Wyspa potępionych. Prawdziwa historia wyspy Blackwell

Ocena: 5 (1 głosów)

Aby Nowy Jork mógł stać się miastem snów, część mieszkańców skazano na koszmar.
Przyprawiająca o dreszcze prawdziwa historia wyspy Blackwell – jednego z najbardziej ponurych eksperymentów społecznych w dziejach Ameryki.

W XIX wieku Nowy Jork rozbłysnął – Thomas Edison oświetlił Manhattan elektrycznymi latarniami. Ale nie wszyscy mogli cieszyć się ich blaskiem. Na wyspie Blackwell stworzono szpital i przytułek dla „niewygodnych” mieszkańców – sierot, biednych, zniedołężniałych, chorych psychicznie oraz przestępców. Mieli tam otrzymać opiekę i szansę na resocjalizację, ale trafili do prawdziwego piekła na ziemi, z którego nie było ucieczki. 

Prawdę o nim ujawniła reporterka Nellie Bly, która spędziła na wyspie dziesięć upiornych dni. Udając obłąkaną, pozwoliła zamknąć się w szpitalu, by móc opisać warunki na wyspie. Jej relacja wstrząsnęła opinią publiczną i postawiła pod znakiem zapytania moralność rządzących miastem. Stała się także jednym z epokowych dokonań reportażu.

Więźniowie przebywali w wykutych w skale celach, które bardziej przypominały rowy niż pomieszczenia. Nie dbano o ogrzewanie i wentylację, wierząc, że osoby obłąkane są niewrażliwe na temperaturę. Sami nadzorcy przyznawali, że wobec przywożonych na wyspę sierot najbardziej humanitarnym rozwiązaniem byłoby podanie śmiertelnej dawki opium. Na pacjentach szpitala przeprowadzano eksperymenty – gruźlicę leczono lewatywą z siarkowodoru lub wstrzykiwaniem mleka do krwi. 

Stacy Horn pokazuje, co się dzieje, gdy bezwzględna i cyniczna władza spotka się z problemami społecznymi. Wyspa potępionych to wstrząsająca opowieść o tym, jak w demokratycznym społeczeństwie zgodnie z prawem można stworzyć instytucję niosącą cierpienie i śmierć.

Informacje dodatkowe o Wyspa potępionych. Prawdziwa historia wyspy Blackwell:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 978-83-240-5633-0
Liczba stron: 320

Tagi: Literatura faktu

więcej

Kup książkę Wyspa potępionych. Prawdziwa historia wyspy Blackwell

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wyspa potępionych. Prawdziwa historia wyspy Blackwell - opinie o książce

Avatar użytkownika - kamila9314
kamila9314
Przeczytane:2019-05-20, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

Żaden system nie jest idealny, potrzeba czasu, zaangażowania, ludzi i środków by wykształcić taki, który będzie działał i przynosił rezultaty. Nie inaczej było z systemem resocjalizacji i infrastruktury socjalnej pomagającej osobom najbardziej potrzebującym takim jak: osoby bezdomne, chore psychicznie, samotne i niedostosowane społecznie.

Znalezienie najlepszych rozwiązań było o tyle trudniejsze ponieważ dotyczyło pracy z drugim człowiekiem, zmiany jego zachowań, nawyków, sposobów radzenia sobie przyswojonych od najmłodszych lat. Nawet do dzisiaj pewne metody działania z osobami chorymi psychicznie spotykają się z ogromną krytyką, co rusz podnoszona jest kwestia zasadności i faktycznych rezultatów resocjalizacji. Rozwiązania dotyczące pracy z wymienionymi grupami w przeszłości przynosiły mniejsze bądź większe efekty, często sięgano do rozwiązań niezwykle ryzykownych, budzących współcześnie mieszane uczucia, które przynajmniej w początkowanej fazie, były swoistym eksperymentem, metodą prób i błędów na innych ludziach. Do dzisiaj często wspomina się te które okazały się rewolucyjne, które stały się podwaliną pod dzisiejsze terapie, system pomocy społecznej czy resocjalizację skazanych takie jak np. system celkowy, czy progresywny. Istnieją też ciemne karty w rozwoju szeroko pojmowanego systemu pomocy społecznej, celowo przemilczane by nie przypominać o niechlubnej historii w dziejach.

To właśnie na jednym z takich eksperymentów społecznych skupia się ksiązka Stacy Horn „Wyspa potępionych” . Autorka porusza temat nowojorskiej wyspy Blackwell, miejsca wokół, którego narosło mnóstwo historii, które stało się legendarne. Niestety legendy te nie przypominają opowieści, które chcemy powtarzać dzieciom na dobranoc, ale raczej mrożące krew w żyłach relacje, ludzi którzy doświadczyli upodlenia, upokorzeń, a ostatnie chwile z ich życia przypominają dantejskie sceny.

Mimo innowacyjności, przynajmniej w projekcie XIX-wiecznego ośrodka na wyspie Blackwell, stał się on jednym z najbardziej ponurych eksperymentów społecznych w dziejach Ameryki. W założeniu placówki tam umiejscowione miały służyć ludziom najbardziej potrzebującym. W Zakładzie dla Obłąkanych miała być prowadzona terapia moralna, Dom Pracy Przymusowej miał służyć korekcji zachowań i pełnić odstraszająca rolę dla drobnych przestępców, w Zakładzie Karnym miała być prowadzona resocjalizacja, a Przytułek dla Ubogich i Szpital miał pełnić funkcję azylu dla ubogich i niepełnosprawnych. Niestety rzeczywistość zdecydowanie odbiegała od tych idyllicznych planów, o czym nie boi się mówić autorka.

Ośrodki mieszczące się na wyspie stały się miejscem upodlenia ludzi najuboższych, doświadczonych przez los i chorych. Miejsce, które miało zapewnić humanitarne, zdrowe środowisko i mniej stresujące warunki dla ludzi z marginesu społecznego, doprowadziło jedynie do jego pogłębienia. Miejsce, które miało się stać chlubą Nowego Jorku, jako przyjaznego i prospołecznego stało się miejscem urągającym człowieczeństwu, a ludzie tam trafiający postrzegani byli jako wysypisko ludzkich śmieci, niechciani i niepotrzebni, wyklęci.

W placówkach panowały fatalne warunki higieniczne, pacjentów kąpano w tej samej wodzie szerzyły się choroby, jedzenie bardziej przypominało odpadki niż posiłek z prawdziwego zdarzenia, nie istniały nawet prymitywne warunki segregacji skazanych, prędzej niż poprawy zachowani można się tutaj było spodziewać śmierci. Personel administracyjny był zdeprawowany i nastawiony wyłącznie na własny zysk, osoby zatrudnione do pomocy częściej niż współczucie okazywały obrzydzenie i byli agresywni wobec podopiecznych, a nad wszystkim czuwali komisarze i władze miasta, dla których pacjenci i skazani byli tylko liczbami w statystykach, gębą do wykarmienia jak najmniejszym kosztem, a ich śmierć nie miała większego znaczenia, ot co kolejna anonimowa osoba, która nie wróci już by deprawować miasto. Wyjątkami były historie osób, które na tyle zbulwersowały opinię publiczną że były szeroko komentowane, niejednokrotnie kierowało to uwagę społeczną na problem konieczności podejmowania działań wychowawczych i terapeutycznym. Nie było pracy, mieszkańcy wyspy pogrążali się w bezczynności, łaknęli jakiejkolwiek rozrywki, ksiązka była rarytasem, istniała skrajna demoralizacja, idea poprawy znikła zupełnie.

W placówce na wyspie Blackwell można się było znaleźć za włóczęgostwo, pijaństwo, bardzo często w przypadku kobiet przebywanie na ulicy po 22. Za obłąkanych uznawano osoby z problemami emocjonalnymi, samobójców, zdarzały się przypadki ze do trafiali obcokrajowcy tylko dlatego że nie znali języka. Nagminne było wsadzanie do tego typu ośrodków członków rodziny, których chciano się pozbyć, wystarczyło tylko świadectwo danej osoby. Nie istniały procedury przyjęcia, lekarz mógł stwierdzić konieczność leczenia psychiatrycznego tylko na podstawie spojrzenia pacjenta.

Autorka oprócz szczegółowego opisu warunków panujących na wyspie, dużo miejsca pozostawia na charakterystykę społeczeństwa nowojorskiego z przełomu XIX/XX wieku, które podlegało skrajnemu rozkładowi moralnemu.
Stacy Horn nie żałuje nam szczegółów dotyczących tego co działo się na wyspie, nie tuszuje, nie upiększa, pokazuje wszystko takie jak jest.

„Wyspa potępionych” należy do literatury faktu, jednak czyta się ją trochę jak powieść historyczną. Znajdziemy w niej mnóstwo dat, wydarzeń, postaci, których nie byłam w stanie spamiętać. Mimo to książkę czyta się niezwykle szybko, co jest efektem ukazania historii, które są tak straszne że aż nierealne. Ciężko oceniać tego typu pozycje, nie można powiedzieć że czytało się łatwo, bo jak czytać z przyjemnością historie o tego typu barbarzyńskich procederach. Takich historii się nie ocenia

Ponadto oprócz opowieści snutej przez autorkę o tym mrocznym okresie, znajdziemy tutaj mnóstwo relacji, fragmentów sprawozdań, raportów, artykułów, dzienników i prywatnych listów osób bezpośrednio związanych z wyspą, które dodają książce opisującej XIX w. realia rzetelności.
Jednak co mogę powiedzieć to to że ksiązka jest mocna i to bardzo. Mnie niezwykle poruszyła i zszokowała mimo że z Blackwell spotkałam się już na studiach z resocjalizacji i temat ten niejako leży w kręgu moich zawodowych zainteresowań.

Link do opinii
Avatar użytkownika - klaud
klaud
Przeczytane:2019-11-07, Przeczytałem,
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy