ŻYCIE ZAWSZE DAJE NAM DRUGĄ SZANSĘ NA SZCZĘŚCIE…
Wzruszająca i pełna humoru opowieść o tym, co jest, i o tym, co bezpowrotnie minęło.
Historia dramatycznej miłości oraz przyjaźni, która łączy pokolenia i buduje nieprawdopodobne mosty.
Literacki debiut autorki „,Życia Violette“, i „,Cudownych lat“,.
Słodko-melancholijna powieść, która zwróciła uwagę krytyków i czytelników na tę wyjątkową pisarkę i natychmiast trafiła na szczyt francuskich list bestsellerów. Zdobyła w tym kraju aż trzynaście wyróżnień literackich, w tym nagrodę księgarzy.
Justine mieszka z dziadkami i pracuje w domu opieki, gdzie nawiązuje bliską relację z jedną z pensjonariuszek. Kobiety stopniowo dzielą się swoimi historiami. Tymczasem tajemnicza seria telefonów wywraca życie pensjonariuszy – i ich opiekunów – do góry nogami…
Justine Neige ma dwadzieścia jeden lat i od śmierci rodziców w wypadku samochodowym mieszka u dziadków z kuzynem Jules`em, z którym jest bardzo zżyta. Pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości. Uwielbia to zajęcie i spędza całe dnie na wysłuchiwaniu opowieści pensjonariuszy.
Justine jest zafascynowana historią Hélene Hel, prawie stuletniej mieszkanki domu spokojnej starości. Jej życie to gotowy materiał na powieść: spotkanie z Lucienem w 1933 roku, ich miłość, wojna i zdrada, która ich rozdzieliła. Justine pilnie zapisuje każde słowo Hélene w niebieskim notatniku, powoli poznając największe sekrety starszej pani, historię jej życia i miłości, do której się dojrzewa i którą tak łatwo utracić. W końcu jest gotowa zmierzyć się z tajemnicami własnej przeszłości i bolesną, głęboko skrywaną stratą. Stopniowo otwiera się na tragedię, która wstrząsnęła jej dzieciństwem, i próbuje dociec przyczyn, dla których w jej domu nigdy się o niej nie mówi.
Powieściowy debiut Valérie Perrin to opowieść o bliznach, którymi znaczy nas miłość, i o tym, jak przeszłość kształtuje naszą teraźniejszość.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2024-02-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Do tej pory przeczytałam dwie powieści autorstwa Valerie Perrin. Wystarczyło mi natomiast zaledwie kilka stron pierwszej z nich, by przekonać się, że tej pisarce mogę zaufać. Zauroczył mnie jej styl, rozkoszowałam się narracją, a dialogi i opisy były czystą przyjemnością. Perrin utwierdziła mnie w tym, że książki kobiece nie muszą być banalne i miałkie, mogą natomiast poruszać istotne tematy oraz zaoferować czytelnikowi równie wiele emocji i refleksji, jak inne gatunki literatury.
W przypadku kolejnych spotkań z autorami, którzy zdobyli moje serce, zawsze towarzyszy mi wiele emocji. Na ekscytacji i radości kładzie się cień obawy, że może ten nowy tytuł nie będzie tak doskonały, jak poprzedni. Nazwisko Perrin jest jednak niczym gwarancja powieściowej jakości, a „Zapomniane niedziele” stanowią godne towarzystwo i niejako uzupełnienie dla „Cudownych lat” oraz „Życia Violette”. Gdyby ktoś zapytał mnie o rekomendację w kwestii literatury kobiecej bez wahania poleciłabym tej osobie jeden z tych trzech tytułów.
„Zapomniane niedziele” to historia łącząca w sobie tak wiele istotnych i cennych zagadnień, że trudno byłoby wybrać, które z nich odgrywa rolę pierwszoplanową. Warto jednak byłoby zaznaczyć, że Perrin na swój dojrzały, piękny, urzekający, a przy tym świeży sposób opowiada o rzeczach i motywach znanych i lubianych. Na stronie powieści mamy okazję przekonać się o sile przyjaźni i pasji miłości, poznać rodzinne sekrety, zrozumieć wzloty i upadki bohaterek, wrócić do wojennego mroku. Perrin opowiada o tym, co interesujące i ważne, trafiając prosto do umysłów i serc czytelniczek.
Poznając kolejne rozdziały zbliżamy się do niesamowitych bohaterek. Z jednej strony bowiem możemy przyjrzeć się młodej lecz doświadczonej przez życie Justine. Z drugiej zaś obserwujemy dzieje wiekowej Helene. Kobiety, różniące się za sprawą wieku i przeżyć, zostają przez Perrin połączone szczerą przyjaźnią, której siła pozwala im rozliczyć się z przeszłością i odnaleźć w sobie spokój. Za sprawą tej opowieści autorka dzieli się z nami mądrością, przypominając o tym, co rzeczywiście jest ważne i dając kilka dobrych wskazówek i złotych rad.
„Zapomniane niedziele” czytałam w ogromnym zainteresowaniem i olbrzymią ciekawością. W dużej mierze wynikało to z dobrego stylu autorki, o którym już wspominałam. Można by powiedzieć, że książka czytała się sama, a liczba nieprzeczytanych stron niepokojąco szybko się zmniejszała. Wspaniałe pióro niewiele by jednak znaczyło, gdyby Perrin nie przedstawiła nim tak pięknej i mądrej historii. Obarczona dużym ciężarem emocjonalnym, dostarczyła także nadziei, przywołała przyjemne refleksje i pozwoliła na szczere i głośne wybuchy śmiechu.
Mogłabym napisać znacznie więcej. Nie chcę natomiast już niczego zdradzić czy zasugerować. Ta książka po prostu zasługuje na Wasze zainteresowanie. Wasza uwaga jej się należy!
„Miłość to sztuka bycia egoistą”
Valerie Perrin przyzwyczaiła nas do pięknych i sentymentalnych opowieści. Ma ten dar płynięcia po wydarzeniach i wzruszania czytelnika. Potrafi zaczarować bez opamiętania …
Justine mieszka z dziadkami i kuzynem, Jules’em. Są sobie najbliżsi, mają tylko siebie, gdyż ich rodzice zginęli z wypadku samochodowym. Chłopak chodzi jeszcze do szkoły, po skończeniu której zamierza wyjechać na studia. Dziewczyna pracuje w domu opieki, w którym z pasją opiekuje się starszymi ludźmi. Kocha swoich podopiecznych, a z niektórymi z nich się zaprzyjaźniła z wzajemnością. Szczególne relacje nawiązuje z Hélène Hel, która opowiada dziewczynie historię swojego życia. Staruszka wraca pamięcią do lat młodości, czasów wojny, relacji z ukochanym mężczyzną i wydarzeń, które ich na jakiś czas rozdzieliły. Ta wzruszająca historia byłaby bardzo ciekawa, gdyby została przeniesiona na duży ekran. Gotowy scenariusz do ciepłej historii miłości, której na drodze stanęła wojna. Justine opowieści Hélène spisuje w notatniku, który później przekazuje w prezencie bliskim kobiety. Żyjąc poniekąd życiem pensjonariuszy, dziewczyna cały czas się zmaga z tajemnicami, które drążą jej rodzinę. Stara się odkryć bolesny sekret, który każdy członek rodziny skrzętnie strzeże. Co takiego wydarzyło się w przeszłości, że tak mocno wpłynęło na relacje rodzinne? Kto zawinił i dlaczego jest to tak bardzo bolesne? Jak się później okaże, tajemnica rodzinna miała wpływ na losy jej rodziców …
„Wie pani, że jeśli się utraciło osobę, którą kochało się najbardziej na świecie, to ona umiera codziennie”.
Zapomniane niedziele to sentymentalna wędrówka przez przeszłość i próba jej odczarowania w teraźniejszości. Piękna i wzruszająca historia o wymarzonej miłości, jak również o miłości utraconej i niespełnionej. O krzywdach ludzkich i próbie ich odkupienia. O marzeniach i trudach w ich realizacji. O walce o szczęście, które nie zawsze na nas czeka i jest na wyciągnięcie ręki. Dążąc do bycia szczęśliwym nie wolno krzywdzić innych i trzeba to mieć na uwadze. Nie wolno swojego szczęścia budować na nieszczęściu innych. W takich sytuacjach los nigdy nie będzie łaskawy i w pewnym momencie się przypomni. Jak pokazuje ta opowieść ważne są wspomnienia, szczególnie te miłe i przyjemne. Zapewniają wewnętrzny spokój i ukojenie, są balsamem na zranioną duszę.
Mnie ta historia bardzo wzruszyła, wlała ogrom miłości i ciepła do mojego serca. Sprawiła, że uwierzyłam w ludzi i płynące z ich serca dobro, cierpliwość i radość. Wiem, że okazywane dobro wraca do nas ze zdwojoną mocą i zawsze zaskakuje nas nieoczekiwanie. Autorka dała nam w prezencie nostalgiczną i melancholijną opowieść, którą można czytać kilka razy, i za każdym razem inaczej się ją odbiera i dostrzega. Polecam tę cudowną historię, która wywołuje ogromne emocje i wrażenia. To jedna z tych historii, której się nie da zapomnieć i do której warto wracać, zwłaszcza w chwilach smutku i załamania. Wielopłaszczyznowa i wielowymiarowa, wywołująca chwile refleksji i zadumy nad tym, jakie jest nasze życie … Czy jesteśmy usatysfakcjonowani czy nadal czegoś szukamy ...
Piękna, klimatyczna i magiczna książka. Bardzo polecam, bardzo mi się podobała.
,,Zapomniane niedziele" to słodko-melancholijna powieść o tym, że życie zawsze daje nam drugą szansę na szczęście.
Valerie Perrin ma niesamowity dar do tworzenia powieści wieloznacznych, refleksyjnych i przede wszystkim ponadczasowych. W ,,Zapomnianych niedzielach" tak naprawdę otrzymujemy dwie historie, które pięknie się łączą w całość. Obie opowiadają o miłości, cierpieniu, bólu, przepełnione są ogromem emocji i nie można się od nich oderwać. To historie o różnych odcieniach miłości i straty, które mogą dotknąć każdego człowieka.
Za sprawą pięknej prozy Autorki przenosimy się w czasie o kilka dekad, czytamy o złożoności ludzkich losów i otulamy się wspomnieniami dwóch kobiet, gdzie zderzają się ze sobą dwa światy. Dzięki czemu poznajemy różne zachowania i światopoglądy. Do których jest nam bliżej? To już każdy z nas musi ocenić sam.
,,Zapomniane niedziele" to cudowna, mądra i pełna emocji powieść którą teoretycznie czyta się błyskawicznie, jednak warto poświęcić jej znacznie więcej uwagi. Warto na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o tym co przeczytaliśmy, a wtedy książka z całą pewnością stanie się jeszcze bardziej urzekająca i chwytająca za serce. Serdecznie POLECAM!
Przejmująca powieść o dorastaniu. I o tym, jak czas przemija, by w końcu nas rozdzielić. Tylko jako dzieci potrafimy kochać naprawdę mocno. Mam na imię...
Literacki debiut autorki „Życia Violette” i „Cudownych lat”. Słodko-melancholijna powieść, która zwróciła uwagę krytyków i czytelników...
Przeczytane:2024-04-03, Ocena: 6, Przeczytałam,
Temat starości nie wydaje się wdzięcznym filarem, na którym można oprzeć powieść. Ukazywany zwykle przez pryzmat smutku związanego z przemijaniem, może budzić dyskomfort i bolesne emocje. Dlaczego więc „Zapomniane niedziele” Valerie Perrin, których akcja rozgrywa się w dużej mierze w domu spokojnej starości tak urzekają? Niosą tyle ciepła i uśmiechów?
Życie pensjonariuszy ośrodka poznajemy z perspektywy młodej opiekunki Justine, której praca przynosi ogromną satysfakcję, a każdy z jej podopiecznych stanowi dla niej nie tylko osobę wymagającą troski, ale przede wszystkim księgę zgromadzonych przez lata emocji i wspomnień. Z pasją otwiera każdą z nich pieczołowicie spisując każdą opowieść.
Dzięki niej poznajemy cudowną, słodko-gorzką historię życia Hélène i Luciena, która może być symbolem miłości i tragedii i odbija się echem również w życiu głównej bohaterki. Bo doświadczone bolesną stratą losy Justine stają się jedną z opowieści, kroplą w morzu historii, które nie tylko ją fascynują, ale stają się z czasem także drogowskazem w zrozumieniu siebie samej, własnej przeszłości i rodzinnych tajemnic, które mogą rujnować, ale i oczyszczać.
Mamy dwie linie czasowe i dwie kobiety, o których przeżyciach i emocjach czyta się z wypiekami na twarzy, czasem z uśmiechem, innym razem z odrobiną melancholii i zrozumieniem. Rozważania o starości, bo dla każdego jest ona czymś innym. I niedziele, te dni, kiedy rodzina odwiedza pozostawionych w ośrodku bliskich. I zawód w oczach, gdy ktoś nie dostrzega wśród wchodzących znajomej twarzy, jeszcze czeka, ma nadzieję… I mamy w końcu te dziwne telefony, które narobią sporo zamieszania w ośrodku i wśród rodzin pensjonariuszy, sprawiając jednak tyle radości.
Prócz starości, Perrin porusza inne trudne tematy, takie jak miłość, zdrada, zemsta i wybaczenie prowadząc czytelnika przez labirynt ludzkich losów i emocji. W jej słowach znajdujemy jednak nadzieję i odwagę, uśmiech i powód do wzruszeń. Czaruje codziennością, która dzięki właściwemu nastawieniu nie musi być zwyczajna, bo właśnie drobiazgi składają się na szczęście, trzeba je tylko dostrzec.
Jeśli czytaliście wcześniejsze książki Autorki, to wiecie, że w jej opowieściach można zatonąć jak w ulubionym za dużym swetrze, poddać się emocjom, które napływają falami i poczuć się po prostu dobrze, ciepło i bezpiecznie. Bo czasem w życiu czujemy się zagubieni, jak statek, który zdryfował płynąc z nurtem w nieodpowiednią stronę, a opowieści Autorki są niczym latarnie morskie wskazujące kierunek do domu.