Zdobywcy oddechu

Ocena: 3 (2 głosów)

Wiktor, chociaż od zawsze chciał być pisarzem, pracuje na wyższej uczelni, opiekuje się dorosłym dzieckiem z zespołem Downa i zmaga się z depresją. Dwudziestosiedmioletniego Piotra do opuszczenia rodzinnej wsi i zamieszkania w metropolii skłoniła jego odmienność. „Gdybym zdecydował się na coming out, zafundowałbym matce out, ale z tego świata” – stwierdza pewnej niedzieli w autobusie, jadąc z przyjaciółką do kościoła. Zbigniew ma dwadzieścia pięć lat i poczucie, że jego życie jest jak wyrób czekoladopodobny: „Łamie się jak czekolada, rozpuszcza się jak czekolada, tylko smakuje jak nieosolony popcorn. […] Wyrób życiopodobny”. Od zawsze czuł się gorszy. Dokucza mu poczucie upływającego czasu i mijających wraz z nim widoków na miłość. „Zdobywcy oddechu” to zapis fragmentów życia i refleksji trzech mieszkańców Krakowa, których łączy coś więcej niż wspólna podróż.

Informacje dodatkowe o Zdobywcy oddechu:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-10-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-8083-306-7
Liczba stron: 200
Tytuł oryginału: Zdobywcy oddechu
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Zdobywcy oddechu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Zdobywcy oddechu - opinie o książce

Avatar użytkownika - paulina0944
paulina0944
Przeczytane:2019-03-10,
Trzech mężczyzn, którzy na co dzień muszą mierzyć się z różnymi przeciwnościami losu. Wiktor od zawsze marzył by zostać pisarzem, a jednak jest profesorem na wyższej uczelni i musi zająć się swoim synem z zespołem Downa. Piotr ucieka do dużego miasta, ponieważ boi się powiedzieć rodzinie o swojej orientacji seksualnej. Mamy też Zbigniewa, który czuje się bardzo samotny i z każdym dniem traci nadzieje na znalezienie miłości. Historie trzech ludzi, które z pozoru błahe i na porządku dzienny, ale łapiące za serce, gdy pozna się je bliżej. "-Wsparcie? Mhm. W Sparcie też wybrakowane jednostki zrzucano ze skały. Poszukamy jakiegoś urwiska? Nie jestem przecież gruby, co najwyżej przesadnie odżywiony! Może nie mam talii osy, ale do talii trzmiela mi daleko. Zresztą, utarło się, że miś to mężczyzna zasobny. Podobno także radosny, mający poczucie humoru i pogodę ducha. Podobno, ale nie potwierdzam, bo gdy staję na wadze, u mojego ducha zaczyna się ulewa i niski front atmosferyczny." Mam duży problem z ocenieniem tej powieści, bo z jednej strony, zaczęłam ją czytać w bardzo dobrym momencie, gdy potrzebowałam właśnie takiej lektury, ale z drugiej wiem, że ma ona swoje wady i nie każdemu przypadnie ona do gustu. Jest to debiut autora i jestem nim miło zaskoczona. Nie jest to typowa powieść z fabułą, zapierającą i pędzącą na łeb na szyję akcją. To refleksje bohaterów na temat ich życia i tego do czego nasz świat zmierza. Dialogów jest w niej bardzo mało, przewyższają monologi które, z góry przepraszam za określenie, czasami nazywałam filozoficznym bełkotem. Nie chce tym urażać nikogo, ale po prostu momentami były one za długie i stawały się wręcz nużące. Od samego początku czuć, że bohaterowie to pesymiści i to wielcy. Przez to, co doświadczyli nie wierzą już na lepsze jutro, wyjątek stanowi Wiktor i może od niego zacznę. Z powodu narodzin niepełnosprawnego dziecka, stracił wiarę w siebie. Obwinia się, że to przez niego, jego syn nigdy nie będzie samodzielny i będzie od kogoś uzależniony. Jednocześnie, dla mnie, jest świetnym przykładem dobrego ojca, jest z niego dumny i nie wstydzi się mówić o jego chorobie. Martwi się o niego i zastanawia, co to będzie gdy oni umrą. Mimo trudnej sytuacji nie poddaje się i stara się cieszyć każdą chwilą jaką daje mu los. Choć czasami nie jest lekko, ale warto cieszyć się z małych postępów. Drugi jest Piotrek, który za często przegląda portale randkowe, szukając tam miłości. Ciągle wspomina swoją poprzednią miłości i nie może pogodzić się z rozstaniem, czym bardzo mnie irytował. Rozumiem, że rozstania bolą, ale to nie koniec świata. Za to Zbigniew marzy o wielkiej miłości. Miał ciężkie dzieciństwo i chce przynajmniej mieć szczęśliwą przyszłość. Jednak nie wie gdzie tej miłości szukać. "- Nie rób jej bardziej kwadratowych, niż są. Jesteśmy samotni, i tyle. To stan rzeczy, a nie jak brak ręki czy śmierć." Powieść jest naprawdę specyficzna, ale warta uwagi. Ostatnio miałam taki czas, gdzie za dużo myślałam o pewnych sprawach i dzięki tej książce przestałam się martwić. Jest tu tyle wartościowych cytatów, że ja mogłabym praktycznie na każdej stronie coś znaleźć. To było dla mnie dopiero niesamowite. Dlatego jeżeli macie ochotę pogdybać sobie, pomyśleć, zwolnić. Chcecie poczytać o problemach ludzi, których może nieświadomie mijacie na ulicy, to nie wahajcie się, bo Zdobywcy oddechu, będą na Was pozycją idealną!
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2017-07-10, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 100 książek 2017,

Każdy kto zna mnie i moje czytelnicze upodobania wie, że zaczytuję się w powieściach obyczajowych. Bardzo lubię książki, których miejsce akcji to Kraków. Nie stronię też od debiutów. Dlatego nie zdziwi Was fakt, iż sięgnęłam po "Zdobywców oddechu" Przemysława Piotra Kłosowicza. Jakie są moje wrażenia?


Bohaterów miało być trzech. Tak głosił opis.
Według sporządzonych przeze mnie notatek wynika, że są między dwudziestym piątym a pięćdziesiątym rokiem życia i mieszkają w Krakowie.

Pierwszy ma czterdzieści sześć lat i nie wstydzi się swojego wieku. Mieszka na czwartym piętrze w centrum miasta, prowadzi wykłady i pisze o kobiecie imieniem Gośka. Ironizuje, szydzi ze studentek i ich matek oraz zarobków. Twierdzi, że dzień należy zacząć od oddechu (a da się inaczej?). Snuje teorie o wierności, kościele, śmierci oraz wyskakiwaniu oknem. Dopiero w toku czytania tego niby-rozdziału okazało się, że bohaterem i zarazem pierwszoosobowym narratorem jest Wiktor. Facet, który zrobił ogromny problem z jazdy autobusem i cierpi na depresję.
Język narratora jest ogromnie trudny; czasami są to bardzo krótkie zdania oderwane zupełnie od siebie nawzajem a urywane myśli nie pozwalają do końca pojąć o co chodzi. Był taki fragment, mówiący o tym, że ojciec Wiktora nie rozumiał co syn do niego mówi - pomyślałam: nie dziwię się!

Drugim bohaterem jest dwudziestosiedmioletni Piotrek, którego zaskakują profile randkowe innych. Jego początkowe wynurzenia dotyczą seksu, orgazmu, związków i rozstań. Wspomina też o Lenie oraz kimś, kogo nie potrafi zapomnieć. Nadal szuka swego ukochanego.

Zaś trzeci bohater - Zbigniew - lat dwadzieścia pięć, to krępy i niski gość z odstającymi uszami, który marzy o miłości, ale nie radzi sobie z upływającym czasem. Jego życie nie było różowe, gdyż matka była toksyczna i chciała, by nie rzucał się w oczy, zaś ojca określił mianem "wypełniacz" - wypełniał przestrzeń i polecenia... Właściwie to była dla mnie najlepsza narracja - zrozumiała, bez urywanych zdań.


"Zdobywcy oddechu" to niewątpliwie powieść, której nie można określić mianem standardowej, typowej czy zwyczajnej. To lektura przepełniona refleksjami nad życiem, choć niestety bohaterowie nie dostarczają optymizmu. Ich przemyślenia są z reguły pesymistyczne. Autor poruszył ich ustami mnóstwo tematów - jest Newton, polityka, cuda techniki, witaminy, kobiety lekkich obyczajów, czekolada Wedla i polszczyzna Miodka. Są brazylijskie seriale i przysłowia, narodziny dziecka czy radości płynące z posiadania kota. Określiłabym powieść jako "szwarc, mydło i powidło" - niczego tutaj nie brakuje. Bywa głupio i naukowo, refleksyjnie i z wulgaryzmami. A na deser jest czarny humor.

Debiut cechuje się brakiem wątków, brakiem typowej fabuły i wydarzeń, na które się czeka, kibicuje lub rozpacza. Tutaj tego nie ma! Dialogi to towar mocno deficytowy, zaś monologi są przydługawe. Całość skupia się na Wiktorze, Zbyszku i Piotrku, którzy dostarczają czytelnikowi jedynej, nazwijmy to, rozrywki. Śledzimy ich przemyślenia i choć bywają irytujący to przecież tylko na nich i ich marudzeniu możemy się skupić. Są doskonale scharakteryzowani i pokazują jak może wyglądać życie, z codziennymi problemami, jakże często ukrywanymi przed społeczeństwem.

To jednak nie wszystkie cechy szczególne, wyróżniające książkę spośród rozlicznych debiutów. Autor okazał się by magikiem słowa - postawił na oryginalny pomysł, totalnie niezwykłe wykonanie - drugiego takiego utworu nie spotkałam w literaturze. To lektura obowiązkowa dla tych, którzy lubią psychologiczne ujęcie w książkach.

Na pewno nie jest to powieść skierowana do wielbicieli obyczajówek czy w ogóle książek pisanych standardowo. Czyli na bank nie jest dla mnie! Tak, ma rozliczne plusy, o których napisałam, bo wiem że dla wielu warto. Ale to zupełnie nie moja bajka... Nie potrafiłam się wciągnąć w treść, tak jak na to zasługuje. Początek był mocno niestrawny, długo nie mogłam zrozumieć kiedy jest mowa o którym z bohaterów. Język napawał mnie strachem czy dotrwam choćby do połowy. Nudziłam się, męczyłam i nie czerpałam żadnej radości z tej książki.

Podsumowując - "Zdobywcy oddechu" to lektura specyficzna, pokazująca jak bardzo powieść może różnić się od powieści. By została doceniona musi znaleźć się w rękach nietypowego czytelnika. Lubię metafory, gry słów czy literacką żonglerkę pomysłami, ale tym razem to do mnie nie przemówiło. Może przeczytałam ją w złym momencie życia? Może Wy odnajdziecie w niej coś dla siebie. Zdecydujcie sami.


Link do opinii
Avatar użytkownika - korcia
korcia
Przeczytane:2017-02-11, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Od praktycznie pierwszego zdania zakochałam się w stylu autora, w jego bardzo specyficznych metaforach, inteligentnych i ostrych jak brzytwa stwierdzeniach, zaskakujących przejściach z tematu na temat, tym, że w jednym zdaniu potrafi połączyć rzeczy, które wydają się zupełnie niepołączalne. Naprawdę świetna gra słów. http://korcimnieczytanie.blogspot.com/2017/02/przemysaw-piotr-kosowicz-zdobywcy.html
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy