Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2017-04-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: Polski
Rodzina jest najważniejszą wartością w życiu człowieka, a przynajmniej tak powinno być. W rodzinie powinno się znosić swoje humory, tolerować dziwactwa, rozmawiać i się szanować, ale przede wszystkim się kochać. Czasami zdarza się, że w rodzinie nie czuć miłości, czułości ani zrozumienia, każdy z domowników chodzi własnymi ścieżkami, nie rozmawiają, lecz kłócą się, nie dostrzegają problemów, które się pojawiają, a może dostrzegają, lecz bagatelizują je? Podobnie jest w najnowszej książce Iwony Żytwkowiak, która pokazała, jak z pozoru szczęśliwa rodzina, może mieć problemy i zamiast żyć ze sobą, żyją obok.
Miałam możliwość poznać bliżej twórczość autorki dzięki książce Tonia. Przyznam, że zrobiła ona na mnie duże wrażenie. Sięgając po Wszystkie moje zmartwychwstania podejrzewałam, że nie będzie to lekka historia, którą przeczytam w jeden wieczór. I tak też było. Książce należy poświęcić więcej czasu, bo nie da się jej szybko czytać. Zmusza czytelnika, aby się na chwilę zatrzymał i zastanowił nad tym, co się przeczytało. Pomyśleć o tym, co w życiu powinno się stawiać na pierwszym miejscu oraz przeanalizować temat tego, jak ważnym i częstym problemem jest zażywanie narkotyków wśród młodzieży.
To książka przede wszystkim o trudnych relacjach miedzy: matką – dorastającą córką – ojcem oraz między żoną i mężem. To też historia: kobiety, która przez całe życie szuka miłości; córki, która pragnie być zauważoną przez rodziców; związku, do którego wkradła się rutyna, obojętność i chłód; mężczyzny, który nie ujawnia żadnych emocji.
Książka nie należy do ciepłych i tryskających humorem, bo to powieść, w której przebija się ogrom smutku i dopiero na samym końcu czuć nadzieję na lepsze jutro dla bohaterów. Warto również zwrócić uwagę na ciekawy, acz mało spotykany sposób narracji. Bowiem główna bohaterka przez wszystkie karty powieści zwraca się nie do nas czytelników, a do swojej córki. Troszkę tak jakby chciała się wytłumaczyć ze swojego zachowania. Jakby chciała przedstawić, jak ona czuła się w danej chwili. Jak ona to wszystko widziała, będąc z boku. Przyznam, że to bardzo ciekawy zabiega.
Pani Żytkowiak znana jest z tego, że w swoich książkach porusza ciężkie tematy. Jej powieści są mocno psychologiczne, niezwykle refleksyjne, bohaterowie posiadają bogate wnętrze, natomiast fabuła jest ciekawa, zarazem niezwykle prawdziwa. Nie są to banalne historie o niczym, to książki o CZYMŚ ważnym, zwracają uwagę na dany problem, który dotyka ludzi tuż obok. Tak było i tym razem. Szczerze polecam.
Opowieść o miłości, zawiłej grze przypadku i przeznaczenia oraz łasce wybaczania. Losy trzech pokoleń kobiet, z których każda chciała być szczęśliwa...
Kobiety. Fascynują mnie kobiety. Jako temat. Wszystko, co jest ważne, interesujące, niebezpieczne czy w jakikolwiek inny sposób pobudzające emocje, cały...
Przeczytane:2017-08-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki - 2017,
Rodzina powinna być najważniejszą wartością w naszym życiu. Ale czy tak zawsze jest? Zadaniem rodziny jest kochanie się, wspieranie, rozmawianie ze sobą. Tego wszystkiego zabrakło między bohaterami w najnowszej powieści Iwony Żytkowiak.
Magda po samotnym dzieciństwie i nieudanym małżeństwie ponownie wychodzi za mąż. Małżonkowie nauczyli się żyć w rutynie, bez namiętności, obok siebie. Czasem u kobiety pojawia się pragnienie przeżycia czegoś więcej, jakiegoś szaleństwa, miłości, ale Magda spycha te tęsknoty gdzieś na dno serca. Całą tę stagnację burzy fakt, że ich siedemnastoletnia córka jest narkomanką. Rodzina w jednej chwili staje przed wieloma wyborami, decyzjami, które jak się później okaże, nie wszystkie będą tymi właściwymi.
Nauczyłam się żyć bez szaleństwa i emocji. Takie klasyczne "odtąd - dotąd", wszystko w ramach, w normie.
Autorka poruszając temat narkomanii, nie podaje nam gotowego przepisu na to, jak poradzić sobie ze słabościami. To my sami musimy dojść do pewnych wniosków. Córka uciekając w narkotyki, chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców, której każdy młody człowiek tak potrzebuje. Miłość, ciepło, zrozumienie - tego jej z ich strony zabrakło. Bardzo było mi żal tej dziewczyny.
Każda z postaci jest interesująca, prawdziwa i każda ma coś do powiedzenia. Z łatwością można się z którymś z nich utożsamić, odnaleźć cząstkę siebie. Autorka nakreśliła ich w sposób, który pozwala nam poznać ich emocje, myśli i wygląd.
Największe wrażenie zrobił na mnie portret psychologiczny głównej bohaterki. Obserwujemy jej osobę, jej wszystkie cechy, z wadami i zaletami. Początkowo odniosłam wrażenie, że jest kobietą opanowaną, wręcz pedantyczną, która musi mieć wszystko pod kontrolą. Jednak wraz z upływem stron, coraz bardziej zmieniał mi się jej obraz. Okazała się być kobietą wrażliwą, mającą marzenia, pragnącą od życia czegoś więcej. Z jednej strony wzbudzała we mnie litość i współczucie, ale z drugiej złościła mnie. Sama wiedząc jak samotne było jej dzieciństwo, które odcisnęło na niej swoje piętno, to samo funduje swojej córce. Czy uda się jej naprawić te relacje? I czy miłość i szczęście są jeszcze dla niej?
Troje ludzi w jednym domu. Każde z nas miało swoją nazwę - rolę wyznaczoną przez odwieczne prawa - matka, ojciec, córka. Mąż i żona. Co z tego wynikło dla nas?
Książka została napisana barwnym językiem, co przełożyło się na sugestywne opisy. Ciekawa drugoosobowa narracja to coś, co w tej powieści zaskoczyło mnie chyba najbardziej. Nie znajdziemy co prawda nagłych zwrotów akcji, ale dzieje się naprawdę sporo. Z książki bije ogromny smutek. Tu nie ma miejsca na humor, jedynie na końcu powiało lekko nadzieją na lepsze jutro.
Iwona Żytkowiak stworzyła powieść wiarygodną, odważną i wymagającą, która zmusza czytelnika do wielu przemyśleń i refleksji. Nie można czytać jej z rozpędu, tu trzeba zatrzymać się, zastanowić nad poszczególnymi wątkami.
Wszystkie moje zmartwychwstania to powieść o trudnych relacjach rodzinnych - tych małżeńskich i rodzicielskich - o uzależnieniu od narkotyków i samotności wśród bliskich. To książka z przesłaniem, by mądrze, dobrze i w pełni znaczenia tego słowa żyć.