Ander Sandor z grupą przyjaciół, młodych i niepokornych, buntują się przeciwko regułom świata, w którym żyją: powszechnej inwigilacji, zastraszaniu ludzi i drakońskiemu prawu. Posiadają niezwykłe umiejętności, które stają się powodem prześladowania i prób zmuszenia ich do przekazania bezcennej wiedzy. Zbuntowani nie godzą się służyć oligarchom, kwestionują wypaczony system wartości, na którego szczycie postawiono konsumpcję, odrzucają uległość i sprzeciwiają się powstającej rasie nadludzi – Wybranym.
Korzenie ich świata tkwią głęboko we współczesności, tu i teraz. Na drodze ku upragnionej wolności bohaterowie odnajdują artefakty nieznanej cywilizacji, a w krytycznych chwilach uzyskują wsparcie ich prawowitych spadkobierców. Ucieczka w zdewastowane i opuszczone regiony Ziemi nie rozwiązuje sytuacji.
Zbuntowani są wciąż niebezpieczni dla elity rządzącej. Zagrażają sprawowaniu przez nią władzy absolutnej i planom zawłaszczenia siostrzanej planety. Mimo że ciągle walczą o przetrwanie, potrafią cieszyć się życiem, przeżywają pierwsze miłości, są pełni optymizmu, nie opuszcza ich też dobry humor. Nie rezygnują ze spełnienia swoich marzeń o lepszym świecie. Nawet ścigani i więzieni demaskują przestępczą działalność Wybranych. Korzystając ze swoich wyjątkowych umiejętności, starają się uwolnić z karnych obozów pracy zesłane tam na zatracenie bliskie im osoby i znajomych. Czy zdążą na czas?
Losy Zbuntowanych wpisują się w najbliższą historię i kulturę naszej ziemskiej cywilizacji, w jej problemy etyczne i społeczne: konflikty rasowe, tragedię klimatyczną, brutalne „terraformowanie” Marsa i w końcu kolonizację innych, odległych globów.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-03-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 552
Język oryginału: Polski
Świat niemal w całości poddał się władzy tych, którzy opanowali do perfekcji umiejętność manipulacji jednostkami stojącymi w hierarchii niżej od nich, drżących na sam dźwięk ich sporo znaczących nazwisk. Uważający się za Nadludzi królowie korupcji pragną za wszelką cenę utrzymać swoją pozycję, przez co każdy ruch mogący strącić ich z tronu bywa tragiczny w skutkach, przez co mieszkańcy Ziemi obawiają się wszczynania buntów. Przecież każdy, komu zależy na życiu, zdążył się już nauczyć żyć według nowych zasad, nie wychylając się i egzystować zgodnie z ofiarowanymi standardami.
Na nieszczęście tejże władzy istnieje jednak pewna grupa ludzi, która nie zamierza tolerować takiego rozwoju spraw i pragnie ukrócić panujące dotąd porządki. Zbuntowani, największe zagrożenie dla zajmujących najwyższe stołki, są niczym plaga szczurów, która wkrada się niepostrzeżenie w ich szeregi, niszcząc wszystko, co stanie na drodze, byle tylko narobić jak najwięcej szkód. A jak wiadomo, każdy szkodnik powinien liczyć się z tym, że kiedyś jego niszczycielskie działania zostaną ukrócone. Prędzej czy później Zbuntowanym może podwinąć się noga, a wprowadzany przez nich zamęt zamilknie. Niestety władza dość szybko się tego nie doczeka, bo ci w tej grze również mają wiele do powiedzenia.
Rozpoczyna się ostra walka między przymusowym niewolnictwem ustroju a wolnością słowa i umysłów. Do zaciętej rywalizacji zostają wciągnięci przypadkowi ludzie, których umiejętności, dziwnym zbiegiem okoliczności, doskonale współgrają z zagraniami Andera - jednego z szefów buntującej się jednostki. I chociaż ich losy przeplatają się w miejscach, o które nikt by nikogo nie podejrzewał, to i tak wszystko zaczyna się kręcić wokół jednej sfery - przyszłości.
Jak zakończy się ta potworna rywalizacja? Czy dość szybko odnajdzie ona swój finał? A może Ander przekona do siebie potencjalnych nowych członków swojego ugrupowania i dzięki nim zyska przewagę?
Jedno jest pewne - nikt nie zamierza pierwszy złożyć broni.
Po pochłonięciu mrocznego, ociekającego brutalnością prologu wprost nie mogłam się doczekać, aż wczytam się w dalszą część [Zbuntowanych]. Myślałam wtedy, że jestem już gotowa na wszystko i nic mnie nie zaskoczy, ale kiedy tylko wkroczyłam do tej właściwej historii... och, czemu nikt mnie nie przygotował na taką bombę?
W jednej chwili porzuciłam swój zwyczajny z wyglądu pokój i przeniosłam się do niedalekiej przyszłości, gdzie wystarczył jeden zły ruch, aby zostać wrogiem publicznym. Odczułam ten brutalizm otoczenia na własnej skórze, kiedy to przebywając z postaciami i - poznając ich od różnych stron - sama mogłam ocenić, czy aby na pewno są oni na tyle groźni, by inni pragnęli ich zlikwidować. Panujący tam ustrój mroził krew w żyłach, wywołując współczucie, lecz nie obejmowało ono tych osób, które miałam przyjemność tutaj poznać. Oni akurat - moim zdaniem - odgrywali tutaj nieistotną rolę, kiedy w grę wchodził otaczający mnie zewsząd wyimaginowany świat, który mnie oczarował. Pragnąc chłonąć jak najwięcej, brnęłam dalej, aż nie odczułam skutków ubocznych tej decyzji. Otóż po pewnym czasie poczułam się przytłoczona tym wszystkim, a to, co mnie fascynowało, zaczęło osaczać. Naprawdę cieszyło mnie to, że Janusz Lasgórski pragnął jak najbardziej urzeczywistnić swoją wyobraźnię, lecz czasami warto było zachować umiar. Także warto zwrócić uwagę na dialogi, kiedy rozmów bohaterów nawiązywała do systemu mającego nad nimi ,,władzę", co pomagało mi w oswojeniu się z ich niecodziennymi decyzjami, jednak tutaj też panował przesyt informacji. Tylko niewiele konwersacji zostało powiązanych z normalnymi rozmowami międzyludzkimi, nad czym ogromnie ubolewałam. Nawet ucieszyłabym się z pogadanki o pogodzie, bo wtedy książka nabrałaby realnych barw. Nie mogę również zapomnieć o niewielkim nawiązaniu do prologu, gdzie naprawdę liczyłam na jeszcze większe rozwinięcie tego wątku. Został on potraktowany po macoszemu, jakby po prostu zastępował na półce brakujący asortyment. A chyba nie o to chodzi, kiedy wprowadzamy taki wstęp do powieści, nieprawdaż?
,,Każdy dobry człowiek jest odrobinę naiwny i przez to niestety skazany na wymarcie".
Spoglądając na przewijających się przez całą powieść bohaterów, nasuwa mi się tylko jedno: efekt kalki. Nie umiem tego inaczej określić. Otóż prawie każdy mężczyzna wydawał się taki nijaki, praktycznie niewyróżniający się na tle pozostałych. Owszem, niektórzy ukazali się od całkiem innej strony, wydostali się jedną nogą z przepastnego worka, ale to nie zmienia faktu, że nadal pozostawali... ciapowaci? Nawet sam Ander nie wydawał mi się interesującą postacią, a powinien, skoro życie każdego w [Zbuntowanych] w jakimś stopniu wiązało się z jego osobą. Natomiast panie cierpiały na syndrom typowej zbuntowanej nastolatki z onetowskich czy Wattpadowych opowiadań, gdzie te nieraz same nie wiedzą, czego chcą. Kleo i Alka wręcz nim kipiały. Raz prawie warczały na faceta, że ten zrobił coś nie po ich myśli, by za chwilę niemal zatopić zęby w ciałach towarzyszy, bo jednak zasugerowali się danymi wskazówkami. Doprowadzały mnie tym do szału! I ten tok rozumowania tych bohaterek... Aż miałam ochotę je przytulić. Trującym bluszczem. Nawet nie dałabym im żadnych szans na ucieczkę!
Janusz Lasgórski doskonale odnajduje się w narracji trzecioosobowej, gdzie jednym z ważnych aspektów jest umiejętność opisania otaczającego świata w dość przyswajalny sposób. Wykreowany przez niego krajobraz zachwycał swym pięknem, że nieraz naprawdę czułam się tak, jakbym przemierzała dane szlaki wraz z postaciami. Niestety w tejże materii także można się zagalopować, na co już zdążyłam zwrócić uwagę. Także kreacja bohaterów wymaga nieco poprawek, aby ci wydawali się bardziej... ludzcy. Ale nad tym wszystkim można popracować, bo to akurat jest łatwe do wyćwiczenia. Może w kolejnym tomie zajdzie taka zmiana? Tak, to taka moja cicha prośba w stronę autora. Nawet w tym momencie robię oczy niczym kot z pewnego filmu animowanego!
Podsumowując:
Nie potrafię wpisać [Zbuntowanych] na listę tych złych, niszczących opinię na temat rodzimych dzieł książek, jednakże również nieco jej brakuje na posadzenie pomiędzy perełkami, które do tej pory stanęły na mojej drodze. Chociaż wykreowany przez Janusza Lasgórskiego świat posiada wiele tajemnic, a oprowadzenie mnie po nim było niesamowitą przygodą, to pewne mankamenty uwielbiały psuć tę idyllę, przez co zbaczałam z bezpiecznych ścieżek i trafiałam na te bolesne. Dlatego też, jeżeli nie przeszkadzają wam wytknięte przeze mnie błędy i pragniecie poznać nieodległą przyszłość przedstawioną przez autora, to możecie śmiało sięgnąć po ten tytuł! W końcu warto wziąć pod uwagę, że to debiut. Może przy kolejnym tomie autor, wyposażony w nową wiedzę, zdoła nas zaskoczyć?
Naznaczona to druga część serii Janusza Lasgórskiego - Piętno Pielgrzyma. To science-fiction napisane z rozmachem. Kontynuacja, która idealnie...
Ocena: 5, Przeczytałam,
"Jesteś obserwowany...I cóż w tym dziwnego? Wszyscy i wszędzie kogoś obserwują!"
Nie od dziś wiemy, że kto posiada informacje, ten rządzi.
Pożądanie władzy wymusza gromadzenie danych, a ludzi jest bardzo łatwo zmanipulować. Obecnie po prostu zgadzają się na inwigilację, a nawet sami chętnie dostarczają wiedzy o sobie. Uważamy się za wolnych, nie dostrzegając nawet w jaką pułapkę wpadliśmy. To, co pozornie nam pomaga i daje rozwój, w ostateczności zniewala i otępia wolny umysł. Skoro już jesteśmy niewolnikami mediów, a rządzący potrafią łatwo omotać prawie każdego, wyobraźcie sobie co stanie się z otaczającym nas światem za jakiś czas.
Taką przerażającą wizję przedstawia waśnie książka "Zbuntowani" Janusza Lasgórskiego. Aktualnie sami świadomie zezwalamy na bezustanny nadzór naszych poczynań, co jednak, gdy przywódcy w końcu będą mogli śledzić dosłownie każdy ruch człowieka.
Akcja powieści toczy się pod koniec XXI wieku. Tu już społeczeństwo nie ma wyboru, nie może decydować, czy chce być systematycznie obserwowane, takie sytuacje są na porządku dziennym.
"Wszyscy powinni mieć wolny wybór, tylko że nie wszystkim pozwolono wybrać, a wielu nie podejrzewa nawet, że taka możliwość istnieje. Już niebawem samodzielne kierowanie własnym życiem zostanie uznane za przestępstwo ścigane z urzędu."
Opowieść ukazuje losy zbuntowanych, którzy się na to nie godzą i starają się odzyskać wolność. Ander, Maks, Kleo, Rysiek i pozostali to właśnie ludzie, którzy dążą do obalenia istniejącego, okrutnego porządku świata. Sprawa nie jest wcale łatwa, bo w ich czasach kontrola, szpiegowanie, manipulowanie słowem, a także pozbywanie się przeciwników, jest stosowane regularne i uważane za normę.
Dodatkowym utrudnieniem jest panujący podział społeczeństwa. Wygląda na to, iż historia zatacza koło i ponownie pojawia się kwestia nadludzi. Władza należy oczywiście do klasy wyższej, wyłącznie dobrze urodzonych. Są bogaci, więc wszystko mogą kupić, jedyne czego pragną to całkowita dominacja. Jak łatwo się domyślić, pozostałe rasy uważają za gorsze i pragną je zniewolić.
Każdy, kto się sprzeciwia lub wie za dużo, może spodziewać się kontroli, prześwietleń, zastraszania lub po prostu unieszkodliwienia. Skoro rząd może wszystko, to przecież jest w stanie sprawić, że najzwyczajniej znikniemy.
"Dziś wszyscy wszystkich podsłuchują i podglądają, a potem manipulują zdobytą wiedzą. Informacje o innych, a szczególnie o konkurencji, całkiem prywatne i najlepiej kompromitujące, są przepustką do władzy. Władza daje dostęp do bogactwa, a bogactwo jeszcze większą władzę nad ludźmi. I właśnie o to w tym zwariowanym młynie chodzi."
Ogólnie poznajemy cztery pozornie różne historie, które tak naprawdę łączą się w całość. Należy również wspomnieć o mrocznym prologu, bo zdecydowanie załguje na uwagę i zostaje w pamięci na długo. Bez obaw, reszta powieści nie jest tak groźna i posępna, choć z pewnością utrzymuje się w zdumiewającym, zagadkowym klimacie. Jeśli chodzi o język, nie nazwałabym go prostym czy zwyczajnym, mimo wszystko jest jednak dość przystępny dla czytelnika.
Powieść nie należy do książek lekkich, nie czyta się jej szybko, ale bez wątpienia nadzwyczajnie pochłania i całkiem odrywa od rzeczywistości. Autor wykazał się naprawdę nieprzeciętną, godną podziwu wyobraźnią. Nie można mu odmówić rozmachu, wykreował niezwykle ciekawy, magiczny wręcz świat. Wszystko jest dopracowane. Znajdziemy tu mnóstwo spektakularnych, zjawiskowych, plastycznych opisów, które momentalnie przenoszą w zaprezentowane tajemnicze miejsce. Warto podkreślić, że jest sporo momentów, gdzie historia wymaga pełnego skupienia, gdyż nasz umyśl zostaje zasypany całą masą istotnych informacji. Ich postęp technologiczny jest mi jeszcze obcy, więc gdy pojawiały się dane o najnowszych wynalazkach, sprzętach czy procedurach, musiałam się nieraz maksymalnie skoncentrować.
Bohaterowie są niezwykle barwni i autentyczni. Bardzo spodobało mi się to, iż mogłam poznać ich wszystkie myśli, nawet te najbardziej intymne. To właśnie dzięki ukazaniu, co dzieje się w ich głowach, czytelnik ma możliwość dokładnie poznać każdego z nich. Całość dopieszczają wyjatkowo emocjonujące dialogi. Nie brakuje w nich sarkazmu ani ciętych ripost, tak więc możecie spodziewać się częstych wybuchów śmiechu.
Szybki rozwój technologiczny niesie za sobą ogromne ryzyko. Nie oszukujmy się, przy takich wadach jak inwigilacja i kontrola, sprzątające androidy czy odporność na choroby ma niewielką wartość. To świat, gdzie upada uczciwość i moralność. Najgorsze jest to, iż przedstawiona przez autora mroczna wizja, wcale nie jest nam aż taka odległa. Rzeczywistość usilnie zmierza właśnie w tym kierunku, więc jest duże prawdopodobieństwo, że niebezpieczeństwo jest jak najbardziej realne. Narastający konsumpcjonizm nieuchronnie prowadzi ludzi do upadku.
"Piętno Pielgrzyma. Zbuntowani" to niesamowicie porywająca powieść, ukazująca nie tylko walkę o przetrwanie, ale głównie o wolność umysłu, którą już stopniowo zatraciliśmy. Niewątpliwie jest to książka, która przeraża i skłania do głębokich refleksji. Tajemniczy, niepokojący klimat, świetne, niezwykle plastyczne opisy, genialnie wykreowani bohaterowie to sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Na mnie wywarła ogromne wrażenie. Bez wątpienia jest to historia, która dostarcza sporo emocji, trzyma w napięciu i pozostaje w pamięci na długo. Nie należy do lektur lekkich i subtelnych, ale naprawdę warto po nią sięgnąć. Spodoba się zwłaszcza fanom Science Fiction.
Gorąco polecam