Są kości i ślady, które rzucają nowe światło na tajemnicze zaginięcie pary studentów. Jednak zmowa milczenia trwa od lat.
Kiedy w podchełmżyńskim Grodnie opadają wieczorne mgły, komisarz Bernard Gross bada sprawę odnalezionych w pobliskim lesie kości. Nowe tropy zaprowadzą go do sprawy zagadkowego zaginięcia pary studentów sprzed szesnastu laty.
Im głębiej i dokładniej Gross będzie szukał, z tym większym trudem przyjdzie mu przedzierać się przez gąszcz traumatycznych wspomnień skłóconych ze sobą członków rodzin dwojga zaginionych. Prawda o tamtych zdarzeniach okaże się wstrząsająca.
Zadra to mroczna opowieść o niszczącej sile miłości, ale też o śmierci, która przedwcześnie zabierając bliskich, strąca w otchłań samotności.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2020-01-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 528
Wznowienia książek to idealny moment, by powrócić do swoich ulubionych bohaterów. Wiele razy wspominałam już, że seria z Robertem Grossem zapoczątkowała moją wielką miłość do powieści kryminalnych, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po wznowione wydanie „Zadry” Roberta Małeckiego.
W lesie nieopodal Chełmży zostaje znaleziona ludzka czaszka. Przeszukujący las policjanci natrafiają na zwłoki młodego mężczyzny, którego tożsamość, dość szybko zostaje odkryta przez Bernarda Grossa. Okazuje się, że zmarłym jest brat dziewczyny, która wraz ze swoim chłopakiem zaginęła bez śladu przed wielu laty. Choć prokurator podejrzewa samobójstwo i chce jak najszybciej zamknąć śledztwo, Bernard Gross zaczyna kopać głębiej. Chce dowiedzieć się, co przed laty stało się z parą studentów oraz odkryć prawdę o tajemniczej śmierci mężczyzny.
Wspaniałe było powrócić do dobrze znanej historii, na nowo przemierzać chełmżyńskie uliczki, podążać za tropami i wspólnie z Grossem podjąć trudną walką z przeszłością.
„Zadra” to kryminał, w którym próżno szukać szybkiego tempa i zawrotnej akcji, jednak fabuła jest tak wciągająca, że ciężko oderwać się od lektury. To, co trzeba oddać autorowi, to niesamowity talent do tworzenia klimatu w powieściach. Fabuła rozgrywa się w małym miasteczku, którego duszny i ponury klimat niewątpliwie potrafi przytłoczyć, jednak toczące się śledztwo, w toku którego na jaw wychodzą skrywane latami tajemnice, intrygujący bohaterowie, zmagający się z własnymi problemami, zakończenie, które dopracowane jest w każdym szczególe, wystarczy, by określić „Zadrę” mianem kryminału idealnego.
Kolejny raz, czytając „Zadrę” jestem w pełni usatysfakcjonowana. Niesamowicie klimatyczna powieść, w której dostałam wszystko to, czego oczekuję od dobrze napisanej historii kryminalnej. Klimat Chełmży sprawia, że czytając książkę, czytelnik może popaść w melancholię, jednak życie codzienne jej mieszkańców i ich skrzętnie skrywane sekrety, które pomału wypełzają na wierzch, budzą w nas ogromne emocje, a tym samym podsycają napięcie, które nie opuszcza nas do samego końca. Zatracamy się w lekturze, angażujemy w śledztwo i wspólnie z bohaterami dążymy do odkrycia prawdy.
Niezmiennie uważam, że przygody Grossa to jedna z najlepszych serii kryminalnych. Tworząc tę serię, Robert Małecki zadbał o to, by zawierała ona wszystkie cechy dobrze skonstruowanej powieści kryminalnej. Kolejny raz namawiam Was do sięgnięcia po twórczość autora, nie będziecie zawiedzeni! Książki Roberta Małeckiego to lektury obowiązkowe dla miłośnika kryminałów.
W lesie w Grodnie gdzie nadzorujące wojsko w poszukiwaniu dzików padłych na afrykański pomór świń, zakaźną chorobę zwaną ASF, zostaje znaleziona czaszka i kość udowa. Na miejsce przybyły komisarz Bernard Gross w raz ze swoją partnerką Skałką, zaczynają dochodzenie. Nieopodal na polanie zostają odnalezione zwłoki, prawdopodobnie mężczyzny, który posiadał przy sobie zakrwawioną bandanę. Do kogo należała? Odkrywając kolejne karty ukrywających się tajemnic, komisarz dowiaduje się że zaginionym i wisielcem był Rafał Becker, którego siostra w raz z chłopakiem zaginęli w niewyjaśnionych okolicznościach w dwutysięcznym drugim roku. Między czasie Skałka dostaje sprawę Oli Jojczyk która najprawdopodobniej była ofiarą przemocy domowej. Czy to nazwisko będzie powiązane ze sprawą? Niebywałe jak szybko toczy się fabuła, skręcając ciut, ma się wrażenie tworzącego się kłębka wątków, nie powiązanych nitek, które mogą się wydawać nie istotnymi, lecz z czasem czytelnik nabiera pewności, że każda postać, zdarzenie, niby nie szczególnie pasujące do siebie - są tym naprowadzającymi na trop. Jakże było moje pozytywne wrażenie, kiedy już sądziłam że wiem kto jest mordercą, zaskoczenie? Owszem - wielkie, tym bardziej kiedy Skalską odwiedza żona świętej pamięci Grzegorza Otręby, przekazując teczkę z bardzo ważną dokumentacją odnośnie zaginionej dziewczyny. Czytając powieść, dowiemy się kim był Olek, który zapadł się pod ziemię cztery dni po zaginięciu młodzieży. Dlaczego tak ważna była przybudówka dla Rafała Beckera? Kim jest narzeczony Eweliny Otręby? I jaka zagadka wyjdzie na koniec? Wmieszana przeszłość naszego bohatera który mierzył się z emocjami, z trudem po napadzie na żonę która od dziesięciu lat była w śpiączce, gdzie zagubienie i uzależnienie od pracy, nakryło pledem pretensje i żale, doprowadzając do nieporozumień z synem z którym nie potrafił znaleźć nici porozumienia. Pomimo tej trudnej sytuacji, przyjaźń z Malwiną, dała mu oparcie w trudnych chwilach, momentach zapomnienia.
Bardzo podobały mi się momenty nadgorliwej miłości matki do syna, tajemnice ukrywane przed najbliższymi , niby błahe, śmieszne, w obliczu tragedii czasem są barierą trudną do pokonania, ucieczką przed samym sobą i tymi których kochamy, jedno co przychodzi do głowy to myśl iż ; żałoba jest najsmutniejszym z refleksów miłości ; w imię której jesteśmy i ślepi i głusi.
Bardzo serdecznie polecam cykl kryminałów, zasnutych mgłą Chełmży, mrocznych zagadek, otulonych tajemnicą mroku.
Niezmiernie się cieszę, że „Zadra” to nie ostatnia część cyklu z Bernardem Grossem, bo autor trzyma niezmiennie wysoki poziom, pomysłów na intrygującą fabułę mu nie brakuje, a i z tak wyrazistymi bohaterami szkoda byłoby się rozstawać.
Śledczy Bernard Gross i Monika Skalska, których dobrze poznaliśmy w „Skazie” i „Wadzie”, ponownie angażują się w zawiłe śledztwo, na które olbrzymi wpływ mają tajemnicze wydarzenia z przeszłości.
Znalezione w lesie zwłoki mężczyzny świadczą o popełnieniu przez niego samobójstwa, jednak dociekliwy Gross odkrywa pewne szczegóły, które budzą jego wątpliwości. Czy to przypadek, że przed szesnastu laty zaginęła siostra mężczyzny wraz ze swoim chłopakiem? A leczący się na depresję brat, właśnie w dniu jej urodzin, po tylu latach, postanowił odebrać sobie życie?
Demony przeszłości dopadają nie tylko rodziny zaginionych przed laty studentów, burząc z trudem wypracowaną normalność, również Skalska i Gross pozostają pod ich wpływem. Tragiczna przeszłość jest jak wyrzut sumienia, który tkwi w nich jak zadra, nie pozwalając uwolnić się i zacząć od nowa.
Mimo mrocznego, czasem wręcz duszącego klimatu, ciężaru śmierci, cierpienia i samotności lektura jest prawdziwą przyjemnością, a zawiła intryga nie pozwala odłożyć książki nawet na chwilę.
Zaskoczyło mnie, że dla Grossa zmęczonego życiem, dręczonego poczuciem winy pojawia się światełko nadziei. Czyżby autor wysłuchał próśb czytelników, w tym mojej? I czy to światełko szybko nie zgaśnie?
Jeżeli nie mieliście dotychczas styczności z twórczością Roberta Małeckiego, to zachęcam do jej poznania, szczególnie jeżeli lubicie klimatyczne i mroczne kryminały, a ja już z niecierpliwością wypatruję kolejnej części.
Czytałam tę serię jednym tchem. Bardzo OK, ale zakończenie trochę mnie rozczarowało, być może dlatego, że od kryminałów oczekuję domknięcia, a nie wszystkie wątki zostały rozwiązane.
Kiedy w podchełmżyńskim Grodnie opadają wieczorne mgły,komisarz Bernard Gross bada sprawę odnalezionych w pobliskim lesie kości. Nowe tropy zaprowadzą go do sprawy zagadkowego zaginięcia pary akcentów sprzed szesnastu lat.
Im głębiej i dokładniej Gross będzie szukał,z tym większym trudem przyjdzie mu przedzierać się przez gąszcz traumatycznych wspomnień skłóconych ze sobą członków rodzin dwojga zaginionych. Prawda o tamtych zdarzeniach okaże się wstrząsająca.
Są kości,które rzucają nowe światło na tajemnicze zaginięcie pary studentów. Jednak zmowa milczenia trwa od lat.
Zadra to mroczna opowieść o niszczącej sile miłości,ale też o śmierci,która przedwcześnie zabierając bliskich,strąca w otchłań samotności.
Wygląda na to, że trzeba się pożegnać z komisarzem Bernardem Grossem a tymczasem z ogromną przyjemnością poznałabym dalsze jego losy. Zakończenie daje mi nadzieję, że pojawi się kontynuacja. To dobry cykl a komisarz Gross jet normalnym gościem, który jak każdy ma problemy chociaż z pewnością większe od wielu z nas. Nie przeszkadzało mi, że Bernard ma swoje hobby. Nie mniej jednak dokładne opisy modelarstwa w wykonaniu bohatera nie wciągnęły mnie. Można było je ominąć. Pomysł na fabułę nie był nowy ale przyzwoicie poprowadzony. Dobrze też się stało, że "czarne owce" wśród śledczych zostały zlokalizowane. Służby mają być dla ludzi a nie odwrotnie.
Dobry kryminał, chociaż miałam wrażenie, że niektóre wątki się rozmyły przy końcówce. Nie wszystko zostało należycie wyjaśnione, tak jakby autor wycofał się w ostatniej chwili z niektórych pomysłów.
Udało mi się ominąć informację, że to trzeci tom cyklu, ale nieznajomość poprzednich części nie była problemem. Jednak z jakiegoś powodu książka średnio do mnie trafiła. Ciekawy pomysł i oryginalne rozwiązanie (o dziwo niewiele podobnych widziałam w książkach, a mam ostatnio wrażenie, że kryminały to fabryka klisz), ale miałam wrażenie, że całość jest przesadnie zagmatwana.
Mroźny luty 2017 roku. Podczas śnieżnej zawieruchy Marek Bener rozpoczyna poszukiwania ofiary mobbingu i chorującego na depresję Jana Stemperskiego. Mężczyzna...
Nie łączy ich już nic, poza krwią na mundurach... Trzeci tom bestsellerowej serii Roberta Małeckiego z policjantami Archiwum X Niemal pół wieku...