Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-04-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 460
Język oryginału: polski
Utrzymuje w napięciu od początku do końca. W programie na żywo uzbrojony mężczyzna odczytuje dziwne oświadczenie i popełnia samobójstwo. Psycholog Zygmunt Rozłucki i dziennikarka Karolina Janczewska, którzy byli świakami tego wydarzenia próbują rozwikłać zagadkę. Ich podróż zamienia się w śledztwo.
Po szumie medialnym i przeczytanych opiniach spodziewałam się czegoś więcej. Tymczasem książka jest przeciętna. Kryminał bez efektu wow. Bohaterowie są dla mnie zbyt mało wyraziści. Pomysł na fabułę też nie jest nowatorski - zemsta po latach ale myślę, że dam jeszcze szansę autorowi i przeczytam drugą część. Czytałam już przecież i gorsze pozycje.
Szału nie było. „Zakładnik” to bardzo lekki kryminałek, w którym emocji było tyle co na grzybach. Albo rybach. Czyli niewiele, ociupinkę, prawie nic…
Książka mnie zaskoczyła, ale nie koniecznie in plus. Po wszystkich entuzjastycznych opiniach o "Zakładniku", które przeczytałam a których autorzy zostali porwani pasjonującą, emocjonującą i intrygującą akcją z niesamowicie ciekawymi postaciami, spodziewałam się prawdziwej bomby, niewiarygodnych emocji, intrygującej zagadki i nietuzinkowych bohaterów.
A dostałam przewidywalne i sztampowe czytadło, z mało oryginalnymi bohaterami, bo przecież amatorskie śledztwo prowadzi kolejny nieumyty, nieuprany, zapijaczony, nieszczęśliwy i z traumą. No ile można? Czy gdyby miał normalny dom, żonę i nie był popaprany to byłby za bardzo czy za mało inteligentny na rozwiązanie „strasznie zawiłej” i „niezwykle skomplikowanej” zagadki?
W śledztwie towarzyszą mu wścibska dziennikarka i dość tępawy policjant. Chociaż mam takie wrażenie, że tępawi są akurat wszyscy, gdyż można domyślić się rozwiązania sprawy na długo przed tym zanim wpadną na to nasi „eksperci” a to z kolei powoduje, że czytanie zakończenia to nuda, bezruch, martwota, letarg …
„Zakładnik” mnie nie porwał, nie zachwycił, nie przykuł mojej uwagi, bo często w trakcie czytania łapałam się na tym, że myślę o jutrzejszych zakupach albo co mam do zrobienia w pracy (i dopatrzyłam się, że okna trzeba by już umyć). To taka książka dobra na plażę, w upalny czas bo nawet jak na chwilę odpłyniemy w przyjemną drzemkę to bez wyrzutów sumienia, że taka akcja a my nic :)
http://www.bookparadise.pl/2018/05/zakadnik-przemysaw-borkowski.html?m=1
recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
*jeśli recenzja ci się spodobała, zapraszam na bloga, może coś ci się spodoba?*
Czy kabareciarz jest w stanie napisać pierwszorzędny kryminał? Czy godziny poświęcone na „Zakładnika” były godzinami straconymi?
Pewnego dnia normalny ( a przynajmniej tak się wydawało) mężczyzna wbiegł do telewizji podczas programu na żywo i po zabiciu jednego z zakładników, odczytał przemówienie, które było bezsensu i popełnił samobójstwo. Program widziało kilkaset osób i w chwili, w której oddawał strzał, wszyscy oni wstrzymali oddech. Jakie motywy miał mężczyzna? Co skrywa jego przeszłość, że zachował się tak a nie inaczej?
Świadkiem tego zajścia był psycholog po przejściach Zygmunt Rozłucki, który zna swoje błędy z przeszłości i zanurzony jest po uszy w depresji i poczuciu winy. Jest on idealnym przykładem na to, że jedna czynność może być przyczyną kolejnych. Samobójcza śmierć ojca mężczyzny wpłynęła na to kim jest teraz Rozłucki. Klątwa samobójstwa krąży nad jego rodziną nadal i jego siostra również umiera w sposób nagły. Motyw głównego bohatera po przejściach, który do tego zatapia swoje smutki w alkoholu, jest dobrze znany zarówno w polskiej literaturze jak i zagranicznej. Pan Borkowski tym razem nie wykazał się oryginalnością.
Oprócz Rozłuckiego całe zajście widzi Karolina Janczewska, która pracuje jako dziennikarka. Razem z psychologiem postanawia odkryć motywację samobójcy- trzeciego w życiu Zygmunta…
Dociekliwy duet uzbierał dowody, które doprowadziły Karolinę i Zygmunta do liceum w Olsztynie. Okazało się, że dobór ofiary nie było przypadkowe a przemówienie nie do końca bezsensowne. W ciąg wydarzeń wplatają się historie z przeszłości psychologa i zaginięcie dwóch młodych dziewczyn, które mogą być „powtórką z rozrywki”.
Autor książki na co dzień jest kabareciarzem i to widać w jego powieści. Opisy narratora są przepełnione ironią i dowcipem a dialogi między bohaterami bardzo realistyczne. Pisanie scenariuszy do skeczów stało się idealną podstawą, do napisania kryminału, który wciągnie. Przemysław Borkowski w delikatny a dający się wyczuć sposób wstawia swoje przemyślenia na temat życia.
Kryminał sam w sobie jest naprawdę bardzo dobry. Autor pokazał, że nie napisał książki tylko po to, żeby sprzedała się na podstawie nazwiska. Widać, że Borkowski ma do tego smykałkę. Narrator w bardzo ciekawy sposób opisuje sytuacje między bohaterami. Akcja jest żywa i zaskakująca. A sama końcówka sprawiła, że z chęcią sięgnę po kolejną powieść Przemysława Borkowskiego.
Podsumowując „Zakładnika” Przemysława Borkowskiego mogę powiedzieć, że autor nadaje się do pisania nie tylko skeczy. Poświęcił wiele czasu na opisanie krajobrazów i akcji. Wielki plus dla kabareciarza za kreację bohaterów i za pomysł.
recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Hotel Zaświat już przyjmuje! Krzysztof wraca po latach do rodzinnej miejscowości, by sprzedać dom, w którym się wychował. Tak sielska dawniej kraina...
Prokurator Gabriela Seredyńska wraca w rodzinne strony na pogrzeb ojca. Niespodziewanie ceremonia znacznie się opóźnia. Dodatkowo na terenie odziedziczonej...
Ocena: 5, Przeczytałam, W roku 2017 przeczytam 52 książki - wyzwanur,
Psycholog Zygmunt Rozłucki znalazł się w złym miejscu, o złym czasie. A może wręcz przeciwnie?

To powinien być dzień, jak każdy inny. Pełen biegnących do pracy ludzi, roześmianych dzieci, szczekających psów. A jednak nie był. Był... inny.
Zygmunt Rozłucki zgodził się zastąpić przyjaciela w roli eksperta w programie śniadaniowym. Tuż przed jego planowanym wejściem na antenę dochodzi do zaskakujących wydarzeń.
Do studia wdziera się człowiek, który w transmisji na żywo na oczach milionów Polaków bierze zakładników, jednego z nich zabija, odczytuje bezsensowne oświadczenie, po czym sam popełnia samobójstwo.
Policja bierze go za wariata i szybko zamyka sprawę. Jednak dociekliwa dziennikarka, Karolina Janczewska (jedna z zakładniczek) namawia psychologa do pomocy w przygotowaniu reportażu o "przestępcy". To mógłby być jej temat życia.
Wspólne śledztwo doprowadzi ich do rodzinnej miejscowości zamachowca i tajemniczej śmierci sprzed dwudziestu lat.
O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego mąż, ojciec, zwyczajny człowiek popełnił taką zbrodnię? Kim tak naprawdę jest/był tytułowy Zakładnik?
A może to dopiero... początek? Odpowiedź Was zaskoczy!
WOW! Nie spodziewałam się, że to będzie tak dobra książka. Świetnie skonstruowana fabuła, ciągłe zwroty akcji i intrygujący bohaterowie. Mieszanka wybuchowa.
I jeszcze te krótkie rozdziały. Każdy książkoholik doskonale zna z doświadczenia założenie, że "jeszcze tylko jeden rozdział i idę spać" ☺ W przypadku Zakładnika i mnie było tak samo. O, następny rozdział ma tylko 6 stron. Hmm, już późno. Przeczytam go i pójdę spać. O, a ten ma tylko 4 strony. A kolejny tylko 7. Itd.
I takim oto sposobem od jednego rozdziału do następnego, i następnego, i następnego zrobiła się 4 nad ranem 🕛 Uznałam więc, że nie ma sensu kłaść się na te krótkie dwie godziny, więc postanowiłam zrobić sobie bardzo poranną kawę i skończyć powieść. Fakt, że przeczytałam tę książkę w jeden dzień (a raczej noc) już o czymś świadczy, prawda?
Mogłabym pisać o tej powieści długo. Mogłabym skupić się na osobowościach, okolicznościach i konsekwencjach. Mogłabym zacytować kilka naprawdę interesujących fragmentów. Mogłabym napisać o moim zdziwieniu, zaskoczeniu, niedowierzaniu. Mogłabym, ale tego nie zrobię. To nie jest historia, do której przeczytania trzeba zachęcać. To książka, którą po prostu trzeba przeczytać! Bez dyskutowania! I koniec (wielka).