Zbawienie na Sand Mountain. Nabożeństwa z wężami w południowych Appalachach

Ocena: 2 (1 głosów)

To jedna z najmniej znanych i tajemniczych twarzy południa Ameryki - kościoły wężowników. Członkowie tych zborów, założonych w latach 20. XX wieku, wierzą w namaszczenie przez Ducha Świętego i spotykają się w ustronnych miejscach, by w czasie nabożeństw brać do rąk śmiertelnie niebezpieczne węże: grzechotniki, żmije czy kobry. W swej niewzruszonej wierze piją również strychninę, mówią językami, wypędzają demony, głoszą proroctwa i uzdrawiają. A wszystko to przy ogłuszającej muzyce i spontanicznych pieśniach chwalących Pana.

Dennis Covington, reporter ,,New York Timesa", trafił przypadkiem na proces jednego z kapłanów ,,ludzi od węży" oskarżonego o zamordowanie swojej żony. Mężczyzna zmusił ją do tego, by włożyła rękę do klatki pełnej jadowitych węży. Pełen fascynacji i strachu Covington postanawia wkroczyć w hermetyczny świat wężowników, w którym ekstremalna wiara miesza się ze śmiercią, a cuda wydają się na wyciągnięcie ręki.

Informacje dodatkowe o Zbawienie na Sand Mountain. Nabożeństwa z wężami w południowych Appalachach:

Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2016-03-30
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 9788380492561
Liczba stron: 200

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Zbawienie na Sand Mountain. Nabożeństwa z wężami w południowych Appalachach

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Zbawienie na Sand Mountain. Nabożeństwa z wężami w południowych Appalachach - opinie o książce

Avatar użytkownika - elfijka
elfijka
Przeczytane:2016-04-19, Ocena: 2, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Ta książka to jedno wielkie rozczarowanie. Gdy pierwszy raz wzięłam ją do ręki, byłam zła, że ma tylko 200 stron, ale już po kilku pierwszych rozdziałach wiedziałam, że jednak to i tak za dużo. Ludzie, którzy biorą węże do rąk podczas swych nabożeństw, którzy doszukali się w Biblii fragmentu uzasadniającego ich działania, są niesamowicie fascynującym pretekstem do napisania o nich książki. A tu niestety są pretekstem do tego, by pod przykrywką opowieści o nich autor mógł zalać nas strumieniem wypocin głównie o sobie. Czy autor pofatygował się, by zapytać poszczególne osoby z tego Kościoła dlaczego to robią? Co to dla nich znaczy? Nie, po co? Katuje nas za to ciągłym wspominaniem o Duchu Świętym, który nawiedził również jego, oraz zapisem kazań z nabożeństw, które głównie sprowadzają się do zdań typu "Ta rzecz jest prawdziwa. Amen" - i tak w kółko. Mało tego, autor dołączył do wężowników i przestał być obiektywnym obserwatorem. Nadal jednak nie wie, po co to wszystko i nie ma to dla niego większego znaczenia, jedynie ekscytuje się braniem węży do rąk i konsekwentnie zanudza nas opowieściami o swoim nieciekawym życiu.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy