Wydawnictwo: Virtualo
Data wydania: 2010 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 445
Na pewno dzieło Łozińskiego nie przypomina żadnej znanej mi powieści pozytywistycznej (o ile dobrze określiłam czas jego powstania). "Zaklęty dwór" jest w dużej mierze romansem, a w pewnym stopniu również powieścią patriotyczną. Szkoda tylko, że autorowi nie chciało się odpowiednio zaszyfrować antyzaborczych treści, przez co otrzymujemy tekst doszczętnie poszatkowany i pozbawiony sporej części treści przez cenzurę. Smutne, zwłaszcza że po lekturze posłowia zorientowałam się, że miałam obcować z dziełem wielce patriotycznym. Cóż, to nie wypaliło. Za to zupełnie dobrze poradził sobie autor z samym romansem/powieścią awanturniczą. Dzieło jest wielowątkowe, intryga zapętlona, a mimo to fabuła zaskakująco dobrze trzyma się kupy. Faktem jest, że dość szybko idzie rozszyfrować zagadkę, którą autor wprowadza z takim namaszczeniem, a niektóre rozwiązania wydają się niezwykle niejasne, ale całość czyta się zaskakująco dobrze. Tak więc, jeżeli komuś nie przeszkadzają liczne komentarze odautorskie skierowane do "urodziwych czytelniczek" (które, tak na marginesie, są bardzo irytujące) i rozległe charakterystyki postaci poprzedzające wprowadzenie ich do fabuły, jestem skłonna tę książkę nawet polecić. Ostatecznie to dość ciekawy przykład prozy polskiej, z którym warto się zapoznać.
Przeczytane:2024-08-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu 2024, Wyzwanie - wybrana przez ciebie liczba książek w 2024,
"Zaklęty dwór" to kolejna książka ze starych zbiorów, czytałam ją już dość dawno, lecz ostatnio w telewizji zobaczyłam końcówkę filmu nakręconego na podstawie tej powieści, więc wygrzebałam ze strychu te książkę. Mój egzemplarz nie jest aż tak stary, bo z lat siedemdziesiątych, lecz tak naprawdę ta powieść po raz pierwszy została wydana 160 lat temu.
Jednak nie zmienia to faktu, że mimo upływu czasu można się nią i dzisiaj zachwycić i zaczytywać do woli. Może nieco przeszkadzać archaiczny język, lecz gdy się już do niego przyzwyczai, to czyta się szybko i z przyjemnością. Książka ta podobno miała być początkiem trylogii, lecz jej autor, Walery Łoziński zginął tragicznie, więc nie miał szans na ciąg dalszy. Zostawił po sobie, na szczęście, kilka powieści, w tym "Zaklęty dwór", który był jednak ocenzurowany.
Myślę, że gdyby nie jego zbyt awanturnicza natura, to nie zmarł by tak młodo i mógłby być sławny jak Żeromski, Sienkiewicz czy też Mickiewicz...
Bo przecież jak na pierwszą polską powieść sensacyjno-detektywistyczną to autor dość wysoko postawił poprzeczkę.
Zaklęty, nawiedzony dwór, owiany tajemnicą, w którym podobno straszy upiór, jest miejscem wokół którego wszystko się rozgrywa, jest też szalony czy może raczej tajemniczy klucznik a przede wszystkim to opowieść o miłości, zdradzie, o biurokracji skorumpowanych urzędników galicyjskich, o panach i chłopach, o polityce...
Akcja dzieje się w 1845 roku, w przededniu powstania krakowskiego 1846 roku, zwanego "rzezią galicyjską".
"Bogactwo nie stanowi szczęścia, to prawda, ale że także nikomu zaszkodzić nie może, to zdaje się niemniej niewątpliwym."
Już sam tytuł sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z czymś niezwykłym. W istocie tak jest- choć czytając nie zaznałam co prawda dreszczy grozy czy niepokoju, to jednak atmosfera tajemniczości towarzyszyła mi niemal bez ustanku.
Intryga świetnie skonstruowana, wątki sensacyjno-przygodowe zazębiają się z romansowo-obyczajowym i politycznym, tu nie ma żadnych przypadków, akcja bardzo dynamiczna, chociaż trochę przewidywalna. Mnie nie podobało się samo zakończenie, lecz skoro autor planował ciąg dalszy, więc może taki właśnie niedosyt być powinien.
Plastyczne opisy przyrody podkreślają niesamowitą aurę wokół dworu jak również nastroje samych bohaterów. Tym razem czytając tę książkę, widziałam w Damazym młodego Krzysztofa Jasińskiego, który grał jego rolę w filmie. Gdy jednak spotkałam go ostatnio w miasteczku (mieszka po drugiej stronie jeziora), to już zupełnie nie był podobny do młodego "jasny pana"... Jak szybko płynie czas...
Znajdziemy w książce i przygodę, i sensację i patriotyzm i romans, czyli wszystko w jednej powieści. Taki misz-masz, ale bardzo dobry.
"Zaklęty dwór" to świetna książka i aż szkoda, że tak zapomniana i pomijana. Myślę, że w tamtych czasach była powieścią nowatorską.