Nina należy do elity i u boku bogatego męża prowadzi wygodne życie, jakiego zawsze pragnęła. Ich syn Finch właśnie dostał się na wymarzone studia w Princeton.
Tom jest samotnym ojcem i pracuje od rana do nocy. Rozpiera go duma, gdy jego córka Lyla dzięki stypendium zaczyna naukę w prywatnym liceum. Dziewczyna usilnie stara się dopasować do obcego jej otoczenia, choć latynoska uroda odziedziczona po matce wcale jej w tym nie pomaga.
Światy Niny i Toma zderzają się gwałtownie, gdy w szkole wybucha skandal obyczajowy z udziałem ich dzieci.
Pośród piętrzących się kłamstw bohaterowie będą musieli przemyśleć relacje z najbliższymi i odpowiedzieć sobie na ważne pytanie: czego naprawdę pragną?
Emily Giffin w zaskakująco dojrzałej i aktualnej społecznie powieści prowokuje pytania o współczesne wychowanie i nadużycia wobec kobiet – i jak zawsze odsłania kobiece pragnienia i emocje.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2018-08-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: All We Ever Wanted
Język oryginału: angielski
Emily Giffin jak zwykle na wysokim poziomie. Ostatnia wydana książka autorki, to już kolejne nasz spotkanie. Kupując ebooka, z myślą o czytaniu na wakacjach, wiedziałam, że to będzie dobry wybór.
"Krótko mówiąc, Kathie nie tylko upajała się nieszczęściami i innych, ale także wykorzystywała cudze tragedie do chełpienia się własną cnotliwością."
Książka porusza ważne i aktualne tematy. Giffin podjęła się trudnego zadania, by pokazać nietolerancję, rasizm, snobizm, niewierność, seksizm, alkoholizm i błędne decyzje. I to wszystko na 400 stronach powieści.
Świat Niny to bogaty mąż, u którego boku jest ozdobą, i zdolny syn. Tom to stolarz, wychowywujący samotnie nastoletnią córkę. Nic ich nie łączy, obrócz skandalu wywołanego przez dzieci. Czy przy zderzeniu z brutalną rzeczywistością, odkryją co jest najważniejsze?
"Melanie nie była sknerą, a jedna z jej życiowych mantr brzmiała: Na kłopoty najlepsze są pieniądze."
Wszystko zaczyna się od rasistowskiego żartu. I wydaje mi się, że najbardziej wydarzenie odbija się właśnie na Ninie, matce chłopaka. Bo to ona otrząsa się z takiej bańki, w której żyła i wreszcie dostrzega zgnilizne. Że ten wychuchany syn jest głupim seksistą, mąż to buc, który wszystko załatwia pieniędzmi, a ona otacza się fałszywymi przyjaciółkami. Jednak autorka największą metamorfozę funduje Layli, pokrzywdzonej dziewczynie, która ze swojego dramatu, nic sobie nie robi, ponieważ najważniejsza dla niej jest akceptacja ludzi, którzy na nią nie zasługują. Najgorsze jest to, że to jest bardzo typowe zachowanie u młodzieży. Jak ta chęć przynależności jest silna, że poczucie własnej wartości schodzi na dalszy plan.
Książka uniwersalna, bez względu na wiek i płeć. Jeśli nie czytaliście, a poszukujecie czegoś mądrego, życiowego i realnego, koniecznie po nią siegnijcie. Weźcie jakąkolwiek Emily, bo w każdej książce pokazuje u swoich bohaterów, niezwykłą odwagę do bycia człowiekiem.
Za ebooka dziękuję portalowi czytampierwszy.pl
Moje pierwsze spotkanie z Emily Gryffin póki co kończy się przy książce „Wszystko czego pragnęliśmy”. Faktycznie Autorka porusza temat, który obecnie jest dość na czasie, jednak boli mnie głupota jednego z bohaterów jak i krzywda, która dotknęła bohaterkę.
Spotykamy tutaj dwójkę młodych ludzi – Fincha i Lylę – chłopiec jest przesiąknięty bogactwem do szpiku kości, zaś dziewuszka dzięki ciężkiej pracy i stypendium ma możliwość nauki w prywatnym liceum. Oczywiście do tego mamy rodziców rozsądnych, wspierających i na poziomie (może z wyjątkiem ojca Fincha). No i mamy skandal.
I tu muszę przyznać, że nic mnie tak nie wkurzało jak podejście tego smarkacza Fincha. Nie dość, że jego „żarcik” rujnował nastolatkę to zupełnie nie poczuwał się do winy za swoje czyny. Chwała Panu, że miał chociaż ogarniętą matkę, bo przecież to jakaś masakra. Na miejscu Niny pasy bym darła z młodzika, aż wbije sobie do głowy, że są rzeczy, których się nie robi i koniec. Wśród tego młodzieńczego światka rozumiem wiele spraw. Nie rozumiem wpływu bogactwa i Kirka, który tak lekko bagatelizowali problem, który stworzył jego syn. Wręcz przytakiwał mu, że „tak, pewnie, mamy hajs, co tam życie innych ludzi”.
Nie ukrywam też, że zachowanie Toma było godne ojca. Wspierał córkę, nie zależnie od całej sytuacji, a to pozwala uwierzyć, że dzisiejsi rodzice nie są tylko od tego, by dawać nam kasę, robić reprymendy i gonić do nauki o ile znajdą czas podczas swojego biegu po pieniądz. I postawa, że winowajca ma być ukarany i koniec to jest coś co dzisiaj jest niespotykane.
Dobra książka, która pokazuje to czego spora część ludzi i młodzieży zwyczajnie w świecie nie chce wiedzieć.
Nina to kobieta, która związała się z zamożnym mężczyzną, ma syna, który kończy bardzo dobre liceum i dostał się do renomowanej uczelni. Mogłoby się wydawać, że życie Niny jest usłane różami.
Tom ojciec, który samotnie wychowuje nastolatkę. Jest stolarzem a wieczorami dorabia jeżdżąc uberem. Wszystko robi dla córki, która dzięki stypendium ma możliwość uczenia się w tym samym liceum co syn Niny.
Lyla córka Toma skrycie podkochuje się w Finchu synu Niny. Pod pretekstem nauki z przyjaciółką wychodzi na imprezę, której niestety odebrać musiał ją ojciec, gdyż nie była w stanie sama utrzymać się na nogach.
Od tego wszystko się zaczyna i nie chodzi wcale o to że Lyla jest niepełnoletnia i piła alkohol, lecz zostało zrobione jej kompromitujące zdjecie, które zostało podpisane rasistowskimi komentarzem. Owe zdjęcie w mgnieniu oka rozeszło się po całym mieście.
Bardzo wciągająca książka! Mega realistyczna. Bez problemu w dzisiejszych czasach można sobie wyobrazić, że to się stało naprawdę. Nastolatkowie całe życie ukazują w internecie. A jak wiadomo w sieci nic nie ginie. Historia ukazuje problemy nastolatków oraz to, że rodzic zawsze wspiera swoje dziecko. Jednak jestem pod wrażeniem postawy Niny, która mimo ogromnej fortuny nie jest pusta w środku, tak jak jej mąż. Kobieta pełna uczuć i potrafi odróżnić dobro od zła, w odróżnieniu od jej "przyjaciółek" z zamożnego świata. Książka godna polecenia, pełna emocji. Czyta się ją bardzo szybko i tak jak wspominałam jest bardzo realistyczna.
Od pierwszych stron powieści Emily Giffin zostajemy wrzuceni w dwa kontrastujące ze sobą światy. W jednym momencie odwiedzamy wraz z Niną i jej mężem Kirkiem galę charytatywną i pławimy się w ich luksusowym życiu, by po chwili wraz z Tomem doświadczać trudów utrzymania rodziny z pracy stolarza oraz samotnego wychowania córki. Jednak pewna impreza zmusza ich do konfrontacji. Finch, syn Niny i Kirka, robi kompromitujące zdjęcie Lyli, córce Toma, po czym rozsyła je do swoich znajomych. Nie ulega wątpliwości, że ktoś musi ponieść konsekwencje, ale nastolatkowie byli pod wpływem alkoholu, a wina chłopaka wcale nie jest taka oczywista. Zarówno rodzice jak i dyrekcja liceum mają różne zdanie na temat rozwiązania sytuacji, a do tego borykają się ze swoimi własnymi problemami. Nina ma już dosyć dostatniego życia, męża zainteresowanego wyłącznie interesami oraz kliki bogaczy. Wierzy, że jej syn powinien ponieść konsekwencje swoich czynów, aby mógł wyciągnąć wnioski z tej sytuacji. Dlatego kontaktuje się Tomem i próbuje pomóc obu rodzinom. Mężczyzna kocha córkę i chce dla niej jak najlepiej, więc początkowa nieufność wobec Niny jest całkowicie zrozumiała. Stopniowo zaczyna wierzyć w szczerość jej intencji i wspólnymi siłami stawiają czoła napotykanym problemom.
Emily Giffin w większości nie poddaje się schematom, ale Kirk został tak przez nią wykreowany, że od samego początku czytelnik pała do niego niechęcią. Jest typowym przedstawicielem wyższej klasy, białym mężczyzną, który całe życie korzysta w wielu przywilejów, nawet ich nie dostrzegając. Najważniejszą wartością są dla niego pieniądze i chociaż dba o syna, zależy mu raczej możliwości pochwalenia się wysportowanym i inteligentnym potomkiem niż na wychowaniu dobrego człowieka. To jedyna postać w stosunku, do której odczuwałam jakieś silniejsze emocje (zdecydowanie negatywne), ale niestety jest nieco stereotypowa i pokazana w tak złym świetle, że aż momentami nierealna.
Z następnymi bohaterami sprawa ma się już dużo lepiej. Są dobrze zarysowani, mają zarówno wady jak i zalety i mimo że nikomu za specjalnie nie kibicowałam, to jestem pewna, że większość czytelników poczuje do nich sympatię i wybierze stronę, której wierzy i po której chce stanąć. Postacie mają przeszłość, którą autorka chętnie się z nami dzieli, dzięki czemu rozumiemy, dlaczego zachowują się w określony sposób i co nimi kieruje. Fabuła bywa przewidywalna, ale nadal pojawiają się elementy zaskoczenia, które dodają lekturze smaczku. Przyznaję, że sama nie byłam do końca pewna czy Finch jest winny, a jeśli tak, to czy jeden błąd powinien pozbawiać go przyszłości na prestiżowej uczelni.
Mimo tego, że w książce poruszane są poważne tematu przemocy seksualnej, rasizmu czy przepaści międzyklasowej czyta się ją lekko i szybko. Autorka unika przesadnego dramatyzmu, motywy bohaterów są zrozumiałe, a ciekawość co faktycznie wydarzyło się na imprezie, która zmieniła życie nastolatków i dorosłych pozostaje z nami praktycznie do samego końca. Czy ta lektura zmieni Wasze życie? Zapewne nie, zwłaszcza, jeśli czytaliście już podobne powieści. Mimo to, warto po nią sięgnąć i spędzić w jej towarzystwie miłe popołudnie.
Recenzja możliwa dzięki uprzejmości serwisu https://czytampierwszy.pl/
Dzięki portalowi Czytam Pierwszy miałam okazję przedpremierowo przeczytać moją pierwszą książkę Emily Giffin, za co bardzo dziękuję. Dziwię się teraz, że nie sięgnęłam wcześniej po cokolwiek tej autorki, chociaż na pewno przynajmniej jedną pozycję mam od dawna na półce. Sądziłam jednak, że to literatura nie dla mnie, bo czytam zupełnie coś innego. Jednak bardzo się myliłam i cieszę się, że miałam możliwość spróbować czegoś dla mnie nowego. Z czystym sumieniem mogę polecić lekturę tej książki. Czyta się ją bardzo szybko, chociaż porusza raczej trudne tematy, mamy tu dorastanie i typowe dla tego wieku problemy, jest rasizm, także w wydaniu tym nam najbliższym, bo w wirtualnej przestrzeni, tzw. cyberprzemoc, o której ostatnio jest coraz głośniej. Jest to historia dwóch bardzo różnych rodzin, obrzydliwie bogatej, która należy do elity i tej drugiej, biednej. Nina i jej mąż prowadzą bardzo wygodne życie, a ich syn właśnie dostał się do prestiżowej uczelni w Princeton, jest oczkiem w głowie swoich rodziców. Tom wychowuje córkę sam i pracuje bardzo dużo, aby zapewnić jej godne życie. Kiedy Lyla dostaje się do prywatnego liceum, ojca rozpiera duma.
Pewnego dnia losy tych dwóch rodzin krzyżują się za sprawą rasistowskiego żartu pozornie dobrze ułożonego Fincha. Bezmyślny dowcip chłopca może zachwiać jego świetnie zapowiadającą się przyszłością. Jego ojciec chce zapomnieć o sprawie (i dąży do tego wszelkimi środkami), matka, przeciwnie, chce, aby Finch poniósł konsekwencje i ma ku temu naprawdę poważne powody. Co się stanie? Czy Finch poniesie karę, a Nina odzyska spokój w związku z jej własną przeszłością? Jak potoczą się losy obu rodzin?
Giffin nakreśliła bardzo wyrazistych, a przy tym barwnych i ciekawych bohaterów. Każdy z nich ma coś do powiedzenia, a niektórzy zostają w pamięci na dłużej. Trudno nie polubić przede wszystkim Toma, jest to prosty człowiek, ale konkretny i dobroduszny. Córkę wychowuje sam, bardzo ją kocha, uczy szacunku do samej siebie i że zawsze warto o siebie walczyć. Nina, matka Fincha nieco zagubiła się w świecie, w którym znalazła się za sprawą bogatego i wpływowego męża, ale powoli zaczyna dostrzegać otaczający ją fałsz i budzić się z letargu. Kobieta ma za sobą ciężkie przejścia, dlatego postępek syna dotyka jej osobiście. Przyznam, że ta bohaterka początkowo mnie irytowała, dopiero po jakimś czasie, kiedy dała się lepiej poznać, polubiłam ją bardziej. Finch i Lyla to nastolatki i ich problemy są przede wszystkim problemami tego wieku. Lyla to fajny dzieciak, pracowity i w większości rozsądny, jednak z rozbitej rodziny i przez to nieco pogubiony. Finch wychowany w dobrobycie, przystojny, wysportowany i popularny, niestety nie do końca poukładany.
Bardzo polecam lekturę tej pozycji. Giffin w przemyślany, a jednocześnie nieprzytłaczający sposób przedstawia trudne problemy, a o sprawach codziennych pisze tak, jakby były one wyjątkowe. Mimo ciężkości wspomnianych problemów, książkę czyta się bardzo przyjemnie, a historia zostaje w głowie na dłużej i zmusza do refleksji. Kłopoty rodzinne, wątpliwości, sprawy z przeszłości, o których trudno zapomnieć, rozpadające się więzi, nowe fascynacje i zauroczenia, całe mnóstwo emocji, stopniowanie napięcia, świetnie wykreowane postacie, z którymi może utożsamić się osoba właściwie w każdym wieku, do tego lekkie pióro, które pozwala autorce pisać o sprawach trudnych w tak przystępny sposób. A takich spraw mamy w książce całą gamę, od problemów wychowawczych czy małżeńskich do spraw tak poważnych jak nadużycia wobec kobiet, których to nadużyć, jak pokazuje autorka, same kobiety często nie widzą lub nie chcą widzieć.
To wszystko sprawia, że po książkę naprawdę warto sięgnąć. Polecam, nigdy nie byłam fanką powieści obyczajowych, a po lekturze tej pozycji zabieram się za nadrabianie innych książek autorki.
Pieniądze otwierają niejedne drzwi... i potrafią zamknąć wiele ust. Gdzie przebiega granica, za którą nie ma już odwrotu? W którym momencie osoba korzystająca ze swoich środków czy pozycji społecznej przestaje zasługiwać na miano dobrego człowieka i staje się pozbawionym zasad moralnych potworem?
Nina i Kirk Browningowie żyją w luksusie. Olbrzymi, piękny dom w prestiżowej dzielnicy miasta, uczestnictwo w galach dobroczynnych i spotkania ze znajomymi w country clubie to dla nich codzienność. Niczego nie odmawiają także swojemu jedynemu synowi, Finchowi. To dlatego nastolatek jeździ do szkoły własnym mercedesem klasy G, a kilkaset dolarów za bilet na koncert nie robi na nim żadnego wrażenia. Uczęszcza do Windsor - elitarnego liceum, które regularnie otrzymuje od jego rodziców hojne dotacje. Jedno zdjęcie z imprezy rozesłane do kolegów wprowadza w ich uporządkowane dotąd życie spore komplikacje. Wybucha skandal, a Nina i Kirk próbują jakoś sobie z nim poradzić, każde na swój własny sposób. Sfotografowana dziewczyna - Lyla Volpe - wychowywana przez samotnego ojca, wcale nie chce nagłaśniania sprawy i ukarania winnych. Pragnie jedynie, by jak najszybciej zapomniano o całej aferze. Niestety sytuacja zdaje się z każdym dniem komplikować coraz bardziej.
Autorka postawiła na narrację pierwszoosobową, wydarzenia relacjonuje naprzemiennie troje bohaterów - Nina, Lyla i Tom. Uważam to za ogromny plus tej powieści. Dzięki takiemu zabiegowi nie tylko można łatwiej wczuć się w sytuację poszczególnych postaci i zrozumieć kierujące nimi motywy, ale także spojrzeć na całość fabuły z kilku różnych perspektyw. Doceniam to tym bardziej, że Emily Giffin wcale nie porusza błahych tematów. Nadużycia wobec kobiet, alkoholizm, próba samobójcza, materialistyczne podejście do życia, wykorzystywanie wpływów i uprzywilejowanej pozycji społecznej do wyciszania niewygodnych sytuacji, podziały na dzieci z tzw. "dobrych domów" i te z rodzin mniej zamożnych, rozpad małżeństwa, samotne rodzicielstwo czy nawet gwałt - to wszystko znajdziemy w jej najnowszej książce.
Mimo tak trudnej, ciężkiej tematyki, język i styl powieści pozostają proste i przejrzyste, dzięki czemu czytało mi się ją bardzo szybko i przyjemnie. Prawdziwa wersja wydarzeń pozostawała tajemnicą aż do samego końca, wciąż towarzyszyły mi wątpliwości, kto z bohaterów kłamie i do jakiego stopnia jego słowa są fałszywe. Wciągnęłam się niesamowicie, a wykreowani przez autorkę bohaterowie intrygowali i wywoływali u mnie pełną gamę emocji, od sympatii, przez współczucie, aż po głęboką niechęć. Najbardziej polubiłam Ninę. Tej wyjątkowej kobiety pieniądze ani pozycja społeczna nie zdołały wypaczyć i choć nie było to dla niej łatwe, stanęła po właściwej stronie. Jej skomplikowana historia poruszyła mnie nie mniej niż to, co przydarzyło się Lyli.
"Wszystko, czego pragnęliśmy" z pewnością zostanie w mojej pamięci na długo. Historia opowiedziana przez Emily Giffin wciągnęła mnie, trzymając w niepewności do samego końca. Autorka skutecznie wodziła mnie za nos, raz wierzyłam w dobre intencje Fincha, to znów kwestionowałam jego szczerość, nie mogąc zdobyć się na jednoznaczną ocenę jego osoby. Ta wielowątkowa powieść głęboko mnie poruszyła, wywołując szereg różnorodnych emocji i skłaniając do refleksji nad współczesnym światem. Polecam ją każdemu, kto nie boi się trudnych tematów.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi CzytamPierwszy!
Jest to pierwsza książka tej autorki, którą ja miałam przyjemność czytać. Pamiętam, że kilka lat temu podchodziłam do innego tytułu i nawet mam go w domu, ale ostatecznie nie dokończyłam jej. Po tym jakoś zraziłam się do ich książek aż wreszcie przyszedł czas na "Wszystko, czego pragnęliśmy". ?
Ta książka porusza bardzo ważny problem, jakim jest wpływ Social Mediów na życie zarówno dzieci, jak i osób dorosłych. Tutaj akurat wszystko rozgrywa się dookoła ostatnio modnego Snapchata. I po przeczytaniu tej książki zdecydowanie uważam, że powinien on być dostępny dopiero od 18 roku życia! Tylko czy wtedy ktokolwiek by z niego korzystał?
Mimo tego, że naprawdę wciągnęłam się w wątek i szybko mi się czytało tą książkę to jej zakończenie było dla mnie totalną porażką! Nie chce Wam za dużo zdradzać, ale przez pierwsze 100 stron jest jedna wersja wydarzeń, potem przez całą książkę jest inna aż w końcu na samym końcu okazuje się jeszcze co innego i wszystko jest "wytłumaczone" może na 30 stronach... Do tego totalnie nie podobała mi się ostateczna wersja wydarzeń. I w końcu osoba która okazała się winna nie poniosła kompletnie żadnych konsekwencji.... Noi rola ojca? Niby coś o nim było, ciągle był obecny, a na sam koniec nie było o nim ani słowa. Gdyby nie zakończenie to byłabym na tak, teraz niestety mam mieszane uczucia.
"Materializm sprowadza nas czasem na złą drogę, ale wszyscy potrzebujemy w życiu piękna. Azylu. Domu i ludzi, którzy zawsze będą gotowi nam pomóc."
Nina to kobieta z wyższych sfer, obracająca się w środowisku elity Nashville, obrzydliwie bogata matka i żona. Poznajemy ją w momencie gdy zaczyna wątpić w dotychczasowy styl życia, prawdziwość otaczających ją osób. Problemy rodzinne utwierdzają ją w przekonaniu, że obrała złą drogę, jej małżeństwo od dawna przypomina fikcję, a syn nie jest już tym słodkim chłopcem, który rozczulał ją na każdym kroku. Czy Nina odważy się zmienić drastycznie swoje życie tak, by prowadzić je w zgodzie ze sobą?
Od razu zastrzegam, że to nie jest romans. To książka poruszająca bardzo wiele istotnych kwestii, które są częścią naszego świata. Na przykładzie życia Niny i osób ją otaczających pokazuje nam obłudę panującą wśród ludzi oraz smutny fakt, że pieniądze mogą załatwić niemal wszystko. Jednak nie są w stanie zagwarantować szczęścia.
Autorka porusza tu tematy gwałtu, rasizmu, próby samobójczej, ostracyzmu społecznego, samotnego rodzicielstwa. Pokazuje życie zmanierowanych elit, które nie mają za grosz sumienia. Wskazuje jak taki styl życia może niszczyć kolejne pokolenia, gdy myślą, że są bezkarne. Przechodzimy też wraz z Niną przez trudny podjęcia decyzji o rozwodzie, przez rozczarowanie życiem i najbliższymi, przez uświadomienie sobie, że niemal wszystko czym się otacza to fałsz.
"Każda czarna chmura ma srebrną otoczkę, wystarczy jej poszukać."
Ale jest też pozytywna strona tej książki, która jednoznacznie wskazuje, że zasobność portfela czy wykonywany zawód nie są tożsame z dobrym sercem. Poprzez postać Toma i jego córki widzimy, że są jeszcze ludzie z wartościami, godni zaufania, na których można liczyć. I choć nie jest łatwo wychować dziecko na dobrego człowieka to może się to udać, wystarczy dać dobry przykład. Dzięki tej historii wchodzimy w świat zepsutych nastolatków i ich rodziców, którzy myślą, że są pępkami świata i nie odczuwają empatii. To bardzo pouczająca podróż i serdecznie Wam ją polecam.
"Zawsze wyobrażałam sobie rozpad małżeństwa jako coś dramatycznego, zapoczątkowanego gwałtowną kłótnią bądź niezbitym dowodem niewierności.""Ludzie zawsze próbują sprowadzić rozwód do jednego. Do krótkiego wyjaśnienia. (...) Zazwyczaj to nie jest takie proste. A jednak czujesz, że musisz to zrobić..."
Jest to druga książka E. Giffin, którą przeczytałam i bardzo mi się spodobała. Autorka przedstawia w niej historię Fincha i jego rodziców oraz Lyli i jej ojca. Losy tych ludzi łączą się za sprawą skandalu, w którym brały udział dzieci państwa Niny i Kirka Browning oraz pana Toma Volpe. Sprawa jest poważna, gdyż dotyczy erotycznego zdjęcia zrobionego Lyli najprawdopodobniej przez Fincha. Państwo Browning są bardzo zamożnymi ludźmi i Kirk próbuje ratować reputację syna posługując się pieniędzmi. Takie postępowanie nie podoba się Ninie- matce chłopaka, ani ojcu Lyli, który jest niezamożnym stolarzem samotnie wychowującym córkę. Finch początkowo przyznaje się do zarzucanego mu czynu, ale później wycofuje się i winą obarcza swoją dziewczynę Polly. Próbuje również "przekupić" Lylę. Książka pokazuje, jak bardzo różnią się światy ludzi bogatych i biedniejszych. Jak pieniądze potrafią "zepsuć" człowieka. Jednak nie każdego. Poruszony został wątek miłości rodzicielskiej, kłamstwa, które potrafi zniszczyć drugiemu człowiekowi życie, a także podziałów społecznych związanych z majątkiem. Powieść trzyma w napięciu i jest pełna zwrotów akcji. Dlatego czyta się ją szybko i z zainteresowaniem. Polecam!
Książka jest bardzo dobra, pozostaje w pamięci i daje sporo do myślenia Zakończenie co prawda bardzo mnie zaskoczyło, gdyż żadne z moich przewidywań nie sprawdziło się. Po lekturze tej książki warto zastanowić się nad tym, jak łatwo ulegamy złudzeniom, manipulacjom, i jak szybko przyklejamy ludziom łatki.
Pokazana jest mediów społecznościowych, jak rozesłanie jednego zdjęcia może zmienić przyszłość nastolatka. Książka skłania do refleksji, czy mamy stać murem za swoimi dziećmi mimo ich przewinień, czy zawsze zasługują na obronę? Czy bogactwo jest gwarantem szczęścia? W książce mamy 2 narratorów, rzeczywostość widziana z perpektywy Niny i Toma. Zabrakło mi środka książki. Chętnie przedcztałabym jak przebiegał rozwd Niny, jak układały się relacje między Finchem i Lylą. Wszystko to zaostało pominięte.
Tessa i Nick Russo zakochali się od pierwszego wejrzenia. Teraz są już siedem lat i dwoje dzieci później. Kiedy w rocznicę ich ślubu romantyczną kolację...
Ślub bierze się z miłości i z wiarą we wspólną przyszłość z ukochanym mężczyzną. A jeśli to za mało? A jeśli kochamy więcej niż raz? Sto dni po...
Przeczytane:2019-03-20, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Obyczajowe, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019, 52 książki 2019, recenzenckie, 2019, Ulubione,
Finch, pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny. Nie brakuje mu niczego, jego koledzy to uczniowie tej samej, prestiżowej szkoły, a na dodatek dostał się na wymarzony Uniwersytet.
Młodsza Lyla trafiła do tej samej szkoły tylko dzięki stypendium. Wychowuje ją samotnie ojciec, jej matka porzuciła ich, gdy Lyla była dzieckiem, i tylko sporadycznie pokazuje się córce.
Jedna wspólna impreza burzy ich świat. I nie tylko ich, lecz także ich rodzin. Finch robi pijanej Lyli kompromitujące zdjęcie, a ono szybko rozchodzi się wśród wszystkich znajomych. Jak bardzo wpłynie to na losy naszych bohaterów?
Moje wrażenia po lekturze Wszystko, czego pragnęliśmy
Po raz kolejny wychodzi na jaw, jak bardzo do tyłu jestem ze współczesną twórczością. Jeszcze jakiś czas temu - częściej po raz kolejny sięgałam po ulubioną książkę, lub odwiedzałam bibliotekę, niż śledziłam nowości. Na szczęście ostatnio się to zmienia, i żałuję, że tak późno zaczęłam śledzić nowinki wydawnicze, bo co rusz znajduję jakieś perełki.
Jedną z ubiegłorocznych jest niewątpliwie książka Giffin. Nie dość, że sama historia porusza ważny temat, będący jak najbardziej na czasie, to do tego jest i wciągająca, i napisana bardzo przyjaznym językiem. Bohaterowie opowieści podbili moje serca swoją "prawdziwością", i (nie wszyscy oczywiście) bardzo mądrym podejściem do życia.
Zarówno Finch, jak i Lyla są typowymi nastolatkami — za wszelką cenę próbującymi dostosować się do otoczenia. Zwłaszcza Lyla, dla której nowe środowisko stanowi wyzwanie, a z powodu swojego zadurzenia w Finchu jest skłonna puścić w niepamięć całą dramatyczną sytuację, przez co naraża się na jeszcze większe problemy.
Poznając bliżej rodziców Fincha, zaczynamy się zastanawiać — co ich do jasnej anielki łączy?! Kirk to typowy bufon, który uważa, że kasą zawsze i wszędzie wszystko załatwi, czego też uczy swojego syna. Nina mi zaimponowała swoją postawą: większość rodziców za wszelką cenę broni swoich dzieci przed konsekwencjami ich czynów, bo "to przecież tylko dziecko", "bo zniszczy mu to życie". Jak spotykam się z taką postawą, to aż mną trzęsie. Jasne, rozumiem, że kochający rodzic chce dla dziecka jak najlepiej, lecz nie można uczyć młodych ludzi, że zawsze im się upiecze. Później zderzenie z rzeczywistością dorosłego życia może być brutalne i ich przerosnąć.
"Żałujesz, że to zrobiłeś? Czy, że ludzie się dowiedzieli?"
Nina pokazuje synowi, że nie ważne, co ludzie powiedzą, ważne są prawdziwe uczucia, i sprawiedliwość. Zresztą w rozmowie z ojcem Lyli (i niejednokrotnie później) pokazuje tę samą postawę:
Tom, ojciec Lyli również zasługuje na brawa. Mimo że samotnie wychowuje córkę, to nie pozwala jej na wszystko. Nie próbuje rekompensować Lyli nieobecności matki, dając jej wolną rękę we wszystkim. Równocześnie nie jest też zbyt surowy: naprawdę stara się zrozumieć dorastającą córkę, i choć możemy się domyślać, że mężczyźnie trudniej w takiej roli, to naprawdę staje na wysokości zadania.
Dobra, może już nic więcej nie powiem, bo za chwilę zacznę spoilerować za bardzo! Ale Wszystko, czego pragnęliśmy jest książką, która naprawdę daje do myślenia i siedzi w głowie przez długie tygodnie, a nawet miesiące. Czego dowodem jest choćby niniejsza notka, którą piszę miesiące po przeczytaniu książki: z głowy, bez żadnych notatek.