Zapach szkoły

Ocena: 4.5 (2 głosów)
Czym pachniała szkoła Marysi Kreft, chojnicka podstawówka mieszcząca się tuż obok rodzinnej kamienicy dziewczynki? Starymi, drewnianymi, impregnowanymi podłogami, posiłkami przygotowywanymi w stołówce, zakurzonymi książkami przechowywanymi na poddaszu, wreszcie tym charakterystycznym zapachem piwnic.

Oczami małej dziewczynki, dorastającej panny i dorosłej kobiety, nauczycielki, obserwujemy szkolną codzienność. Pełne ciepła i nostalgiczne historie z własnego szkolnego życia narratorka uzupełnia opowieściami o szkole z perspektywy nauczycielki: wspomnieniami o uczniach, wyjątkowych wydarzeniach, osiągnięciach, sukcesach, wycieczkach. Czy to w powojennej podstawówce, czy w tysiąclatce, czy w elitarnej szkole społecznej, autorka podkreśla istotę współpracy w szkolnym środowisku, dobrych relacji między uczniami, nauczycielami i rodzicami, chęć zdobywania wiedzy i sens codziennych powrotów do szkolnej ławki.

Maria Danuta Kordykiewicz – trochę szalona, zadowolona z życia człuchowianka z chojnickimi korzeniami, dla której najważniejsza jest rodzina: mąż, czworo dzieci (ze swoimi połówkami) i dziewięcioro wnucząt. Choć Człuchów zajmuje w jej sercu najważniejsze miejsce, to wspomnienia lat dziecięcych i młodzieńczych co chwila powracają smakami, zapachami i kolorami chojnickich klimatów. W przygotowaniu powieść „Kolory miłości”.

Informacje dodatkowe o Zapach szkoły:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-03-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-8083-104-9
Liczba stron: 170

więcej

Kup książkę Zapach szkoły

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Zapach szkoły - opinie o książce

Avatar użytkownika - FireDancer
FireDancer
Przeczytane:2016-09-24, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,

Czym pachniała moja szkoła? Właściwie to zależy która, bowiem każda była inna. Szkoła podstawowa pachniała stołówkowymi obiadami, zakurzonym kantorkiem przy sali sportowej, i zleżałymi książkami w bibliotece. Gimnazjum, nowy piękny budynek pachniał oczywiście nowością, świeżą farbą i lasem, który widać było z okien. Liceum pierwszymi miłościami, mundurkami i przegrzanymi procesorami komputerowymi. Studia? To po prostu była magia! A jakie wspomnienia z tego pięknego okresu ma autorka? Czym pachniała jej szkoła?       Kto pamięta to uczucie, kiedy ostatniego dnia sierpnia rodzice wcześniej kazali wrócić do domu, porządnie się wyszorować pod prysznicem, przygotować białe bluzeczki i czarne bądź granatowe spódniczki, bo następnego dnia rozpoczynała się szkoła? Pierwszy dzień września. Data, która na zawsze przypominać mi będzie wspaniałe miejsce.      Zapach szkoły, choć te słowa kojarzą mi się bardzo miło, to po książce nie wiedziałam czego się spodziewać. Z jednej strony mogły to być wspomnienia starszej osoby, z drugiej może jednak jako coś nowego, czyli literatura młodzieżowa? Ugryźć te słowa można z kilku stron i z każdej smak byłby inny. Co w takim razie dostałam? Czy była to literacka uczta dla mojego podniebienia?      Co się składa na tę powieść? Wspomnienia autorki ze szkolnego życia jako dziewczynki, nastolatki, a później nauczycielki z odpowiednim stażem i ogromnym doświadczeniem. Wszystko to przeplecione jest wpisami do kronik ze szkół, w których przyszło jej uczyć. Smaku dodają czarno-białe fotografie z czasów, których ja zdecydowanie nie pamiętam.      Maria to osoba, z którą nie straszna byłaby mi nawet fizyka kwantowa, czy historia filozofii. Jest osobą niezwykle ciepłą, przyjazną i poświęcającą się temu, do czego została powołana. To nauczycielka z krwi i kości. Łatwo być nauczycielem, który na zajęciach każe na głos odczytywać podręcznik, a później uczyć się go na pamięć. Pomyl się choć w jednym słowie, a siądziesz na miejscu ze zdecydowanie niezadowalającą oceną. Do uczniów trzeba dotrzeć, mieć do nich podejście i pomysł, jak ich zainteresować. Właśnie taka była narratorka. Weźmy sobie taki przykład: Szkoła dziś. - Drodzy uczniowie, czy chcecie pojechać na wycieczkę? - pyta zdesperowany nauczyciel. -Taaaaaaaaak!!!! - przekrzykują się pucołowate buzie wychylające zza smartfonów - Dobrze, proszę przynieść pieniążki na wyjazd i zgody rodziców - kończy zadowolony nauczyciel, ponieważ udało mu się "zainteresować" czymś swoje "małpki". *** trzy godziny później: - Ojciec, daj dwie stówki - mówi leniwie Mieciu.
- A na cholerę? - odpowiada ojciec, leniwie rozłożony na kanapie. - A Roman coś nawijał, że pojedziemy gdzieś tam. Rozmowa mogłaby się toczyć. Mogłaby, bo zapewne zarówno ojciec, jak i syn przepadli przed telewizorem. Wiecie jak ta sama sytuacja wyglądała, kiedy uczyła Maria? -Kochani, pomyślałam, że moglibyśmy się wybrać na wycieczkę. Do Zakopanego podjedziemy autokarem, a dalej pieszo. Dzika natura, namioty, ognisko, cisza i my, wśród wspaniałych opo wieści, śpiewów i szumu drzew. Co Wy na to? - Pani ma cudowne pomysły! Niestety to kosztuje, a rodzice nie mogą sobie pozwolić na takie wydatki - odpowiada smutny Miecio. - Moi drodzy, doskonale ich rozumiem. Dlatego mam pomysł! Możemy na tą wycieczkę zarobić sami, oczywiście po lekcjach. Panu Kaziowi trzeba pomóc płot pomalować. Pani Stasi konie oporządzić, a mojemu Zenkowi w polu pomóc. Wspólnymi siłami nazbieramy nawet na dwie wycieczki. - Ma Pani rację! Chętnie pomożemy! Znaczna różnica prawda? Nie są to cytaty - broń Boże! Chciałam Wam przybliżyć to, w jak różnych czasach przyszło nam żyć. Zdaję sobie sprawę, że lata sześćdziesiąte, w których nauczyła Maria są już dawno za nami i dziś, żaden uczeń nie pójdzie zarabiać na wycieczkę pomagając sąsiadom (chociaż może jednak pójdzie?). Moim zamiarem było pokazanie nauczyciela, który zainteresuje ucznia, pokaże mu nowe drogi dotarcia do celu, zaszczepi w nim zaradność, pomysłowość i chęć walki. Bo tak naprawdę, czy ważne jest to, że w pierwszej klasie dostałam jedynkę za niepodkreślone wyrazy zawierające literkę "ś"? A może znaczenie miało to, czy któraś tam bitwa z rzędu miała miejsce w 1854, czy 1856? Dlaczego o tym piszę? Bo odnajdziemy w tej książce całą masę wskazówek dla dzisiejszych nauczycieli, ale i rodziców jak pracować z naszymi pociechami, jak je naprowadzić na właściwą drogę, z której dziś tak łatwo zboczyć lub zgubić się na jednym z wielu rozdroży.       Powieść Marii Kordykiewicz jest niewielkich gabarytów, zawiera bowiem raptem 170 stron. Ale za to jakich! Język i styl autorki jest nienaganny, a wręcz przyjemny w odbiorze. Pisze tak, jak uczyła - grunt, to zainteresować czytelnika. Do tego niezwykle urokliwa okładka i tytuł, który na samą myśl przywołuje całą gamę różnych zapachów.      Podsumowując, Zapach szkoły to bardzo przyjemna i niosąca naukę książka, którą polecam nie tylko nauczycielom i rodzicom, ale również uczniom. Moi drodzy, macie jeszcze szansę nie zaprzepaścić najpiękniejszych lat swojego życia. Szkoła może być niezwykłą przygodą, jeśli tylko odpowiednio się za nią zabierzecie i podejdziecie do niej z dobrym nastawieniem. Ktoś ma ochotę na odrobinę wspomnień idealną na jesienne wieczory? Polecam!

http://krainaksiazkazwana.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - reading-mylove
reading-mylove
Przeczytane:2016-06-07, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
Szkoła kojarzy mi się z czasem beztroski, nostalgii, kiedy wszystko wydawało się proste i człowiek jeszcze niczym się nie przejmował. Dorosłe życie wydawało się tak odległym zjawiskiem, że aż nieprawdopodobnym. Dzisiaj chciałabym Wam polecić książkę Marii Kordykiewicz ,,Zapach szkoły". Pani Maria jest nauczycielką. Przybliża nam wydarzenia ze swojego dzieciństwa, szkoły - tej samej, do której chodził także jej tato, a później z dorosłego już życia. Z relacji autorki wynika, że bardzo miło wspomina czas nauki, swoje koleżanki, a nawet nauczycieli. Pani Maria nie chciała uczyć, jednak jej losy potoczyły się zupełnie inaczej. Zamiast na Politechnikę swoje życie związała ze szkołą i nauczaniem. Z książki bije niesamowite ciepło. Pani Maria przytacza różne anegdoty z czasów kiedy sama była uczennicą (z koleżankami organizowała pokazy mody na przerwach w sali, robiła różne psikusy nauczycielom, a nawet dzieli się z czytelnikiem sposobami na ściąganie), jak i wtedy kiedy została nauczycielką (przywołuje z pamięci wycieczki organizowane ze swoimi uczniami, na które sami zarabiali np. zbieraniem kamieni). Sama pani Maria jawi się jako wspaniała, ciepła kobieta, która widać, że znajduje się w odpowiednim czasie i miejscu. Pracuje z pasją, z powołaniem, nikogo nie pomija i przede wszystkim umie zjednywać sobie ludzi, z którymi później współpracuje. Ma zarówno świetny kontakt z uczniami, jak i ich rodzicami. Czytając tę cieniutką książeczkę zauważyłam, jak ogromnie zmieniło się nauczanie. Dzisiaj nie do pomyślenia jest ukaranie ucznia - dawniej chleb powszedni. Jednak nie raz moi bliscy wspominali, że czasem ta metoda była dobra. Ponadto często zdarza się, że nauczyciel nie umie poradzić sobie z dzieciakami, ponieważ autorytet nauczyciela troszkę upadł. Wiadomo, że są jeszcze nauczyciele, którzy wcale nie muszą brać uczniów na podstrach, żeby byli spokojni na lekcjach, ale szacunek trzeba sobie wypracować. Bo ktoś powie, że to wina młodzieży, ale czy ja wiem? Nie ma gotowego przepisu na nauczanie i osiąganie sukcesu. Na wszystko trzeba sobie zapracować tak jak pani Maria, która nie absolutnie nie posuwała się do kar cielesnych. Wychować młodego człowieka - to nauczyć go wiary w siebie i ludzi, pobudzić w nim najlepsze struny charakteru; wreszcie pokazać mu drogę prawdziwych ideałów. Serdecznie polecam przyszłym nauczycielom. http://reading-mylove.blogspot.com/2016/06/maria-kordykiewicz-zapach-szkoy.html
Link do opinii
Inne książki autora
Smak kamienicy
Maria Kordykiewicz0
Okładka ksiązki - Smak kamienicy

„Smak kamienicy” to nostalgiczna, ale przede wszystkim ciepła opowieść o wielopokoleniowej rodzinie i jej rodzinnym gnieździe – starej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy