Czasem sen bywa prawdziwszy niż to, co cię otacza
Przed osiemnastoma laty zmiany klimatyczne doprowadziły do zalania kontynentów, a życie na Ziemi stało się niemożliwe. Zapobiegliwi wybudowali Oazę - głęboki na dwieście metrów wykop, stanowiący schronienie przed kataklizmem. Część z ocalałych szybko zrozumiała, że pełen lęku postapokaliptyczny świat idealnie nadaje się do wprowadzenia reżimu. Opuszczanie mieszkań zostało surowo zabronione. Jednocześnie dzięki zaawansowanej technologii stworzono Komplety - system edukacyjny prowadzony we śnie poprzez podłączanie się do specjalnego urządzenia.
Nastoletni Paweł Swain buntuje się przeciwko otaczającej go rzeczywistości. Pewnego dnia ucieka i rozpoczyna wspinaczkę na Fundament - sam szczyt Oazy - by odnaleźć ojca, zesłanego tam kilkanaście lat wcześniej. Zaniepokojony sąsiad Swaina, Kosma Urban, chce ustalić, co dzieje się z jego kolegą. Wkrótce ich losy połączą się we wspólnej misji, która ma przywrócić wolność mieszkańcom Oazy...
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-11-29
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 494
Język oryginału: polski
Zdarzyło Wam się kiedyś zastanawiać nad tym czy to co się dookoła Was dzieje to jawa a może sen?
Frank Bell w swojej książce "Wyśniona" zabiera nas do świata, w którym często nie wiadomo co dzieje się na jawie, a co jest tylko projekcją. W tym przypadku jednak za projekcję tę nie odpowiada ludzki umysł, lecz zwykłe "widzi mi się" władz, które za wszelką cenę starają się podporządkować sobie młode pokolenie. Możecie zapytać, po co oni właściwie to robią i jaki mają w tym wszystkim cel? O tym dowiecie się za chwilę.
"Wszystko sprowadza się do instynktu przetrwania. W obliczu śmierci nie ma ani bohaterów, ani marzycieli. Tracisz nazwisko, bliskich i godność, jeśli w ogóle ją w sobie miałeś."
Osiemnaście lat temu zmiany klimatyczne doprowadziły do masowej zagłady ludzkości, poprzez zalanie Ziemi wodą. Znalazł się jednak ktoś, kto za wszelką cenę starał się uratować rasę ludzką przed wyginieciem i to jemu należy zawdzięczać powstanie Oazy - głębokiego bukru, który mógł pomieścić choć garstkę ocalałych. Szybko jednak okazało się, że nie wszystko jest tak kolorowe jak na samym początku się wydawało. Ci, którzy przetrwali muszą się bowiem mierzyć z narastającym ze strony władz reżimem. Opuszczanie mieszkań- zakazane, wyrażanie uczuć- zakazane. Co będzie następne?
Jak się okazuje w całej tej społeczności znajduje się w końcu ktoś, kto postanawia sprzeciwić się panującej władzy i odkryć przez długie lata skrywaną przez nich prawdę. W ślady za Pawłem, o którym mowa w poprzednim zdaniu, rusza także jego sąsiad Kosma. Czy uda im się przywrócić wolność mieszkańcom Oazy?
"Każdego dnia stajemy na skraju przetrwania. Oddając władzę Triadzie, działamy wbrew prawom natury, jednocześnie zgadzamy się na to, żeby wyginąć."
Sam pomysł na książkę zdaje się być dość oryginalny, lecz z samym wykonaniem jest już nieco gorsza sprawa. Czytając kolejne strony niby wiedziałam co się dzieje, a z drugiej strony nie do końca. Choć w przypadku science fiction często zdarza się, że czytelnik na samym początku gubi się w historii, to z czasem następuje swego rodzaju rozpoznanie i wszystko zaczyna składać się w całość. Myślę, że tutaj mi tego brakowało. Do samego końca miałam pewne wątpliwości i niedopowiedzenia, które utrudniały zrozumienie niektórych wydarzeń. Wyglądało to mniej więcej tak, że sam początek książki mnie szczególnie nie zachwycił, środek zdawał się być już całkiem obiecujący i nawet wciągający, a na sam koniec znowu zaczęło się sypać.
Jeśli chodzi o wątek snu, to jest to coś, na co warto w tej publikacji zwrócić uwagę. Sen, który staje się narzędziem do manipulacji społeczeństwem, a szczególnie młodym pokoleniem, które nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że to co robi jest wynikiem wpływu rządzących. Wszystko to wprowadzone jest w formie szkoły, której lekcje odbywają się przez podpięcie do specjalnie zaprojektowanego urządzenia. Młodzi ludzie korzystający z tak zaprojektowanego systemu edukacji szybko stają się pionkami nieświadomymi swojej podległości, a szczególnie tego, że otaczająca ich rzeczywistość nie koniecznie musi być prawdziwa. To gra, która od początku zaprogramowana jest tak, aby wygrała konkretna ze stron.
Myślę, że to ciekawa książka, na którą warto zwrócić uwagę, ale ja nie powróciłabym do niej kolejny raz.
Ocena: 4, Chcę przeczytać,
Pamiętacie biblijny potop, kiedy to Bóg wymierzył ludziom karę i świat zniknął pod falami wody. Poniekąd człowiek zaczyna karać siebie po raz kolejny. Dochodzą do nas pogłoski o topniejących lodowcach i podnoszącym się poziome wody. Gdzie uciekać kiedy dojdzie do najgorszego? Bohaterowie powieści Franka Bella pt. „Wyśniona” skryli się w podziemnej Oazie. Ocaleli, zorganizowali struktury władzy, system pozyskiwania zasobów związany z miedzią (bo ona okazała się najbardziej dostępna w tym rejonie), a także bardzo zaawansowany sposób edukacji oparty na śnie. Brzmi nieźle. Najważniejsze, że znalazło się miejsce, w którym można przeczekać katastrofę. Jednak jakoś trzeba żyć. Niezadowolenie ludzi rośnie, a rządzący nie uciekną od żadnych metod, aby utrzymać władzę.
W „Wyśnionej” mamy pozornie klasyczny obraz świata po apokalipsie. Przerażeni ludzie żyjący w nędznych warunkach i panujący nad nimi despoci. To co jest nowe i ciekawe to system w jakim szkoli się młodych mieszkańców Oazy. Podłącza się ich do tzw. Kompletu, dzięki któremu przenoszeni są do wirtualnego świata. Uczą się tam, zdobywają punkty, mogą kreować siebie odblokowując kolejne opcje i tworząc własne ikony. Brzmi jak fascynująca interaktywna zabawa. Tak naprawdę młodzi poddawani są daleko idącej propagandzie. Jednak są wśród nich tacy, którzy są odporni na „pranie mózgu”. Jednym z nich jest Paweł Swain. Ucieka, aby szukać informacji o swoim ojcu, a przez przypadek staje się symbolem nowej rewolucji. Czy nastolatek będzie w stanie wygrać z bezwzględnym dyktatorem i jego armią lembasów?
Frank Bell oczarował mnie lekkim piórem. „Wejście” w świat powieści science fiction nie zawsze jest dla czytelnika łatwe. Musimy go poznać „od podszewki”, a to wymaga czasu, którego nie mamy, bo chcemy cieszyć się fabułą książki. Frank Bell bardzo sprawnie wciąga nas w wir przygody, stawia przed bohaterami kolejne problemy, zadaje trafne pytania, odsłaniania kolejne elementy postapokaliptycznej rzeczywistości. Przyznam, że dość szybko (literacko) zadomowiłam się w tym miejscu.
Owa lekkość stylu oraz konsekwentne posuwanie fabuły do przodu sprawiła, że autorowi udało się zamaskować pewne niedoróbki. Ja weszłam w taki stan, że czytałam i nie interesowało mnie, iż czegoś nie zrozumiałam. Jednak po ochłonięciu muszę przyznać, że mniej więcej w połowie książki wkrada się pewien chaos. Frank Bell przenosi ciężar „dźwigania” akcji z młodych cywili (bo właściwie mamy tu dwóch ważnych dla fabuły nastolatków) na barki rządzących. Pozawala to na spojrzenie na wydarzenia z różnych perspektyw, ale jako czytelnik miałam poczucie, że (nagle) odkrywam tę powieść z bohaterami, których słabo znam.
Zakończenie czytania „Wyśnionej” pozostawiło mnie z kilkoma niewiadomymi. Szczególnie doskwiera mi, że nie do końca zrozumiałam motywację rządzących. Nakłady, które ponieśli, aby skonstruować Komplety wydają mi się niewymierne wobec celów, jakie im przyświecały. Również nie do końca rozumiem, jak działają wszystkie elementy zaprojektowanego na potrzeby powieści świata. Dlatego, pomimo wspaniałej przygody, którą mogłam przeżyć na stronach tej książki, dostaje ona ode mnie małego minusa.
Przyczepię się też do kilku kwestii językowych. Właściwie pisarz science fiction ma w tym obszarze dużą swobodę, ale... Spójrzcie sami. Uczniowie korzystający z Kompletu pojawiają się w nim jako ikony, które można ulepszać. Z czym kojarzy się słowo ikona w odniesieniu do informatyki? Z obrazkiem na pulpicie komputera, w który klikamy, aby otworzyć program. Przenosząc się do kompletu uczestnik tworzy raczej swój awatar.
Przykład numer dwa. Mieszkańcy Oazy zamieszkują... kantory. To słowo wywołało u mnie ogromną konsternację, bo na początku byłam przekonana, iż bohater mieszka w dzielnicy handlowiec. Sprawdziłam znaczenia słownikowe i nie zmalałam powiązania pomiędzy kantorem a lokalem mieszkalnym. No chyba, że ktoś jest pracoholikiem i nocuje w biurze.
A czy wiecie czym są lembasy? To chlebek elfów znany z tolkienowskiego Śródziemia. Co robi on w Oazie Franka Bella? Nie ma go tu, ale funkcjonuje to słowo. Oznacza ono strażnika. Jak autor to powiązał? Trudno powiedzieć. Jednak największy żal mam, że nie wyjaśnił dlaczego jest ono obraźliwe.
Ostatnia kwestia związana jest z tym, jak zbudowana jest Oaza. Ma ona 50 pięter. Liczonych od wejścia ku dołowi. Problem zaczyna się, kiedy sobie uświadamiamy, że zjeżdżając w dół (przykładowo z piętra 30 na 25) wychodzimy do góry.
Ktoś powie, że się czepiam. Być może. Jednak wiecie jak to jest z muchą, która wpadnie do mieszkania. Nie jest groźna, ale jej bzyczenie wkurza.
Frank Bell wydaje się bardzo obiecującym autorem science fiction. „Zabłysnął” dobrym pomysłem i lekkim piórem. Jego powieść „Wyśniona” nie jest idealna, ale na mnie wywarła bardzo dobre wrażenie. Będę z niecierpliwością wypatrywać, co pisarz ten nam jeszcze pokarze.