30 lipca 1994 roku Orpheą, spokojną nadmorską miejscowością w Hamptons w stanie Nowy Jork, wstrząsa przerażające wydarzenie: burmistrz miasta i jego rodzina zostają zamordowani w swoim domu. Ginie także przypadkowy przechodzień, świadek zbrodni.
Śledztwo, z ramienia policji stanowej prowadzą dwaj młodzi oficerowie, Jesse Rosenberg i Derek Scott. Ambitni i nieustępliwi, doprowadzają do schwytania mordercy i znajdują solidne dowody, które można przedstawić w sądzie. Rozwiązanie sprawy przynosi im uznanie i zasłużone honorowe odznaczenia. Ale dwadzieścia lat później, na początku lata 2014 roku, dziennikarka Stephanie Mailer mówi Rosenbergowi, że lata temu nie przeprowadził uczciwego śledztwa.
Tuż po tym znika w tajemniczych okolicznościach.
Co stało się ze Stephanie Mailer?
Co odkryła?
A przede wszystkim: co naprawdę wydarzyło się wieczorem 30 lipca 1994 w Orphei?
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2022-05-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 704
Tytuł oryginału: La Disparition de Stephanie Mailer
"Prawda o sprawie Harry'ego Queberta", zachwyciła mnie przed kilku laty swoją oryginalnością i świeżością, a „Zaginięcie Stephanie Mailer” okazało się równie intrygującą zagadką.
„Ciemna noc nadchodzi”
Na pewno nadeszła przed dwudziestu laty, kiedy w spokojnej nadmorskiej miejscowości doszło do potwornej zbrodni. Czy zaginięcie dziennikarki Stephanie Mailer jest zapowiedzią nadejścia kolejnej ciemnej nocy?
Na odpowiedź czytelnik będzie musiał sporo czekać, bo książka liczy sobie ponad 700 stron, jednak historia, którą niespiesznie opowiada Dicker jest warta każdej spędzonej z nią minuty. Autor, kreśląc przed nami obraz małomiasteczkowej społeczności, w której każdy się zna i nie sposób zachować niczego w tajemnicy ukazuje jednak zbrodnię niemal doskonałą. No właśnie, niemal, bo prawda ma to do siebie, że prędzej czy później wypływa na powierzchnię.
Śledczy, którzy przed laty zamknęli sprawę z sukcesem typując sprawcę, wracają do śledztwa, by upewnić się, że nie popełnili błędu. Z czasem wychodzą na jaw niepokojące informacje zarówno sprawy sprzed lat, jak i działalności Stephanie, a dziwnych zbiegów okoliczności nie można zrzucić na karb przypadku.
Zanurzyłam się w tę historię, toczoną dwutorowo i przedstawianą z różnych perspektyw z ciekawością, którą autorowi udało się podtrzymać aż do zaskakującego końca. Masa ciekawych wątków pobocznych, realistyczni, nieoczywiści bohaterowie i większe i mniejsze tajemnice skrywane przez mieszkańców miasteczka i jego gości tworzą znakomity kryminał, którego lektura okazała się prawdziwą przyjemnością.
Czy tych wątków nie ma zbyt wiele, czy nie jest momentami nieco przegadana? Cóż, autor pisze w charakterystycznym gawędziarskim stylu co dla jednych jest powodem do zachwytów, innych zniechęca. Ja zdecydowanie zaliczam się do tej pierwszej grupy.
Co łączy poczwórne morderstwo sprzed 20 lat z zaginięciem młodej dziennikarki?
Kiedy sięgałam po “Zaginięcie Stephanie Mailer” nie byłam pewna, czego się spodziewać. Nie miałam wcześniej do czynienia z twórczością Dickera, choć spotkałam się z wieloma ciepłymi słowami pod adresem tego autora. Powiem szczerze, że nieco martwiła mnie objętość powieści. Wiele razy spotkałam się bowiem z tym, że grube książki są przegadane i rozwleczone. Mam świadomość, że nie powinno się generalizować, ale ciężko uciec przed porównaniami, które narzucają się same.
Nie ukrywam, że z pewnym momencie miałam niewielki kryzys. Mimo że powieść czytało mi się dobrze, to nie mogłam uwierzyć, że faktycznie jest warta tego, by poświęcić jej aż tyle czasu. Skuszona pochlebnymi uwagami i nagrodami, które przypadły w udziale Dickerowi, czytałam cierpliwie i niespiesznie. Systematycznie angażowałam się w lekturę, nabierając ochoty, by poznać nazwisko podejrzanego i zrozumieć jego motywy.
Nie spodziewałam się, że autor utrzyma mnie w niepewności tak długo. Do ostatnich stron nie udało mi się poskładać tej układanki w całość, przez co finał historii okazał się dla mnie jeszcze bardziej zdumiewający. Nie chciałabym zbyt wiele zdradzić, powiem natomiast, że podobał mi się sposób, w jaki autor zakończył tę opowieść. Długa, skomplikowana i pełna zwrotów akcji książka kryminalna zasługiwała na takie niestandardowe rozwiązania. Bardzo się cieszę, że dotarłam do końca, a ten koniec okazał się kolejnym atutem powieści.
„Zaginięcie Stephanie Mailer” to książka, której ciężko cokolwiek zarzucić. Przede wszystkim brawa należą się autorowi za zbudowanie tak wartościowej historii kryminalnej. Znalazłam w książce wszystkie elementy bardzo pożądane w przypadku mrocznych historii. Gdybym prowadziła listę niezbędnych kryminalnych punktów, to z przyjemnością odhaczałabym podczas lektury kolejne z nich. Jak już wspomniałam, to długa historia, ale niezwykle dopracowana i umiejętnie spisana. Każdy element zdaje się zajmować w niej odpowiednie dla siebie miejsce i świetnie komponować się z resztą. Niczego nie brakuje i niczego nie jest zbyt wiele.
Największe wrażenie zrobiło na mnie w przypadku tej książki niespieszne poszukiwanie mordercy. Każdy z bohaterów wydawał się odpowiednim kandydatem na miejsce podejrzanego, wydawało się, że każdy z nich ma słuszne pobudki ku popełnieniu takiej zbrodni. Spokojnie podążałam śladem autora, by zbadać wszystkie tropy i przyjrzeć się wszystkim podejrzanym. Przekonałam się, że każdy drobiazg ma znaczenie, przez co jeszcze bardziej koncentrowałam i skupiałam się na lekturze. Ale autor wciąż mylił tropy i udowadniał, że potrafi zaskoczyć.
„Zaginięcie Stephanie Mailer” łatwo jest również docenić za wątek obyczajowy. Dicker w kolejnych rozdziałach rozdziela narracje pomiędzy różnych bohaterów, każdemu z nich oddając trochę miejsca i pozwalając, by na chwilę zajął miejsce pierwszoplanowe. Narracja tak prowadzona sprawia, że możemy lepiej ich poznać, daje nam większy wzgląd w ich życie i pozwala zrozumieć ich emocje. Teraźniejszość i przeszłość mieszają się i walczą o dominację wskazując, jak upływ czasu zmieniał tę historię i jej bohaterów.
Jeśli wystarczająco jasno nie dałam Wam do zrozumienia, że naprawdę polubiłam tę opowieść, to dodam jeszcze kilka słów. Zabierzcie ją na plażę, poczytajcie przy herbacie, kupcie na prezent znajomemu. Przekonajcie się, że warto poświęcić jej czas. Nacieszcie się dobrym stylem i świetnym pomysłem. Dołączcie tę kryminalną perełkę do swojej domowej biblioteczki.
Dziś będzie przewrotnie, zapraszam Was do ogrodu ?
Wyobraźcie sobie #tajemniczyogród pełen zakamarków, niewidocznych przejść, pięknych roślin a tym samym widoków. Możecie wędrować po nim w swoim tempie, zaglądać w każde miejsce, iść dalej, wracać, przysiąść na ławce. Znaleźć punktów z którego widać sporą część, a na końcu dotrzeć tam skąd jest możliwość zobaczenia całości. Jakkolwiek kusi Was widok na całą przestrzeń, to kompletnie się Wam nie śpieszy. Sama droga jest ogromną przyjemnością...
Właśnie takie są książki Autora, to wejście do tajemniczego ogrodu.
Bogactwo wątków, bohaterów, zdarzeń obecnych i tych wspominanych. Z pozoru dość prosta historia zaczyna tak meandrować, że przestaje się mieć choćby nikłą świadomość gdzie możemy trafić.
To trzecia książka Autora jaką czytałam i po raz trzeci jestem pełna podziwu dla pióra, pomysłowości, sposobu narracji. Jego historie są zawsze tak pełne, bogate. Nie ma tu miejsca na przemoknięcie kogoś w drugim planie, tu wszystko ma swoje miejsce i swój czas.
Pod wpływem książki #zaginięciestephaniemailer przyszła do mnie myśl, że kompletnie nie rozumiem dlaczego tak jej jak i wcześniejszych książek Autora jakoś tu nie widuję. Ilość postów jaką widziałam zamyka się w tak małej liczbie, a to ogromna szkoda bo #wartjakpieron czytać ? pfuuu spacerować po tych ogrodach ?
,,Zaginięcie Stephanie Mailer" to moja pierwsza przygoda z twórczością Joël Dicker, pisarza szwajcarskiego pochodzenia tworzącego w języku francuskim.
Meghan Padalin, urocza pracownica miejscowej księgarni, ginie przebiegająca obok domu burmistrza w trakcie joggingu, ale sam burmistrz z małżonką i kilkuletnim synem też zostają zamordowani.
,,Kiedy człowiek zabije raz, może zabić dwa razy. A kiedy zabije dwa razy, może zabić choćby całą ludzkość. Nie ma już wtedy żadnych hamulców"
Co mi przeszkadzało: mnogość bohaterów, ogrom wątków pobocznych, jakby autor chciał wpleść wszystkie możliwe, tematy pasujące do tego gatunku: gangsterska, narkotyki, skrzywione córeczki bogatych tatusiów, przemoc, zdrady małżeńskie, pragnienie władzy, czy korupcja na szczeblach władzy, a trupy ścielą się gęsto. Powieść zbyt rozciągnięta mająca ponad siedemset stron, a drobny druk utrudniał czytanie.
To, co mnie zaskoczyło: Majstersztyk, zastosowanie narracji pierwszoosobowej na przemian z trzecioosobową. I jedna, i druga narracja jest napisana bardzo rzetelnie i ciekawie. Czytelnik zagłębia się w relacjonowane zdarzenia z pierwszej ręki.
Klasyczny detektywistyczny kryminał, w którym mamy zagadki do rozwiązania z dużą dawkę emocji. Trafnie przedstawione, życie w małomiasteczkowej społeczności. Umiejętne wciąganie czytelnika w sieć kłamstw.
Zaskakująco dobra książka! Powiem krótko: ją trzeba przeczytać!
Recenzja na moim blogu: https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-zaginiecie-stephanie-mailer-joel-dicker/
Było to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z twórczością Joëla Dickera.
,,Zaginięcie Stephanie Mailer" to bardzo dobry thriller detektywistyczny. Wciągnął mnie od samego początku. Jest to dosyć spory grubasek, ma ponad 700 stron. Jak dla mnie ta historia mogłaby mieć dalszy ciąg. Uwielbiam okładkę tej powieści, przyciąga mój wzrok. Pokazuje nam nadmorskie miasteczko, być może to tam wydarzyła się opisana historia.
30 lipca 1994 roku doszło do ogromnej tragedii. Zostali zamordowani: burmistrz miasteczka Orpheck, Joseph Gordon, jego żona i syn. Na trawniku przy ich domu została zamordowana 32 letnia Meghan Padalin - prawdopodobnie była świadkiem morderstwa trzyosobowej rodziny. Komu zależało na śmierci burmistrza? Komu tak bardzo podpadł? Sprawę badał młody detektyw z policji stanowej Jesse Rosenberg. Sprawę wyjaśnił do końca, a winny stanął przed sądem i odpowiedział za swoje czyny. Tylko czy to faktycznie on zamordował te cztery osoby?
Po 20 latach od tamtych wydarzeń i 23 latach służby Jesse postanawia przejść na emeryturę. Ma 45 lat. Wszystkie prowadzone sprawy doprowadził do końca. Teraz chce spełnić swoje marzenia. Jednak czy dojdzie do ich spełnienia? Pewna uparta dziennikarka wszystko przekreśli. Stephanie Mailer zna pewien nieodkryty fakt poczwórnej zbrodni z 1994 roku.
,,(...) W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym czwartym roku pomylił się pan co do zabójcy. (...)".
Jesse chce wyjaśnić to nieporozumienie nim na zawsze opuści szeregi policji. Szuka tej dziennikarki, jednak ona przepadła. Nikt jej nie widział. Miała się z kimś spotkać i zaginęła w akcji. Co się z nią stało? Nasz kapitan będzie musiał ruszyć na jej poszukiwania i poznać to czego Stephanie się dowiedziała na temat tamtej zbrodni. Tylko czy morderca na to pozwoli? Pamiętajcie - morderca zawsze jest o krok przed wszystkimi.
Odpowiedź dotycząca sprawy poczwórnego zabójstwa była przed ich oczami - lecz nikt tego nie dostrzegł. Dlaczego? Czy po 20 latach uda się rozwiązać tą sprawę? Kto na tym ucierpi najbardziej? Kom zależy, żeby prawda nie ujrzała światła dziennego?
Bardzo dobrze napisany thriller. Czytałam go z zapartym tchem. Tutaj autor tak zakręcił swoimi bohaterami, że na końcu źle obstawiłam mordercę. Plus dla Joëla Dickera - brawo. Cały czas jestem pod ogromnym wrażeniem. Po tej powieści koniecznie muszę sięgnąć po jego inne dzieła.
Moją ulubioną bohaterką jest Dakota Eden. Młodziutka dziewczyna a tak wiele złego w życiu przeszła. Koniecznie musicie ją poznać.
Steven Bergdorf - redaktor naczelny ,,New York Letters Review" całkowicie mnie dobił. Dlaczego? Poczytajcie.
Rewelacyjna fabuła - idealnie nadająca się na scenariusz do filmu lub serialu. Akcja zachwycająca. Tu się tyle dzieje, że nie miałam czasu na nudę. Trzeba uważnie czytać, żeby się nie pogubić. Autor specjalnie myli tropy. Na końcu książki znajdziecie sporą listę głównych postaci.
Jeżeli lubicie thrillery detektywistyczne z na pozór wyjaśnionymi zbrodniami to serdecznie zapraszam do przeczytania tej powieści.
Z całego serca polecam ,,Zaginięcie Stephanie Mailer" - #mommy_and_books .
Co naprawdę wydarzyło się w '94 w Orphei? Co odkryła Stephanie Mailer?
Orphea - spokojna, nadmorska miejscowość, gdzie ludzie mogą prowadzić sielankowe życie. Jednak 30 lipca 1994 zmienia wszystko. To wtedy dochodzi do brutalnego poczwórnego zabójstwa. Czy śledztwo, które zostało wtedy przeprowadzone było prawidłowe? Czy zatrzymano odpowiedniego podejrzanego? Czy zaginięcie z 2014 roku ma coś wspólnego z wydarzeniami sprzed 20 lat? Co odkryją śledczy, który po raz drugi zasiądą do dowodów?
,,O tym, co wydarzyło się trzydziestego lipca 1994 roku w Orphea, małym ekskluzywnym kurorcie nad oceanem, słyszeli tylko ludzie, którzy dobrze znali region Hamptons w stanie Nowy Jork."
Nie da się ukryć, że ,,Zaginięcie Stephanie Mailer" to taki malutki grubasek liczący ponad 700 stron, który zapisany jest dość malutkim druczkiem. Początkowo troszeczkę mnie to przeraziło, ale po 50 stronach wiedziałam, że przez książkę przelecę jak burza! Do ostatniej strony nie ma tutaj czasu na nudę i ciągle coś się dzieje.
Autor skonstruował genialną, wielowątkową fabułę trzymającą czytelnika w napięciu od samego początku do końca. Do tego klimat małego nadmorskiego miasteczka to coś niesamowitego! Pisarsko książka napisana jest bardzo lekko i swobodnie przez co czyta się ją naprawdę miło.
Śledztwo z 2014 roku przeplata nam się z wydarzeniami z 1994. Na nowo odkrywamy wiele faktów i wraz z policjantami dowiadujemy się prawdy co tak naprawdę wydarzyło się przed dwudziestoma latami.
Wszystkie postacie są bardzo intrygujące i złożone. Każdy ma swoje sekrety i jest zupełnie inny. W pewnym monecie sama nie wiedziałam kto jest tym dobrym, a kto złym. Wachlarz osobowości jest tutaj wręcz powalający.
,,Zaginięcie Stephanie Mailer" to książka dla każdego fana intryg i zagadek kryminalnych. Nie spodziewałam się aż tak genialnej fabuły, którą z całą pewnością mogę Wam polecić ?
Londyn, rok 1940. Winston Churchill powołuje do życia tajne służby, które będą prowadzić akcję na tyłach wroga. Kilka miesięcy później Paul-Émile opuszcza...
New York, wiosna 2008 r. Marcus Goldman, młody znany pisarz jest w rozsypce. Nie jest w stanie napisać nowej powieści, a wkrótce upłynie wyznaczony przez...
Przeczytane:2022-07-19, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022, 52 książki 2022, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022,
Dziennikarka, Stephanie Mailer, nie może zaznać spokoju, a to za sprawą poczwórnego morderstwa, które miało miejsce dwadzieścia lat wcześniej w Orphea, podczas festiwalu teatralnego. Zginął burmistrz miasteczka z całą rodziną oraz młoda kobieta, przypadkowy świadek zbrodni. Rzekomy sprawca został schwytany, policjanci prowadzący wówczas dochodzenie zostali wyróżnieni. Ale dziennikarce coś ciągle nie pasuje, na tyle, że od wielu lat prowadzi prywatne śledztwo w tej sprawie. I daje znać policjantom, że sprawca tej okrutnej zbrodni jest nadal na wolności, a rozwiązanie zagadki morderstw mają na wyciągnięcie ręki. Jednak tak bardzo się komuś teraz naraziła, że zniknęła. I policjanci prowadzący wówczas dochodzenie, Jesse Rosenberg i Derek Scott, angażują się teraz w poszukiwania kobiety. Są przekonani, że chciała im coś przekazać, coś co rzuci nowe światło na zbrodnię sprzed lat. Czu uda im się odnaleźć Stephanie i wspólnie doprowadzić do postawienia przed sądem prawdziwego sprawcę? Czy być może kobieta wiedziała zbyt wiele, była zbyt rozmowna i już nie będzie miała okazji powiedzieć nigdy nic więcej? Jeżeli jesteś ciekaw, w którą stronę podążył z fabułą autor, przekonaj się sam …
Zaginięcie Stephanie Mailer to obszerny serial detektywistyczny, ukazujący pracę detektywów od kuchni. Mamy znakomitą okazję być uczestnikami misternie utkanej jak nić pajęcza fabuły, która ani na chwilę nie zwalnia. Nie można powiedzieć, że akcji toczy się w szaleńczym tempie. Wręcz przeciwnie, prowadzona jest powoli i wnikliwie, chwilami leniwie, ale w jednym celu, aby nic nie umknęło, aby nic nie przeoczyć, jak dwadzieścia lat wcześniej. Każdy drobiazg, każdy szczegół, nawet mały znaczący element ma znaczenie i może być nitką prowadzącą do sprawcy. I tak się właśnie dzieje. Krok po kroku odkrywamy karty zbrodni sprzed lat. Sięgając po tę powieść nawet nie mogliśmy się spodziewać, z czym będziemy musieli się zmierzyć, jakie zadanie postawiono przed nami, jak nam zaufano.
Naszą wiedzę o wydarzeniach zarówno bieżących, jak i tych mających miejsce dwadzieścia lat wcześniej wzbogaca dwutorowo prezentowana płaszczyzna czasowa. Teraźniejszość uzupełniana przeszłością. Przez ten ciekawy zabieg możemy odtworzyć zbrodnię i kontynuować poszukiwania jej sprawcy obecnie. Narracja jest przedstawiana z perspektyw kilku bohaterów, stanowiących trzon tej całej historii. Co nam to daje? Możemy spojrzeć na sprawę szerzej, z różnych punktów widzenia, młodszym i starszym okiem, spojrzeniem doświadczonego, ale i nowicjusza. To pozwala wyrobić sobie zdanie i typować sprawcę. Ale uprzedzę, to niewykonalne. Naprawdę. Autor tak zmanipulował czytelnikiem, według jego wskazań wiele osób było podejrzanych, miało motyw i chciało się pozbyć burmistrza. A jaka była prawda? Zaskakująca i nieoczekiwana …
Joel Dicker znakomicie stopniuje napięcie, bawi się naszymi emocjami, igra z naszymi odczuciami. I trzyma nas w niepewności do ostatniej strony. Dlatego ta lektura ma w sobie coś magnetycznego, co sprawia, że oplata nas swoją niewidzialną pajęczyną i nie wypuści aż do ostatniego wzmożonego oddechu.
Jednym zdaniem, świetna fabuła, ciekawi i intrygujący bohaterowie, misterne i dokładne wykończenie, emocje w ciągłym ruchu … Czy można oczekiwać więcej?
Znakomita na długie leniwe letnie dni …