Po piętnastu latach Woody Allen powraca kolejnym zbiorem humoresek w swoim najlepszym stylu!
Zero grawitacji to piąty zbiór opowiadań Woody'ego Allena, niezrównanego humorysty, którego nieprzemijającym urokiem czytelnicy rozkoszują się od czasu ukazania się tomów Wyrównać rachunki, Bez piór, Skutki uboczne i Czysta anarchia. Nowa pozycja zawiera teksty publikowane w ,,New Yorkerze", jak również zupełnie nowe, a każdy skrzy się dowcipem.
Czy pisze o myślących samochodach, życiu seksualnym celebrytów czy też o tym, w jaki sposób danie kurczak generała Tso zyskało swoją nazwę, Allen jest zawsze oryginalny, rubaszny, ale i wyrafinowany, wyjątkowo przenikliwy i, co najważniejsze, nieodmiennie zabawny.
Tytuł Zero grawitacji sugeruje, że zamieszczonych tu opowiadań nie należy traktować poważnie, ale, jak to w życiu bywa, śmiech nie zawsze jest beztroski.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2022-11-08
Kategoria: Rozrywka, humor
ISBN:
Liczba stron: 216
Tytuł oryginału: Zero Gravity
Oj powiem wam, że troszkę się namęczyłam, by zrozumieć sens niektórych opowiadań, a jeszcze bardziej, by wymawiać słowa, którymi się posługiwał. Z pewnością autor pisze bardzo inteligentne teksty, do których zrozumienia trzeba niestety dojrzeć. Wiele było scen komicznych, jednak dopiero po fakcie to do mnie dochodziło. Ta książka pokazała, że daleko mi do intelektualistki, choć nie ukrywam, że wiele takich książek raczej do mnie docierało. Każdy żart nie był tutaj lekki, tylko nieco ironiczny, obrany w czarny humor jakby z przesłanką, którą nie każdy zrozumie. Teksty raczej w twardszej oprawie, nie było chwil, bym się przy tej książce relaksowała. Chyba zbyt wiele czasu poświęciłam na zrozumienie jego przekazów i być może dlatego nie pojęłam jego twórczości. Dziewiętnaście opowiadań, jakby przemyśleń, niepewnych sytuacji, nieco urywków z życia. Są bardzo krótkie i mają w sobie konkretny cel, który dojrzał do mojej wiedzy dopiero po czterech opowiadaniach. Autor nie używa zdrobnień, ani zdobień. Mamy krótkie i konkretne sytuacje z dużą dozą niezrozumiałych dla mnie słów. Każde z nich można było zastąpić zwykłym wyrazem, lecz autor postanowił nam pokazać, że encyklopedię, jak i słowniki ma opanowane na perfekto. Polecam każdemu się przekonać, czy ten rodzaj literatury jest dla niego, gdyż to, co dla mnie było trudne, dla kogoś może być łatwe i przyjemne:-)
Woody Allen to komik, scenarzysta, reżyser i aktor, który uznany jest twórcą tak zwanej ,,inteligentnej komedii". I w jego nowym zbiorze humoresek ,,Zero grawitacji" właśnie to dostajemy - cięty, czarny humor, który, by w pełni go zrozumieć, wymaga wiedzy i koncentracji. Książeczka składa się na 19 felietonów, z czego 18 to króciutkie teksty liczące kilka, może kilkanaście stron. Ostatni to już raczej forma opowiadania, jednak to tu dostajemy to, co znamy z filmów artysty - prostą historię z mocną, sprowadzającą na Ziemię puentą. Ogólnie historie są tu bardzo różne, od tych o filmowcach, przez finansjerę, agentów nieruchomości, aż po artystów, scenarzystów, a nawet księżne i generałów. Część tekstów naszpikowana jest nowojorskością i szeroką wiedzę kulturową autora, przez co zdarzało mi się nie w pełni rozumieć o co w tekstach chodzi, ale były to pojedyncze przypadki. Przez sporą część książki bawiłam się naprawdę dobrze, a dosyć wybujałe fabularnie historie przypadły mi do gustu. Bo kto nie chciałby poczytać o np. najwygodniejszej poduszce świata, prawda? :) Ironia, sarkazm na życie współczesne i wygórowane pragnienia to główne składniki ,,Zero grawitacji". Polecam tym szukającym ciętej, inteligentnej rozrywki, po którą można sięgnąć mając zaledwie 10 minut do dyspozycji.
Szczery, soczysty i błyskotliwy autoportret jednego z największych artystów naszych czasów! Z wyjątkową gawędziarską pasją Allen prowadzi nas od dzieciństwa...
W tym tomie znalazło się sześć tekstów - błyskotliwych, skrzących się ostrym jak brzytwa i wywołującym salwy śmiechu humorem. Ale czy to coś nietypowego...
Przeczytane:2022-12-18,
Woody Allen to postać, która w ostatnimi laty wzbudza naprawdę wiele kontrowersji, czego jestem świadoma i głęboko liczę, że prawda, jakakolwiek by nie była, finalnie się obroni. Niemniej jednak, należę do osób oddzielających dzieło od autora. Dlatego zdecydowałam się zerknąć na kolejną już mieszankę humoresek napisanych przez Allena właśnie, mieszankę eklektyczną, a przy tym posiadającą wspólny mianownik, a jest nim znakomity żart. Każda strona aż skrzy się od dowcipu, choć momentami dość gorzkiego, charakterystycznego dla reżysera. Właściwie, zdarzały się sceny, które przypominały mi jego filmy, zwłaszcza w sposobie narracji.
Książkę przeczytałam stosunkowo szybko, ale naprawdę ciężko było mi odłożyć egzemplarz, chyba potrzebowałam solidnej dawki absurdu, spojrzenia na życie w krzywym zwierciadle. Woody jako pisarz nie wychodzi z wprawy, nadal umie oczarować słowem, wciągnąć drugą osobę samo centrum kreowanego przez siebie świata. Świata specyficznego, więc doskonale rozumiem, że ten typ lektury nie każdemu przypadnie do gustu. Aczkolwiek równocześnie wydaje mi się, iż dobrze dać książce szansę, aby przekonać się, czy warto sięgnąć także po inne tytuły. Ja jestem zadowolona, bo, jak już napisałam wyżej, bywają chwile, gdy przychodzi ochota na konkretny rodzaj fabuły, troszkę cynicznej.
Pisarz świetnie filtruje naszą rzeczywistość poprzez własne obserwacje, nabywane w ciągu dekad, podsycone indywidualnym zrozumieniem dowcipu, nie zawsze z puentą, bo nie zawsze jej potrzeba. Dużo też w tym mądrości, lekko zawoalowanej, ale, mimo tego, widocznej, kiedy tylko się głębiej przyjrzymy, tak to u Allena jest, zarówno literacko, jak i filmowo. Za jednego z głównych bohaterów zbioru należy uznać Nowy Jork, z jego oryginalnym klimatem, nęcącym od lat, przyzywającym podróżnych, zatrzymujących zamieszkałych. „Nowojorski” — to chyba najlepsze określenie, jakiego można użyć wobec autora.
Jeśli macie wokół siebie miłośników twórczości tego amerykańskiego artysty, to nie zawahajcie się pomyśleć o prezencie świątecznych w postaci książki właśnie. Myślę, że obdarowywany będzie szczerze szczęśliwy, ponieważ, jako fanka Woody’ego, z czystym sercem mogę stwierdzić, iż rozczarowanie znowu szeroko mnie ominęło. Kawałek fantastycznej literatury, godnej zapamiętania, a nawet dyskusji z innymi czytelnikami.