Pierwszy tom nieziemskiej serii pełnej miłości!
Larysa przez całe swoje życie marzyła o miłości od pierwszego wejrzenia. I to takiej, która nigdy nie przeminie. Kiedy na swojej drodze spotyka Gabriela, tajemniczego Nieznajomego z sennego koszmaru, jeszcze nie wie, że jej dotychczasowe życie się skończyło. Zarówno on, jak i niedawno poznany Daniel, mają plany względem dziewczyny. Jednak tylko jeden z nich ma przyjazne zamiary. Czy dziewczyna wybierze właściwie?
Życie Larysy całkowicie się zmienia, kiedy pojawia się w nim Gabriel. Ten mężczyzna coś ukrywa, coś, co sprawia, że dziewczyna czuje się śledzona.
Kim są tajemniczy Guardianie i Tentatorzy? Dlaczego życie Larysy jest w niebezpieczeństwie? Czy w dzisiejszych czasach jest miejsce na miłość od pierwszego wejrzenia?
__
O autorce
Melissa Darwood - pisarka pochodzi z urokliwego miasteczka w środkowej Polsce. Wychowała się w otoczeniu lasów, które emanują mrocznością, czarem i tajemniczością. Klimat ten wyczuwalny jest również w jej powieściach. Autorka pisze książki dla siebie i wszystkich czytelników, którzy poszukują w literaturze miłosnych uniesień, nieprzewidywalności, wątków nadprzyrodzonych, odrobiny filozofii i psychologii. To romantyczka, rozmiłowana w przyrodzie, zwierzętach i książkach.
W swojej twórczości posługuje się pseudonimem, aby zatrzeć granicę między fikcją literacką a rzeczywistością. W 2013 roku z sukcesem zadebiutowała powieścią Larista, która obecnie została wznowiona i uzupełniona o nowe rozdziały.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2018-06-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Ta książka czekała na moim regale ponad rok, czemu po nią nie sięgnęłam wcześniej? Nie pytajcie, bo nie mam na to wytłumaczenia.
Przepiękna historia o młodej dziewczynie, która postanawia zmienić swoją przyszłość, i która czeka na to jedną jedyną prawdziwą miłość. Los tak chce, iż na swojej drodze poznaje Gabriela, który na początku nie może jej za bardzo zbyt wiele o sobie powiedzieć. Ich uczucie nie potrzebuję dużo czasu a wręcz wybucha z dnia na dzień.
Poznajemy świat Wysłanników oraz walkę Guardianów z Tentatorami. Walka dobra ze złym nie jest taką zwykłą banalną walką. Guardianie z Tentatorami toczą wojnę już od setek lat. Guardianie to wysłannicy Boga i gdy tylko ktoś umiera walczą o duszę, starają się przekonać, iż warto żyć. Natomiast Tentatorzy starają się przekonać umierająca osobę by oddała swoją duszę diabłu.
Wątek miłości pomiędzy śmiertelnikiem a nieśmiertelniczką jest bardzo ciekawy. Nie mogłam się doczekać by dowiedzieć się jak to się dalej potoczy, jaka czeka ich przyszłość.
Książkę czyta się w ekspresowym tempie, strony niemalże same się przewracają. Może nie znajdziemy w tej historii porywającej akcji, lecz autorka stworzyła coś tak fenomenalnego, że nie sposób się nudzić.
Gdy odkryłam znaczenie tytułu byłam oczarowana, z resztą znaczenie słowa „Larista” urzeknie zdecydowanie każdą duszę romantyczki.
„Zamarłam. Przecież to niemożliwe. To nie może być mężczyzna z mojego koszmaru…”
Powieść ukazała się 2018r. i jest pierwszą z serii „Wysłannicy”. Jej autorką jest Melissa Darwood. Pochodząca z miasteczka w Polsce, kochająca zwierzęta i przyrodę romantyczka. Pisze dla osób młodych duchem, poszukujących romantycznych uczuć, intensywnych emocji, fantastyki oraz bohaterów którzy na długo pozostają w pamięci. Można się o tym przekonać w jednej z jej powieści „Larysta”.
Larysa to mądra, dobrze ucząca się i pomagająca innym osiemnastolatka. Dożo czasu spędza ze swoją najlepszą przyjaciółką Zuzą. Obie dziewczyny świetnie się dogadują, jest jednak temat w którym nie potrafią dojść do porozumienia. Larysa wierzy w przeznaczenie, od trzynastych urodzin wypowiada te samo życzenie „Chce mieć chłopaka”. Mimo iż życzenie się nie spełnia dziewczyna wierzy że to się zmieni, czym wywołuje śmiech i kpiny u przyjaciółki. Zuzka podkochuje się po cichu w swoim przyjacielu, nie wierzy w przeznaczenie, uważa że wystarczy się z kimś spotkać, dać szanse i może akurat to będzie To. Zuzka nie rozumie jak można się zakochać w kimś kogo się nie zna. Poznanie drugiego człowieka jest prawdziwym początkiem miłości. Która z nich ma rację? Larysa dowie się o tym na własnej skórze.
Powieść ta opowiada miłosną historię nastolatków. Nasza bohaterka jak wiele młodych osób, pragnie miłości. Mimo zainteresowania wśród rówieśników, dziewczyna wierzy w przeznaczenie. Jej życie się zmienia gdy pewnego dnia na swojej drodze spotyka Gabriela. Larysa nie może o nim zapomnieć, a powód nie jest tak oczywisty jak by mógł się wydawać. Mimo pociągającego wyglądu mężczyzny, jest w nim coś co wywołuje w dziewczynie niepokój, bo Larysa zna go i już go widziała, tyle że nie na jawie. Widziała go w swoim śnie, jeszcze długo przed tym jak poznała go osobiście. Niedługo po tym spotkaniu poznaje Daniela, na pozór sympatyczny chłopak za wszelką cenę chce się umówić z dziewczyną. Larysa pod wpływem emocji daje mu swój numer, ale w jego oczach widzi coś co ja przeraża. Obaj mężczyźni mają plany wobec dziewczyny, ale co ukrywają? Czy są niebezpieczni? Czy którykolwiek z nich okaże się tym jedynym?
Powieść „Larista” ma w sobie dokładnie to czego szukałam w takiej historii. Młodzieńczą miłość umieszczoną w świecie fantastyki. Czytałam ją jednym tchem, mimo że miejscami brakowało mi pewnych fragmentów, wyjaśnień historii. Jak by pewne wątki nagle się urywały, żeby na końcu być na szybko wyjaśnione. Mimo to historię czytało się bardzo przyjemnie i na pewno sięgnę po następne części powieści.
Po „Laristę” sięgnęłam bo poszukiwałam czegoś lekkiego i przyjemnego. A do tego okazało się, że w sieci nie ma za wiele informacji o autorce, która ukrywa się pod pseudonimem.
„(...)życie ma sens tylko wtedy gdy robimy to, co kochamy.”
Larysa przez całe swoje życie marzyła o miłości od pierwszego wejrzenia. I to takiej, która nigdy nie przeminie. Kiedy na swojej drodze spotyka Gabriela, tajemniczego Nieznajomego z jej sennego koszmaru, jeszcze nie wie, że całe jej życie niedługo się zmieni. Zarówno on, jak i niedawno poznany Daniel, mają plany względem dziewczyny. Jednak tylko jeden z nich ma przyjazne zamiary.
Czy dziewczyna wybierze mądrze?
Książka jest rzeczywiście łatwa, lekka i przyjemna. Połknęłam ją praktycznie w jedno popołudnie. Szkoda mi było rozstawać się z bohaterami. Chociaż przez cały czas miałam wrażenie, że w sumie to wszystko już było. Dziewczyna outsiderka
i dwóch facetów – jeden dobry a drugi zły. I odwieczny wybór, którego wybrać.
Tak trochę człowiek od początku wiedział czego się spodziewać.
Główna bohaterka jest bardzo sympatyczna, polubiłam ją. Jest postać jest bardzo wyraźnie narysowana. Gorzej z Gabrielem i Danielem. Gabriel – postać trochę chyba przerysowana z tymi jego manierami. No i tak naprawdę przeczytałam książkę i dalej mało co o nim wiedziałam. No i Daniel. Wykreowany na głównego konkurenta Gabriela. Przynajmniej w opisie książki. A pojawia się może z cztery razy i to naprawdę na krótko. A na koniec i tak nie wiemy co się z nim stało. Chociaż to może właśnie o to chodzi, bo zaplanowany jest cały cykl. Trzymam kciuki i będę czekała na kolejne spotkanie. A właśnie – dużym plusem dla mnie jest umieszczenie całej akcji w Polsce. Chociaż można by było zanucić parafrazując znanego
ś.p. muzyka: „gdzieś jest lecz nie wiadomo gdzie...” ale mimo wszystko. Zaskoczyło mnie coś jeszcze – pisarka zręcznie wplotła pewne poglądy na temat wiary. Chociaż dla niektórych może być obrazoburcze.
Książka na pewno dedykowana dla młodzieży. Ale polecam wszystkim fanom „Zmierzchu”, cyklu „Szeptem” Becci Fitzpatrick czy „Upadli” Lauren Kate. Bardzo przyjemna lektura.
„Bóg stworzył dziesięć przykazań, żeby ułatwić ludziom życie, a nie ich gnębić. Cała reszta praw to wymysł ludzi. Bóg przykazał "Nie cudzołóż". Nie wspominał nic o współżyciu przed ślubem lub kochaniu się tylko z jedną osobą w życiu. To ludzie dopowiedzieli sobie te prawdy. Nie cudzołóż, czyli nie zdradzaj swojej żony, partnerki, męża, przyjaciela, człowieka, z którym jesteś. Nie krzywdź go, sypiając
z innymi. Bądź wierny, skoro zdecydowaliście się być razem.”
Co to była za przygoda.
Larista porwała mnie od pierwszej strony.
Larysa jest zwyczajną polską nastolatką, która wkracza w świat dorosłości. W nocy przed osiemnastymi urodzinami śni się jej, że jest świadkiem swojego pogrzebu, co według sennika ma oznaczać zmiany w życiu. Można powiedzieć, będzie pełnoletnia i to ta zmiana. Może i tak, ale wracając z dyskoteki ratuje życie swojej sąsiadce, której cierpieniom przygląda się jakiś kretyn, który nawet nie wezwał pogotowia. Od tego czasu jej życie zaczyna się stawać inne...
Drugim bohaterem jest Gabriel czyli przystojny dżentelmen, który skradłby serce nie jednej dziewczynie. Zakochuje się on w Larysie, lecz boji się jej wyznać swoje tajemnice, czyli tego kim jest na prawdę
Uwielbiam historie, gdzie jest wiele akcji, tajemnic i pojawia się wątek romantyczny. Ta książka zapewniła mi naprawdę porządną dawkę wyżej wymienionych czynników, jak również emocji. Potrafiłam wczuć się w sytuację przeżywane przez bohaterów, co dodatkowo sprawiło, że czytało mi się z niebywałą przyjemnością.
Larysa jest przeciętną osiemnastolatką, której największym zmartwieniem jest zbliżająca się matura. Egzaminy i życie szkolne schodzą na dalszy plan, gdyż dziewczyna jest świadkiem wypadku. Starsza sąsiadka jest bliska śmierci, a tajemniczy nieznajomy przygląda się całemu zajściu. Larysa nie spodziewa się, że to zdarzenie bezpowrotnie odmieni jej życie. Gabriel również jest zaskoczony, bo w końcu pradawna przepowiednia może się spełnić.
„Larista” to typowy romans paranormalny. Gatunek ten darzę ogromną sympatią, bo to dzięki niemu pokochałam czytanie. Trendy się zmieniają i jest to widoczne również w literaturze. Książka ta przypomina powieści wydane kilka lat temu i nie bez powodu, bo jest to drugie wydanie. Fani autorki z pewnością ucieszą się, że już niebawem pojawi się kolejny tom serii „Wysłannicy”.
Książkę czytałam z prawdziwą przyjemnością i choć jest to młodzieżówka, to byłam spragniona uczuć związanych z pierwsza miłością i nawet lekka przewidywalność mi nie przeszkadzała.
Główna bohaterka jest sympatyczna i łatwo ją polubić. W końcu dziewczyna, która zachowuję się odpowiednio do swojego wieku, a nie jest nad wyraz doświadczoną przez los kobietą, która styrana życiem, wie wszystko najlepiej. Larysa jest młoda i pełna zapału. Podoba mi się jej bezinteresowność, poczucie humoru i pasja, której poświęca dużo czasu. Gabriel jest bardzo tajemniczy i chwilami mroczny. Szczególnie początek książki taki właśnie jest i co dziwne, po raz pierwszy początek podobał mi się bardziej niż sam finał. W książce pojawia się jeszcze jeden bohater, który bardzo szybko pokazuje swoje prawdzie oblicze, co kompletnie mnie nie zaskoczyło.
Akcja jest bardzo szybka, a autorka nie rozwleka mało istotnych spraw. Niektóre wątki potoczyły się nawet za szybko, bo zabrakło mi w nich czegoś. Relacja między bohaterami rozwija się również w zawrotnym tempie. Sam pomysł nie jest szczególnie oryginalny, bo przypomną nieustanną walkę między aniołami i diabłami. Tutaj jest to inaczej nazwane i kilka szczegółów jest nowych. Nie będę się zagłębiać w ten temat, bo sami też musicie odkryć tajemnice bohaterów.
Jestem zachwycona otoczeniem. Piękny las, małomiasteczkowa mentalność, cisza, spokój i przyroda, która w tej powieści jest nieustannie obecna. Uwielbiam takie klimaty i jak dla mnie, wielki plus za piękne widoki, które wprawiły mnie w cudowny nastrój.
„Larista” to powieść przewidywalna, ale jest również słodka i bardzo dobrze się ją czyta. Lekka i idealna na wieczór. Relaks gwarantowany. Polecam 6+/10!
Nieważne jak bardzo chcielibyśmy, nie jesteśmy w stanie wygrać ze swoim przeznaczeniem. Larisa wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia – ma nadzieję, że wkrótce spotka tego jedynego. Kiedy poznaje Gabriela, nadzieja ta przeradza się w rzeczywistość. Nie przypuszcza jednak, że będzie ona tak skomplikowana. Gabriel nie jest zwykłym człowiekiem, a oprócz niego pojawia się także Daniel. Kim są mężczyźni? Czy Larisa zazna w końcu upragnionej miłości? Wydawnictwo Kobiece coraz bardziej rozpieszcza swoich czytelników – zwłaszcza tych młodszych – wydając w serii Young debiut Melissy Darwood z 2013 roku w wersji zmienionej i uzupełnionej, która jest jednocześnie pierwszym tomem nowego cyklu Wysłannicy.
L’amore a prima vista
Ta łacińska sentencja nie oznacza nic innego jak: „miłość od pierwszego wejrzenia”. Główna bohaterka powieści, Larisa, jest wrażliwą osiemnastolatką o romantycznej duszy, która z niecierpliwością czeka na prawdziwe uczucie, miłość do końca życia. Bezgranicznie wierzy w przeznaczenie. Czy jej wiara jest naiwna, czy miłość od pierwszego wejrzenia naprawdę się zdarza? To pozostawiam indywidualnej ocenie. Być może taka miłość może się komuś przytrafić. Nie zaprzeczam, że istnieją szczęściarze, którzy przeżyli takie uczuciowe doświadczenie. Osobiście wierzę w przeznaczenie (chociaż niekoniecznie to w miłości), dlatego też bardzo chciałam przeczytać tę książkę i cieszę się, że ukazało się jej nowe wydanie.
(...)
https://popbookownik.pl/uwierz-w-przeznaczenie-larista-recenzja-ksiazki/
Jestem ogromną fanką romansów i bardzo chętnie po nie sięgam. A jeśli jest jeszcze dodany wątek fantastyczny, to autor już mnie kupił. Historia nie musi być wartka, porywająca czy niewiadomo jak ambitna, bo w większości przypadków i tak się wciągnę, i znajdę romans nawet tam, gdzie go nie ma. Tutaj nie musiałam długo szukać, bo miłość odgrywa ogromną rolę w tej książce.
Zaczynamy historię z Larysą, która śni o swojej własnej śmierci. Dziewczyna właśnie obchodzi osiemnaste urodziny, a jej największym marzeniem jest spotkanie prawdziwej miłości. Pewnego dnia na jej drodze staje Gabriel; niesamowicie przystojny i, jak się wydaje na początku, wysoce niewychowany, bo zamiast pomagać umierającej kobiecie, tylko stoi i na nią patrzy. Larysa jednak już widziała Gabriela – w swoim śnie. Oraz później, przy wypadku samochodowym. Dziwnym trafem Gabriel pojawia się wszędzie tam, gdzie ktoś umiera. Larysa spotyka też Daniela, również przystojnego, choć już znacznie mniej miłego chłopaka, który plecie jej niezrozumiałe rzeczy i śmierdzi siarkowodorem. Jak się okazuje, mężczyźni się znają. Między Larysą a Gabrielem pojawia się więź, jednak ten cały czas coś przed nią ukrywa. Larysę ciągnie do Gabriela, ale nie chce żadnych tajemnic. Okazuje się jednak, że czasem tajemnice są znacznie bezpieczniejsze od prawdy.
Nie powiem, z początku nie byłam zachwycona. Osiemnastolatka, która marzy jedynie o tym, by mieć chłopaka i od wielu lat życzy sobie tego zdmuchując świeczki… zapowiadało się dosyć płytko i schematycznie. Bałam się, że Larysa będzie tak zaślepiona tą głupią potrzebą, że będzie mnie cały czas irytować, a Gabriel będzie typowym chłopcem, który nie chce miłości, ale jednak chce. Jednak ku mojej uciesze, wszystko wyszło inaczej. Larysa, mimo początkowej niechęci, okazała się bystrą i zwyczajną dziewczyną, która miała również ciekawe hobby, więc nie skupiała się tylko na chłopakach. Gabriel był czarującym, nieco zagubionym w nowej sytuacji mężczyzną. Cieszyłam się, że bohaterowie nie zostali wzięci z kosmosu i byli naprawdę myślącymi istotami. Zarówno główni, jak i drugoplanowi.
Jestem naprawdę oczarowana pomysłowością, jaką wykazała się pani Darwood i historią miłosną, jaką stworzyła. Tytuł książki nie wziął się znikąd i nawet ma swoją własną historię, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Jestem również pod wrażeniem badań i rozeznania autorki w historii i tym, jak wplotła ją do powieści. Nie znam się kompletnie i nie wiem, czy to wszystko jest wymyślone, czy tylko niektóre momenty, ile z tego działo się naprawdę, ale w każdej sytuacji należą się brawa, bo potrzeba na to dużo pomysłowości i cierpliwości. Podoba mi się, że nie są to kolejne wampiry czy wilkołaki (choć i przy tym nie miałabym nic przeciwko), a coś świeżego, co być może jest już znane, ale napisane przez autorkę po swojemu.
Historia ogólnie nie pędzi jak szalona, nie ma fajerwerków, ale jest zaskakująca i wciągająca. Autorka zadbała o ciekawe zwroty akcji i sprawiła, że nie czułam nudy podczas czytania. Choć do samego romansu, a mianowicie do uczuć, których jakoś mi zabrakło, mogłabym się przyczepić, to całość oceniam bardzo pozytywnie i chętnie sięgnę po kolejne części Wysłanników.
http://kochajacaksiazki.blogspot.com/2018/06/169-przedpremierowo-melissa-darwood.html
Przy ostatniej recenzji „Białego kruka” wspominałam, że na jakiś czas daję sobie spokój z fantastyką. Ale nie od dziś wiadomo, że kobieta zmienną jest. Dlatego też mając wolny wieczór, postanowiłam sięgnąć po coś lekkiego i mój wybór padł na „Laristę” Melissy Darwood. Przepełniona wieloma wątpliwościami, obawiając się kolejnego rozczarowania tym gatunkiem, postanowiłam dać ostatnią szansę tego typu książkom. I wiecie co? Nie żałuję swojej decyzji.
Larysa przez całe swoje życie marzyła o miłości od pierwszego wejrzenia. I to takiej, która nigdy nie przeminie. Kiedy na swojej drodze spotyka Gabriela, tajemniczego Nieznajomego z jej sennego koszmaru, jeszcze nie wie, że całe jej życie niedługo się zmieni. Zarówno on, jak i niedawno poznany Daniel, mają plany względem dziewczyny. Jednak tylko jeden z nich ma przyjazne zamiary. Czy dziewczyna wybierze mądrze?
Życie Larysy całkowicie się zmienia, kiedy pojawia się w nim Gabriel. Ten mężczyzna coś ukrywa, coś, co sprawia, że dziewczyna czuje się śledzona. Kim są tajemniczy Guardianie i Tentatorzy? Dlaczego życie Larysy jest w niebezpieczeństwie? Czy w dzisiejszych czasach jest miejsce na miłość od pierwszego wejrzenia?
Sam opis fabuły, przyznam szczerze mnie nie porwał. To, co w głównej mierze zadecydowało o tym, że sięgnęłam po „Laristę” była… okładka. To przenikliwe spojrzenie faceta z okładki aż wołało bym dała tej historii szansę, choć miałam wobec niej pewne opory. Ten fragment o szukaniu miłości, tajemniczy, mroczny chłopak i ten las w tle. Czekałam tylko, aż nagle w którymś momencie zza drzewa wyskoczy świecące w słońcu wampirzysko. Na całe szczęście autorka zaserwowała czytelnikom oryginalną i ciekawą fabułę, która wciąga już od pierwszych stron.
Oprócz ciekawej fabuły, warto wspomnieć o całym warsztacie autorki, począwszy od świetnego stylu pisania do zdolności wykreowania inteligentnych i sympatycznych bohaterów. „Larista” jest historią dopracowaną, wciągającą już od pierwszych stron i nie wypuszczającą ze swych objęć aż po ostatnią stronę.
Dla tych, co jeszcze nie wiedzą – Melissa Darwood to polska autorka takich powieści jak „Luonto”, „Tryjon”, czy „Pryncypium”. Słyszałam jak dotąd wiele dobrego na temat jej twórczości, ale jakoś nigdy nie było okazji by przekonać się na własnej skórze czy to prawda. Teraz już wiem, że z pewnością muszę to zmienić i sięgnąć po inne jej powieści.
Jestem przekonana że ta niezwykła szarmanckość jednego z bohaterów zachwyci większość czytelniczek, a inteligentne i nietuzinkowe dialogi umilą czas każdemu, kto ma dość bezsensownych wymiany zdań bohaterów o… NICZYM. Waszą uwagę z pewnością przykuje również główna bohaterka, która jest idealnym przykładem wyjścia poza schemat. Na reszcie doczekałam się bohaterki, która nie wpakowuje się tarapaty przez własną głupotę i chęć zwrócenia na siebie uwagi, a ponad to, umie inteligentnie się wypowiadać, ale też i zażartować. Nie posługuje się przez cały czas ironią i sarkazmem, jednocześnie myśląc że jest przez to fajna.
To, co jeszcze zwróciło moją uwagę w tej książce to poruszane w niej tematy dotyczące śmierci i życia, ale nie w jakoś dołująco czy przygnębiająco, ale w taki „przyjemny” nieco melancholijny sposób. Niby zwykła fantastyka dla młodzieży, ale momentami zachęcająca do przemyślenia pewnych istotnych, życiowych kwestii.
Po pierwszym spotkaniu z twórczością pani Darwood muszę przyznać, że jestem miło zaskoczona. „Larista” to naprawdę bardzo dobra (polska!) fantastyka, którą pokochają wielbiciele paranormal romance. Z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnego tomu tej serii.
Moja ocena: 8/10
Sięgając po „Laristę” nie do końca wiedziałam co mnie czeka. Kilka dni wcześniej śledząc profil autorki w mediach społecznościowych przeczytałam, że jej powieść jest porównywana do Zmierzchu bądź Pamiętników wampirów, a tajemniczy tytuł nie ułatwiał sprawy. Co więc skrywa wnętrze „Laristy” i skąd takie wnioski? Aby zaspokoić swoją ciekawość postanowiłam bezzwłocznie przeczytać książkę. Muszę zaznaczyć, że nie jest to nowe dzieło autorki, lecz wznowienie. „Larista” po raz pierwszy została opublikowana w 2013 roku pod szyldem wydawnictwa Zielona Sowa. W czerwcu tego roku doczekała się nowej oprawy graficznej oraz paru zmian w tekście.
Larista
„Larista” to historia osiemnastoletniej Larysy, którą czeka studniówka, matura a potem studia. Jak każda nastolatka marzy o wielkiej miłości i z utęsknieniem czeka na tego jedynego, który do tej pory ukrywa się gdzieś na świecie. Pewnego dnia na swojej drodze, w dość nieciekawych okolicznościach spotyka Gabriela – przystojnego i tajemniczego chłopaka. Larysa nie ma jeszcze wtedy pojęcia, że ich drogi jeszcze raz się przetną. Tuż po poznaniu Gabriela w jej życie wkracza Daniel, który nie do końca ma przyjazne zamiary.
Coś dla fanów gatunku
Jestem ogromną miłośniczką książek z gatunku Young Adult i paranormal romance, które wiodły prym w czasach rosnącej popularności Zmierzchu. Mimo, iż wielu czytelników obecnie próbuje odciąć się od tego gatunku, zwłaszcza gdy w grę wchodzą wampiry, to ja z przyjemnością do niego wracam. Ale nie martwcie się, „Larista” nie ma nic wspólnego z „wampajerami”. Powieść Melissy Darwood początkowo koncentruje się na życiu szkolnym Larysy. Sami wiecie- matma, historia, szkolne potańcówki i apele. Choć szkoła średnia już dawno za mną, to z przyjemnością śledziłam szkolne zmagania głównej bohaterki. Z czasem codzienne życie dziewczyny zmienia się, gdy nieświadomie wkracza w świat Guardianów i Tentatorów. W tym miejscu pasowałoby napisać wam, kim oni są, ale nie chce psuć wam przyjemności z czytania książki.
Romans
„Larista” to przede wszystkim romans paranormalny, który wychodzi na pierwszy plan w drugiej połowie książki. Nie jest on nachalny, lecz przedstawiony w sposób wyważony, tak aby czytelnik śledził z zainteresowaniem rozwój uczucia rodzącego się pomiędzy bohaterami. Autorka także w tej części ujawnia znaczenie tytułu swojej powieści, co niezwykle pozytywnie mnie zaskoczyło.
Byłoby rewelacyjnie, ale...
Autorka wykreowała ciekawe postaci pierwszoplanowe, które mocno kontrastują z nijakimi postaciami drugoplanowymi, które pojawiają się w historii, by potem zniknąć w tle innych wydarzeń. W pierwszej połowie poznajemy szkolnych kolegów Larysy, którzy rozpływają się w momencie wysunięcia się na pierwszy plan Gabriela i jego rodziny. Semena, Tatiana i Adzir mają za sobą bardzo ciekawą przeszłość, która niewątpliwe dodaje smaczku fabule, jednak ja chętnie poznałabym dalsze losy kolegów głównej bohaterki np. podczas studniówki, bądź zakończenia roku, co stanowiłoby ciekawe zwieńczenie historii. Także wątek tajemniczego Daniela został rozwiązany błyskawicznie poprzez ujawnienie jego tożsamości, co trochę mnie rozczarowało.
Podsumowanie
„Larista” to książka, która pozytywnie mnie zaskoczyła, mimo paru niedociągnięć. Autorka bazując na starym jak świat motywie walki dobra ze złem, stworzyła ciekawy i oryginalny świat Guardianów i Tentatorów, który wyróżnia ją spośród innych książek z tego gatunku. „Larista” to przede wszystkim opowieść o prawdziwej miłości, która przychodzi niepostrzeżenie i łączy ze sobą dwie bratnie dusze. Czasem trzeba czekać na nią rok, może pięć a czasem wieczność. Jednak kiedy przyjdzie to okazuje się, że warto było na nią czekać. Z Larysą i Gabrielem spędziłam kilka naprawdę fajnych dni; to lekka historia idealna na gorące letnie popołudnia. Z przyjemnością poznałabym dalsze losy bohaterów, a szczególnie historię napisaną z perspektywy Guardiana.
https://www.mowmikate.pl/2018/07/melissa-darwood-larista-recenzja.html
"My, ludzie, mamy dwa wyjścia – brać los takim, jakim jest lub odebrać sobie życie".
Gdy rozmawiałam z Melissą Darwood o początkach jej kariery pisarskiej, nie spodziewałam się, że autorka powie mi, iż jej debiut nie był inspirowany bestsellerowym cyklem "Zmierzch" Stephenie Meyer. Co więcej, okazało się, że zarys historii opowiedzianej w tej książce to zapisy pamiętnika pisarki sprzed ponad piętnastu laty. To było dla mnie zaskakujące. Tym bardziej więc cieszę się, że "Larista" dzięki wznowieniu, otrzymała swoje drugie życie.
Melissa Darwood to ukrywająca się pod pseudonimem polska pisarka, pochodząca z małego, ale jakże urokliwego miasteczka w środkowej Polsce. Romantyczna dusza, kochająca przyrodę, zwierzęta i książki. Swoją twórczość kieruje do czytelniczek młodych duchem, spragnionych romantyzmu i intensywnych emocji. "Larista" w swoim pierwszym wydaniu pojawiła się w 2013 r.
Larysa to osiemnastolatka, mająca jedno marzenie - pragnie znaleźć prawdziwą miłość. Pewnego dnia, w dość tragicznych okolicznościach, poznaje atrakcyjnego chłopaka Gabriela, który niebawem na stale zagości w jej życiu. Tymczasem na firmamencie pojawia się także niespodziewanie inny męski osobnik, tajemniczy Daniel. Nowe znajomości prowadzą Larysę na drogę poznania tajemnicy, o której wielu się nawet nie śniło.
Young adult fantasy to ten gatunek powieści prozatorskiej, który nie uniknie powielania znanych nam schematów. Melissa Darwood doskonale zdawała sobie z tego sprawę, wydając swój debiut - lubimy przecież najbardziej to, co już znamy. Dlatego też nie zdziwiły mnie obecne w fabule takie elementy, jak walka dobra ze złem, nadnaturalne zdolności, miłość człowieka do istoty z nie tego świata i wielka namiętność. Wszystko to już bowiem przerabiałam w innych tego typu utworach. A jednak "Larista" przykuła moją uwagę głębiej, stając się książką, którą z pewnością zapamiętam na dłużej.
Zapytacie pewnie dlaczego? Otóż fabuła została umiejscowiona w Polsce, w małym miasteczku. A ja wiem, jakie miejsce było pierwowzorem miejsca akcji, czyli Starego Lasu. Wiem, bo sama spędziłam tam ponad połowę swojego życia. Licealne życie głównej bohaterki to znajomy mi szkolny klimat. Wszystko to w połączeniu z wartką akcją, tajemnicą i dobrze skrojonym wątkiem miłosnym, zapewniło mi kilka godzin satysfakcjonującej rozrywki. Sztampa w tym przypadku w ogóle mi nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie, gdyż oczekiwałam właśnie tego wszystkiego - interesującej powieści dla młodzieży i nie tylko, o czym świadczy moje czytelnicze zaangażowanie.
Muszę także wspomnieć, że nowe wydanie "Laristy" oprócz świetnej okładki zostało wzbogacone o rozdziały ukazywane z perspektyw Gabriela, co nadało nowej jakości całej tej historii. Niezwykle interesującym było bowiem porównywanie odczuć obu bohaterów w najbardziej kulminacyjnych punktach fabuły.
Biorąc pod uwagę powielane w tym gatunku literackim schematy z wampirami i aniołami na pierwszym planie, autorka swoim pomysłem na ukazanie świata Guardianów i Tentatorów, doskonale obroniła swoją prozę. Koncepcja ta udowodniła, że w temacie new adult fantasy można jeszcze ukazać coś świeżego i oryginalnego. Jak najbardziej polecam, nie tylko fanom tego gatunku.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
PATRONACKA RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA: 21.06.2018
„-(…) Uwierz mi, szczerze żałuję, że nie mogę wyznać ci całej prawdy. A jeszcze bardziej obawiam się chwili, w której wreszcie ją poznasz i uznasz, że nie chcesz mnie znać.
Spojrzałam na niego, nie do końca pewna, czy się nie przesłyszałam. Do głowy napłynęła mi niespokojna myśl: co takiego musiałby zrobić Gabriel, żebym nie chciała go znać? Dreszcz przeszedł mi po plecach. Cofnęłam się pamięcią do wieczora, którego to Nieznajomy opierał się obojętnie o samochód, podczas gdy Nowakowa umierała na jego oczach. Po chwili, w wyobraźni, ujrzałam go stojącego na poboczu, kiedy kilkanaście metrów dalej ofiara wypadku samochodowego wykrwawiała się na śmierć.” – fragment powieści.
Walka sił niebiańskich z siłami ciemności; rozważania nad tym, czy Bóg jedynie przygląda się beznamiętnie poczynaniom człowieka, czy też na swój sposób kreuje ludzkie losy… A to wszystko osadzone w charakterystycznej dla swojego gatunku fabule "new adult" zbudowanej wokół romantycznych uniesień, a jednocześnie okraszonej sporą dawką fantastyki oraz nutą dramatyzmu. Tak pokrótce można streścić powieść Melissy Darwood pt. „Larista”, otwierającą cykl „Wysłannicy”, której ambasadorką medialną miałam przyjemność zostać.
Główną bohaterką „Laristy” jest osiemnastoletnia Lara, sympatyczna licealistka, rozkochana w książkach i sztuce, wypatrująca oczy za swoim księciem z bajki, który na pięknym rumaku przybędzie do niej z sercem pełnym miłości. No cóż, takie rzeczy zdarzają się tylko w baśniach, a o to, czy „miłość od pierwszego wejrzenia” istnieje naprawdę, pytało już wielu. Jednak dlatego, że mamy na polskim rynku Melissę Darwood o bezsprzecznie nieograniczonych pokładach wyobraźni, możemy zasiąść do lektury, w której pewien tajemniczy Gabriel rzeczywiście przybędzie konno z odsieczą, a walka o płomienne uczucie rozhula się na dobre. Bo kiedy wysłannicy mroku wkraczają do gry, trudno mówić o „świętym spokoju”…
Darwood funduje czytelnikowi pasjonującą historię z intrygująco wykreowanym światem Guardianów i Tentatorów, ocieplającą romantyczne serca wątkiem miłosnym oraz przykuwającą uwagę symboliką oraz interesującymi bohaterami. Zwłaszcza męskie postaci zapadają w pamięć tak, że nie sposób ich nie pokochać. A miłość ta jest tym mocniejsza, im bardziej zagłębiamy się w tę opowieść widzianą oczami Gabriela. Bo w odróżnieniu od pierwszego wydania „Laristy”, jej wznowienie zawiera niepublikowane wcześniej rozdziały przybliżające poczynania Gabriela, odsłaniając kulisy jego specyficznego powołania. Nie chcę w tym miejscu zdradzać zbyt wiele, aby przyjemność z lektury była jak największa, przy czym mogę zapewnić, że Darwood jest ekspertką od przedstawiania problemów egzystencjalnych, które niejednemu filozofowi spędziły sen z powiek. I robi to w sposób atrakcyjny i przystępny dla młodych, jak i bardziej dojrzałych odbiorców. Autorka zachęca swoją opowieścią do refleksji nad życiem i nad śmiercią; nad rolą wiary, a także empatii w poczynaniach człowieka, unikając przy tym moralizatorstwa czy przesadnej powagi.
Nie da się ukryć, że w świecie pełnym stresu oraz codziennych trosk takie lekkie, ale niebanalne i mające swój styl historie, są doskonałą terapią antystresową oraz zastrzykiem jakże niezbędnych dla utrzymania zdrowia psychicznego endorfin. Jeśli do tego dodamy podkład muzyczny, a mam na myśli skompilowany przez autorkę soundtrack (zajrzyjcie na YouTube’a autorki), oddający charakter bohaterów oraz konkretne sceny w książce, to otrzymujemy pełnowymiarowy pakiet rozrywkowy, i to nie tylko dla młodzieży.
Zachęcam Was gorąco do zapoznania się z „Laristą”, licząc że zostaniecie z autorką na dłużej, jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać jej fascynujących książek. Ja sama poznałam twórczość Melissy Darwood w czasie wakacji 2017 roku i to właśnie od „Laristy” – literackiego debiutu autorki, który możemy aktualnie smakować w nowej odsłonie – rozpoczęła się moja przygoda z jej nieszablonową twórczością. Może i Wam książki Melissy umilą wakacyjny czas? I może tak jak i ja przeczytacie je więcej niż jeden raz? Ja tymczasem z niecierpliwością czekam na kontynuację tej powieści – "Guerrę" – która już jesienią ma ukazać się nakładem Wydawnictwa Kobiecego.
Marcja nie jest zwykłą nastolatką. Choroby, z którymi zmaga się od dzieciństwa, sprawiły, że musiała dojrzeć zbyt szybko i zyskać bolesną świadomość...
Podczas trzęsienia ziemi siedemnastoletnia Chloris zostaje uratowana przez monstrualne ptaszysko. Orzeł jest Homanilem - dwudziestoletnim chłopakiem o...
Przeczytane:2021-02-14,
Larysa to młodziutka dziewczyna, która spotyka na swej drodze tajemniczego Gabriela. Niestety okoliczności nie są sprzyjające i chłopak nie robi dobrego pierwszego wrażenia. Dziewczyna długo nie musi czekać na kolejne spotkanie, na nieszczęście okoliczności ponownie są… dziwne. Dlaczego ten mężczyzna pojawia się wszędzie tam, gdzie dzieje się coś złego? Czy powinna się go obawiać? Fabuła książki opiera się na istnieniu Guardian i Tentatorów. Przyznam, że ten wątek bardzo mnie fascynował i z niecierpliwością czekałam na rozwój wydarzeń. Przyznam, że zawiodłam się na tej lekturze. Fabuła mimo bardzo ciekawego głównego wątku nie wciągnęła mnie za bardzo. Szkoda, że ten wątek nie został bardziej rozbudowany. Bohaterowie nie wzbudzali we mnie większych emocji. Możliwe, że na odbiór tej książki ma wpływ mój rocznik Już dawno skończyłam szkołę i to chyba już nie moje klimaty. Raczej nie zdecyduje się na kontynuację tej serii. Myślę, że ją odpuszczę i zaczekam na kontynuację „Mojego szefa”, bo ta z kolei bardzo przypadła mi do gustu.