Reporter i syn w żałobie wraca, by odkryć prawdę o losie zaginionej matki
Październikowy świt 1943 roku. Dom jeszcze śpi. Mama, już ubrana, karmi trzymiesięczną Irenkę. Za chwilę wychodzi, przed nią osiemnaście kilometrów. Chce odebrać ubranka córeczki oddane na przechowanie sąsiadce w sąsiedniej wsi. Załatwi to szybko, wróci przed nocą. O swojej wyprawie nie mówi mężowi, nie puściłby jej samej.
Ponad pięćdziesiąt lat po wojnie dorosły syn wraca na Białoruś, do krainy dzieciństwa. Rozpoczyna reporterskie śledztwo - chce odkryć prawdę o losie zaginionej matki, którą w tamten październikowy poranek widział po raz ostatni.
Są historie, które decydują o całym życiu i które przez całe życie chce się zapomnieć, ale one upominają się, by zostać opowiedziane. Jerzy Szperkowicz, dziennikarz i reporter, w przygotowywanym wiele lat reportażu włamuje się do własnej pamięci, ale i pamięci świadków tamtych wydarzeń, by odsłonić straszną tajemnicę i zrozumieć relacje między sąsiadami z jednej wsi. Prawda, którą odkrywa, okazuje się gorsza niż wszystkie przypuszczenia.
Emocjonalne literackie świadectwo za sprawą unikalnego stylu i wrażliwości autora zmienia się w uniwersalną opowieść o człowieczeństwie i próbie pogodzenia się z tym, z czym pogodzić się nie sposób.
Jerzy Szperkowicz - ur. 1933 w Wilnie. Autor wielu reportaży, publicysta. Narciarz i miłośnik winorośli. Mieszka w Warszawie (a czasami nad Narwią) z żoną, Hanną Krall.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 262
Język oryginału: polski
Przeczytane:2022-02-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2022, 26 książek 2022, 52 książki 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
„Otóż są książki, które nie każdego wpuszczają do środka…”
„Wrócę przed nocą” Jerzego Szperkowicza, polskiego, urodzonego w Wilnie na Litwie dziennikarza i reportera, nie należy do książek lekkich i łatwych z wielu powodów. Trudno ją również jednoznacznie przypisać do konkretnego gatunku, ponieważ można uznać ją za zupełnie nowy gatunek reportażu – reportaż autobiograficzny.
Dojrzewanie do napisania tej książki, trwało u Pana Jerzego 57 lat. Dlaczego aż tyle?
Po pierwsze z chęci solidnego wykonania reporterskiej pracy.
Po drugie, ponieważ nie łatwo jest powrócić do traumatycznych wydarzeń z dzieciństwa, które kładą się cieniem na całe życie, upominając się o ich opowiedzenie. Zwłaszcza po walce z nowotworem, wygranej po coś.
Po trzecie w obecnej sytuacji politycznej staje się ona próbą nie tyle rozliczenia z niełatwą historią wschodnich ziem należących do Polski, ale też przedstawieniem i próbą zrozumienia obecnej Białorusi, która zbudowała pamięć historyczną swojego narodu na micie partyzantów i zakłamywaniu historii. By zbrodnie zostały nazwane po imieniu.
W 1943 roku Szperkowicz stracił najpierw matkę Wierę. Wstała o świcie, nakarmiła piersią trzymiesięczną Irenkę, powiedziała do starszej siostry Danusi, że wróci przed nocą, że idzie do Nur po rzeczy dla córeczki zostawione u przyjaciółki Aleny w sąsiedniej wsi. Wybiegła, zanim cały dom się obudził. Nie wróciła już nigdy. Później zabito ojca. Wyrok miał wykonać sąsiad, mieniący się partyzantem, podkochujący się w Wierze. Niemcy spalili dom, także wieś Daużani. W ciągu dwóch miesięcy mały Jerzy i jego siostry zostali sierotami. Stracili rodziców, dom, dzieciństwo, świat, jaki znali, zakosztowali braku człowieczeństwa.
„Wrócę przed nocą” to niewątpliwie książka napisana pięknym językiem. Trudna w odbiorze, więc pewnie też nie każdemu przypadnie do gustu. Czy próba wyrywania z ust prawdy z ludzi, którzy pamiętają tamte wydarzenia, tych którzy o nich słyszeli w opowieściach swoich rodziców lub dziadków, których bliscy mieli coś wspólnego ze śmiercią Wiery i Albina Szperkowiczów nie okaże się jedynie kopaniem się z koniem? Czy po tylu latach prawda ujrzy światło dzienne? Czy Pan Jerzy znajdzie odpowiedzi na pytania nurtujące go od tylu lat? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Zakończenie tej rodzinnej historii jest opowieścią o losach najmłodszej siostry Szperkowicza – Irenki, którą matka przed wyjściem z domu nakarmiła. Jej głos nie wybrzmiał na kartach książki, ale pokazuje, jak przewrotny i ironiczny potrafi być los. Irenka uciekła z komunistycznej Polski do Austrii, gdzie wyszła za mąż za fryzjera Hitlera. Paradoks prawda? Nie tylko pierwsze małżeństwo Ireny. Sam fakt, że w Białorusi i Austrii do dziś panuje przeświadczenie, że są ofiarami II Wojny Światowej.
Warto się wybrać w tę sentymentalno – historyczna podróż nad tę „łąkę latem huczącą od trzmielich gniazd”, lasów pełnych grzybów i jagód, bagien, ruń żyta.