Nagroda im. Akutagawy 2021
Na porośniętą czerwonymi pajęczymi liliami plażę gdzieś na Pacyfiku morze wyrzuca nieprzytomną dziewczynę. Gdy ta budzi się, nie pamiętając swojej przeszłości, wyspiarka Yona przyjmuje ją pod własny dach i nadaje jej imię Umi. Mimo językowej bariery między młodymi kobietami rodzi się przyjaźń pełna wzajemnej fascynacji. Umi powoli wchodzi w świat tajemniczych rytuałów wyspy rządzonej przez kapłanki noro, gdzie jedynie kobiety mają prawo posługiwać się odrębnym językiem, uczyć i przekazywać historię. Z czasem dziewczyna zaczyna odzyskiwać wspomnienia i zadawać pytania. Co naprawdę dzieje się podczas corocznych wypraw noro za morze? Dlaczego jej mowa przypomina język kapłanek? I jakie sekrety kryje przeszłość?
Wyspa pajęczych lilii jest powieścią inicjacyjną. Pozornie utopijna atmosfera łączy się w niej z głęboką refleksją nad mocą języka, równością praw i dominacją płci. To historia świata, w którym tradycyjny porządek został odwrócony, co prowadzi do nieprzewidywalnych rezultatów.
Powieść Li Kotomi błyszczy na wielu poziomach: zarówno w warstwie fabuły, skłaniającej do refleksji nad różnymi obliczami opresyjnych społeczeństw, jak i językowej, gdzie autorka daje prawdziwie brawurowy popis lingwistycznej żonglerki.
Adrianna Wosińska redaktorka naczelna magazynu ,,Torii"
Językowa i translatorska uczta o porozumieniu ponad słowami w utopijnym świecie, gdzie kobiety tworzą historię. Czy pod tą idealną wierzchnią warstwą kryje się mroczna przeszłość? Nie oderwiesz się od tej książki, dopóki nie odkryjesz wszystkich tajemnic Wyspy Pajęczych Lilii.
Martyna Wyleciał, blog Azjatycka Półka
Li Kotomi to urodzona na Tajwanie w 1989 roku tłumaczka i pisarka tworząca po chińsku oraz po japońsku. W 2017 roku zadebiutowała powieścią Samotny taniec (Hitomarai , za którą otrzymała nagrodę Gunzo dla młodych twórców. W roku 2019 jej Itsutsu kazoereba mikazuki ga zostało nominowane do Nagrody im. Akutagawy i Nagrody im. Nomy dla młodych twórców. W 2021 roku uhonorowano ją rządową nagrodą Agencji Kultury dla młodych twórców za Porarisu ga furisosogu yoru. Jest autorką kilku powieści, esejów i opowiadań, w których często porusza tematy dotyczące społeczności LGBTQ+. Za powieść Wyspa pajęczych lilii otrzymała prestiżową Nagrodę im. Akutagawy.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania: 2024-10-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 144
Tytuł oryginału: [Higambana ga saku shima]
Wydawnictwo Bo.wiem, czyli marka Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego może poszczycić się wydawaniem „Serii z Żurawiem”, która wybiera „perełki” z różnych zakątków globu. Dzięki temu czytelnicy w Polsce mają przybliżoną, obsypaną nagrodami w swoim kraju, współczesną prozę.
Długo zastanawiałam się jak mam się odnieść do głównego bohatera. Raczej nie mam wyboru i muszę przyznać rację tłumaczowi, który pisze, że „Wyspa pajęczych lilii ma kilka postaci pierwszoplanowych, ale tylko jednego (choć występującego w trzech wariantach) głównego bohatera – jest nim język”. Zdecydowanie on odgrywa główną rolę, gdyż przede wszystkim na nim była skupiona moja uwaga w trakcie czytania. Momenty, w których książka pisana jest z pozycji narratora nie sprawiały mi problemu ze zrozumieniem przekazu oraz tekstu. Natomiast język kobiecy oraz Mowa Wschodzącego Słońca – to części, gdzie czytelnik części tekstu musi się domyślić, bo może to wywnioskować z kontekstu lub po prostu spróbować „przełożyć” sobie niezrozumiały tekst na taki aby mu pasował do całości czytanego fragmentu. W związku z powyższym proces ten mnie nużył i książkę czytało mi się długo jak na 140 stron, gdyż musiałam od niej odpoczywać aby zrozumieć treść i przekaz autorki. A jaki on jest? Myślę, że każdy będzie treść interpretował na swój własny sposób. Na samym początku moje pierwsze skojarzenie to mitologia i Wyspa Lesbos, ale czy słusznie? W miarę czytania pojawiło się kolejne skojarzenie, jednak tym razem z naszego rodzimego podwórka – film „Seksmisja”, gdzie to kobiety pragnęły wyeliminować męski ród. Hm, czy można „Wyspę pajęczych lilii” do nich porównywać? Oceńcie sami.
Autorce nie mówię „nie”. Konwencja bardzo mi się spodobała oraz jej spojrzenie na męską część populacji, chociaż nie zgadzam się z jej tezą to i tak jest intrygująca. Zatem czytajcie i oceniajcie, gdyż jestem ciekawa Waszych opinii.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Bo.wiem.
Przeczytane:2024-12-15,
„Wyspa pajęczych lilii” Li Kotomi to pierwsza książka z Seii z Żurawiem wydawnictwa bowiem, którą miałam okazję przeczytać. Seria skupia się na współczesnej literaturze z różnych, często odległych, zakątków świata. Jest to sprawa o tyle ciekawa, że umożliwia zmierzenie się z odbiorem utworów odległych kulturowo, które w swoich rodzimych stronach zyskały wiele wyróżnień i nagród.
Kolorowa okładka tej książki, choć nieco oszczędna w wyrazie, nasunęła mi myśl, że w tej niepozornej, krótkiej historii odszukam nowe barwy literatury i faktycznie tak się stało. Powieść od pierwszych stron zaskoczyła mnie językiem: poetyckim, obrazowym, przeplatanym specyficzną Mową Wschodzącego Słońca i przyznam, że odbiór tej historii wymagał ode mnie więcej uwagi niż mogłam się spodziewać.
Nie jest łatwo zrozumieć język lokalnych mieszkańców pacyficznej wyspy, nieuważnie można zagubić się w skomplikowanych dialogach. Myślę jednak, że zastosowanie tej odrębności językowej to zabieg ciekawy, podkreślający egzotykę i autentyzm utopijnej wyspy. Problemy ze zrozumieniem tutejszego języka ma również bohaterka utworu, cierpiąca na swoistą amnezję, przez co my, czytelnicy, rozumiemy jej problemy i możemy się z tą postacią w pełni utożsamiać pod tym względem.
Sięgając po „Wyspę pajęczych lilii” trzeba odnaleźć w sobie cierpliwość i niespieszność, pozwolić sobie na poznawanie świata wraz z Umi, młodą kobietą wyrzuconą przez morze na czerwieniejącą od lilii plażę. Tam zostaje znaleziona przez mieszkankę wyspy - Yonę, która staje się jej opiekunką, przewodniczką po świecie, w którym prym wiodą kobiety. To one w odróżnieniu od mężczyzn mają prawo służyć jako religijne kapłanki, posługiwać się wyjątkowym językiem, odprawiać rytuały i przekazywać historię o wyspie. Można stwierdzić, że panuje tu matriarchat, a w tym feministycznym wydźwięku można doszukać się nuty niesprawiedliwości.
Oddzielona oceanem egzotyczna enklawa rządzi się swoimi prawami, ale i tu pojawiają się uniwersalne problemy, dotyczące człowieczeństwa, tożsamości, wykluczenia, poszukiwania prawdy o sobie.
Była to dla mnie wymagająca, ale muszę przyznać, ciekawa lektura. Li Kotomi stawia wysoko poprzeczkę czytelnikowi, ale myślę, że właśnie dla tej oryginalności ( zwłaszcza językowej) warto sięgnąć po „Wyspę pajęczych lilii”.