Cóż za przyjemna lektura, z gracją, uroczą dawką sarkazmu i głębszym podtekstem od Oscara Wilde'a.
Dystyngowany angielski lord postanawia popełnić zbrodnię kierowany szlachetnymi pobudkami duch zamiast straszyć, jest straszony przez racjonalnych amerykańskich „zdobywców” Europy Lady, której skrywaną tajemnicą było to, że żadnej tajemnicy nie miała….
Żartobliwe, pełne złośliwego humoru i paradoksów - dla wszystkich, którzy lubią od czasu do czasu spojrzeć na literaturę grozy z dystansem i z przymrużeniem oka.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2021-07-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 160
Lord Artur Savile wiedzie żywot typowy dla jego klasy. Zakochany w pewnej młodej damie wierzy, że los sprzyja ich uczuciu. To, co wydarzyło się na tym wieczorku, miało być tylko zabawą; jedna z dystyngownych dam zaprosiła do swojego mieszkania mężczyznę przeprowiadającego przyszłość z dłoni. Każdy uczestnik tego swoistego "badania" był mniej lub bardziej ucieszony czekającą go przyszłością, aczkolwiek traktowano to jako zabawę. Tylko na widok dłoni młodego lorda ów "doktor" mocno zbladł... i dopiero pod naciskiem przyznał, co go czeka.
Czy Przeznaczenie naprawdę ma wpływ na ludzkie życie? A może to tylko nasza wiara...?
Twórczość Oskara Wilde'a jest mi znana głównie dzięki sławnej, zekranizowanej zresztą książce Portret Doriana Greya, która -swoją drogą- należy do moich ulubionych. Postanowiłam więc nieco rozwinąć swoją znajomość lektur tegoż autora i tak trafił do mnie zbiór nowel. Dzięki niemu jeszcze bardziej polubiłam tego ironicznego pisarza.
Książka ma niewielkie rozmiary, bo zaledwie 160 stron; jest więc do przeczytania w kilka godzin. W skład wchodzi pięć krótkich historii, a każda z nich wypełniona jest charakterystyczną dla Wilde'a ironią, jak również humorem. Szczerze powiedziawszy ciężko byłoby wybrać spośród nich jedną, która spodobała mi się najbardziej, gdyż wszystkie miały w sobie coś intrygującego.
Tytułowa nowela, czyli Zbrodnia lorda Artura Savile pokazuje nam, jak ślepo podążamy za słowami "specjalistów". Młody mężczyzna spotkał na swojej drodze domniemanego speca od przepowiadania przyszłości, co więcej- jego "badania" miały poparcie wśród jego znajomych. Innymi słowy- to, co przepowiedział, sprawdzało się. Dlatego też lord Artur ślepo uwierzył w to, co miało go czekać. A nie było to nic przyjemnego, uwierzcie. Ta nowela przypadła mi do gustu właśnie dlatego, że pokazuje nam, jak bardzo uzależnieni jesteśmy od różnorodnych przepowiedni, m.in. horoskopów. Cieszymy się, jeżeli zapowiadają one dobre rzeczy i drżymy, gdy według nich ma nas spotkać coś złego. I to zapewne ta nasza wiara sprawia, że często podświadomie sami kierujemy się ku złym decyzjom, by później powiedzieć: "Racja! Sprawdziło się!". Polubiłam głównego bohatera, choć jego naiwność i świadome dążenie do sprawdzenia się przyszłości wyczytanej z dłoni sprawiła, iż kiwałam z politowaniem głową nad każdym jego kolejnym krokiem.
Jeżeli lubicie historie o duchach w nieco innym wydaniu, to na pewno przypadnie Wam do gustu Duch z Kenterwilu. Przyzwyczajeni jesteśmy, że każde stare, wiekowe domostwo posiada swojego ducha. Nie inaczej było w przypadku owej posiadłości. Nie bójcie się jednak; owa zjawa co prawda stara się straszyć, jednak trafiła na godnych siebie przeciwników. I to oni sprawili, że dusza zmarłego wiele lat temu mogła wreszcie spocząć w spokoju. Aby nie zepsuć Wam przyjemności z czytania powiem tylko tyle- w owej noweli ujawnia się czarny humor autora, którym możemy się wręcz delektować. Jest zabawnie, nieco mrocznie i kończy się happy end'em.
Trzecia z kolei nowela -Modelowy milioner- to historia, która potwierdza znany nam od lat fakt, acz niekoniecznie wykorzystywany w życiu codziennym: nie sądź książki po okładce. Tak uczynił młody bohater, choć akurat w jego przypadku wyszło to na dobre. Niemniej jednak jest to dla nas nie lada przestroga- my możemy trafić na kogoś bardziej przewrażliwionego na swoim punkcie.
Lubicie tajemnice? Przyciągają Was do siebie osoby, które wzbraniają się przed opowiadaniem o sobie i wydaje się, że otacza ich ta specyficzna aura niedopowiedzeń? A co, jeżeli to tylko otoczka, a pod nią nie kryje się... nic godnego uwagi? Taką historię opowiada Wam autor w noweli Sfinks bez sekretu. Kolejna, godna uwagi opowieść, o której nie powiem Wam nic więcej. Tajemniczość!
I ostatnia w zbiorze, ale niemniej ważna- Portret pana W. H., czyli coś, co skłoniło mnie do refleksji. Czy badania, na które jeden z bohaterów poświęcił pół życia, miały jakikolwiek sens? Czy jego teorie można potwierdzić? A może po prostu chciał wierzyć w tajemnicę, której tak naprawdę nie było... ?
Pierwszy raz od bardzo dawna zdarzyło się, że każda nowela miała w sobie coś takiego, że nie mogłam wybrać swojej ulubionej. Każda z nich opowiada inną historię, przenosi nas w zupełnie inne rejony ludzkiej psychiki. Równie duże znaczenie ma fakt, iż Oskar Wilde podchodzi do tematu w swój ironiczny, często złośliwy sposób, co jeszcze bardziej przyciąga czytelnika. Ów autor miał naprawdę dryg do pisania! Jego ironiczne podejście nie odbiera jego opowieściom swoistej autentyczności, sprawia, że zaczynamy się zastanawiać nad pewnymi aspektami życia. Mądra i zabawna- tak określiłabym tę książkę.
Gdy kilka lat temu pierwszy raz trafiłam na prozę Oscara Wilda poczułam coś, co mogłabym nazwać miłością od pierwszego zdania. Ładnie formułowanie myśli, kropla sarkazmu, szczypta humoru i bohaterowie, których jestem ciekawa. To wychodzi na pierwszy plan chociażby w jego opowiadaniach. Wilde wykpiewa pewne cechy, inne chwali, a całością daje do myślenia. Krótkie teksty wyróżniają się pomysłowością (duch straszony przez domowników czy chociażby obsesyjne poszukiwania W.H. z sonetów Szekspira) i potrafią umilić czas.
Wydawnictwo MG zdecydowało się na tłumaczenie Róży Centnerszwerowej, które jest bardziej kwieciste niż oryginał i brakuje mu przypisów (na czym traci humor tekstów, bo pewne drobne sprawy stają się nieczytelne). Prawdopodobnie najwięcej różnic wyłapać można w opowiadaniu ,,The Canterville ghost", które tutaj nosi tytuł ,,Duch z Kenterwilu". Głównym problemem jest zawód Pana Otisa, który u Róży występuje jako minister, jak w oryginale, ale moje krótkie śledztwo każe mi sądzić, że tak naprawdę chodzi o pastora, który to dawniej nazywany bywał ministrem i... Czy taka informacja nie powinna znaleźć się w przypisie? By nie wprowadzać ludzi w błąd?
Spędziłam wieczór z przekładem Róży Centnerszwerowej oraz tym Jerzego Łozińskiego (który styl autora oddał dobrze, ale kilka spraw potraktował zbyt dosłownie, przez co traciły na poetyckości) i koniec końców w efekcie frustracji przeszłam do czytania oryginałów. Nigdy jeszcze chyba nie byłam tak świadoma tego, jak wiele zależy od dobrego tłumacza i jak ważne jest zwracanie na niego uwagi.
Co zaś się tyczy samych opowiadań Wilda -- czytajcie. To dobra lektura. Wydanie MG jest przyjemne i cieszę się, że powstało, choć lepiej byłoby, gdyby zostało dopracowane dzięki chociażby przypisom, a tłumaczka bardziej trzymałaby się stylu autora (minimalnie mniej kwiatów, proszę). Miło jednak zobaczyć tłumaczenie nie tylko Zbrodni lorda Artura Saville oraz Ducha Canterville (znanego też jako Upiór rodu Canterville ów), ale także Modelowego milionera, Sfinksa bez sekretu czy Portretu Pana W. H..
Piękna arystokratka, ukochana żona i młoda matka jest zafascynowana zasadami moralnymi purytan. Wkrótce wpada w pułapkę własnej moralności i musi przyjąć...
„Oscar Wilde żył tak, jak gdyby życie było jeszcze jednym utworem do napisania. Budował je jak utwór, poddawał całe tej samej idei, która przenikała...
Przeczytane:2021-10-12, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021,
Czy ufacie całkowicie swojemu umysłowi? Jesteście bez zawahania pewni, że wszystko, co widzicie, co słyszycie i czujecie jest prawdziwe? Nawet w deszczowy, ponury wieczór, gdy wiatr uderza o okna, a mrok rozprzestrzenia się po domu? Jak sądzicie – można ufać samemu sobie? Patrząc, ile razy wydawało mi się, że widzę rzeczy niemożliwe, a jestem człowiekiem mocno wierzącym w naukę, odpowiem, że ja sobie nie ufam. W mroku i grze świateł jestem w stanie dopatrzeć się wszystkiego, a duchów to już na pewno. Dlatego też uwielbiam sięgać po powieści, gdzie niemożliwe nagle nie jest czymś nieoczywistym.
Nadeszła jesień, a wraz z nią kolorowe liście, przymrozek, czasami szarugi, a już niedługo Halloween, może dla niektórych Dziady i później Wszystkich Świętych. To czas dla wielu trudny przez zmiany pogodowe, ale moim zdaniem też bardzo klimatyczny, zachwycający i... magiczny. Lektura z nutką podobną do gotyku, pełną tajemnic i zjawisk nadprzyrodzonych jest perfekcyjnym wyborem. Z pomocą przyszedł mi krótki zbiór nowel Oscara Wilde'a. Jak wrażenia?
Dotychczas czytałam wyłącznie fragmenty "Portretu Doriana Gray'a" z twórczości Oskara Wilde'a. Nie były to zbyt dobre wspomnienia, więc i do nowel podchodziłam z pewnym sceptyzmem i dystansem. Niemniej gdy tylko zaczęłam czytać tytułowe opowiadanie, zdałam sobie sprawę, że pisarz za pomocą słów kreuje świat pełen tajemniczości i magii. Oddziaływuje na wyobraźnię czytelnika i sprawia, że przeczytane słowa stają się rzeczywistością i poruszają strunę niepokoju i niepewności. Przyznam, że styl, którym posługuje się pisarz intensywnie kojarzy mi się z Edgarem Allanem Poe. Wyczuwam ten sam mistycyzm i właśnie wspomniany gotyk. Dzięki temu w mgnieniu chwili oddałam się całą sobą lekturze nowel i czytałam jedna po drugiej, by za chwilę zdać sobie sprawę, że przeczytałam wszystkie dostępne i chcę jeszcze więcej. Miałam wrażenie, że całość zarazem mnie przytłoczyła, ale daje też poczucie lekkości i przynależności.
Same opowiadania mają strukturę, gdzie dominuje powolne rozwijanie akcji. Jest to zabieg bardziej opowiadania w czasie ciemnej nocy jedynie przy świetle kominka, by na sam koniec zaskoczyć swoją oryginalnością i nieprzewidywalnością akcji. Dzięki temu miałam wrażenie, że i ja siedzę przy kominku i już po zakończeniu w powietrzu pozostają wibracje zaskoczenia i niekończących się przemyśleń tworzonych przez intensywne emocje. Tutaj składam pokłony Oscarowi Wilde'owi, którym z całym kunsztem i gracją pisarską udowodnił, że jest w stanie podołać jednemu z najtrudniejszych zabiegów literackich i robi to bez wysiłku – z przemyśleniem i precyzją, ale bez wysiłku. Przychodziło mu to naturalnie i nawet tyle lat później nadal oczarowuje.
Ogólnie jestem pod wrażeniem wnikliwości obserwacji ludzkiej natury i zawarciu w tak krótkiej i w dodatku naznaczonej grozą formie głębokich analiz natury ludzkiej. To scena, na której czytelnik może obserwować mroczną część duszy człowieka i patrzeć, jak zawłada nią obsesja, brak wyobraźni i nadmierna pewność siebie. Niekiedy przenika w tym nadzieja, ale ostatecznie i tak dąży do zrozumienia, że niektórych cech nie będziemy w stanie pokonać nigdy. Da się też odczuć, że przekorność losu potrafi doprowadzić do sytuacji niewyobrażalnych i przez to niepozwalających na przygotowanie się. Lub wręcz to nasze subiektywne spostrzeganie i wiara okazują się naszą własną przekornością i wywołują obsesję, fiksację albo efekt placebo.
Podczas czytania "Zbrodni Lorda Artura Saville i innych nowel" bawiłam się przednio. Już dawno żadna książka nie poruszyła tak strun mojej wyobraźni odpowiadających za tajemniczość, mrok i mistycyzm. Te opowiadania pochwyciły moją dusze i dały mi szansę spędzić wspaniały wieczór wśród nieprzewidywalności, obsesji, zbrodni i duchów. Dzięki nim czuję się gotowa, by po raz kolejny spróbować dać szansę innym powieściom tego osławionego pisarza.