Młoda kobieta, której życie nigdy nie oszczędzało, spotyka na swojej drodze mężczyznę, który w życiu ma wszystko na wyciągnięcie ręki.
Ona wrażliwa, samotna… wybudowała wokół siebie mur, którego dotąd nikomu nie udało się zburzyć.
On seksowny, charyzmatyczny, diabelsko przystojny i bogaty. Max sprawił, że świat Patrycji zatrząsł się w posadach…
Czy będzie w stanie zburzyć mur, jaki dziewczyna wokół siebie wybudowała?
Czy Patrycja przywróci jego wiarę w szczerość i bezinteresowność kobiet?
Dwa różne światy, dwie zupełnie inne osobowości, które przyciąga niesamowita siła.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2020-10-14
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 352
Uwielbiam romanse, ten oprócz tego, że jest bardzo wciągający ocieka pikanterią! :) Lekka, zmysłowa, poprawiająca humor. Zdecydowanie polecam! Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Historia zawarta na stronach tej książki to historia Patrycji i Maxa. Ona, pełna marzeń i pasji Polka mieszkająca w Australii. Pomimo młodego wieku ma spory bagaż życiowy za sobą. Jednak nie poddaje się pracuje jako sprzątaczka, pomaga w kuchennej restauracji oraz studiuje i pisze książkę kucharską.
On, przystojny, bogaty mężczyzna. nie miał w życiu łatwo, a w swoim życiu trafiał tylko na kobiety, które bardziej interesowały jego pieniądze niż on sam.
Ich przypadkowe spotkanie rozpoczyna ciekawą historię, czy z happy endem? Przekonajcie się sami ;)
Ta historia jest tak rzeczywista, że może zdarzyć się każdemu. Bohaterów nie da się nie lubić. Każdy z nich przeżył swoje jednak nie poddali się i idą dalej przez życie.
Patrycja jest bardzo pracowita osobą, jednak brak jej pewności siebie. Nie wierzy w miłość, swoje serce odgrodził grubym murem, aby nie zostać zranionym.
Max również jest pracowity, lecz często zakłada maskę playboya, która totalnie do niego nie pasuje.
Obydwoje są pogubieni i bardzo niezdecydowani. Boją się zaufać, bo boją się zranienia. Czy im wyjdzie? Przekonać się o tym musicie sami;)
Historia mnie wciągnęła w swój świat gorącej Australii. Choć czasem zachowanie bohaterów mnie wkurzało to jednak jest to dobra historia. Wzruszyła mnie, rozśmieszyła, a przede wszystkim nauczyła, że o marzenia warto walczyć.
Zakończenie mnie zszokowało. Sądziłam, ze skończy się to troszkę inaczej.
Jestem jak najbardziej na tak dla tej pozycji i z niecierpliwością czekam na kolejną część.
O tematyce damsko-męskich relacji napisano już wszystko, zatem kolejne książki mogą być jedynie powieleniem wcześniejszych utartych ścieżek literackich. Dlatego sięgając po Żar Australii nie spodziewałam się, że lektura zachwycie mnie do tego stopnia, bym powiedziała - to jest to. Po każdym debiutanckim wejściu na rynek twórczy spodziewam się pewnej świeżości, innego spojrzenia, jednak w przypadku tej książki, aby wytrwać do finału musimy mocno obniżyć poprzeczkę. To kolejna przewidywalna i banalna historia, która ani na chwilę nie potrafiła mnie zainteresować. Sylwetki bohaterów rozmywają się, brakuje im wyrazistości, pewnego kształtu, ciężko mi się do nich zbliżyć, aby choć trochę się z nimi utożsamić. Brakuje tu typowej fabuły, wszystko opowiedziane zostało naprędce od spotkania do spotkania, żadnych emocji, żadnej głębi uczuć,. Po raz kolejny czytamy o bohaterze, który ma idealnie umięśnione ciało i o wielkich piersiach jego wybranki. Bardzo słaba książka.
„Żar Australii" to książka, po którą sięgnęłam pod wpływem impulsu. Do tego kilka pochlebnych recenzji sprawiło, że skusiłam się na nią. Jej główną bohaterką jest Patrycja, młoda kobieta od kilku lat mieszkająca w Australii. Tu mieszka, uczy się i pracuje jako sprzątaczka oraz gotuje w restauracji. Pewnego dnia wpada (i to dosłownie) na syna swojego szefa Maxa, który od teraz będzie również i jej szefem. Od tej pory jej serce przyspiesza na każde spotkanie z Maxem, a i on nie pozostaje obojętny na urodę, nieśmiałość i dobroć Patrycji. Zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu, zwierzają się sobie, dobrze się rozumieją. Jednak, jak to bywa w takich powieściach, nadchodzi moment, w którym wszystko się psuje.
Kiedy przeczytałam pierwsze 100 stron musiałam zrobić sobie przerwę, bo z początku było w niej tyle scen, które sprawiały, że tylko wywracałam oczami i męczyły mnie okrutnie. Już myślałam, że cała książka taka będzie, na szczęście później zrobiło się trochę lepiej. Widać, że autorka miała dobre intencje pisząc tę książkę, ponieważ poruszyła w niej problem alkoholizmu, niskiej samooceny, stereotypów dotyczących różnych klas społecznych. Patrycja wcześnie straciła mamę, jej ojciec zaczął pić więc dziewczyna musiała radzić sobie sama. Swoją ciężką pracą i swoim uporem doszła do miejsca, w którym w końcu ktoś docenia jej umiejętności i talent kulinarny. Z kolei Max walczy ze stereotypem bogatego playboya i nie ufa kobietom, które lecą tylko na jego kasę. Jednak mimo tych wątków, fabuła i tak okazała się być bardzo banalna i przewidywalna. To taki Harlequinn w nowoczesnej formie. Jeśli ktoś szuka czegoś lekkiego, odmóżdżającego, niezobowiązującego i niezapadającego w pamięć, to ta książka będzie dla niego idealna. Ja szukam czegoś bardziej dopracowanego i poruszającego prawdziwe emocje, a tutaj tego niestety nie znalazłam. Mimo to itak jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy Patrycji i Maxa, bo wbrew moim przypuszczeniom, „Żar Australii" nie zakończył się happy endem.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Patrycja może w końcu uwolnić się od ojca alkoholika. Ciocia Jadzia i jej mąż John ściągają siedemnastoletnią dziewczynę do Australii. Ona w mig się aklimatyzuje i stawia na rozwój. Wie, że ciężką pracą zdobędzie wszystko. Poza pracą sprzątaczki w kurorcie Simona Powera uczęszcza do elitarnej szkoły gastronomicznej. Pasją już dwudziestojednolatki jest gotowanie. Tu, w tym kurorcie znalazła swoją rodzinę - patchworkową. Jest szczęśliwa i ma jasno wytyczony cel. Ale los bywa przewrotny. Na jej drodze stawia Maksymiliana Powera, który po latach powraca. Dwudziestoośmioletniego syna właściciela kurortu pracownicy pamiętają jako narcyza, lekkoducha i bawidamka. Dlaczego powrócił? W jakim celu? Czy Patrycja ulegnie przystojniakowi? Czy uda jej się zrealizować marzenia?
Znam Alexę jako blogerkę i jako bardzo sympatyczną, niezwykle pomocną kobietę. Cenię sobie jej opinie odnośnie książek, które nie raz pokrywały się z moimi odczuciami. Jak tylko media obiegła informacja o jej debiucie, to chciałam go przeczytać. Byłam ogromnie ciekawa historii, która wyszła spod jej pióra. Poza tym jestem zakochana w Australii. Ten rejon świata nie jest zbyt chętnie obierany jako cel akcji przez naszych polskich autorów. A szkoda. Ja łapię wszystko co ma Australię w tle. W debiucie Alexy mamy młodą bohaterkę, która jest strasznie ambitna i utalentowana pod względem kulinarnym. To kobieta, przed którą cały świat stoi otworem. Choć przeszła przez wiele w Polsce, to właśnie tu w Australii, tysiące kilometrów od domu znalazła spokój, troskę i miłość. Ciocia zadbała o wykształcenie siostrzenicy, a ta nadal pozostała sobą. Mogła się zmienić. Mogła szaleć niczym zbuntowana nastolatka. Mogła ale nie chciała. Ona od początku ma cel i do niego dąży. Determinacji jej nie brakuje. A przy tym jest nie do końca świadoma tego, jak działa na płeć przeciwną. Byle komplement i już jej policzki oblewa purpura. Wie, że jest dobra, że ma zdolności ale nie lubi, gdy się o tym głośno mówi. To ją zawstydza. I na drodze tego niewinnego łabędziątka los stawia Maxa. Totalne przeciwieństwo młodej Polki. Gorące ciasteczko, które ma na koncie pokaźną sumkę. Pewny siebie i przystojny mężczyzna jest nie lada kąskiem. Przyciąga uwagę wielu kobiet. Patrycji także. No i powiem Wam, że ich relacja jest taka nieśmiała z początku. Z łaskotkami z podbrzuszu. Autorka podzieliła historię na wydarzenia widziane oczami Patrycji oraz Maxa. Dało mi to możliwość poznania ich myśli. To historia w stylu love story ale pełna niepewności i braku wiary. Trzymała w napięciu i zaskakiwała wydarzeniami. Z przyjemnością obserwowałam związek głównych bohaterów. Ale niestety w moim odczuciu były momenty, w których autorka przedobrzyła. Chociażby pierwsze spotkanie Patrycji i Maxa i włosy głównej bohaterki. Miało być chyba spektakularnie, romantycznie oraz podkreślona wyniosłość chwili. Nie dla mnie, niestety. Poszło to w całkiem drugą stronę. Fakt, że romantyczność jest tu ogromna. Kontakty głównych bohaterów i ich podteksty fajnie rozpalały. Sceny uniesień - no pierwsza była do przewidzenia. Ale pozostałe świetne. Było gorąco ale one nie dominowały. Były fajnym dodatkiem. Tu bardziej skupiałam się na bohaterach i ich relacji. Z uwagą przyglądałam się kolejnym etapom znajomości. No ale finisz mnie zaskoczył. Czekam na kontynuację, bo to pierwszy tom serii.
Słodko-gorzka historia, która ukazuje kontrasty międzyludzkie. Marzenia i wolę ich realizacji. Determinację a także miłość ze wszystkimi jej barwami. Autorka napisała fajny debiut. Ma lekki i przyjemny styl. Historię czytałam z przyjemnością. Spodobała mi się główna bohaterka. Patrycja zaimponowała mi odwagą. Śmiało można brać z niej przykład, jeśli chodzi o realizację marzeń. Max natomiast pokazał, że nie należy oceniać człowieka na podstawie osądów innych ludzi. Warto wyrobić sobie własne zdanie. Prawda bowiem może być całkiem inna. Natomiast jeśli chodzi o miłość to bez zaufania nie ma mowy aby coś poważnego się zrodziło z zauroczenia. To wszystko zostało dokładnie opisane i przeanalizowane. Debiut Alexy dostarczył mi wielu wrażeń oraz emocji. Idealna lektura na jesienny wieczór. Jestem pozytywnie zaskoczona i z niecierpliwością czekam na kontynuację.
Polecam.
Zawiodłam się na tej książce. Wiem, ze po powieściach tego typu nie ma co oczekiwać szczególnie górnolotnych przeżyć i opisów, jednak nie spodziewałam się czegoś aż tak nijakiego. Dla mnie nie jest to ani romans, ani erotyk, w zasadzie taki bliżej nieokreślony gatunek.
Główna bohaterka jest dziewczyną po przejściach, która po zakończeniu szkoły wyjeżdża do cioci do Australii, by tam spełniać swoje marzenia. Może nie wiedzie jakiegoś szałowego życia, jednak udaje jej się odnaleźć swoją pasję i stopniowo dąży do spełnienia marzenia, jakim jest praca w renomowanej restauracji. Powoli najlepsi restauratorzy zaczynają się starać o pozyskanie jej do swojego składu, a ona kończy pracę nad książką kucharską. Zła passa się odwraca i wiedzie pozornie szczęśliwe życie. Pewnego dnia poznaje syna swojego obecnego pracodawcy, w którego kurorcie pracuje tymczasowo jako sprzątaczka. Oczywiście ciągnie ich do siebie i zaczynają się spotykać, a dziewczyna wciąż czuje się w tej relacji nie na miejscu. Ich spotkania są istną sielanką, aż do balu charytatywnego, którego chłopak jest głównym organizatorem. I wtedy dziewczyna zostaje zmieszana z błotem przez jego matkę i wcześniejszą dziewczynę, a bańka idealnego związku pęka.
Nie ma w tej książce niczego, co w jakiś sposób by mnie zachwyciło lub sprawiło, ze uznałabym tę książkę za must have dla każdego. Dużo powtórzeń z innych książek tego typu, z jakimi do tej pory się zetknęłam, a do tego brak jakiejś konkretniej fabuły. Mam wrażenie, że akcja książki rozwija się w bliżej nieokreślonej czasoprzestrzeni po prostu od spotkania kochanków do spotkania. Nie wiem nawet, jak mam się odnieść do głównych postaci, ponieważ są dosyć słabo opisane, poza tym, ze chłopak ma idealnie umięśnione ciało, a dziewczyna wielkie piersi. Odczułam to tak, jakby głównych bohaterów cechowała jedynie ich powierzchowność i mam wrażenie, że poza swoim wyglądem zewnętrznym nie mają w sobie żadnej głębi ani uczuć. Z pewnością nie sięgnę po kontynuację tej powieści, jeżeli takowa pojawi się na rynku wydawniczym i nie czekam z niecierpliwością na kolejne powieści tej autorki. Zdecydowanie na tej książce zakończę swoją przygodę z twórczością Alexy Lavendy.
Książka przesycona erotyzmem, jakich teraz wiele dlatego żeby się wybić musi być naprawdę dobrze napisana, ale ta dla mnie taka nie była. Zby dużo zbędnych opisów, a za mało akcji. Dodatkowy minus to niejednokrotnie niezrozumiałe dla mnie zachowanie Patrycji.
Niestety ten tytuł mnie rozczarował.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Debiut Alexy Lavendy to przede wszystkim realizm i precyzja. Odnosi się to zarówno do kreacji bohaterów jak i opisywanych wydarzeń. Podczas czytania miałam wrażenie jakbym słuchała opowieści o czyimś życiu, dokładnej, stawiającej nacisk nie tylko na zarysowanie historii bohaterów i okoliczności ale przede wszystkim na emocje. Pozwala nam dogłębnie zrozumieć wszelkie targające nimi uczucia, ale także wątpliwości i rozterki. Pisze lekko i pewnie, co sprawia, że trudno odczuć, że to pierwsza wydana książka Autorki. I choć historii o ludziach z dwóch różnych światów było wiele to zaręczam, że "Żar Australii" należy do nielicznych powieści, w której zamiast motywu Kopciuszka otrzymamy autentyczną opowieść, która mogła wydarzyć się naprawdę.
Patrycja od 5 lat mieszka w Australii wraz z ciotką i jej mężem. Dla niej ten wyjazd w nastoletnim wieku był szansą na lepsze życie, a także posmakowanie beztroski i poczucie, że komuś na niej zależy. W młodym wieku straciła matkę i pośrednio również ojca, od zawsze więc nauczona była odpowiedzialności i tego, że wszystkie obowiązki spoczywały na jej barkach. Choć obecnie także pracuje bardzo ciężko to i tak w niczym nie przypomina to jej życia w Polsce. Zatrudniona na dwóch etatach, zakochana w gotowaniu, marzy o zostaniu szefem kuchni i wydaniu książki kucharskiej. Jest zupełnie inna niż dziewczyny w jej wieku, kompletnie niezainteresowana płcią przeciwną czy imprezami. Zna wartość pieniądza, ma swoje cele, a dzięki ambicji i samozaparciu może to wszystko osiągnąć.
Max nie ma najlepszej opinii w kurorcie, choć zniknął stamtąd wiele lat temu. Czarujący, swoim urokiem osobistym potrafi zniewolić każdą kobietę i chętnie z tego korzysta. Lubuje się jednak w jednorazowych znajomościach, mając świadomość tego, jak szybko można zostać wykorzystanym i porzuconym. Przez wzgląd na złe doświadczenia nie ma najlepszej opinii o płci pięknej, bowiem kobiety traktują go trochę jak trampolinę do wybicia się w towarzystwie, a trochę jak przenośny bankomat. Zdaje sobie sprawę z tego, że w kręgu znajomych definiuje go zasobność portfela, choć przecież jest człowiekiem z krwi i kości. Człowiekiem odrobinę znudzonym zepsuciem i obłudą, które go otaczają. Skrzywdzonym przez osoby, które powinny były mu być najbliższe. Lecz przede wszystkim Max to mężczyzna sukcesu, który dzięki determinacji i samozaparciu wzniósł firmę ojca na wyżyny, nie mając doświadczenia, kontaktów ani nawet odpowiedniego wieku, by pokierować jej losami.
Autorka stworzyła naprawdę interesujące i złożone postaci. Patrycja choć niewinna i urocza potrafi walczyć o swoje marzenia. Dobra i szczera, kompletnie nie dostrzega swoich wartości ani zewnętrznych ani wewnętrznych. A przecież wnosi tak niesamowicie trudny do odnalezienia powiew świeżości w świecie bogaczy. Max nie jest typowym playboyem znanym z romansów. To wbrew pozorom pracowity mężczyzna, który doskonale wie zarówno jak to jest być na szczycie ale i jak wygląda sytuacja, gdy się z niego spada. I choć nie kryje się ze swoim zamiłowaniem do kobiet to też nie ma problemu by zostać monogamistą, jeśli tylko ta jedyna będzie tego warta. Książka świetnie obrazuje ważny problem jakim są różnice społeczne między ludźmi oraz to, jak trudno społeczeństwu ich nie zauważać. Teoretycznie pieniądze nie są wyznacznikiem człowieka, w praktyce wygląda to zgoła odmiennie i Autorka świetnie tu to odzwierciedla. W tej historii nie zabraknie oczywiście scen zbliżeń głównych bohaterów ale ujęło mnie to, że nie są one najważniejszym jej elementem, bowiem Alexa stawia na rozwój ich relacji poprzez rozmowy, wspólne spędzanie czasu i zwyczajne poznawanie się. Tak rzadko się to spotyka w tego typu literaturze i tym bardziej trzeba to docenić! Warto także zwrócić uwagę na intrygujące postaci poboczne, które wnoszą do fabuły całkiem dużo, a każda z nich ma unikalny charakter (niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu).
Jestem miło zaskoczona tą książką. Niby nie moje klimaty, ale dobrze się ją czytało. Co prawda bohaterowie zachowywali sie często jak napaleni bohaterowie, ale generalnie fajnie pokazano ich interakcje. I co najważniejsze nie mogę sie doczekać kolejnej cześci. Tak. Ten debiut jest niezykle udany.
"Żar Australii" to bardzo dobrze zapowiadający autorkę debiut. Historia przedstawiona w tej powieści jest przyjemna, pomimo trudności z jakimi nasza bohaterka musiała się zmierzyć w dzieciństwie. Ma wielkie marzenie i bardzo mała wiarę w siebie, że marzenia te się ziszczą ?
Na jej drodze pojawia się Max, multimilioner, u którego pracuje. Ale czy szara myszka i bogacz mają szansę stworzyć idealnie nieidealny związek? Musicie się przekonać sami co autorka nam tutaj serwuje ? czy będzie to słodki deserek czy kwasno-gorzka potrawka?
.
Pióro autorki jest bardzo lekkie i przyjemne. Kolejne strony praktycznie same przeskakuje i to zakończenie. No jestem ciekawa co autorka wymyśli dla nich w drugiej części ?
Miałam ochotę na coś niewymagającego i "odmóżdżającego". Uważaj o czym marzysz, chciałoby się rzec. Książka ta, jest do bólu prosta, niewiele w niej się dzieje, a pikantne sceny nie były ciekawe. Fabuła oparta na bohaterce - młodej kobiecie, byłej anorektyczce (ale biuściastej), idealnie pracowitej, idealnie zdolnej, idealnie pięknej choć z bagażem doświadczeń. Nigdy nie pijąca - choć w książce ciągle pije. Po drugiej stronie tego romansu mamy idealnego młodego mężczyznę, bajecznie bogatego, idealnie zdolnego, idealnie przystojnego. Fabuły jest niewiele i dopiero końcówka troszeczkę mnie zainteresowała, ale to raczej za mało, by sięgnąć po kolejna część.
Podobno najlepszymi przyjaciółmi są ludzie, których poznaliśmy w dzieciństwie... A co, jeśli Twój najlepszy przyjaciel, którego znasz od zawsze, wyrośnie...
Nel, żyje w złotej klatce. Jej ojciec wymaga od niej bycia perfekcyjną córką w każdym calu. Uwikłany w niebezpieczne interesy próbuje wciągnąć dziewczynę...
Przeczytane:2022-03-09, Ocena: 6, Przeczytałam, Posiadam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, 12 książek 2022, 26 książek 2022, 52 książki 2022, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
Wierzycie w bajki, które urzeczywistniają się w realnym świecie? W debiutanckiej powieści autorka udowodniła, że jest to możliwe, tylko trzeba zaufać , zburzyć fasady muru jakim odgrodzeni jesteśmy od świata, otworzyć się do ludzi i mówić o wszystkim co nas dręczy. Niedomówienia i domysły mogą spowodować, iż problemy piętrzą się , a miłość zostanie zepchnięta na dalszy plan.
Patrycję życie nie oszczędzało od dziecka. Straciła matkę, a ojciec przez nałogi nie był wstanie zająć się córką. Dobrze, że pomocną dłoń wyciągnęła ciotka Jadwiga, która ściągnęła ją do Australii.
Pracowita, wrażliwa, skromna i zdolna Polka pracuje jako sprzątaczka oraz pomaga w restauracji. Marzy by zostać szefem kuchni i wydać książkę kucharską.
Pewnego dnia wraca syn szefa, który jest przystojny, seksowny i ma w sobie coś co przyciąga bohaterkę do niego niczym magnes. Patrycja widzi jak bardzo różnią się społecznie, ale nie ma zbyt dużo w sobie sił by mu się opierać.
Jaką traumę nosi w sobie Max i dlaczego źle myśli o płci przeciwnej?
Czy tych dwoje przezwycięży swoje uprzedzenia i da sobie szansę by poznać co to jest miłość? Czy połączy ich związek serc, a może to będzie tylko przelotny romans?
Pierwszy tom otwierający serię Kontynenty przyjemności naprawdę zachwyca. Historia poprowadzona jest w genialny sposób, tak iż czytelnik odbiera tyle emocji, które ciężko ogarnąć. Głowa przepełniona jest wielką ilością myśli i pytań, na które jeszcze po dotarciu do zakończenia próbujemy sobie odpowiedzieć.
Nie myślcie sobie, że jest to ckliwe romansidło na podstawie Kopciuszka. Jeśli tak myślicie to jesteście w dużym błędzie. Tu wszystko jest tak rzeczywiste, namacalne, piętrzą się problemy i wątpliwości z jednej i drugiej strony, a historia nie kończy się happy endem. Mam nadzieję, że kolejne części poprowadzą tę dwójkę ścieżką, która splecie ich losy na zawsze.
Podziwiam świetny styl autorki oraz jej plastyczne i lekkie pióro. Nie ma tu zbędnych, przydługich opisów, fabuła nie wieje nudą, a wielowątkowość i zwroty akcji intrygują i wciągają czytelnika. Kreacja charakternych postaci jest godna uznania. Nawet drugoplanowi bohaterzy mają tu duże znaczenie.
Szybko pochłaniałam kolejne stronice i byłam lekko zdziwiona, gdy okazało się, że to już koniec. Polubiłam Patrycję i Maksa, kibicowałam im, obserwowałam jak zapominają o dręczącej ich traumie oraz zaczynają cieszyć się życiem. Sceny zbliżeń są wyważone i napisane ze smakiem. Nie dominują w fabule tylko są dopełnieniem uczucia i pożądania. Namiętność oraz erotyzm z tych scen bije takim żarem, że i mi robiło się gorąco.
Dlatego jeśli szukacie lektury wartościowej, która nie jest przesłodzonym romansem, który może zdarzyć się każdemu z nas to zachęcam do sięgnięcia. Mnie oczarował „Żar Australii” i dostarczył niezapomnianych wrażeń.
Gorąco polecam. Nie czekam, tylko zabieram się za kolejny tom, gdyż jestem ciekawa dalszej części tej porywającej historii.