Pod koniec minionego tysiąclecia w Europie podpalono i zbezczeszczono ponad sto kościołów, za co odpowiedzialni byli adepci black metalu, najbardziej ekstremalnej formy podziemnej muzyki na świecie. W trakcie nasilającej się bezbożnej krucjaty blackmetalowe zespoły i ich obsesyjnie oddani zwolennicy odcisnęli ponure piętno mordu, samobójstwa i terroru, zostawiając dziedzictwo, które wciąż daje o sobie znać, od Norwegii po Niemcy, od Finlandii aż po Amerykę, i dalej...
Napisany przez dwóch dziennikarzy z wyjątkowym dostępem do piekielnego półświatka, uznany, kultowy bestseller "Władcy chaosu" w wersji polskiej ukazuje się poprawiony i wzbogacony o nowe, zadziwiające odkrycia. Uhonorowana nagrodą i ujawniająca nieznane dotąd fakty, książka ta zawiera setki unikalnych zdjęć i rozmów przeprowadzonych wyłącznie na jej potrzeby z księżmi, przedstawicielami policji, satanistami oraz liderami demonicznych formacji, dla których im większe zło, tym większa chwała.
Wydawnictwo: Kagra
Data wydania: 2010-07-06
Kategoria: Muzyka, film
ISBN:
Liczba stron: 424
Tytuł oryginału: Lords of Chaos: The Bloody Rise of the Satanic Metal Underground
Tłumaczenie: Bartosz Donarski
Przeczytane:2021-10-26, Ocena: 2, Przeczytałem, 52 książki 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Mam,
,,Muzyka, której słuchamy, być może nie określa tego, kim jesteśmy. Lecz stanowi piekielnie dobry punkt wyjścia".
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Autorzy zaczynają naprawdę dobrze prezentując genezę black metalu. Zarysowują związki tego gatunku nie tylko z satanizmem, ale również z pogaństwem, nacjonalizmem czy rasizmem. Zapał jednak szybko gaśnie, a wraz z nim zainteresowanie muzyką, bo jej jest tu jak na lekarstwo. Można wręcz odnieść wrażenie, że prócz Burzum, Mayhem i Absurd nic innego w black metalu nie istniało. Owszem, autorzy nawiązują jeszcze (jakby mimochodem) do prekursorów Venom, Mercyful Fate czy Bathory. Ważniejsze od muzyki są jednak akty wandalizmu, palenia kościołów i kryminale zagadki Barda Eithuna oraz oczywiście Varga Vikernesa. To tabloidowe podejście do tematu zdominowało książkę. Inne wątki zostały odłożone na bok, albo paradoksalnie przesadnie uwypuklone (np. neonazizm).
Do chaosu redakcyjnego, skakaniu po wątkach pobocznych trzeba się przyzwyczaić. Również do faktu, że autorzy traktują black metal bardziej jako fenomen kulturowy i "bawią się w analizy" jego wpływ na skandynawską młodzież.
Szkoda, że para poszła w gwizdek. Autorzy wykonali olbrzymią pracę: liczne wywiady
z muzykami, dziennikarzami, pewnym gronem ekspertów czy samym Antonem LaVeyem. Zabrakło jednak konsekwencji, dociekliwości w wywiadach - część Panów Muzyków zmieniła trochę poglądy i ich wypowiedzi śmierdzą wybielaniem na kilometr.
Recenzja pierwotnie ukazała się na www.onlygoodmusic.pl