Miał być piękny ślub i szczęśliwe życie we dwoje, ale plany rozwiały się w kilka godzin. Lena wyjeżdża do rodzinnej miejscowości nad jeziorem, by w bezpiecznym domu babci leczyć złamane serce. Tam odkrywa, że przyjaciółka z dawnych lat, Julia, która zmarła przed rokiem, coś jej zostawiła. W szkatułce w niezapominajki czeka list i wskazówki do odkrycia tajemnic, które dotyczą Leny, Julii i paru bliskich osób. Lena postanawia wyjaśnić wszystkie sekrety i poznać prawdę - nie tylko o sobie.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2017-07-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 287
Język oryginału: Polska
Dwa lata temu sięgnęłam po swoją pierwszą książkę autorstwa Anny Bichalskiej. Lubię czytać obyczajówki polskich autorek i ta także przypadła mi do gustu. Zainteresowała mnie tym, że pojawiła się w niej pewna zagadka. Później się przekonałam, że w pozostałych książkach autorki także się pojawiają różne niewiadome, tajemnice do odkrycia. Przeczytałam drugą i trzecią część serii, więc pora była, aby w końcu poznać się z pierwszą, czyli „Wzgórzem Niezapominajek”.
„Wzgórze Niezapominajek” to był dla mnie taki powrót do znanych już mi trochę bohaterów. Poznałam jednak ich przeszłość. W kolejnych częściach głównymi bohaterami były inne postacie, lecz te z pierwszej części gdzieś tam w tle się pojawiały. Byłam ciekawa jaką tym razem autorka skroi zagadkę i się nie zawiodłam. Tym razem tyczyła się nie tylko przeszłości bohaterki, ale także wraz z nią podążałam za wskazówkami pozostawionymi przez nieżyjącą już przyjaciółkę. Po raz kolejny byłam ciekawa rozwiązania i autorce udało się mnie zaskoczyć. Nie udało mi się rozwiązać i odgadnąć skomplikowanej przeszłości bohaterów.
„Wzgórze Niezapominajek” to było moje trzecie spotkanie z twórczością Anny Bichalskiej i po raz trzeci jestem bardzo zadowolona z tego co dostałam. Polubiłam bohaterów, trzymałam kciuki za Lenę, chciałam, aby jej się wszystko ułożyło. Pojawiła się też dobrze opisana zagadka. Zaintrygowała mnie i z podekscytowaniem śledziłam kolejne kroki do jej rozwiązania. Lubię czytać takie książki jak „Wzgórze Niezapominajek” i jestem już ciekawa kolejnej książki pani Bichalskiej.
Kilkanaście dni temu miała swoją premierę najnowsza powieść Anny Bichalskiej "Dom po drugiej stronie jeziora". Zaintrygowana tą powieścią postanowiłam sięgnąć najpierw po pierwszą książkę autorki, której akcja rozgrywa się również w Błękitnych Brzegach nieopodal Lipowic na Podlasiu. "Wzgórze niezapominajek" okazało się niezwykle trafnym wyborem i jeszcze bardziej zachęciło mnie do sięgnięcia po ostatnio wydaną nowość.
Autorka opowiada nam wzruszającą historię dwóch dziewczynek - Leny i Julii, które zaprzyjaźniły się w dzieciństwie pomieszkując u swoich babć w Błękitnych Brzegach. Ich domy położone nad malowniczym jeziorem sąsiadują ze sobą, dlatego dziewczynki mogą spędzać razem całe dnie. Ich przyjaźń mimo sześcioletniej różnicy wieku wydaje się być trwała i niezniszczalna. Niestety pewne tragiczne okoliczności sprawiają, że Julia musi niespodziewanie wyjechać aż do dalekiego Wrocławia, a jedenastoletnia Lena z poczuciem żalu i odrzucenia pozostaje na Podlasiu. Teraz, po latach, już jako dorosła kobieta odwiedza swoją babcię Florentynę w Błękitnych Brzegach. Właśnie tutaj, w swoim rodzinnym domu Lena ma nadzieję odnaleźć spokój i równowagę po rozstaniu z Mariuszem. Pogoda ducha, ciepło i spokój babci działają niczym balsam na duszę rozgoryczonej wnuczki. W swoim dziecięcym pokoju Lena odnajduje list od Julii, dzięki któremu zostają uchylone drzwi do przeszłości, która niespodziewanie powraca dopominając się o uwagę.
Czy bohaterka zdecyduje się przekroczyć próg i podążyć ku przeszłości? Czy podejmie grę, którą proponuje jej Julia? Jakie sekrety skrywają Błękitne Brzegi i jej rodzina?
Jeśli podobnie jak ja lubicie odkrywać rodzinne tajemnice, rozwiązywać zagadki i dążyć do najtrudniejszej nawet prawdy to "Wzgórze niezapominajek" będzie bardzo dobrym wyborem. Powieść urzekła mnie swoim niepowtarzalnym klimatem, pewnego rodzaju swojskością, ciepłem i serdecznością. W zachowaniu bohaterek szukałam podobieństw do samej siebie. Obie kobiety ciężko doświadczone, zagubione i rozdarte wewnętrznie wzbudzały moją sympatię i rozbudzały same pozytywne odczucia. Może dzięki temu stały mi się bliskie niczym przyjaciółki. Ich tajemnicza przeszłość, która fragment po fragmencie wyłania się z ciemnych zakamarków i ostatecznie uklada się w nieoczekiwaną i zaskakującą prawdę, przez cały czas ożywiała i podsycała moje zainteresowanie.
Autorka z jednej strony przekazuje nam wydarzenia z przeszłości z punktu widzenia Leny, która rozwiązuje zagadki, odnajduje przedmioty i stara się poskładać to wszystko w spójną i klarowną całość. Z drugiej zaś wprowadza wspomnienia Julii posługując się retrospekcjami. Dzięki tym dwóm płaszczyznom otrzymujemy wiarygodny, dokładny i szczegółowy opis tego wszystkiego, co wydarzyło się przed laty.
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem tej powieści. To kolejna historia umiejscowiona na moim przepięknym Podlasiu, od której nie mogłam się oderwać. Tytułowe Wzgórze Niezapominajek wydaje się być niezwykłym i urokliwym miejscem, do którego chętnie bym zawitała. Stare drzewo z wydrążoną dziuplą zapewne miałoby mi wiele do opowiedzenia, a gościnne stare domy nad jeziorem należące do Florentyny, Celiny, Haliny i Matyldy na pewno wciąż skrywają wiele interesujacych sekretów.
Już nie mogę się doczekać, kiedy w moje ręce trafi kolejna opowieść o Błękitnych Brzegach i domu po drugiej stronie jeziora, gdzie Matylda opowiada swoją własną historię. Obiecuję podzielić się wrażeniami, gdy tylko ją poznam.
Sięgając po " Wzgórze Niezapominajek " nawet nie przypuszczałam, że książka tak mnie poruszy. Patrząc na okładkę spodziewałam się typowego romansu. Z piórem Anny Bichalskiej też nie miałam wcześniej do czynienia, tym większym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie wątku kryminalnego oraz strasznej historii w tle.
Lena, główna bohaterka wiele przeszła w swoim życiu. Jako dziecko przeżyła śmierć ojca, później brata a następnie swojej przyjaciółki - Julii. Kiedy myśli, że udało jej się odzyskać stabilizację, planuje ślub z rozsądku z Mariuszem. Człowiekiem przewidywalnym i zorganizowanym, ale ten ją zdradza.
Chcąc wyleczyć złamane serce, Lena wyjeżdża do rodzinnej miejscowości, do domu swojej babci w Błękitnych Brzegach. Nie przypuszcza ile tajemnic przyjdzie jej tam odkryć. Po kilku dniach spędzonych z babcią Lena trafia na list z zagadką, w którym Julia postanawia wyznać prawdę i wyjawić sekret trzymany od lat. Lena musi wybrać między podjęciem się zadania, które najprawdopodobniej sprawi jej ból, czy nie próbować i odpuścić.
W międzyczasie poznaje Marcina i jego córkę Adę. Dziewczynka jest nieśmiała i małomówna. Lenie przypomina siebie z dzieciństwa. Z mężczyzną dogaduje się coraz lepiej i zaczyna coś do niego czuć. I tu nasuwa się pytanie, czy zaryzykować ?
Powieść toczy się dwutorowo, poznajemy też historię Julii splecioną z przeszłością Leny.
Zaskakująca książka, która wciąga od pierwszej strony. Pełna ciepła, miłości oraz z nierozwiązaną sprawą sprzed lat zastanawia czytelnika jak potoczą się losy bohaterów.
Powieści obyczajowe mają to do siebie, że siłą rzeczy coś mnie do nich przyciąga. Być może sięgam po nie tak chętnie, bo na ogół nawet jeżeli są fikcją literacką, to dotykają spraw całkowicie przyziemnych - takich, jakie mogą spotkać każdego człowieka. Dlatego też z wielką ciekawością postanowiłam sięgnąć po "Wzgórze niezapominajek" Anny Bichalskiej. Będąc już po lekturze muszę stwierdzić, że ta historia bardzo przypadła mi do gustu, lecz przede wszystkim - dzięki tej książce poczułam się tak, jakbym przeniosła się dokładnie do miejsca, w którym odbywa się cała akcja - miejscowości pełnej spokoju i dającej ukojenie dla duszy.
Główna bohaterka książki, tudzież narratorka wydarzeń - Lena - jest kobietą, jaka wiodła poukładane życie. Być może nie do końca satysfakcjonujące, ale przynoszące jej spokój ducha. Kiedy jednak zamiast planowanego ślubu, następuje rozstanie, kobieta postanawia udać się na jakiś czas do rodzinnej miejscowości położonej nad jeziorem, by właśnie tam, z pomocą babci, móc uleczyć złamane serce. Nie spodziewa się jednak, że odkrycie jednego listu zmieni całkowicie jej życie. W szkatułce w niezapominajki czeka na nią list pełen wskazówek, pochodzący od Julii - najlepszej przyjaciółki kobiety z lat dzieciństwa, która to zmarła rok wcześniej. Ta zagadka dotyczy nie tylko Leny, ale też paru bliskich jej osób. Główna bohaterka postanawia poznać tajemnice z przeszłości. Jak zatem potoczą się jej losy? Odpowiedzi na jakie pytania odnajdzie w kolejnych listach pozostawionych przez Julię? Co jeszcze wydarzy się w Błękitnych Brzegach? Jeżeli jesteście tego ciekawi, sięgnijcie po "Wzgórze niezapominajek".
Wielu czytelników ma dziwnym trafem jakąś nieuzasadnioną niechęć, by sięgać po książki polskich autorów, a przecież to co nasze, rodzime powinno przyciągać jeszcze bardziej. Dlatego sama, jeżeli tylko mam taką możliwość i wystarczającą ilość czasu wolnego, daję szansę polskim nazwiskom, jakich do tej pory nie miałam szansy poznać. Od razu przyznaję więc, że styl, jakim posługuje się Anna Bichalska niezwykle przypadł mi do gustu. Jest on lekki w odbiorze, przez co całość czyta się w mgnieniu oka i wręcz ciężko jest się oderwać od tej historii, a jednocześnie ma ona coś takiego w swoim stylu, co dotyka czytelnika do głębi. Przede wszystkim buduje często zdania, jakie trafiają gdzieś na dno ludzkiego serca wywołując emocje. No właśnie - bo chyba to główna zaleta stylu autorki - potrafi ona malować różnego rodzaju uczucia, wplatając je w każdy rozdział. Czytelnik czuje więc zarówno radość, złość, gniew, rozgoryczenie, smutek - wszystkie emocje mieszają się ze sobą wywołując zarówno wybuchy śmiechu, ale też łzy wzruszenia. Dlatego też z przyjemnością czytałam tę historię i nie mogłam oderwać się od przekładania kolejnych i kolejnych jej stron, jednocześnie chcąc, by ta książkowa wędrówka trwała jak najdłużej.
Przede wszystkim jest to historia, która dla wielu osób w pewnym sensie może wydawać się nieco przekoloryzowana i faktycznie - sama mogłabym stwierdzić, że co jak co, ale w niektóre wydarzenia może ciężko byłoby uwierzyć, że aż tak plączą się ze sobą tworząc jedność. Mimo to akurat mnie to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie - uważam, że autorka stworzyła przepiękną opowieść przede wszystkim o tym, że życie często płata nam figla i nie zawsze to, co nas spotykało do tej pory jest jedyne i prawdziwe. To także historia, jaka pokazuje siłę miłości w każdym jej wymiarze - zarówno jeżeli chodzi o miłość rodzicielską, taką między rodzeństwem czy też tą, która tworzy się między dwojgiem osób. Jednak oprócz miłości, ta książka ukazuje także czym jest prawdziwa przyjaźń oraz uświadamia coś niezwykle ważnego - nigdy nie można się poddawać i zawsze powinno się dążyć do spełnienia swoich marzeń oraz planów.
To, co również przypadło mi do gustu, to fakt, że historia toczy się jakby w dwóch płaszczyznach czasowych - jedna to teraźniejszość opowiadana z perspektywy Leny, druga to przeszłość, gdzie występuje narrator trzecioosobowy i ta część dotyczy przede wszystkim Julii. Dzięki temu czytelnik stopniowo odkrywa coraz więcej i więcej, a ta zawiła układanka zaczyna się zlepiać w jedną, spójną całość.
Jedyne zastrzeżenie, jakie mam to raptem kilka błędów logicznych - a może to ja źle coś skojarzyłam, ale miałam wrażenie, że czy to jakieś imię w danym miejscu mi się nie zgadzało czy też niektóre sytuacje były troszeczkę niejasne. Drugie natomiast zastrzeżenie skierowane jest natomiast nie ku historii i autorce, a korekcie - jak rzadko się to zdarza, gdy czytam książki tego wydawnictwa, tak tym razem trafiłam na parę literówek. Jednak nie wpływa to na fakt, że cała historia niezwykle przypadła mi do gustu.
Bohaterowie zostali wykreowani ciekawie. Bardzo polubiłam główną postać, czyli Lenę. Była kobietą, którą los kilkakrotnie doświadczył, a jednak starała się wychodzić z twarzą z każdej sytuacji. Bardzo przypadła mi do gustu także postać Marcina oraz jego kochana córeczka Ada - tej dziewczynki nie dało się nie polubić! Równie ważną bohaterką tej książki jest babcia Florentyna - ilekroć czytałam wydarzenia z nią w roli głównej czułam jakąś taką beztroskę dzieciństwa. Jeszcze sporo postaci się tutaj przewija, w tym oczywiście też Julia i każdy z bohaterów wnosi coś do tej historii.
Podsumowując, polecam Wam sięgniecie po "Wzgórze niezapominajek", bo jest to ciekawa, pełna emocji opowieść, która będzie idealna na taki właśnie letni czas. Osobiście spędziłam przy niej miłe chwile i cieszę się, że po nią sięgnęłam.
Magicznie brzmiący tytuł, opis zapowiadający odkrywanie tajemnic to były dwa główne powody dla których wiedziałam, że nie oprę się się "Wzgórzu Niezapominajek" Anny Bichalskiej. Nie znam twórczości autorki i nie miałam pojęcia czego się spodziewać, ale przecież to tylko niecałe dwieście dziewięćdziesiąt stron, więc w najgorszym przypadku nie będę męczyć się zbyt długo... Jak było w rzeczywistości?
Lena ma trzydzieści dwa lata, mieszka w Białymstoku i zajmuje się grafiką reklamową. Przygotowuje się do ślubu z Mariuszem, choć ich związek jest dość nietypowy. Mało w nim namiętności a dużo swobody. Od kilku tygodni jednak coś się psuje... Powody takiego stanu rzeczy wyjdą na jaw przypadkowo i to za sprawą psa, którego Lena znajduje w lesie. To dzięki niemu odkrywa prawdę o swoim narzeczonym a złamane serce postanawia wyleczyć u babci, w ukochanych Błękitnych Brzegach. Powraca do pokoiku na poddaszu, który niesie falę wspomnień z przeszłości, o dzieciństwie i radosnym czasie, kiedy jeszcze żyli jej najbliżsi: tata, brat Olek i przyjaciółka Julia. Długie spacery z Driadą, spotkania z mieszkańcami i pomoc w słodkim babcinym interesie sprawiają, że Lena nabiera chęci do zmian w życiu.
Pod wpływem impulsu zaczyna tworzyć ilustracje do konkursowego opowiadania i dzięki temu natrafia w szufladzie na szkatułkę... Okazuje się, że to Julia była tutaj dwa lata temu i żegnając się przed śmiercią z ludźmi i miejscami bliskimi jej z dzieciństwa zostawiła dla niej list oraz wskazówki, dzięki którym ma odkryć tajemnice z przeszłości. Tylko czy Lena tego chce... Sama Julia uprzedziła ją, że może to być trudne i bolesne...
Wskazówki mają być trzy i na każdym etapie może się jeszcze wycofać, jeśli wychodzące na światło dzienne informacje zaczną ją przerażać, ale z drugiej strony jak zacznie się szukać to chyba każdy chciałby już dotrwać do końca, prawda? Czy Lena odważy się poznać całą prawdę i to do końca? Czy będzie miała żal, że tak wiele lat żyła w nieświadomości?
Ta powieść to dowód na to, że nie książek nie trzeba sztucznie wydłużać, nie trzeba wciskać zbędnych opisów, nie trzeba tworzyć dialogów o niczym, nie trzeba kilkakrotnie powtarzać tych samych informacji. Na dwustu osiemdziesięciu ośmiu stronach autorka stworzyła doskonałą czytelniczą ucztę. Wystarczy wygodnie usiąść i można delektować się lekturą, która smakuje jak kawałek ulubionego ciasta. Fabuła jest tak stworzona, że ma chwili na nudę, wciąż dzieje się coś ważnego, co ma znaczenie. W każdej chwili możemy natrafić na szczegół, prowadzący do rozwikłania kolejnych tajemnic... A jest ich tu wiele... Kiedy już myślimy, że to koniec rewelacji to tuż "za rogiem" czają się nowe sekrety. Ważne informacje mogą być ukryte właściwie wszędzie i Lena musi gromadzić je jak koraliki i dopiero na końcu uda jej się stworzyć naszyjnik prawdy.
Przyznaję szczerze, że cztery razy udało mi odkryć prawdę zanim została wyjaśniona na kartach książki - bawiłam się przy tym doskonale i z niepokojem oczekiwałam na potwierdzenie lub zaprzeczenie swoich teorii.
"Wzgórze Niezapominajek" zakończyło się dla mnie łzawym wzruszeniem. Książka już trafiła do rankingu ulubionych i na długo zostających w pamięci powieści. Jestem godna podziwu dla Anny Bichalskiej, bowiem stworzyła historię doskonałą, w której czytelnika nie tylko kuszą i intrygują tajemnice, ale również zachwyca sposób dawkowania prawdy o wydarzeniach z przeszłości i stopniowanie napięcia. Lekturę czyta się niezwykle lekko, przyjemnie i płynnie, choć nie brakuje zadziwień czy emocji. Jest cudowna!
Powieść porusza bardzo dużo trudnych tematów - samotne rodzicielstwo, utrata bliskich, przyjaźń, alkoholizm, choroba, życiowe wybory, emocje dziecka w trudnych chwilach, stawanie się kobietą i pierwsza miłość. Dzięki bohaterom, którzy zostali szczegółowo scharakteryzowani otrzymujemy od autorki wskazówki, jak poradzić sobie w chwilach, gdy sądzimy iż to już koniec naszego szczęśliwego życia. Nie możemy bać się marzyć, bo to one trzymają nas w pionie, dają radość i poczucie spełnienia. Musimy próbować się realizować poprzez to, co lubimy. Nie rezygnujmy z tego, choćby miało trwać kilka minut dziennie. Dajmy sobie szansę i nie poddawajmy się w drodze do celu.
Podsumowując - "Wzgórze Niezapominajek" to magiczna opowieść o przyjaźni zrodzonej pod krzaczkiem porzeczek, o stracie, trudnych decyzjach, tęsknocie oraz tajemnicach, które potrafią potrząsnąć naszym życiem. Poruszająca, emocjonująca i przepełniona ciepłem umiejscowiona w przepięknym otoczeniu lasów i jezior - gorąco polecam!
Wiele razy wspominałam aby nie sugerować się okładką książki, gdyż często jest tak, że okładki mają się nijak do zawartości. Działa to w obie strony, piękna przykuwając wzrok okładka a zawartość nie powala, i odwrotnie okładka na którą tak naprawdę nie zwracamy uwagi, często tracąc wiele, bo lektura książki powala i zachwyca. Tym razem w przypadku książki Anny Bichalskiej Wzgórze Niezapominajek, tak nie jest. Bo zarówno okładka jak i książka ze sobą pięknie współgrają.
Lena po rozpadzie swego związku tuż przed ślubem postanawia wyjechać domu ze swojego dzieciństwa, do Błękitnych Brzegów. Wierzy w to, że czas spędzony z ukochaną babcią pozwoli jej się uspokoić i spojrzeć na swoją sytuację trzeźwiejszym okiem. W swoim dawnym pokoju odnajduje zaadresowaną do niej kopertę od przyjaciółki z dawnych lat. To co odkryje zmieni jej życie, jednak nie dostanie wszystkich informacji od razu. Jej przyjaciółka, Julia, która zmarła przed rokiem bawi się z nią w kalambury. Czy zabawa z dzieciństwa wciągnie Lenę, czy kobieta da sobie spokój z przeszłością.
Wzgórze Niezapominajek to tak naprawdę niewielkich rozmiarów powieść, a skrywa w sobie tyle ile trzeba. Nie ma sztucznie wydłużonych wątków, powtarzających się opisów, przysłowiowego „lania wody”. Bohaterzy są nad wyraz realistyczni i tak przedstawieni, że mamy wrażenie, że sami uczestniczymy w toczących się wydarzeniach.
Anna Bichalska od samego początku budzi napięcie i zapowiada, że nie tak łatwo będzie rozwiązać zagadkę, każda przewracana strona odkrywa coś nowego.
Wzgórze Niezapominajek można by powiedzieć, że historia jakich wiele. jednak poruszenie tak wielu wątków i problemów w tak plastyczny sposób, stawia ją bardzo wysoko. Mamy tu samotne rodzicielstwo, przyjaźń, choroby, utrata bliskich, problemy życia codziennego.
Przy lekturze Wzgórza Niezapominajek spędziłam bardzo przyjemnie czas.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Choć okładka książki sugeruje sielankową, uroczą i letnią powieść, w rzeczywistości tak nie jest. „Wzgórze niezapominajek” to książka pełna smutku, żałoby i przede wszystkim tajemnic, z którymi borykają się bohaterowie.
Lena i Mariusz planowali wspólną przyszłość. Wszystko miało być piękne i kolorowe, jak w bajce. Najpierw wymarzony ślub a później szczęśliwe małżeństwo. Jednak z chwilą, gdy dziewczyna zobaczyła swojego narzeczonego z inną kobietą w dość jednoznacznej sytuacji, wszystkie marzenie i plany prysły jak bańka mydlana. Lena postanawia pojechać w rodzinne strony do Błękitnych Brzegów, aby podleczyć złamane serce i na nową ułożyć swoją przyszłość. W swoim pokoju znajduje szkatułkę od zmarłej przyjaciółki Julii, która zawiera list i wskazówki pozwalające odkryć tajemnice z przeszłości. Dotyczą one nie tylko Leny i Julii, a także kilku osób, które były w bliskich relacjach z dziewczynami. Główna bohaterka postanawia zabawić się w Sherlocka Holmesa i, rozwiązując kolejne zagadki pozostawione jej przez przyjaciółkę, odkryć głęboko schowane tajemnice, które mogą odmienić jej życie.
Tematem przewodnim książki niewątpliwie jest śmierć. Obecna jest ona na każdej stronie powieści przez co nie można jej zaliczyć do pozycji wesołych. Jest to książka pełna bólu, rozpaczy i żałoby. Każdy z bohaterów kogoś stracił - albo żonę, albo matkę, albo siostrę. Nie ma chyba w powieści bohatera, który nie miałby w swoim życiu styczności ze śmiercią i stratą kogoś bliskiego. Pomimo dość ciężkiego i smutnego tematu, książkę czyta się z przyjemnością. Ani przez chwilę się nie nudziłam, co więcej - czytałam z zaciekawieniem, jak potoczą się dalsze losy Leny. Książka mnie poruszyła, a odkryta tajemnica wzruszyła do szpiku kości. Nie tylko samą historię uważam za bardzo dobrą, ale także warsztat literacki autorki. Anna Bichalska pisze naprawdę pięknie. Pomimo większej ilości opisów książka nie nudzi, a stron ubywa bardzo szybko.
Na pochwałę zasługuje również sposób prowadzenia narracji. Z jednej strony mamy teraźniejszość prowadzoną w pierwszej osobie przez Lenę, a z drugiej przeszłość, w której prym wiedzie Julia w postaci narracji trzecioosobowej. Sprawia to, że mamy pełen obraz sytuacji, a pod koniec książki przeszłość i teraźniejszość stanowią spójną całość.
Przechodząc do minusów książki - według mnie nie ma ich dużo. Po pierwsze spodziewałam się, że będzie więcej zagadek, a powieść jeszcze bardziej będzie trzymać w napięciu. Po drugie, autorka w małym stopniu przyłożyła się do kreacji bohaterów i postawiła raczej na przemyślaną fabułę. Moim zdaniem bohaterowie nie są wyraziści, niczym się nie wyróżniają, są tacy sami i nie mają odrębnych cech charakteru.
Podsumowując, „Wzgórze niezapominajek” to książka, którą naprawdę warto przeczytać. Fabuła powieści jest dość intrygująca i tajemnicza, a sama pozycja tętni smutkiem i żałobą. Myślę, że książka jest godna tego, aby polecić ją Wam na sierpniowe dni.
Czytanie serii ,,Błękitne brzegi" zaczęłam całkiem niechronologicznie. Jakiś czas temu przeczytałam tom trzeci (Kufer tajemnic) i poczułam się zachęcona, by zapoznać się z całą serią.
Nie zawiodłam się i tym razem. Wzgórze niezapominajek to ciekawie opowiedziana historia, nawet z wątkiem kryminalnym w tle. Jest tajemnica, są osobiste dramaty i uczuciowe rozterki. Wszystkiego jednak jest tak w sam raz. Autorka zachowała przyjemną równowagę zarówno fabularną jak i stylistyczną. Przyjemny, lekki i wystarczająco obrazowy język, bez koloryzowania i egzaltowanych zdań sprawia, że powieść czyta się szybko. Nie ma nudy bo ciągle coś się dzieje ale też akcja nie pędzi na złamanie karku. Właśnie dlatego można trochę sobie odpocząć przy lekturze. Ja się przyjemnie zrelaksowałam i myślę, że niebawem wypowiem się o drugim tomie tej serii a autorkę zapisuję w pamięci i z chęcią sięgnę po kolejne książki.
Tak jak się spodziewałam, rozkwitły niezapominajki i maleńkie, błękitne kwiatki obsypały wzgórze. (s. 184)
Uwielbiam niezapominajki, wyglądem trochę mi przypominają mnie samą. Nic dziwnego zatem, że sięgnęłam po książkę Wzgórze Niezapominajek Anny Bichalskiej.
Pamiętasz nasze zabawy? Miałaś znaleźć różne rzeczy, a ja zostawiałam ci wskazówki albo zagadki. Uwielbiałaś to. Teraz zrobię tak samo. (s. 70)
Lena potrzebuje wycieszenia po rozstaniu z narzeczonym. W domu babci atakują ją wspomnienia sprzed lat – przypominają jej się okoliczności, jak pewnego lata straciła brata oraz przyjaciółkę Julię, która zmarła przed rokiem. Okazuje się, że Julia nie pozwoliła zapomnieć o sobie, a Lena ponownie zaczęła myśleć o swojej najlepszej przyjaciółce z dzieciństwa. Zostawiła Lenie wiadomość. I okruszki. Okruszki-zagadki. Trochę to wszystko zagmatwane, lecz po kolei kobieta rozwiązuje poszczególne zagadki, choć czasami ma ochotę zrezygnować.
Czuję się, jakbym zaczął czytać książkę detektywistyczną i ktoś wyrwał mi resztę kartek. Cholernie denerwujące uczucie. (s. 137)
Trochę pomaga jej w tym Marcin, nowy sąsiad, który znał Julię i który właśnie zamieszkał w jej domu. Mężczyzna jest wdowcem i właśnie spędza wakacje ze swoją córką Adą. Dziewczynka jest urocza. To mała powsinoga, która lubi znikać. Nic dziwnego skoro u babci Leny pięknie pachnie ciastem i jest psina Driada.
Zamknij dwoje ludzi w jednym pomieszczeniu i zostaw ich na jakiś czas. Albo się pozabijają, albo zaczną być dla siebie bliscy. (s. 206)
Babcia Florentyna ma niecny plan. Ma też pomocników. Zauważyła to i owo, a jej doświadczenie i mądrość życiowa czynią z niej swatkę. Czasami miłości trzeba dopomóc na różne sposoby.
To wszystko musiało pozostać tajemnica. (s. 233)
Akcja powieści rozgrywa się w dwóch wymiarach czasowych – współcześnie i w latach osiemdziesiątych. Ta przeplatanka czasowa prowadzi do zaskakującego zakończenia. O ile w trakcie czytania można było przewidzieć niektóre zdarzenia, o tyle finał zaskakuje skomplikowanym rozwiązaniem tajemnic z przeszłości. Czasami jest sielsko i słodko, czasami tajemniczo, a nawet nieco dramatycznie. Wiejskie powietrze, jezioro, Wzgórze Niezapominajek to wszystko wpływa na Lenę i zmiany w jej życiu, lecz najbardziej odkryta prawda.
Wzgórze Niezapominajek to obyczajówka pokazująca, jak mogą skomplikować się relacje rodzinne przez splot nieoczekiwanych zdarzeń, że miłość przychodzi w najmniej spodziewanym momencie, a przyjaciółki są zawsze lojalne i nie da się o nih zapomnieć.
Lena i Julia oraz ich poplątane losy, zawierające wiele tajemnic. Niespodziewane zwroty akcji. Ciekawie snująca się dwutorowa opowieść o bliskości, samotności, tęsknocie i poszukiwaniu. Wyrażny podział na dobrych i złych a jednocześnie wskazanie, że życie nie ogranicza się do dwóch barw (biel i czerń), lecz ma wiele odcieni szarości. Autorka porusza ważne problemy, zachęca czytelnika do refleksji i zapewnia szczęśliwe zakończenie opowieści.
Adelka jest chora i to wcale nie jest przyjemne. Do tego mama ma dużo pracy. Adelce wcale się to nie podoba. Dorośli mają lepiej - Adelka jest tego pewna...
Dawno, dawno temu znaleziono mnie na skraju lasu. Nikt nie wiedział, skąd się tam wzięłam. Nikt nie wiedział, kim jestem... Alina od lat cierpi na...
Przeczytane:2023-10-14, Ocena: 5, Przeczytałem,
Każda rodzina ma swoje mroczne tajemnice. Niektóre latami czekają na to, by ujrzeć światło dzienne. Inne zaś nigdy nie zostaną ujawnione i na zawsze pozostaną ukryte głęboko w ludzkich sercach. Jeśli chcecie się dowiedzieć jakie sekrety skrywa „Wzgórze niezapominajek” Anny Bichalskiej?” to zapraszam do recenzji.
.
Lena, 32-latka po zdradzie narzeczonego ucieka w rodzinne strony, by tam odnaleźć spokój i uspokoić zranione serce. Podróż na wieś jest dla niej jednocześnie podróżą w przeszłość, która całkowicie i niezaprzeczalnie odmieni jej dotychczasowe życie. Przyznam się, że na początku bałam się, że będzie to kolejna przeciętna obyczajówka z elementami romansu, ale autorka poprowadziła tę historię w zupełnie nieoczekiwaną stronę. „Wzgórze niezapominajek” to ciepła i wzruszająca opowieść o miłości, przyjaźni i konsekwencjach niewłaściwych decyzji. Ta historia najpierw ogrzała moje serce, a potem rozdarła je na kawałki. Przepiękna, wzruszająca, przepełniona interesującymi postaciami i urokliwymi miejscami. Momentami miałam ochotę zamknąć oczy i przenieść się na wieś, spróbować wypieków babci Leny, pójść wraz z Driadą i małą Adą na spacer, zachwycać się tamtejszą urokliwą przyrodą. Co najważniejsze, każda z nas może w tej opowieści odnaleźć siebie. Któż z nas nie marzy o prawdziwej miłości, o która przyjaźni przetrwa próbę czasu, czy o szczęśliwym i bezpiecznym domu rodzinnym? Wbrew pozorom nie różnimy się od siebie aż tak bardzo i wszyscy pragniemy tego samego.
.
Z tej historii wręcz bije dojrzałość pisarska autorki, jej czuły zmysł obserwacji i talent do przelewania emocji na papier. Powiem wam w tajemnicy, że to jak dotychczas najlepsza książka z gatunku literatury obyczajowej, jaką dane mi było recenzować. Perfekcyjnie napisana, znajdziecie tu wszystkie emocje świata, wylejecie hektolitry łez i obgryziecie paznokcie aż do skórek w oczekiwaniu na finał. Mam szczerą nadzieję, że „Wzgórze niezapominajek” doczeka się ekranizacji, bo naprawdę na nią zasługuje.
.
Ta książka to samo życie. Rodzinne tajemnice skrywane głęboko w ludzkich sercach przez długie lata, strach, który nie pozwala ujawnić prawdy aż wreszcie zakończenie, które uczy i daje nadzieję. Niektórzy mogliby, by powiedzieć, że za dużo tu tajemnic, osobistych tragedii i szczęśliwych lub mniej szczęśliwych zbiegów okoliczności. Ja powiem, że jest ich tyle, ile być powinno. Nasze życie także, jeśli popatrzymy na nie z dłuższej perspektywy, też przepełnione jest cierpieniem, trudnymi decyzjami i rozstaniami z osobami, które były nam bliskie.
Ps. Agnieszka Postrzygacz – uwielbiam twój głos.
.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję @harpercollinspolska