Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2016-02-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 512
"Zero" Marc Elsberg
Jest to w sumie pierwsza książka autora, z którą postanowiłam się zapoznać. Muszę przyznać, że temat mnie zaciekawił, a książka również okazała się być warta uwagi.
Powieść należy do gatunku kryminału, sensacji, thrillera.
Moją uwagę przyciągnęła okładka..to pierwsze, co rzuciło mi się w oczy. No dobrze, ale przejdźmy do fabuły.
Akcja powieści ma miejsce w Londynie. Podczas pościgu zostaje zastrzelony młody chłopak. Cynthia Bonsanth jesy dziennikarką i próbuje wyjaśnić jego śmierć. Trop wiedzie do popularnej platformy internetowej Freemee, która gromadzi i analizuje dane i obiecuje milionom swoich użytkowników lepsze życie. Jednak ktoś ostrzega Cynthię przed Freemmee i jej potęgą. Im szersze kręgi zatacza śledztwo Cyn tym większe grozi jej niebezpieczeństwo. A w świecie w którym żyje ucieczka może okazać się niemożliwa.
A, więc książka pokazuje do czego może kiedyś dojść w świecie technologii i zwraca uwagę na niebezpieczeństwa z tym związane. Albowiem kto raz trafi do Sieci już nigdy z niej nie wyjdzie.
W każdym razie książka napisana jest bardzo dobrze i porusza naprawdę ważny temat co jest równoznaczne z tym że zdecydowanie ją polecam i myślę, że przeczytam również inne książki tego autora.
A gdyby tak istniała aplikacja, która (po uzyskaniu waszej zgody) sama zbiera informacje na wasz temat, a później udziela rad i sugestii, które pozwalają odnieść sukces? Co powiedzielibyście, gdybyście mieli możliwość sprzedania kilku na pozór nieistotnych informacji o sobie w zamian za obietnicę lepszego życia, za miłość lub sukces zawodowy? Kto by nie skorzystał... Tylko czy wtedy to jeszcze my decydowalibyśmy o naszym życiu, czy robiłby to za nas ktoś inny?
Już dziś wielkie koncerny zbierają o nas informacje, które sami udostępniamy w sieci na naszych profilach w mediach społecznościowych i innych portalach internetowych. Wiedzą, jaki mamy rozmiar buta, jakiej muzyki słuchamy, a także co kupiliśmy w zeszłym tygodniu. Wiedzą też, w jakich miejscach bywamy i z kim się zadajemy.
"Zero" autorstwa Marca Elsberga to książka, która krzyczała do mnie z półek księgarni już kilka lat temu, ale przeczytałam ją dopiero w marcu tego roku. Zafascynował mnie opis z tyłu okładki i liczyłam na coś naprawdę mocnego, ale niestety - rozczarowałam się. Spodziewałam się intryg wbijających w fotel i niespodziewanych zwrotów akcji.. a tak naprawdę nic takiego tu nie miało miejsca. Muszę, przyznać że czytało się ją szybko i dosyć przyjemnie, ale po dobrnięciu do ostatniej strony zostałam sama z pewnym niesmakiem z powodu licznych niedociągnięć i niedopowiedzeń. Nie mogę nic zarzucić głównej bohaterce, była wiarygodna, oddana swojej pracy i w zasadzie przez przypadek została uwikłana w większą sprawę, została zmuszona odnaleźć się w nowej sytuacji i jakoś sobie poradzić. Natomiast problem mam z całą resztą. Nie do końca rozumiem, jaką motywacją kieruje się "Zero". Z założenia, pragną zdemaskować ciemną stronę Freeme, ale pewne rzeczy po prostu nie trzymały się kupy.
Nie jest to zła książka, ale chemii między nami nie było. Jednakże, skłania ona do zastanowienia się nad tym, ile informacji o nas posiadają wielkie koncerny. Wiele spostrzeżeń można odnieść do rzeczywistości i powiem szczerze, kiedy uzmysłowimy sobie, ile danych osobowych sprzedajemy zupełnie za darmo, aż włos się jeży na karku
"Zero", to trzecia książka tego autora, jaką przeczytałam. Książka miała swoją premierę w 2014 rok, zresztą taki też jest czas w powieści, czyli prawie dekadę temu. A my, ludzkość, dalej brniemy w to inwigilacyjne szambo jak ślepcy. Historia z tej powieści bardzo mi przypomina jeden z odcinków "Czarnego lustra", skądinąd świetnego serialu.
Główna bohaterka dziennikarka Cynthia Bonsanth wydała mi się trochę naiwna, ale do zdzierżenia. Książka już w 2014 roku nie była niczym odkrywczym, więc tym bardziej teraz w 2023, nie jest i właściwie ja też na jej temat niczego odkrywczego nie wymyślę. Przytoczę słowa innej czytelniczki (mam nadzieje, że nie będzie mi miała tego za złe), które są trafione w samo sedno i ja podpisuję się pod nimi wszystkimi swoimi kończynami. Dokładnie tak samo myślę.
@BagatElka, w swojej opinii o tej książce napisała:
"O prywatności nawet nie wspominam, bo ta już od dawna nie istnieje.
Łudzimy się, że chronimy swoje dane, swoje dzieci i to, co posiadamy.
Przede wszystkim jednak chronimy siebie samych przed świadomością, że sami sobie zgotowaliśmy ten los."
No po prostu w punkt.!
Opis od wydawnictwa:
"Londyn. Podczas pościgu zostaje zastrzelony młody chłopak. Cynthia Bonsanth, dziennikarka, próbuje wyjaśnić jego śmierć. Trop wiedzie do popularnej platformy internetowej Freemee, która specjalizuje się w gromadzeniu i analizowaniu danych, obiecując milionom swoich użytkowników lepsze, obfitujące w sukcesy życie. Jednak ktoś ostrzega stawiającą pierwsze kroki w wirtualnej rzeczywistości dziennikarkę przed Freemee i jej potęgą. Tym kimś jest Zero, jeden z najbardziej aktywnych użytkowników sieci. Im szersze kręgi zatacza dziennikarskie śledztwo, tym większe niebezpieczeństwo grozi Cynthii. Ale w świecie pełnym kamer, terminali płatniczych i smartfonów ucieczka okaże się niemożliwa…"
A gdyby tak istniała aplikacja, która (po uzyskaniu waszej zgody) sama zbiera informacje na wasz temat, a później udziela rad i sugestii, które pozwalają odnieść sukces? Co powiedzielibyście, gdybyście mieli możliwość sprzedania kilku na pozór nieistotnych informacji o sobie w zamian za obietnicę lepszego życia, za miłość lub sukces zawodowy? Kto by nie skorzystał... Tylko czy wtedy to jeszcze my decydowalibyśmy o naszym życiu, czy robiłby to za nas ktoś inny?
Już dziś wielkie koncerny zbierają o nas informacje, które sami udostępniamy w sieci na naszych profilach w mediach społecznościowych i innych portalach internetowych. Wiedzą, jaki mamy rozmiar buta, jakiej muzyki słuchamy, a także co kupiliśmy w zeszłym tygodniu. Wiedzą też, w jakich miejscach bywamy i z kim się zadajemy.
"Zero" autorstwa Marca Elsberga to książka, która krzyczała do mnie z półek księgarni już kilka lat temu, ale przeczytałam ją dopiero w marcu tego roku. Zafascynował mnie opis z tyłu okładki i liczyłam na coś naprawdę mocnego, ale niestety - rozczarowałam się. Spodziewałam się intryg wbijających w fotel i niespodziewanych zwrotów akcji.. a tak naprawdę nic takiego tu nie miało miejsca. Muszę, przyznać że czytało się ją szybko i dosyć przyjemnie, ale po dobrnięciu do ostatniej strony zostałam sama z pewnym niesmakiem z powodu licznych niedociągnięć i niedopowiedzeń. Nie mogę nic zarzucić głównej bohaterce, była wiarygodna, oddana swojej pracy i w zasadzie przez przypadek została uwikłana w większą sprawę, została zmuszona odnaleźć się w nowej sytuacji i jakoś sobie poradzić. Natomiast problem mam z całą resztą. Nie do końca rozumiem, jaką motywacją kieruje się "Zero". Z założenia, pragną zdemaskować ciemną stronę Freeme, ale pewne rzeczy po prostu nie trzymały się kupy.
Nie jest to zła książka, ale chemii między nami nie było. Jednakże, skłania ona do zastanowienia się nad tym, ile informacji o nas posiadają wielkie koncerny. Wiele spostrzeżeń można odnieść do rzeczywistości i powiem szczerze, kiedy uzmysłowimy sobie, ile danych osobowych sprzedajemy zupełnie za darmo, aż włos się jeży na karku.
Temat bardzo aktualny i to raczej nie śpiew przyszłości, to dzieje się "tu i teraz". I to jest w tej książce ok. Natomiast pod względem literackim - wartość żadna. Wymęczyła mnie ta pozycja okrutnie i to nie ze względu na język informatyczny, tylko miałką fabułę. Postaci bardzo dużo, ale wszystkie zarysowane bardzo grubą kreską. Z żadną z nich nie można sie tak naprawdę zidentyfikować, zero (właśnie) wnikliwości psychologicznej. Miałam wrażenie, że czytam reportaż, a nie powieść.
Po lekturze 'Blackout' tego samego autora liczyłam na ponowny efekt wow - tutaj niestety się przeliczyłam. Ok, big data, ciągła i pernamentna ingiwilacja, handel danymi, etc., etc. owszem są zamachem na wolność i są czymś z czym powinno się walczyć, ale autora poniosła wyobraźnia. Owszem wpływ poprzez różnego rodzaju sugestię na zachowanie oraz wybory poszczególnych osób/grup jest coraz bardziej realny i groźny, jednak cała historia jest przekombinowana. Główny 'przerażający wątek teorii spiskowej" - nie mam pojęcia jak mógłby kogoś poruszyć. Kilka tysięcy debili, którzy słuchając rad aplikacji internetowej doprowadziło do własnej śmierci. Heloł - to wina braku ich własnego mózgu, a nie alegorytmów. Raczej nie polecam.
Tak jak zachwyciłam się Blackoutem i Helisą tak tu tego zachwytu zabrakło. Nie do końca rozumiem ideę powstania tej książki. Nie stanowi kompendium wiedzy o nowościach technologicznych, nie jest też spięta zgrabną intrygą, bo jest wiele dziur w tej historii. Dużo postaci, dużo nazwisk i dużo... bezsensu. Szkoda :(
Przeczytane:2022-01-22, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
"Witajcie w paranoi" – to zdanie przewija się przez całą książkę opowiadającą o technologii, a dokładniej o gromadzeniu i analizowaniu danych przez program, który ma rzekomo polepszyć ludzkie życie. Chodzi oczywiście o "Zero" Marca Elsberga.
Główną bohaterką książki jest dziennikarka Cynthia Bonsanth. Życie Cynthii nie jest proste. Samotnie wychowuje córkę, ciągle zmaga się z problemami finansowymi, a praca nie przynosi jej już takiej satysfakcji. Ale prawdziwe problemy pojawią się w jej życiu wtedy, gdy dostanie do przetestowania inteligentne okulary. Użycie ich przez przyjaciela córki doprowadza do tragedii i nakręca całą intrygę.
Szczerze mówiąc, książka mnie nie porwała. Historia wydał mi się naciągana, bohaterów nie polubiłam, przydługawe opisy mnie wynudziły, a wątek miłosny sprawiał, że łapałam się za głowę. Dojrzała kobieta, która chce wciągnąć do schowka na szczotki dopiero poznanego chłopaczka, no jakoś nie mogę w to uwierzyć. Zrozumiałabym, gdyby była jakąś femme fatale, ale do statecznej kobiety z dorosłą córką tego typu wielka miłość zupełnie nie pasowała. Chociaż Cynthia i tak jest całkiem niezłą postacią, jeśli zestawimy ją z głównym czarnym charakterem. Ten wygląda, jakby urwał się z filmu o Jamesie Bondzie.
Ze wszystkich bohaterów zainteresowały mnie losy może dwóch osób, ale jedna z nich zginęła, natomiast wątek drugiej jakoś się rozmył. Dialogi wydały mi się sztywne, ale i tak wolałam je od tych wszystkich opisów. Postać powiedziała jedno zdanie, po czym narrator komentował jej wygląd i zachowanie przez kilka kolejnych. Taki sposób pisania działał na mnie usypiająco.
Niestety nie czułam też w tej książce thrillera. Śmierć postaci spływała po mnie równie szybko i łatwo, jak po bohaterach. Nie zależało mi też szczególnie na rozwikłaniu tajemnicy. Przez chwilę wciągnęłam się w sceny pościgu znajdujące się pod koniec książki. Akcja przyspieszyła i wreszcie coś zaczęło się dziać. Szkoda tylko, że po tym nastąpiło średniawe zakończenie.
To, co mnie zainteresowało w "Zerze", to temat wszechobecnej inwigilacji oraz naszego podejścia do technologii. Szczególnie zaciekawiły mnie słowa dotyczące wyszukiwarki Google. Algorytmy są dopasowane do naszych wcześniejszych wyborów i poszukiwań, więc dwie osoby szukające tego samego, mogą mieć diametralnie różne wyniki. Czy technologia już steruje naszym zachowaniem?
Praktycznie każdy z nas ma telefon z aplikacjami zbierającymi nasze dane. Czy tak trudno wyobrazić sobie świat, w którym sami będziemy te dane sprzedawać firmom zewnętrznym w zamian za różne profity? Trochę mnie przeraża, że to może być przyszłość naszych dzieci. Zwłaszcza jeśli ktoś zacznie na nich eksperymentować.
"Zero" Marca Elsberga jest według mnie książką średnio napisaną, choć posiadającą ciekawy temat. Mam wrażenie, że autor tak bardzo skupił się na technologii i zagrożeniu, jakie ona stwarza, że zapomniał o bohaterach. Postaci są nieciekawe, ich uczucia niewiarygodne, a zachowania śmieszne. Większość wątków się urywa w dziwnych miejscach i nie wiadomo, co dalej. Możliwe, że z tego materiału wyszedłby całkiem niezły film sensacyjny. Książę mogę polecić jedynie osobom zainteresowanym nowinkami cyberświata.