Jeśli lubicie romanse, ta książka jest na pewno dla Was! Jeśli gustujecie w kryminałach – to jest to! Jeśli potrzebujecie się pośmiać i nie macie z czego – przeczytajcie Kota. A jeśli jesteście zgorzkniałymi ponurakami, którzy nie znoszą słońca, pięknych kobiet i zwariowanych historii – zawsze macie szansę na zmianę, bo podobno nigdy nie jest za późno!
Lato w Toskanii. Piękna posiadłość staje się na kilka tygodni wspólną siedzibą atrakcyjnej malarki i małżeństwa z Florencji. Mimo różnicy charakterów i upodobań, wszystko miałoby szansę ułożyć się nieźle, gdyby nie kot Albert, uważający się – i nie bez racji – za prawowitego właściciela willi z basenem. „Najeźdźcy”, którzy próbują podporządkować sobie kota, są na straconej pozycji.
Anna Onichimowska – autorka ponad pięćdziesięciu książek i licznych scenariuszy, laureatka wielu prestiżowych nagród krajowych i zagranicznych, większość utworów napisała dla młodych czytelników. „Z punktu widzenia kota” jest jej czwartą (po Trzecim oku, Pomiędzy i Zupą z gwoździa – bardzo dobrze przyjętymi przez krytykę i czytelników) książką dla dorosłych.
Wydawnictwo: Literatura Piętro Wyżej
Data wydania: 2018-05-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 296
Właściwie to nie wiem co napisać o tej książce.
Ja kociara w dodatku zakochana we Włoszech z książką się męczyłam.
Czytałam czytałam i końca nie było widać. Ni to kryminał, ni to komedia, ni to romans.
Chociaż czasem można było się uśmiechnąć czytając przemyślenia kota Alberta i innych kociaków.
Tak była tutaj narracja kota! i to było fajne w tej książce :)
No i tyle.
Czytając książki, często polecam je potem mamie lub babci, w przypadku tej książki nie mogłam tego zrobić.
Państwo N. są zgodnym małżeństwem, mieszkającym w pięknej willi w Toskanii. Kiedy Pan Domu dostaje propozycję zawodową wymagającą miesięcznego pobytu poza domem, powstaje mały problem. Ktoś musi zaopiekować się kotem Albertem. Państwo N. niezależnie od siebie proszę swoich przyjaciół o zaopiekowanie się domem i kotem. Tak zaczyna się komedia pomyłek we włoskim stylu.
„Z punktu widzenia kota” to powieść, w której główną rolę odgrywa kot Albert, który jest jednym z narratorów opowieści i głównym sprawcą większości nieszczęść. Kot Albert jest typowym narcystycznym i egoistycznym kotem. I muszę przyznać, że strasznie mnie drażnił. Dzięki niemu utwierdziłam się w przekonaniu, że nigdy nie będę miała kota, bo nie mam ochoty być czyimś niewolnikiem.
Rzadko piszę krytycznie o książkach, ale tym razem mam wrażenie, że zabrakło czasu na oprawę edytorską, zwłaszcza na końcu książki. Autorka pomyliła bohaterów, co nie wpłynęło na ogólny odbiór akcji, ale pozostawiło niemiły zgrzyt. Mimo wszystko „Z punktu widzenia kota” autorstwa Anny Onichimowskiej to lekka komedia, zapowiadana jako kryminalna, ale niestety kryminału tutaj tyle co kot napłakał. Przyznam, że oczekiwałam czegoś innego, a dostałam lekką obyczajówkę z elementami romansu i komedii na weekend.
Specyficzny kot Albert pojawienie się nowych opiekunów w jego domu uznaje za niedopuszczalne naruszenie własnego terytorium. Oj, on się policzy za wywalenie spod kołdry. Zemsta być musi.
Bo na czas wyjazdu jego właścicieli przyjeżdżają do nich: Sylwia samotna malarka oraz naukowiec Marco z żoną. Więc niezadowolony Albert pojawia się i znika, robi zasadzki, bo „na podstępne pułapki zastrzegł sobie copyright.” Zastawia je po mistrzowsku, a ludziska w nie wpadają.
Lekka komedia pomyłek i zabawnych sytuacji z wątkiem romansowych. Bardzo wakacyjna lektura.
Siedzisz wygodnie w fotelu. Nagle robisz coś zupełnie szalonego i niespodziewanego. Jakby to wcale nie zależało od ciebie. Bo może nie zależy? Może jesteś...
W domu nie za bardzo się układa. Z bratem nijak nie mogę się dogadać, chociaż mama apeluje o pokój. I w dodatku nie wiemy, gdzie jest tata. Na szczęście...