Czy niewielkie włoskie miasto kryje w sobie mroczne tajemnice pochodzące z zamierzchłej przeszłości?
Młody dziennikarz o polskich korzeniach angażuje się w śledztwo związane ze śmiercią znanego kolekcjonera sztuki. Ta, z pozoru błaha, kryminalna historia doprowadza go na trop sekretnych organizacji poszukujących niezwykle cennego klejnotu. Pełen zwrotów akcji thriller rozgrywający się wśród zabytków i dzieł sztuki, które zawierają tajemnicze wskazówki pozostawione przez średniowiecznych i renesansowych architektów, alchemików i artystów.
W malowniczej Ferrarze heretycy okazują się świętymi, femme fatale aniołami, a przestępcy dobroczyńcami, ponieważ w tym niezwykłym miejscu wyobrażenia rzeczy, które uznajemy za prawdziwe, od wieków okazują się zdradliwe.
Wydawnictwo: Arkady
Data wydania: 2021-09-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
MURY, KTÓRE MILCZĄ
Bardzo interesującą propozycją od wydawnictwa LeTra jest powieść Grega Krupy „Zaginiony klejnot Ferrary”. To pełne zagadek połączenie kryminału, sensacji i... powieści przygodowej.
Davide Dobravsky, dziennikarz z polskimi korzeniami, pracuje w redakcji lokalnej gazety w Ferrarze. Pewnego dnia dostaje informację o śmierci znanego kolekcjonera sztuki i swojego profesora ze studiów. Angażując się w śledztwo w sprawie tajemniczego zgonu, Davide nie wie, że czeka go pełna tajemnic i niebezpieczeństw podróż do czasów Lukrecji Borgii... Jakie sekrety skrywają stare mury nieco sennej Ferrary?
Trudno być przygotowanym na taką lekturę. „Zaginiony klejnot Ferrary” to po pierwsze klimat. Od samego początku Greg Krupa malowniczo opisuje Ferrarę. I ten klimat automatycznie czytelnika otula. Zimne mury starych kościołów, kręte i wąskie uliczki, zaułki kryjące nieodgadnione sekrety. Wielka historia i sztuka stoją niczym dwie boginie na straży miasta, które nie plasuje się na pierwszym miejscu turystycznych eskapad. Ferrara okiem Krupy to miasto kontrastów. Miasto światła i cienia. Azyl, ale take miejsce nie do końca poznane, takie, które niechętnie dzieli się swoimi sekretami. Mnóstwo serca włożone jest w te opisy i to po prostu zaraża czytającego. Sprawia, że chciałby zgłębić to miasto, zanurzyć się w nim i zostać na dłużej. Przepięknie pisze Krupa o Ferrarze. Malowniczo, ale i bardzo dosadnie. Tak pisze tylko ktoś, kto kocha swoje miasto.
Rasowy kryminał w otoczeniu dzieł sztuki? Czemu nie? Krupa udowania, że to możliwe. Zagadkowa śmierć starego profesora, kradzież bezcennego obrazu, legendarny klejnot i... Templariusze. W tej ksiażce wszystko jest możliwe. Autor umiejętnie wpłótł historię Ferrary i zakonu rycerskiego oraz pięknej i kontrowersyjnej Lukrecji Borgii w realia współczesnych Włoch. Toczące się jednocześnie śledztwo prowadzone przez karabinierów oraz amatorskie, którego bohaterem jest Davide, przeplatają się. Ileż tajemnic kryją kościoły Ferrary? Czy legenda o najcenniejszym klejnocie świata jest prawdziwa? I jaką rolę w tym wszystkim odgrywa zakon nieistniejący od stuleci? Jest tu przygoda, jest mrok kryminału, ale znalazło się i miejsce na miłość. Dużą rolę w życiu Davide'a odegrają kobiety. I warto zwrócić na te kobiece postacie większą uwagę. Starannie wykreował Krupa bohaterki kobiece. Są twarde i delikatne jednocześnie. Przekonujące. Stanowią splot wielu emocji i ogromnie mi się podobają.
„Zaginiony klejnot Ferrary” rzeczywiście stanowi cenny klejnot na rynku wydawniczym. Powieść nieoczywista, tajemnicza i bardzo emocjonująca. Prawdziwy lunapark – każdy znajdzie tu atrakcję dla siebie. Jest śmierć i śledztwo, czyli to, co kryminalne wilki cenią najbardziej. Jest przygoda i mnóstwo dobrego humoru – wszak nikt nie pogardzi dobrą zabawą. Dużo historii sztuki, ale tak fenomenalnie opowiedzianej, że na pewno nie jest to nudny, sztampowy wykład. Oraz mnóstwo kolorów : barw Włoch, średniowiecza, a nade wszystko ludzkich uczuć. Fascynująca książka. Taka, która czytelnika całościowo angażuje. Nie daje czasu na oddech, gdyż akcja pędzi jak szalona, a każdy jej zwrot jest równie nieoczekiwany co kolejny. Wyśmienicie Greg Krupa wodzi nas za nos. Meandruje między zdarzeniami z zamierzchłych epok, a obecnymi i funduje nam niesamowitą przygodę.
Bez wątpienia to pełna wartkiej akcji i wielu zaskoczeń powieść, jednak dla mnie najbardziej zaskakujące było to, że to debiut. Tak dobrego debiutu na pewno wcześniej nie czytałam. Autor posługuje się bardzo ładnym językiem i biorąc pod uwagę, że mieszka we Włoszech to dodatkowy atut, że mimo braku kontaktu z językiem w życiu codziennym, jego polszczyzna pozostaje tak bogata. Wiele cennych, rzadkich i niespotykanych opowieści z historii zawiera ta książka i bardzo imponuje mi to, jak duży research Krupa wykonał. Napisanie tak dobrej, głębokiej i nietuzinkowej powieści musiało kosztować go wiele miesięcy ciężkiej pracy. Opłacało się. Czytelnik otrzymuje inteligentną, zabawną i bardzo dobrą książkę, która jest hołdem złożonym mu przez pisarza. Z wielką pasją opowiada Krupa historię Ferrary i sprawia, że miasto ożywa na kartach jego powieści. A czytelnik dociekliwy, po zamknięciu ostatniej strony, zechce samodzielnie zgłębić więcej jej sekretów. Bardzo inspirująca książka. Napisana w stylu starych mistrzów, ale indywidualna i trudna do podrobienia. Greg Krupa ma bardzo dobry styl, szeroką wiedzę i wielki żar w sercu. To się czuje. A Davide to bohater, który przypada nam do gustu. To żaden heros, ot zwykły facet, który chce dobrze, ale na ogół wychodzi zupełnie odwrotnie. Bardzo dobrze się bawiłam w trakcie tej lektury i moja młodzieńcza pasja przygód odżyła na nowo. Zaserwowano mi powieść z górnej półki, a ja zawsze miałam duże wymagania literackie. Nie ocenię tej książki. Brak mi takiej skali. Ukłony dla autora, który oddał cząstkę siebie na kartach powieści i sprawił, że czytelnik czuje się doceniony. Rewelacyjna książka obok której nie da się przejść obojętnie. Diabeł piekielnie mocno poleca.
Wychowałam się na takich książkach jak Skarb w Srebrnym Jeziorze czy Wyspa Skarbów. Z rozdziawioną buzią i wypiekami na policzkach podziwiałam Harrisona Forda w roli mądrego, rezolutnego i dzielnego Indiana Jones. W domu rodzinnym pełno jest książek między innymi o sztuce, naturalna więc jest dla mnie ciekawość związana z książkami, które mają cokolwiek wspólnego z szeroko pojętą kulturą materialną. Tego typu fabuła w lekturze gwarantuje emocje, ponieważ dzieła sztuki, klejnoty itp. wiążą się z ogromnymi pieniędzmi, a niektórzy są w stanie dla nich zrobić dosłownie wszystko…
Dziennikarz o polskich korzeniach zostaje przydzielony do sprawy tajemniczego zgonu kolekcjonera sztuki, który na studiach był jego mentorem. Pozornie błaha sprawa nabiera rozpędu i niespotykanego rozmachu, gdy tajemniczy osobnik próbuje porwać asystentkę profesora, a jej osobą zainteresowani są również mężczyźni odziani w czarne peleryny ozdobione sławnym średniowiecznym purpurowym krzyżem. Davide nie przypuszcza nawet, że węsząc za materiałem na artykuł, trop poprowadzi go do zawiłej i niesamowitej historii miasta Ferrary, w którym żyje i pracuje, a zdarzania, w które się uwikła staną się bardzo niebezpieczne…
Na podstawie książki mógłby powstać ciekawy film. Ojej czego w niej nie ma! Są templariusze, zaginione klejnoty, średniowieczne symbole, alchemia, dziennikarskie i policyjne śledztwo, zaginione działa sztuki, tajemnice rodziny Borgiów, pościgi, trupy i tortury… słowem się dzieje! Na nudę narzekać nie można. Podobały mi się opisy miasta Ferrary, których Autor nie szczędził. Zarówno obecnie, jak i w licznych odniesieniach historycznych. Książka ma kilka wad, miała nierówne tempo, momentami wytracała impet, ale czytało się miło i dość płynnie. Sensacja połączona z kryminałem i z kulturą materialną w tle. Do tego herbata z imbirem i pigwą i recepta na udany wieczór gotowa. Mimo kilku mankamentów trzeba wziąć pod uwagę, że to debiut i można pokusić się o śledzenie dalszej kariery Autora. Szczególnie że niebawem, bo już w lutym tego roku, wyjdzie jego kolejna powieść. Ciekawe czy również będzie powiewem świeżości i oby z interesującym tłem historycznym.
Za możliwość zapoznania się treścią książki dziękuję Wydawnictwu Arkady.
Greg Krupa „Zaginiony klejnot Ferrary” 🖤
Dziennikarz o polskich korzeniach Davide Dobravski próbuje rozwiązać zagadkę śmierci słynnego znawcy sztuki, zaginionego obrazu oraz klejnotu. Razem z dawną miłością, policjantką Dianą, rozpoczynają śledztwo. Ich rozstanie nie było przyjazne, więc ponowne spotkanie nie należy do przyjemnych. Podejrzani ludzie otaczają ochroną asystentkę profesora Bonardiego, Olivię, a ślady prowadzą do historycznego zakonu templariuszy...
„(...) tajemnice leżą w Ferrarze pod każdym kamieniem”.
Jestem pod ogromnym wrażeniem napisania tak intrygującej i niebanalnej fabuły. W życiu nie spodziewałabym się, że to debiut, bo jest na wysokim poziomie. Autor zabiera nas w malownicze, włoskie miasteczko, jakim jest Ferrara. Byliście tam kiedykolwiek? Jeśli nie, to macie okazję razem z bohaterami przeżyć kryminalną przygodę. Kto by nie skorzystał? Ja się świetnie bawiłam.
To nie jest książka na raz. Należy się skupić, bo do zapamiętania są ciekawe wiadomości i symbole średniowieczne.
Nietuzinkowe i oryginalne charaktery, dzięki którym nie sposób się nudzić. Wątek romantyczny, który został wpleciony nie psuje efektu a dodaje świeżości. Serdecznie polecam 👌
Czy lubicie podobny motyw w literaturze? 🎭
„Zaginiony klejnot Ferrary” to książka obok, której nie mogłam przejść obojętnie. Kryminał ze sztuką w tle sugeruje, że będzie to opowieść na granicy prawa, ale z klasą. Dodam jeszcze, że autor – Greg Krupa – zaprasza nas do Włoch. Nie wiem, jak u was, ale w moim przypadku te zabytki, uliczki, historia tych miejsc rozbudzają wyobraźnię. Jak widzicie oczekiwania wobec powieści miałam duże. Czy im sprostała?
Motorem dla fabuły jest śmierci – a właściwe zabójstwo – kolekcjonera sztuki. Od razu pojawiają się pytania: „dlaczego?” i „co zginęło?”. Gdzie sensacje tam i prasa. Młody dziennikarz, o polskich korzeniach, angażuje się w śledztwo. Zbierając dowody trafia na ślad dawnego zakonu. Jego członkowie nie przebierają w środkach, żeby osiągnąć zamierzone cele.
Kiedy wspominam sobie czytanie „Zaginionego klejnotu Ferrary”, przychodzi mi do głowy balans, jaki zachował Greg Krupa pomiędzy akcją, historią i opisami. Z fabułą jest tak, że jednego czytelnika wciągnie, innego nie – kwestia bardzo indywidualna – jednak warsztat pisarza obroni się niezależnie od niej. I tak jest w tym przypadku. Czuć, że zamiarem autora było stworzyć powieść sensacyjną, a przy tym merytoryczną – co mu się udało. W przypadku takich książek wyzwaniem jest wpleść wiedzę w fabułę tak, aby nie zanudzić odbiorcy. W „Zaginionym klejnocie Ferrary” otrzymujemy piękne opisy tytułowego miasta. Możemy wręcz usłyszeć turkot kół rowerów i motocykli na bruku. Do tego dochodzi historia tego miejsca, która jest nierozerwalnie związana z opisywanymi wydarzeniami. I tak – najprościej mówiąc – bohaterzy spacerują uliczkami Ferrary, obserwując i prezentując czytelnikowi zabytki istotne dla sprawy, a sensacyjna nutka napędza akcję.
Można powiedzieć, że jest to powieść w stylu Dana Browna. Swoją drogą zawsze mnie trochę bawi, że pisarz ten stał się synonimem kryminałów o wszelkich teoriach spiskowych z historycznym umocowaniem, ale jak pada jego nazwisko, to czytelnicy wiedzą o co chodzi. Mam nadzieję, że jest to komplement dla autora, bo to co napisał jest interesujące i dobrze się czyta. Mi się podobało i ze swoje strony polecam, przekonać się, czy wam też.
Co powiecie na wycieczkę do przepięknych Włoch?
Właśnie dzięki tej książce, mogłam uczestniczyć w tej podróży do Ferrary.
Jest pomieszanie gatunku kryminału z historią sztuki. Jest to pierwsza taka pozycja, jaką miałam okazję czytać. Jakoś ze sztuką nie po drodze mi jest. A jednak świetnie się bawiłam.
Na początku autor serwuje nam trochę opisów z tego malowniczego miasteczka. Mamy wrażenie, jakbyśmy czytali przewodnik, a nie powieść. Jednak, gdy tylko zaczyna się dziać akcja, wszystko znika, bo dzięki tym opisom jesteśmy w stanie przenieść się i uczestniczyć w fabule. Nic tu nie jest przypadkowe.
Autor ma naprawdę dobre pióro. Potrafi w szczególny sposób, zachęcić czytelnika i sprawić, że do końca czekamy na rozwiązanie zagadki. Barwny język sprawia, że książka czyta się wręcz samodzielnie. Nie wiemy, kiedy, a kartki zostają przerzucone.
Skrupulatnie przemyślenia i wyprowadzenie nas w pole, kiedy jesteśmy krok od rozwiązania, jest świetnym zabiegiem. Ani przez chwilę nie poczujemy tutaj nudy. Nic też nie jest, aby było. Każdy wątek ma jakieś znaczenie dla fabuły.
Największym zaskoczeniem jest fakt, że książka jest debiutem @greg.krupa.autor Zawsze na takie pozycje przymykam oko i nie oczekuje nic szczególnego. Tutaj zostałam solidnie zaskoczona.
Niby fabuła jak każda inna, jednak tak świetnie napisana, że nie można przejść obok obojętnym wobec tej książki.
Co łączy odnalezioną przypadkiem rzeźbę z Modiglianim, Bolonią i kabałą? Dlaczego osoby, które miały z nią styczność, umierają albo znikają w tajemniczych...
Przeczytane:2024-11-02, Ocena: 6, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020,
Lubię podróżować do Włoch, ale i przenieść się tam z fabułą powieści, szczególnie gdy do ucha wpada tak przyjemny głos, jak Macieja Kowalika. Właśnie zyskałam nowego ulubionego lektora!
Do niewielkiego, spokojnego miasteczka Ferrara zaprasza nas Greg Krupa w wyjątkowej opowieści „Zaginiony klejnot Ferrary”, w której wątek kryminalny przeplata się z fascynującą historią sztuki i tajemnicami średniowiecza. To niemal idylliczne miejsce staje się nagle areną intryg, morderstw i rozgrywek o zaginione i wydawać by się mogło dawno zapomniane skarby.
Powieść zaczyna się mocnym akcentem stanowiącym jedynie preludium do wciągającej historii, którą poznajemy cofając się o niecały miesiąc. To wtedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie profesor znany ze swej bogatej kolekcji dzieł sztuki, a młody reporter o polskich korzeniach, Davide Dobravski dostrzega w tym temacie szansę na dziennikarski sukces. Nie spodziewa się jednak, że prowadzone wspólnie z inspektor Dianą Leone śledztwo z każdym dniem będzie ujawniać coraz bardziej szokujące powiązania i tajemnice.
Jak tego się dobrze słuchało! Dynamiczna akcja splata się z plastycznymi opisami tworząc atmosferę pełną napięcia, ale i niepozbawionej mroku tajemniczości. Postaciom i ich motywacjom nie brak wiarygodności, a szczególnie Davide wzbudził moją naturalną sympatię, która z czasem jedynie rosła. Jego relacje z płcią przeciwną wywoływały niekiedy mój uśmiech, ale szczerze mu kibicowałam. Powodem do uśmiechu okazały się też błyskotliwe dialogi, w których często przebijała włoska impulsywność i żywiołowość.
To, co Autorowi udało się genialnie stworzyć, a lektorowi oddać, to mroczny klimat zaczerpnięty wręcz ze średniowiecza. Wyczuwa się, jak swobodnie Autor posługuje się piórem, ale i odnajduje w zawiłościach historycznych. Miałam wrażenie, że wręcz bawi się historią nawiązując do słynnych postaci, takich jak Lukrecja Borgia i wplatając motyw templariuszy. Wszystko to czyni niesamowicie umiejętnie splatając poszczególne wątki w fascynującą i spójną całość.
Jeśli marzy się Wam fascynująca podróż do Włoch, również śladami zbrodni i sztuki, to słuchajcie audiobooka „Zaginiony klejnot Ferrary”, a ja już się cieszę na kolejny audiobook Autora „Przeklętą rzeźbę z Bolonii” również w znakomitej interpretacji Macieja Kowalika.