`Wielka powieść europejska`, `przełom w literaturze`, `powieść-katedra o idealnych proporcjach i epickim, pełnym kunsztownych detali wykonaniu`
Wyznaję zachwyca czytelników i krytyków. Tę książkę czyta niemal cała Europa!
To trzymające w napięciu do ostatniej strony wyznanie miłosne i spowiedź człowieka starającego się przeniknąć istotę zła - w świecie i sobie samym. Historia chłopca dorastającego samotnie wśród książek, który musi zmierzyć się z rodzinnymi tajemnicami. Za sprawą osiemnastowiecznych skrzypiec zagłębia się w mroki dziejów hiszpańskiej inkwizycji i piekła dwudziestowiecznej Europy.
Cabre, którego pasją jest muzyka, skomponował tę powieść jak symfonię, z częstymi zmianami nastroju, tempa i głosu narracji. Bogactwo wątków, postaci, pomysłów literackich oszałamia i wzbudza zachwyt.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2019-07-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 768
Tytuł oryginału: Jo confesso
Są takie książki, które należy czytać w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Nie spiesząc się… Krok po kroku odkrywać mnóstwo historii pozornie ze sobą nie powiązanych. A gdy myślisz, że już nic Cię nie zaskoczy… otwierasz szeroko usta ze zdziwienia i powtarzasz w kółko: to niemożliwe….
Są takie książki, które pozostają z czytelnikiem bardzo długo. Są takie książki, do których się wraca. Taką książką jest Wyznaję Jaume Cabre.
Ta powieść ma dwa lejtmotywy. Pierwszy, materialny, to Vial. To skrzypce skonstruowane przez Lorenza Storioniego, którym jako pierwszym zostało nadane własne imię. Vial przez wiele lat był dla Adriana zakazanym owocem. Zawsze zamknięte w sejfie, do którego mały Adrian i tak zakradał się pod nieobecność ojca. Przecież znał szyfr. W szpiegowaniu wyspecjalizował się dość szybko. Zresztą to nie było wcale takie trudne. Należało po prostu nie robić hałasu, zejść ojcu z oczu i mu nie przeszkadzać. Reszta to tylko obserwacja, w której Adrian był mistrzem. Drugi lejtmotyw, niematerialny, to problematyka zła. Adrian pragnął wyjaśnić pojęcie zła. Już w dorosłym życiu poszukiwaniem odpowiedzi na to pytanie zajął się wręcz zawodowo. Ale zło to przecież nie tylko symbol czy pojęcie filozoficzne. To realna szkoda wyrządzona drugiemu człowiekowi. To zło to konkretny człowiek krzywdzący drugiego człowieka. To zło ma imię i nazwisko.
Cabre stworzył fenomenalną powieść. Całość to wyznanie, to spowiedź generalna z całego życia, której dokonuje główny bohater, Adrian Ardevol. Kim był ów Adrian? Urodził się w zamożnej rodzinie w 1946 roku w Barcelonie...
Jego ojciec, Feliks Ardevol, był antykwariuszem i kolekcjonerem. Owładnięty pasją posiadania rzeczy wyjątkowych i cennych, a czasem wręcz bezcennych. Zdobywał je na różne sposoby. Nie zawsze legalnie. Nie zawsze uczciwie. Ale któż w tamtym czasie, czasie wielkiej i strasznej wojny zaprzątał sobie głowę i serce moralnymi dylematami? Uciekający Żydzi byli doskonałym źródłem wzbogacenia się o wartościowe przedmioty. Później takim samym doskonałym źródłem byli uciekający naziści.
Mniej więcej taką drogą w rodzinie Ardevol znalazły się wspomniane już skrzypce, słynny Vial. Ich dźwięk rozchodzący się po domu opanował i ten dom, i jego mieszkańców. Niczym klątwa. Historie związanych z nimi osób, od pierwszego właściciela do ostatniego stały się częścią historii rodziny Ardevol. I to nie były szczęśliwe historie…
Matka Adriana to pozornie potulna żona, która nie miała odwagi czy siły sprzeciwić się swojemu mężowi. Ustępowała mu we wszystkim, na każdym polu. Nigdy nie stanęła w obronie ich jedynego syna, Adriana. A nawet jeżeli podejmowała pewne próby one zawsze kończyły się fiaskiem. Życie pokazało, że Feliks Ardevol postawił na swoim nawet po swojej śmierci. Adrian i tak kroczył ścieżką, którą wiele lat wcześniej wyznaczył mu ojciec.
Adrian, to chłopiec, któremu rodzice zawsze stawiali wysoko poprzeczkę. To chłopiec, który w dzieciństwie nie zaznał miłości rodzicielskiej. Ba! W ich domu w ogóle nie było miłości. Adrian zawsze czuł się wyobcowany. Zawsze nie pasował do otoczenia niezależnie od wieku. To człowiek otoczony sztuką, żyjący sztuką, znający się na sztuce. Sztuka to piękno i wydawać by się mogło, że życie człowieka tak bardzo mocno związanego ze sztuką też musi być piękne. Ale nie zawsze takie było…
Adrian to ateista. Przed kim więc się spowiada? Nie, nie przed Bogiem. On wyznaje wszystkie swoje dobre i złe uczynki przed osobą bardzo ważną w jego życiu. Przed kobietą, którą kochał przez całe swoje dorosłe życie. Przed kobietą, której już nie ma, ale wobec której czuje coraz bardziej ciążący mu dług…
Adrian miał być wybitnym skrzypkiem światowej klasy. Taką przyszłość zaplanowała dla niego matka. Absolutnie nie zwracała uwagi na to, że jej syn pragnie czegoś innego. Oczywiście kocha muzykę i jest wrażliwy na jej piękno, ale nie chce się nią zajmować zawodowo. Nie chce być wirtuozem.
Za to wirtuozem słowa jest Jaume Cabre. A powieść Wyznaję jest mistrzowskim wykonaniem. Ta książka jest piękna, choć historie w niej zawarte nie zawsze są piękne. Ta książka jest wymagająca, ale Cabre cały czas prowadzi czytelnika za rękę i w swoim czasie wszystko wyjaśnia. Ta książka jest dowodem na to, jak można pięknie grać słowem. Zwyczajne rzeczy czy czynności można opisywać przepiękną metaforą, która jeszcze bardziej podkreśla wyjątkowość pozornie zwyczajnej rzeczy. Ja tą książką jestem zachwycona. Nie tylko przedstawioną w niej historią czy historiami. Nie tylko językiem, jakim została napisana. To bogactwo wątków tak intrygująco ze sobą powiązanych. Ta niejednoznaczność. To zaskoczenie co chwilę. Tak, to wyjątkowa książka, do której będę wracać jeszcze nie raz.
Każda wycieczka do księgarni kończy się dla mojego portfela tragicznie. Ilość książek, które chcę kupić zazwyczaj znacznie przewyższa moje możliwości finansowe i, niestety, zaczyna się wyliczanie, odliczanie, słowem - robienie wszystkiego by wybrać tę jedną jedyną publikację, na którą mogę sobie pozwolić. Czasami jednak zdarzają się książki, które zobaczymy na półce i wiemy, że bez względu na wszystko musimy je mieć. Znacie to, prawda? Ja ostatnio doświadczyłam tego gdy pierwszy raz natknęłam się na ,,Wyznaję" Jaume Cabré.
Okładka jest iście magiczna i z pewnością przemawia do każdego mola książkowego. Chłopiec, którego aparycja sugeruje koniec XIX, a początek XX wieku stojąc przed ścianą książek próbuje dosięgnąć jedną z nich. Dodatkowym atutem wydania jest doskonały papier, dzięki któremu prawie ośmiuset stronicowa książka waży naprawdę niewiele.
Po tym dość nietypowym bo mało literackim wprowadzeniu czas na streszczenie fabuły. Głównym bohaterem tej wielowątkowej powieści jest Adrian Ardèvol, którego poznajemy gdy jest kilkuletnim chłopcem pochłaniającym książki, których większość ludzi nigdy nie zrozumie, kolejnych języków obcych uczy się z taką łatwością jak tabliczki mnożenia, a gra na skrzypcach przynajmniej początkowo przychodzi mu bez żadnego wysiłku. Ojcem chłopca jest Felix Ardèvol, nie grzeszący uczciwością kolekcjoner antyków i rękopisów, a matką Carme Ardèvol, wydawałoby się, że uległa kobieta będąca pod wpływem swojego męża. W domu tej niezwykłej rodziny jest wszystko oprócz miłości. Najważniejszym ,,domownikiem" bez wątpienia są XVIII-wieczne skrzypce wokół których krążą wszystkie wątki zamieszczone w książce (a wierzcie mi, że jest ich naprawdę sporo).
Niezwykłym atutem tej książki jest jej szczegółowość i struktura, która pozwala nam cofnąć się w czasie o ponad 600 lat. W jakim celu? Nie bez powodu ,,Wyznaję" nazywane jest powieścią-katedrą, której osią historii jest tematyka zła. W tym celu czytelnik zagłębia się w dzieje hiszpańskiej inkwizycji oraz II wojny światowej. Żadna kwestia związana z tymi wydarzeniami nie została w żaden sposób pominięta. We fragmentach mówiących o najstraszniejszej z wojen Cabré poruszył zarówno sprawę tragedii Żydów w latach 40. XX wieku, rozmyślań tych, którzy przeżyli, nazistów, którzy żałowali swoich czynów jak i tych, którzy pozostali śmieciami do końca...
Zdecydowanie ,,Wyznaję" nie jest książką na jedno popołudnie przy włączonym telewizorze ( i to nie tylko ze względu na jej objętość). Życzeniem autora było aby nie tłumaczyć obcojęzycznych cytatów zawartych w książce i o ile fragmenty napisane w języku francuskim nie stanowiły dla mnie wyzwania o tyle większość wyrażeń łacińskich zmusiło mnie do zajrzenia do słownika. Dodatkowo cechą charakterystyczną tej powieści jest wydawałoby się dość ułomna interpunkcja, urywane zdania, brak przecinków, wielokropków. Jednak jak podaje tłumacz Anna Sawicka jest to świadomy zabieg pisarza.
Jaume Cabré to znany i ceniony pisarz tworzący w języku katalońskim. Z jego bogatej bibliografii na język polski przetłumaczone zostało tylko ,,Wyznaję". Gwarantuję jednak, że nie jest to eksperyment a naprawdę warta uwagi powieść. Zacytuję jeden z komentarzy do niej, z którym zgadzam się w 100%:
,,Książka, która przeżyje nas wszystkich."
Poruszająca historia, zwłaszcza dzieciństwo Adriana, który był geniuszem. Nauczył się kilkunastu języków obcych, nic nie wydawało się dla niego zbyt trudne. Ojciec chciał, by został wielkim humanistą, matka, by został wielkim skrzypkiem. Chłopiec nie zaznał nigdy rodzicielskiej miłości i czułości, realizował marzenia rodziców.
Nie potrafię znaleźć słów, które by opisały mój zachwyt. Bardzo rzadko zdarza się, że już w trakcie czytania, nie mówiąc już, że szczgólnie po zakończeniu lektury mam poczucie, że dane mi było przeżyć przygodę cztelniczą z czymś tak fascynującym, złożonym, wielowymiarowym i po prostu pięknym. Do tej pory czułam to przy dwóch książkach - a były to Dom i świat Rabindranatha Tagore i Wilk stepowy Hermanna Hesse. Dla mnie to dzieło kompletne - poruszające, opowiadające wzruszającą historię życia i miłości, wplecioną w swoiste metarefleksje o naturze człowieka, świata, naszej historii, która ciągle i ciągle się powtarza. Zabiegi stylistyczne stanowiące początkowo wyzwanie, a później wspaniałą zabawę intelektualną. To nie jest tylko następna książka. To uczta literacka, która zostaje z Tobą na całe życie.
"Ale są takie zakamarki duszy, które pozostają nieznane, bo nie da się poznać do końca drugiego człowieka, choćby nie wiem co."
Misternie utkana fabuła, ciekawa narracja, łącząca wiele wątków w pajęczą sieć, w którą czytelnik wpada po pokonaniu 1/3 powieści i już tam pozostaje.
Nostalgia i smutek - to emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania.
Rodzinne tajemnice, izolacja i samotność dziecka, dorastanie, pierwsze trudne decyzje, pragnienie miłości i nieustanne pytania z zakresu teodycei, tworzą powieść inicjacyjną, pamiętnik, wzruszające chwilami wyznanie.
'' Myślę że pod poetycką naturą ukrywamy zło i dlatego nie ma dla nas ratunku . Problem w tym , że nikt nie ma czystych rąk , albo prawie nikt mówiąc dokładniej , całkiem nieliczni...''
O rety ! ależ mnie skołowała i zmęczyła ta księga . To moje pierwsze podejście do pana Cabré i pierwsza jego książka jaką przeczytałam . Zupełnie więc nie wiedziałam na co mam się przygotować zasiadając z prawie osiemset stronicową cegłą do czytania . Czyta się trudno głównie przez sposób narracji , która nagle w środku zdania zmienia się z pierwszoosobowej w trzecioosobową i na odwrót . Czytało mi sie naprawdę ciężko i długo , jednak jakoś nie mogłam odpuścić , wciąż byłam ciekawa co dalej z danym bohaterem , lub opowieścią . A bohaterowie sypali się jak z rękawa , lub jak króliki z kapelusza prestidigitatora , pojawiali się w różnych miejscach , różnych czasach i różnych odsłonach , oraz postaciach . Z treści przebija też bardzo wyraziście miłość autora do muzyki , w końcu tak naprawdę główną postacią w tej monumentalnej powieści są skrzypce . Drugim głównym bohaterem tej wielowarstwowej opowieści jest ZŁO . Zło które towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów i w każdym miejscu na ziemi . Zło które '' ludzie ludziom...'' . I tylko czasem ludzkość zapyta posiniałymi ustami siedmioletniej dziewczynki , patrzącymi odważnie w oczy oprawcy , który wstrzykuje jej śmiertelny zastrzyk w serce , WARUM ??? zło które wciąż jest złem , czy to pod postacią zimnego wychowania chłopca , który jest traktowany jak rzecz do zaspokojenia chorych rodzicielskich ambicji , czy to pod postacią ukamienowania niewinnej kobiety , zakopanej po szyję w ziemi , czy też człowieka okradającego przyjaciela który zachorował i już nie potrafi się obronić . Ale to nie wszystko , o czym opowiada ta książka , jest jeszcze pięknie pokazany mechanizm uzależnienia od kupowania i obiecanki '' tylko jeszcze ten jeden jedyny raz i przestanę ''. Autor zastanawia się też czy odpowiadamy za złe uczynki naszych rodziców i innych przodków . Ogólnie pozycja bardzo ciekawa i mimo obszernych cytatów w bardzo różnych językach oryginalnych , wymuszających korzystanie ze słowników co spowalniało moje i tak wolne czytanie , polecam tę lekturę , chociaż ja chyba raczej trochę odczekam nim znowu sięgnę po coś kolejnego tego autora .
Podróż zimowa przypomina wielowątkową opowieść, zapowiadającą opus magnum Cabrégo - Wyznaję. Płatny morderca na tropie płatnego mordercy, na którego...
,,Wielka powieść europejska", ,,przełom w literaturze", ,,powieść-katedra o idealnych proporcjach i epickim, pełnym kunsztownych detali wykonaniu", ,,książka...