Kiedy Jonathan sądzi, że nie czeka go w życiu nic oprócz cierpienia, na jego drodze staje Web - rdzenny Indianin z plemienia Lakota. Ich relacja rozwija się, dając im upragnione oparcie w drugiej osobie. Jak jednak poradzić sobie z bezlitosnymi ludźmi wokół?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023 (data przybliżona)
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 376
Język oryginału: angielski
Przeczytane:2023-06-22, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Wszystko zaczyna się w dniu, w którym na znanym mi dotąd świecie pojawiają się pierwsze rysy. (…) Na pierwszy rzut oka wygląda to jak typowy sobotni poranek – wszystko wydaje się zwyczajne. Powinienem był jednak wyczuć pismo nosem. Jestem wszak mistrzem gry pozorów…” [1].
Jonathan ma szesnaście lat i żyje w latach 70. XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Pozornie jest przeciętnym nastolatkiem, usiłującym odnaleźć swoje miejsce w życiu. Jednak on sam uważa, że jest popsuty i desperacko stara się naprawić – być taki jak inni. Jonathan wychowuje się bez matki, która zmarła przy jego narodzinach, mieszka z ojcem prowadzącym rozrywkowy tryb życia. Jednak to nie trudna sytuacja rodzinna, ani brak popularności w szkole i brak akceptacji przez rówieśników sprawia, że chłopiec czuje się zepsuty. To jego orientacja seksualna – odbierana przez niego i jego otoczenie jako coś, co można wyleczyć – sprawia, że nastolatek zmaga się z problemami, które go przerastają.
15 grudnia 1973 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne przestało uznawać homoseksualizm za zaburzenie psychiczne (Światowa Organizacja Zdrowia wykreśliła homoseksualizm z Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób dopiero 17 maja 1990 roku), jednak nie oznaczało to końca stosowania terapii konwersyjnej i innych praktyk mających na celu zmianę orientacji seksualnej.
„Ziggy, Stardust i ja” to powieściowy debiut Jamesa Brandona i próba zmierzenia się z tematem homofobii, szerzenia tolerancji, ale również przeciwdziałania rasizmowi – na gruncie literatury kierowanej do młodzieży. I w tym gatunku literackim to niewątpliwe książka wyróżniająca się ujęciem problemu. Chociaż w tle nie brakuje wątku romansowego, to jednak nie na nim skupia się fabuła. Problemy Johnatana również nie należą do popularnych dylematów nastolatków, a sytuacje w których musi się odnaleźć przerosłyby większość dorosłych.
Brandon porusza w swojej powieści nie tylko kwestię społecznego ostracyzmu wobec osób homoseksualnych w latach 70 XX wieku, ale także metod leczenia rzekomej choroby – za jaką uznawano wówczas homoseksualizm. Jonathan zostaje poddany drastycznej terapii z użyciem bodźców elektrycznych, która ma sprawić, że będzie odczuwać obrzydzenie wobec obrazów, jakie dotychczas wywoływać mogły w nim ekscytację.
Jednocześnie z dorastaniem zaczynają zachodzić w życiu głównego bohatera inne zmiany. Poznaje Weba – indiańskiego nastolatka, który nieoczekiwanie pojawia się w szkole w ostatnich tygodniach nauki przed wakacjami. Ta znajomość spada jak grom z jasnego nieba, a Web szybko odnajduje nić porozumienia z wyalienowanym rówieśnikiem. Razem słuchają muzyki i snują marzenia. Dotąd samotny Jonathan szukający zrozumienia w wyimaginowanym świecie, gdzie mógł rozmawiać ze zmarłą matką i swoim idolem, zaczyna dojrzewać emocjonalnie i podejmować decyzje mogące ukształtować jego przyszłe życie. Zderza się z problemem rasizmu i walki o równość, w tym o prawa kobiet.
„Ziggy, Stardust i ja” to opowieść o społecznym wykluczeniu i odnajdowaniu samego siebie. To chwytający za serce obraz dorastania będącego walką o każdy dzień. Brandon pisze prostym, ale specyficznym stylem – wyróżniając kursywą i wielkimi literami część tekstu, co nie tylko jest sygnałem dla czytelnika, kiedy akcja przenosi się do wyobraźni głównego bohatera, ale niesie również za sobą ładunek emocjonalny. W tle historii Jonathana toczy się codzienne życie lat 70. XX wieku, Brandon akcentuje najważniejsze wydarzenia polityczne, społeczne i kulturowe – ciekawie odmalowując realia życia i amerykańskie rodziny.
Umysł nastolatka często jest zagadką, łatwo zapominamy o tym, co czuliśmy dorastając i jak trudno było wejść w dorosłość. „Ziggy, Stardust i ja” umożliwia mentalną podróż do wewnętrznego świata nastoletniego chłopca oraz podróż w czasie i przestrzeni – do momentów w historii Stanów Zjednoczonych, które nie mogą nikogo napawać dumą. To swoiste rozliczenie się z przeszłością, ale również przytyk do teraźniejszości. I tego właśnie oczekujemy po dobrej literaturze – wywoływania w nas dyskomfortu, zmuszania do przekraczania barier i zachęcania do poznawania innych światów.
[Recenzja została opublikowana na innych portalach czytelniczych]
[1] James Brandon, „Ziggy, Stardust i ja”, przeł. Piotr Cieślak, wyd. beYA, 2023, str.9.