Marzenie o dziecku uskrzydla, ale może mieć też destrukcyjną moc
Presja, wielkie nadzieje i ciągłe zawody naznaczają życie, emocje i małżeństwo Karoliny i Adama. Po wielu nieudanych próbach zajścia w ciążę, młoda kobieta przestaje wierzyć w to, że kiedykolwiek zostanie matką. Swoje smutki topi w alkoholu, a narastającą frustrację wyładowuje na mężu. Ten z kolei coraz częściej spogląda pożądliwie w stronę Ady, atrakcyjnej koleżanki z pracy. Jedna nierozsądna decyzja i kilka zbiegów okoliczności sprawiają, że Karolina i Adam zaczynają gubić się we własnych emocjach...
Wymarzone to nie tylko poruszająca historia o miłości i pragnieniu dziecka, ale także terapeutyczna lekcja dla małżeństw, niosąca nadzieję, że nad tym, co dobre, zawsze czuwa siła wyższa.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-10-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 362
Język oryginału: polski
Od pokoleń, niezliczona ilość kobiet boryka się z problematyką zajścia w ciążę. Podłoże ma różne przyczyny – począwszy od problemów ze zdrowiem jednego z rodziców, kończąc na blokadzie na tle psychicznym. Jak dobrze wiemy, jest masa obostrzeń i kar przeznaczonych dla kobiet, które matkami być nie chcą, a co zarazem idzie, nie ma praktycznie żadnych konkretnych pomysłów, by pomagać kobietom, które pragną błogosławionego stanu przez całe życie.
Karolina i Adam są udanym małżeństwem. Oboje mają stałą pracę, którą lubią i własny dom z pięknym ogrodem. Jedyne czego brakuje w ich życiu – to mały człowieczek zrodzony z ich uczucia. Chcę powiedzieć, że już od pierwszych stron ta powieść podbiła moje serce. Starania o dziecko nie są mi obce, razem z paranoją, jaka wkrada się w głowę przyszłej mamy. Karolina to kobieta, której pragnienie przysłoniło całe życie. Seks na czas, bo owulacja; upartość, przez którą o mało nie straciła małżonka; brak rozmowy z ukochanym – szczerej, prawdziwej, obowiązkowej i zarazem naturalnej dla małżeństwa.
Mocno utożsamiam się z Karolą i jej obsesją. Jej obawy o romans Adama, jej utrata wiary w siebie i wątpliwości w miłość ze strony małżonka – tak właśnie wyglądają starania o dziecko. Łzy i żal, przepełnienie bólem z powodu braku dwóch kresek. Doskonale to znam i doskonale wiem, jak potrafi to zaważyć na pogodnym i udanym związku. Niestety chwilami miałam ochotę trzasnąć ją w głowę… Zamiast porozmawiać z Adamem to twardo stała przy swojej paranoi, nie dając sobie wytłumaczyć, że prawda i realia mogą być inne.
Znowuż Adam ma swoje za kołnierzem, jednak chłop ma moje wsparcie. Było mi przykro, że robił, co mógł do granic możliwości, a Karolina grała wielką panią, nie zwracając uwagi na jego uczucia i jego emocje względem zaistniałych sytuacji. Szczerze go podziwiam, że faktycznie nie zostawił jej w cholerę, bo prawdą jest, że „do tanga trzeba dwojga”, a tutaj cała odpowiedzialność spadła na mężczyznę, nieważne było, że sam też ma serce i też może go coś zaboleć – trochę mi to zgrzytało, ale, jako, że to moje pierwsze spotkanie z panią Justyną i jej piórem, nie biorę tego jakoś za szczególnie pod uwagę.
Nie ukrywam, że trochę dziwnie też odbierałam małżeństwo bohaterów. Liczyłam na więcej „słodkości” między nimi; wiem, że prawdziwe życie tak nie wygląda, ale patrzę na postacie przez pryzmat tego, że sama jestem żoną i jak odnosimy się do siebie z moim ślubnym. Wątek, który zaburzył idealne życie postaci, pozostawię Wam do odkrycia, ale prawdą jest, że Adam wykazał się naprawdę silną wolą, bo ja to miałam ochotę mordować i to krwawo, po tym, jakich ludzi mieli okazję spotykać na swojej drodze.
Całościowo „Wymarzone” to bardzo dobra historia, bardzo prawdziwa, z realnymi obawami, ze strachem, obwinianiem się, z wieloma powodami do szukania szczęścia gdzieś indziej. Jeśli chodzi o zakończenie, pozwolę sobie zatrzymać je dla siebie! Odkryjcie sami, dlaczego ulałam morze łez przy tej historii i dlaczego czytałam fabułę do czwartej rano, nie mogąc odłożyć książki, póki nie zobaczę ostatnich linijek tekstu….
„Wszystko jest możliwe. Niemożliwe po prostu wymaga więcej czasu” – Dan Brown
Karolina i Adam są małżeństwem starającym się o dziecko. Po wielu nieudanych próbach, kobieta przestaje wierzyć w to, że jeszcze kiedykolwiek będzie jej dane zostać mamą. Mimo to podporządkowuje życie swoje i męża pod każdą owulację i dąży do tego, aby wykorzystywać każdą możliwość zajścia w ciążę. Niestety ma to swoje negatywne konsekwencje. Coraz bardziej sfrustrowana Karolina topi swoje smutki w alkoholu i doprowadza do coraz częstszych kłótni z Adamem. Ten z kolei przez sytuacje w domu przychylniejszym okiem spogląda na nową i w dodatku bardzo atrakcyjną współpracownicę Adę. Cała ta sytuacja doprowadza do tego, że ich małżeństwo wisi na przysłowiowym wniosku, gdyż małżonkowie zwyczajnie pogubili się w swoich decyzjach. Czy uda im się odnaleźć zanim oddalą się od siebie na dobre?
Książka „Wymarzone” to historia pewnego małżeństwa, z którym tak naprawdę utożsamić się może każdy z nas. Każdy, kto starał się o dziecko, nawet jeśli te starania nie trwały wiele miesięcy, wie, że każda kolejna miesiączka zamiast upragnionych dwóch kresek na teście wiąże się z ogromnym bólem i rozczarowaniem. Jest to bardzo trudna sytuacja nie tylko dla kobiet, ale to one przeżywają takie sytuacje najbardziej. To tak, jakby każdego miesiąca na nowo tracić dziecko, mimo że tak naprawdę go jeszcze nigdy nie było.
Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co czują osoby, u których starania o dziecko trwają latami. Niemniej ta pozycja chociaż po części ukazuje, z czym muszą się mierzyć na co dzień. Słowa osób z otoczenia, typu „Wyluzuj” czy „Nie przejmuj się. Na pewno w końcu się uda” są jak wbijający się w serce sztylet i ranią do głębi.
Powieść ta to nie tylko historia tego małżeństwa. To również ich emocje. To ich droga od zagubienia się, aż do ponownego odnalezienia drogi do siebie. Przyznam szczerze, że momentami byłam wręcz wściekła na główną bohaterkę i jej zachowanie. Miałam wrażenie, że akcja ciągnięta jest na siłę i specjalnie przedłużana, ale finalnie stwierdziłam, że było to potrzebne w tym ostatecznym, całościowym spojrzeniu na książkę.
Pozycję tę polecam każdemu. Dla starających się o dziecko może wlać w serca trochę otuchy i być pocieszeniem, natomiast dla tych, którzy z tym problemem nie mają do czynienia, może trochę otworzy oczy na to, co przeżywają osoby starające się o potomka i pozwoli na nie spojrzeć przychylniejszym okiem oraz wykazać się większą empatią.
„Czasami obcej osobie łatwiej się zwierzyć niż najbliższym. To wynika z tego, że boimy się oceny innych. Łatwiej jest przyjąć krytykę, nawet tę najgorszą, od obcych niż od bliskich”.
„To przez kłamstwo może pan ją stracić, nigdy przez prawdę. Proszę o tym pamiętać”.
Pozwoliłam sobie przytoczyć te dwa cytaty z książki, ponieważ szczególnie złapały mnie za serce. Są one zarazem banalne, jak i prawdziwe. Czasem zatajenie czegoś, co wydaje nam się mało istotne, może doprowadzić do późniejszej lawiny niedopowiedzeń i rozgoryczenia. Tak właśnie stało się u naszych bohaterów.
Małżeństwo Karoliny i Adama to życie w ciągłej presji. Młoda kobieta przeżywa wielki smutek, gdy po raz kolejny na teście ciążowym pojawia się tylko jedna kreska. Swoją frustrację wyładowuje na mężu, a z czasem zapija swoją złość alkoholem. Mężczyzna przygnieciony ciężarem ciągłych kłótni i życiem według kalendarzyka żony przestaje myśleć racjonalnie i zaczyna pożądliwie patrzeć na koleżankę z pracy. Później wydarza się coś, co całkowicie zmienia relacje między małżonkami. Dodatkowo na drodze Adama pojawia się tajemnicza nieznajoma. Kim jest i jakie ma zamiary? Czy nad małżeństwem Karoliny i Adama znów zaświeci słońce?
„Wymarzone” to historia młodego małżeństwa, które stara się o dziecko, ale im się ciągle nie udaje. Ukazana jest w niej cała prawda, że marzenie o tym, aby stać się rodzicami, nie zawsze nas do siebie zbliża. Czasem jest wręcz odwrotnie. Temat, jaki poruszyła autorka, jest niezwykle potrzebny, bo nie zawsze będzie tak, jak byśmy tego chcieli. Książka jest lekiem na zranioną duszę, ponieważ pokazuje trudności, walkę o przyszłość i wielką nadzieję na lepsze jutro. Rzeczy, które dzieją się między bohaterami, są niezwykle realne, mogę wręcz stwierdzić, że czułam ich smutek, ich radość i ich zawody. „Wymarzone” to naprawdę poruszająca i chwytająca za serce lektura. Ta praca jest czymś, co daje nadzieję i co koi zszargane nerwy. Jest też swego rodzaju terapią, bo dużo daje do myślenia i sprawia, że można popatrzeć na swoje problemy z nieco lepszej perspektywy.
Jestem bardzo zadowolona, że trafiłam na tę książkę. Nie mogłam się oderwać, musiałam ją przeczytać od razu. Targały mną różne emocje, często byłam zła na bohaterów, że postąpili tak, a nie inaczej, ale też nie wiem, co sama zrobiłabym na ich miejscu. Daję 10/10. Świetna książka. Gorąco polecam!
Karolina i Adam bardzo marzą o dziecku. Chodź starają się jak mogą niestety ich marzenie nie chce się spełnić.
Po tylu nieudanych próbach i z każdym zrobionym testem ciążowym Karolina traci nadzieję i zaczyna szukać pocieszenia w alkoholu a swoją złość wyładowuje na mężu. Po wielu kłótniach i cichych dniach Adam zaczyna coraz bardziej zwracać uwagę na Adę swoją współpracownicę której mężczyzna nie jest obojętny.
Małżeństwo Karoliny i Adama wisi na włosku a wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli.
Czy para przetrwa kryzys?
Czy uda im się wszystko naprawić?
,,Czasami obcej osobie łatwiej się zwierzyć niż najbliższym. To wynika z tego, że boimy się oceny innych. Łatwiej jest przyjąć krytykę, nawet tę najgorszą, od obcych niż od bliskich".
Wymarzone to nie tylko poruszająca historia o miłości i pragnieniu dziecka, ale także terapeutyczna lekcja dla małżeństw, niosąca nadzieję, że nad tym, co dobre, zawsze czuwa siła wyższa.
Książka porusza bardzo ważne kwestie. Jak niespełnione marzenie o dziecku może poróżnić dwoje bliskich sobie ludzi.
Autorka wprowadza nas w świat wielu emocji jakie towarzyszą bohaterom. Czytając tę książkę po części rozumiem Adę, prawie każda kobieta w pewnym momencie swojego życia zaczyna marzyć o dziecku. Nie rozumiem tylko szukania ucieczki w alkohol.
Książkę czyta się świetnie, jeżeli ktoś z Was jest wrażliwy radzę, zainwestować w pudełko chusteczek na otarcie łez które lecą ciurkiem.
Piękna, mądra i bardzo emocjonująca historia.
Polecam ?
Bycie Mamą jest cudowne. Niestety, nie wszyscy mogą się z tego cieszyć. Presja, wyrzuty, brak zrozumienia na pewno nie pomagają... Wiem o czym piszę, bo sama przez to przechodziłam. Moja córka urodziła się 6 lat po ślubie, po drodze było naprawdę ciężko. Dlatego tak bardzo rozumiem bohaterów książki "Wymarzone" Justyny Piec-Głogowskiej .
Karolina i Adam bardzo się kochają, mają piękny dom, pracę, które lubią. Do pełni szczęścia brakuje im dziecka. Kolejne negatywne testy załamują Karolinę, Adam stara się wspierać żonę, ale powoli oboje od siebie się odsuwają. Na dodatek w pracy mężczyzny pojawia się Ada, której Adam wpada w oko. Czy mężczyzna, sfrustrowany sytuacją w domu, ulegnie pięknej koleżance? Czy Karolina pogrąży się w smutku I rozpaczy? Przekonajcie się sami...
To piękna, pełna emocji opowieść o pragnieniu dziecka, ale także o miłości i małżeństwie. O tym, że nie można skupiać się tylko na własnych uczuciach, ale trzeba spojrzeć na sprawę także oczami tej drugiej osoby. W książce poznajemy perspektywę zarówno Karolina jak i Adama, dzięki temu wiemy, co oboje czują.
Pozornie niewiele się tu dzieje - mamy dwoje ludzi połączonych wspólnym pragnieniem - posiadania dziecka, które nagle zaczyna ich dzielić. Ale w tej książce nie chodzi o akcję - ale o uczucia - które Autorka przepięknie opisuje, które czułam również ja - nadzieję, rozczarowanie, zwątpienie, strach, ale także miłość I radość. To bardzo wzruszająca I poruszająca historia, którą naprawdę warto poznać.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Novae Res za egzemplarz do recenzji (współpraca recenzencka), a Autorce za zaufanie I przepiękną opowieść
"Wymarzone" to pozycja, w której na próżno szukać niebezpiecznych porachunków, wyszukanych scena erotycznych, dużej dawki adrenaliny czy czegokolwiek, co ostatnio stało się dość modne w literaturze skierowanej do kobiet. To książka, którą napisało samo życie, to książka, w której każdy z nas może odnaleźć odzwierciedlenie swoich problemów, to książka, która łączy w sobie magię i przekleństwa codzienności. I dzięki temu jest wyjątkowa. Właśnie swojemu realizmowi zawdzięcza tak mocne zaangażowanie czytelniczych uczuć, które przenika do głębi. Justyna pisze naprawdę świetnie. Rozwija się, widać, że pracuje nad swoim warsztatem, a dodatkowo ma niesamowitą zdolność przekazywania emocji, które przelała na papier. I właśnie dzięki temu lekturę odczuwałam całą sobą, przeżywając wraz z postaciami ich dobre i złe chwile. Choć głównym tematem powieści jest nieodparta potrzeba posiadania dziecka, która nie przekłada się na rezultaty, to Autorka nie poprzestaje jedynie na tej kwestii. Przede wszystkim pokazuje jak jeden problem może rodzić kolejne, a wszystko to z frustracji, braku empatii, wpływu na codzienne zachowania i stosunek do najbliższych. Otrzymujemy tu portret małżeństwa, które dosłownie sypie się na naszych oczach, a wszystko przez nieprzepracowanie wewnętrznych kłopotów, próby bagatelizowania uczuć współmałżonka, ucieczkę przed stanowiącą wyzwanie sytuacją domową. Dodatkowo, dzięki postaciom pobocznym, ukazane są inne, równie życiowe wątki, które dają do myślenia. Te przykłady ludzkich losów pokazują jak ważne jest, by doceniać to, co się ma. Jak istotnym jest fakt cieszenia się z każdego dnia, pielęgnowania miłości oraz wszystkich dóbr, które nas otaczają. Bowiem w życiu czasem wystarczy chwila, by stracić bardzo dużo, a rzadko jesteśmy tego w pełni świadomi, biorąc zbyt wiele za pewnik. Ale ta powieść to także przestroga, bowiem nie zawsze każdy wart jest miłego słowa, uśmiechu, dobrego uczynku, bo nawet tak pozytywne postawy mogą być finalnie wykorzystane przeciwko nam. W końcu nie wszyscy ludzie pojawiający się w naszym życiu są bohaterami wartościowymi, lecz bezwzględnie wszyscy czegoś nas uczą. Nie można jednak nigdy zapomnieć o rzeczy nadrzędnej- nie ocenianiu przez pryzmat pozorów, bo te mogą być szalenie mylące, a za każdym człowiekiem stoi jakaś historia i to też znajdziemy w lekturze. Justyna wplata w powieść także wątek życzliwych nam aniołów, których interwencje czasem są niezbędne, podobnie jak ich świeże i zdystansowane spojrzenie na piętrzące się problemy oraz mądre choć często proste słowa mające ogromne znaczenie. To jedna z tych powieści obyczajowych, która trafia w serce, niepostrzeżenie wkracza do czytelniczego umysłu i angażuje całą uwagę. Ogromnie ją polecam!
Przez pięć lat może stać się wiele. To jednak za krótki czas na zapomnienie o prawdziwej miłości, która przytrafiła się niespodziewanie i odeszła boleśnie...
Miłość... niby prosta, a jednak tak bardzo skomplikowana, szczególnie gdy jedna ze stron ma już poważne zobowiązania. Czy taka miłość ma szansę przetrwać...
Przeczytane:2023-02-22, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 2023,
Karolina i Adam są małżeństwem, któremu do pełni szczęścia brakuje potomka. Starają się, choć każda próba kończy się niepowodzeniem. Kobieta bardzo przestrzega dni płodnych, bo wierzy, że to właśnie dziś jest ten wyjątkowy dzień, dzięki któremu ujrzą dwie kreski na teście. Niestety każdy zrobiony test, każdy kolejny miesiąc powoduje, że Karolina zaczyna tracić nadzieję. Przez to też jest sfrustrowana. Każdy nowy dzień to kłótnia z mężem. Coraz częściej zaczyna zaglądać do kieliszka, który daje jej ukojenie choć na moment. Adam ma dość ciągłych pretensji żony. Chce mieć dziecko, ale nie chce aby jego życie toczyło się wokół dni płodnych. Uważa, że powinni wyluzować. Karolina go nie rozumie. Właśnie dzięki temu Adam zaczyna zwracać większą uwagę na swoją współpracownicę Adę. Małżeństwo Karoliny i Adama zaczyna mieć poważne problemu. Nie potrafią już ze sobą swobodnie rozmawiać. Wszystko to o co tyle razem walczyli zaczyna wisieć na włosku. Wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. Czy małżonkowie znajdą jeszcze wspólny język? Karolina, która pragnie za wszelką cenę mieć dziecko. Często doprowadzała mnie do irytacji. Jej zamykanie się, nie moc rozmawiania z mężem. W małżeństwie najważniejsza jest rozmowa i poczucie bycia kochanym. Ona jedynie wywiera presję na swoim małżonku. Nie można żyć zgodnie z zegarem, warto czasem zaszaleć, zmienić coś w naszym życiu aby zadziałało. Nie warto nigdy tracić nadziei, a obwinianie drugiej połówki spowoduje jedynie, że odwróci się od nas. Adam, który ze wszystkich sił stara się przypodobać żonie. Za każdym razem robił to o co ona go prosiła. I choć nie zawsze miał ochotę i chęci, to starał się sprostać wymaganiom małżonki. Nie popieram tego, że dał się omamić Adzie. Lecz z drugiej strony też chciał mieć trochę „normalności” i poczucia, że komuś innemu na nim zależy. Historia bardzo realistyczna. Każdy z nas może mierzyć się z takim problemem. Nie każdy marzy o dziecku, ale ogrom ludzi tak. I jeżeli przychodzi problem aby zajść w ciążę, to często kobieta obwinia siebie. To straszne, jak sama sobie potrafi zrobić krzywdę. Najważniejsze to nigdy się nie poddawać, zawsze mieć choć zalążek nadziei, że się uda. Dostrzec możemy, że wspólna droga między małżeństwem się rozchodzi. Każde z nich zmierza w całkiem innym kierunku. Najważniejsze to ze sobą rozmawiać. Dawanie sobie wsparcia. Najważniejsze, że Karolina i Adam, jeszcze znajdą się na wspólnym zakręcie. Czy ich marzenie zostanie spełnione? Polecam każdemu, książka otwiera oczy aby na życie spojrzeć z innej perspektywy niż dotychczas.