Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2015-04-08
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 304
"Rozumem Rosji nie pojmiesz" - Fiodor Tiutczew
Anna Wojtacha to dziennikarka i korespondentka wojenna od lat zafascynowana Rosją. Odkąd po raz pierwszy pojechała tam jeszcze jako dziecko z rodzicami, powracała tam wielokrotnie, za każdym razem postanawiając, że jeszcze wróci. Ten kraj tak różnorodny zwłaszcza pod względem geograficznym, z mnogością kontrastów kulturowych zachwycił ją i w jakiś sposób nie daje spokoju. Bohaterowie jej reportaży stanowią całkowite odzwierciedlenie kraju. Każdy z nich jest inny, lecz każdy ma swój osobisty światopogląd. Czy kombatant wojny czeczeńsko-rosyjskiej, czy budowniczy Gazpromu, moskiewska prostytutka czy bezdomny z Ułan Ude. Każdy z nich mimo pozoru wielkiej gościnności i serdeczności ma pewną barierkę, za którą się nie wchodz,i ani nie porusza pewnych tematów. Powszechne jest dopuszczanie nieznajomego do pewnej strefy, lecz bez możliwości jakiejkolwiek oceny, bez wtykania nosa w nie swoje sprawy. Anna Wojtacha stara się integrować ze swoimi bohaterami, próbuje stawiać się z nimi na równi, co z reguły wcale nie jest mile widziane, tym bardziej, że wielokrotnie usiłuje mieć wpływ na swoich bohaterów. Mało kto z nas lubi radykalne zmiany, Rosjanie nie są tutaj wyjątkiem. Dlatego też jej relacje nie są suchymi faktami, czy tylko przytoczeniem pewnych informacji, lecz pełne są emocji i zaangażowania.
Na pewno plusem tych reportaży jest niejednokrotnie ich z pozoru niesamowita nierealność, przy całkowitej autentyczności. Widać ogromne zaangażowanie dziennikarki usiłującej przekazać czytelnikowi rzeczy w pewnym sensie niepojęte. Autorka relacjonowała wojnę domową z Gruzji, przekazywała informacje ze strefy Gazy, Afganistanu, Indii, Tajlandii. Jednak to w Rosji przejechała tysiące kilometrów i poznała wielu jej ciekawych mieszkańców. To tutaj przeżyła osobiste zafascynowanie patriotą Ogim. W kraju gdzie obecność Putina widoczna jest właściwie wszędzie, gdzie jako obserwatorzy jesteśmy przyzwyczajenie do jej ogromu i siły, ukazana jest niejednokrotnie pewna kruchość jej mieszkańców wsparta niesamowitą wiarą w swoja ojczyznę. Anna Wojtacha stara się zrozumieć Rosję poprzez swoich rozmówców, czy ludzi napotkanych w drodze. Okazuje się jednak wielokrotnie, że kraju tego nie pojmują często również jej mieszkańcy.
Z ogromną ciekawością przeczytałam te reportaże i wzmogły one jeszcze bardziej moje osobiste zainteresowanie tym krajem. Dlatego polecam je wszystkim tym, którzy mają nadzieję bliżej poznać, czy zrozumieć mieszkańców, czego jednak mnie się osobiście nie udało. Zdecydowanie jednak warto wybrać się w podróż wraz z autorką i chociaż spróbować, a wszystkim tym, którzy podejmą to wyzwanie, życzę powodzenia.
(…) Anuszka, powtarzam ci: ten naród trzeba trzymać za mordę… Przepraszam, ale taka jest prawda! W Rosji nie może być demokracji jak w Ameryce czy Europie. To się nie uda. To taka sama mrzonka jak ta, którą sprzedawali Amerykanie, jadąc do Iraku. Chcieli tam wprowadzić demokrację, ale ci ludzie nie rozumieją tego pojęcia, tam panuje inny system, oparty na innych podwalinach kulturowych, religijnych. Ja wiem, że to wszystko trzeba bardziej poczuć, niż zrozumieć, ale niestety uważam, że mam rację.
Siedem historii. Trudnych, bo w każdej z nich bohaterowie muszą stoczyć walkę o siebie i swoje życie. Przeszłość podąża za nimi, torując sobie śmiało drogę w teraźniejszości. Ci ludzie to obywatele Rosji, którą Anna Wojtacha przemierza, będąc nią zafascynowana i dażąc ją uczuciem. Otwarta i przebojowa dziennikarka, chwilami bezczelna i bezpardonowa, niejednokrotnie sama staje twarzą w twarz z obcymi ludźmi, z innym systemem, odważnie wchodząc w cudze życie.
Poznani przypadkowo ludzie, początkowo nieśmiali, czasami niechętni, przy pomocy wody rozmownej otwierają się i kreślą opowieści o swoim życiu. Wojtacha skwapliwie korzysta z ich chęci rozmowy, angażując się w każdą z tych opowieści chyba zbyt mocno, zbyt intensywnie, chwilami przytłaczając swoją osobą głównego bohatera. Tłem dla tych rozmów jest Rosja, kapryśna dama, rządzona przez Putina, którego Rosjanie najwyraźniej kochają. I choć mieszkaniec zachodniej Europy nie potrafi zrozumieć tej miłości, to jest ona dla niego obiektem fascynacji i ciągłego zainteresowania. Bo Rosjanin, mimo obiegowych opinii, jest pełen kompleksów i bez silnego przywódcy staje się zupełnie bezradny.
Zabijemy albo pokochamy to dziennik z podróży po Rosji, ukazujący losy kilkorga ludzi, z pozoru różnych, choć bardzo podobnych. I wcale nie kraj, w którym się wychowali i w którym żyją nie jest wspólnym mianownikiem. To, co ich łączy to zależność od drugiego człowieka oraz państwo, za które gotowi są umrzeć i mała wiara w siebie. Jeden z bohaterów mówi: Mój wujek twierdzi, że Rosjanie nie powinni wyjeżdżać za granicę na stałe, bo będą tęsknić, będą czuć się jak na wygnaniu.
I chociaż książkę czyta się przyjemnie, czasem z uśmiechem, z pewnością szybko, bo i sama jej konstrukcja jest nieskomplikowana, to nie czuję zaspokojenia mojej ciekawości. Rosja, która ma wiele twarzy, jest tajemnicza i tak różnorodna, jest tylko tłem, które zbyt nieśmiało przebija się przez bohaterów i samą autorkę. Zbyt niewyraźnie, żeby ją lepiej poznać, i na pewno, żeby zrozumieć.
Oj, Anuszka, Anuszka! - chciałoby się rzec. Potrzeba spotkań Autorki z ludźmi na zakręcie lub - jak kto woli - na rozdrożu. Przygody - nie zawsze bezpieczne. Potrzeba poznania, doświadczenia, zrozumieniea a jednocześnie przedstawienia własnego punktu widzenia. To wszystko sprawia, że relacje z podróży po współczesnej Rosji są dynamiczne, przekonujące.
Wojsko, kontrwywiad, detektywi, szpiedzy, drogie ciuchy, seks i wóda - to nie filmowy scenariusz, a codzienne życie policjanta, agenta Jarosława...
"Jedno jest pewne. Wojna sprawia, że mocniej czuje się życie. I daje nam przekonanie, że jesteśmy wyjątkowi. Nie uwierzę, jeśli któryś z moich kolegów...