Książka jest żywym zapisem podróży po Malezji, którą Joanna Grzymkowska-Podolak odbyła wraz z mężem Jarosławem Podolakiem - fotografem i operatorem. Autorka przybliża czytelnikowi najpiękniejsze miejsca tego egzotycznego kraju, a w dowcipnych dialogach przemyca mnóstwo pożytecznych dla turysty informacji. Tekstowi towarzyszą fantastyczne zdjęcia - co umożliwia konfrontację opisu z obrazem. Indywidualne podróżowanie pozwala obojgu na głębsze poznanie miejscowej społeczności, a czytelnikowi daje możliwość poznania innej kultury, tradycji i ludzkich zachowań bez ruszania się z fotela. Tym bardziej że autorka nie boi się integrować z miejscową ludnością, dzięki czemu wizyta u szamana czy poszukiwania łowców głów nie pozwalają oderwać się od lektury.
Autorka nie ukrywa też problemów związanych z podróżowaniem na własną rękę, ale zaraża swym entuzjazmem, a to powoduje chęć podążenia jej śladami. Cała i zdrowa wychodzi z niejednej opresji, żywo i czasami dosadnie reagując na piętrzące się trudności, co tylko dodaje relacji autentyczności. Czytelnik ma okazję poznać prawdziwą Malezję, z jej sympatycznymi mieszkańcami, urokliwymi widokami, ale też z padającym deszczem monsunowym czy nieznośnym upałem.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2017-06-14
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 336
Kierunek: Malezja!
Bogata, zajmująca, ciekawa, pełna anegdot opowieść o wyprawie autorki do Malezji to świetny przykład tego, czym dziś powinna być (moim skromnym zdaniem) książka z szeroko pojętego gatunku literatury podróżniczej. To nie powinien być "jeden wielki suchy opis", lecz żywa, barwna historia. "Zakochani w świecie. Malezja" to właśnie taka książka :)
Autorka wraz z mężem odbyła fascynującą podróż. Podróż, w której na pierwszym miejscu są miejsca, ludzie, barwne anegdoty i... po prostu wielka przygoda. Czym bowiem innym, jeśli nie wielką przygodą, jest podróż w zakątek świata, w który można się zapatrzeć, zakochać w nim i którego częścią można się stać... choć na kilka chwil. Zazdroszczę ;) ... Uwielbiam tego rodzaju historie, relacje... Czasem nie trzeba wybrać się gdzieś samemu, czasem dobra książka, taka jak ta, wystarczy, żeby poczuć, że jest się przez chwilę w zupełnie innym miejscu. I to całym sobą. Na tym między innymi polega magia książek :) ... I magia miejsc, emocji, ludzi, które jakaś książka nam pokazuje :) ...
Czy warto pojechać do Malezji? O, tak :) Ta recenzja jest przede wszystkim o moich wrażeniach po lekturze, więc nie będę w tym miejscu spoilerował, ale jak najbardziej tak. Tak naprawdę nawet bez czytania, po pierwszym rzucie oka na zdjęcia, można odkryć w sobie wielką chęć spakowania się, a następnie zapakowania samego siebie wraz z bagażem w odpowiedni samolot ;) ... Świat jest wielki. I każdy jego zakątek ma w sobie coś, co warto zobaczyć. Przeżyć. Książki takie jak ta nieustannie mi o tym przypominają. Jeśli też chcielibyście tego doświadczyć - przeczytajcie tę pozycję koniecznie :)
Polecam!
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse Książki za egzemplarz recenzencki.
Recenzja znajduje się także na moim blogu:
https://cosnapolce.blogspot.com/2017/08/zakochani-w-swiecie-malezja-joanna.html
Bardzo lubię czytać i słuchać o podróżach zwłaszcza takich, o których mogę tylko pomarzyć. Tym razem mogłam się zachwycać relacją podróżników Joanny i Jarka Podolaków z ich podróży po egzotycznej Malezji. Oboje są zakręceni w formie podróży nieformalnej czyli takiej zaplanowanej przez siebie tylko trochę.
Nie można tym samym powiedzieć, że jadą zupełnie bezmyślnie , bo samo przemieszczanie się na tak dużych odległościach wymaga zakupu choćby biletów. Oni jako doświadczeni traperzy wiedzą gdzie trzeba planować, a gdzie można iść na żywioł.
Ich wyjazd rozpoczyna się od zwiedzania Kuala Lumpur czyli stolicy z jej wieżowcami w China Town. Owszem budynki to podstawa, ale nasi przewodnicy zaglądają także w mniej popularne zaułki. Zwracają uwagę na ludzi zamieszkujących dane miejsce, na zwyczaje no i oczywiście na regionalną kuchnię.
Ale Malezja to nie tylko duże miasto, to piękne wyspy tak kolorowe i zachwycające w relacji podróżników, że aż miało się wrażenie bycia tam razem z nimi. Na uwagę zwraca ich wyprawa do dżungli. Pozornie niewinna, traktowana jako trudniejszy spacer kończy się dosyć dramatycznie za sprawą zmiany pogody. Wraz z Joanną i Jarkiem z bijącym sercem i zapartym tchem przedzierałam się na oślep niewidoczną ścieżką i zjeżdżałam po błocie. Mimo, że sytuacja była trudna to na uwagę zasługuje wspieranie się nawzajem i poczucie humoru.
Celem było także osławione Borneo z długimi domami łowców głów oraz spotkaniem z nosaczami i orangutanami. Tu dowiadujemy się, że znane nam wszystkim i wykorzystywane do wielu memów zwierzaki są niebezpieczne i złośliwe. Tu także spotykamy się z wierzeniami w duchy dżungli. Towarzyszący im przewodnicy cierpliwie objaśniają zaskakujące sytuacje, nieznane rytuały czy zachowania mieszkańców.
Trzeba docenić sposób w jaki autorzy opowiadają o swojej podróży, bo robią to bez specjalnej napinki. Często na wesoło, często pokazując,że przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę niesie sprzeczki - jak choćby ta na słynnym moście w czasie mgły.
No i na koniec słowo o przepięknych zdjęciach, takich od serca nie sztampowych, upiększanych, ale takich od których mięknie serce i pozostaje czysty zachwyt.
Indie - tyle o nich powiedziano i napisano. Tyle ich już pokazano. Jednak wciąż kuszą i rozpalają marzenia. I wciąż pozostają tajemnicą. Podróżowaliśmy...
Przeczytane:2018-01-09, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Jako dziecko kochałam filmy podróżnicze i przyrodnicze. Pamiętam te czasy, gdy siadło się najpierw tacie na kolanach, potem już obok taty i oglądało. Kocham to nadal. Ale z wiekiem, gdy nauczyłam się czytać (tak wiem było to wieki temu) wzbogaciłam to o książki. Myślę, że ta miłość nie zagaśnie nigdy. Może dlatego, że nie bardzo mam możliwość podróżować, a gdy można to robić nawet tylko na papierze to jest to bardzo przyjemne. Lubię poznawać zakątki, których sama pewnie nigdy nie ujrzę na własne oczy. Dodatkowo, gdy treść wzbogacają przepiękne zdjęcia to na prawdę można się czuć tak jak byśmy byli razem z autorem/autorką tam na miejscu. I tylko żal, że nie czujemy zapachów i nie słyszymy dźwięków...
Joannę kojarzę z telewizji. Ta książka nie jest jej pierwszą, ale moją owszem. Nie spotkałam się jeszcze z jej pozycjami. I powiem, że żałuję. Sposób w jaki opisuje przygody jakie spotkały ją z mężem w Malezji jest niesamowity. Lekkie i zabawne pióro nawet w momencie, gdy wcale im do śmiechu nie było robi wrażenie. Myślę, że ogromną zasługą jest tandem jaki tworzą z mężem. Ona dziennikarka - on fotograf. Z tego może wyjść tylko coś genialnego. Dzięki nim poznałam kraj o którym mogła bym tylko pomarzyć. Mogłam zobaczyć zakątki, których w życiu nie widziałam. I tak jak wspomniałam ten żal, że tak jak oni nie czułam zapachu ani smaku, a nawet nie słyszałam dźwięków. Ale dzięki Jarosławowi mogłam zobaczyć przepiękne zdjęcia. Dostałam odpowiedzi na wiele pytań takich jak: Po czym poznać prawdziwego łowcę głów? Czy łatwo przebywać w towarzystwie waranów nawet jeśli jest to rajska wyspa? Jak wygląda spotkanie z szamanem? A może chcecie poznać smak i wygląd tak zwanego stuletniego jajka? Zielonego i ponoć... pysznego? To co zafascynowało mnie jako czytelniczkę, ale i osobę spragnioną wiedzy na temat innych krajów jest tolerancja jaką mają Malezyjczycy. Mieszanka religii, kultur i narodowości dla nich jest normą. Nikt nikogo nie wytyka, nie komentuje. Są i żyją obok siebie. A całą ta różnobarwność tworzy niesamowity i niepowtarzalny klimat.
Co ciekawego mają do zaoferowania Asia i Jarek? Formę książki. Jest wiele zdjęć, ale dla chętnych zobaczenia więcej jest możliwość pobrania aplikacji na telefon i oglądania ich o wiele więcej. Poza tym ciekawymi wtrąceniami są kłótnie i uszczypliwości miedzy małżonkami. Jednak nawet te największe nie są w stanie ich poróżnić i tylko chwilowo mają kiepskie humorki.
Nie chciała bym Wam zdradzać zbyt wiele o samej Malezji, bo właśnie po to jest ta książka - żeby swoją wiedzę powiększyć. To co mi się podoba najbardziej to fakt, że Joanna opisuje tu swoje wrażenia i doznania co zaznacza. Tak, więc fakt, że my tam wyjedziemy i odczujemy coś całkiem innego nie powinien nikogo, ale to nikogo zdziwić. To co dla niej jest piękne dla mnie może być koszmarne (dobra po zdjęciach widzę, że tak nie jest, ale to tylko czysta hipotetyka), coś co jej smakuje dla nas może być nie do przełknięcia - np. Jarek odważył się zjeść "dojrzałe jajo" ja bym tego nie zrobiła nawet pod karą śmierci, Asia również nie próbowała. Ale może kiedyś Pani Asiu? ;)
Kochani jeśli cenicie książki podróżnicze, chcecie poznać świat, ale sami podróżować nie macie możliwości to koniecznie sięgnijcie po pozycje Joanny Grzymkowskiej - Podolak. Będziecie zachwyceni tak jak ja. Znaczy mam na dzieję... Ja w każdym razie muszę nadrobić pozostałe książki "Zakochanych w świecie"!