Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2016-06-30
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 700
Jestem pewna, że wielu z Was słyszało już o Wojtku - niesamowitym niedźwiedziu, który służył w armii generała Andersa. Ja rozpoczęłam swoją przygodę z tym zwierzem od filmu dokumentalnego, który obejrzałam jakiś czas temu na TVP Historia. W każdym razie, widząc w zapowiedziach Wydawnictwa Zysk i S-ka wznowienie powieści Miklaszewskiej o Wojtku, postanowiłam pogłębić swoją wiedzę o jego postaci w nieco beletrystyczny sposób.
Po zakończonej lekturze, jestem nieco zawiedziona tą pozycją, ponieważ nie skupia się ona na tytułowej postaci, a dwóch przyjaciołach, Michale i Franku, oraz ich wojennych przejściach. Przyjaźń ta jest wspaniale opisana i zdaje się być jaśniejącą gwiazdą wśród okropieństw wojny, dostarcza czytelnikowi zarówno wiele śmiechu, jak i wzruszeń. Czyta się to świetnie, jednak żałuję, że niedźwiedź Wojtek pojawiał się w książce epizodycznie, choć tytuł zakłada coś zupełnie innego.
Choć autorka podeszła dość humorystycznie do całości, powieść porusza wiele trudnych, bliskich wojnie i wciąż szokujących tematów. Zdaje się być książką nie tyle o radzieckich łagrach, Monte Cassino i samej armii Andersa, co o zwykłych ludziach, którzy walczą o przetrwanie. Za kawałek chleba sprzedają pamiątki rodzinne, manipulują innymi, kłamią, kombinują na wszystkie sposoby. Nie wszyscy są jednak wynaturzeni. Jest to historia o barwnych postaciach, których przeznaczenie w pewnym stopniu połączyło mniej lub bardziej z niedźwiedziem Wojtkiem. Sam misio trafił do armii dzięki jednemu z żołnierzy, który kupił go od perskiego dziecka. Widział w osieroconym niedźwiadku towarzysza, z historią podobną do historii wielu żołnierzy.
- Chyba oszalałeś?! - z oburzeniem krzyknął Stasik. (...)
- No mother... no father... to jak większość z nas - powiedział Michał cicho i dodał lżejszym tonem: - Co panu kapralowi szkodzi? Przecież mamy już w kompanii jaszczurkę, psa i żółwia. Szef lubi zwierzęta.
Wesołość panująca w powieści odrobinę mi przeszkadzała, nie pasowała do przedstawianych treści, chwilami zdawała mi się nieco karykaturować pełne cierpienia aspekty wojny. Miklaszewska pokazuje czytelnikowi ludzi szukających bliskich, marzenia o powrocie do ojczyzny i wiele innych równie łzawych elementów, ale - niestety - miejscami zbyt kolorowe je ubiera. Autorka zdaje się kierować swoją powieść dla młodszych czytelników, konkretnie młodzieży. Mimo to, wciągnęłam się w tę książkę, ponieważ historia przedstawiona przez autorkę jest naprawdę ciekawa. Trzeba do niej tylko podejść z przymrużonym okiem.
Wojtek z armii Andersa nie jest powieścią historyczną, nie uraczymy tu zbyt wiele informacji o wojnie i armii generała Andersa, choć zdaje się być ona motywem przewodnim. Jest to opowieść o żołnierzach, napisana w oparciu o wspomnienia, pamiętniki i dzienniki prawdziwych żołnierzy. Jeśli szukacie ciekawej lektury, która wzbudzi w Was emocje i refleksje - polecam serdecznie. Jeśli jednak oczekujecie powieści historycznej bogatej w fakty, pełnej wartkiej akcji i postaci niedźwiedzia Wojtka w roli głównego bohatera - zawiedziecie się.
Hipster - cykl powieściowy z kluczem 19 września 2014 roku, podczas przedstawienia w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, alarm bombowy spowodował ewakuację...
To powieść z "kluczem", której fabuła jest oparta na niezbyt odległych wydarzeniach z przeszłości Polski oraz jej teraźniejszości, gdzie fakty przeplatają...
Przeczytane:2016-10-02, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2016,