Wioska wdów. Szokująca historia morderczyń z wioski Nagyrév

Ocena: 4.33 (12 głosów)

Poprzedzona dokładnym researchem powieść o jednej z najbardziej morderczych wiosek z początku XX wieku.

Horror miał miejsce w wiejskiej osadzie rolniczej na Węgrzech, w której zwykłe kobiety - żony, matki i córki - doprowadziły do śmierci co najmniej 160 mężczyzn. W centrum wydarzeń znajdowała się bystra wiejska akuszerka, znana jako ciocia Suzy. To właśnie ona destylowała arszenik z lepiku na muchy i rozdawała go kobietom z Nagyrév. Na początku wiele kobiet stosowało śmiertelny roztwór, aby uwolnić się od okrutnych i krzywdzących je małżonków.

Liczba zmarłych rosła, a morderczynie stawały się coraz śmielsze. Z każdą opróżnioną fiolką z trucizną pojawiał się nowy powód, by opróżnić kolejną. Niektóre kobiety pozbywały się chorych krewnych, a inne używały arszeniku, żeby zapewnić sobie spadek w postaci ziemi i domu. Morderstwa piętrzyły się przez ponad 15 lat. Gdy w końcu zostały odkryte, liczbę zmarłych szacowano na kilkaset.

,,Wioska wdów" przedstawia w fachowo zbadanych szczegółach całą tę wstrząsającą historię, od pierwszych morderstw do ostatecznego powieszenia. Jest to przypadek jednego z najbardziej sensacyjnych i zdumiewających morderstw w całej współczesnej historii.

Informacje dodatkowe o Wioska wdów. Szokująca historia morderczyń z wioski Nagyrév:

Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2023-03-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788383211916
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: The Angel Makers

Tagi: Proza literacka

więcej

Kup książkę Wioska wdów. Szokująca historia morderczyń z wioski Nagyrév

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wioska wdów. Szokująca historia morderczyń z wioski Nagyrév - opinie o książce

Autorką książki jest Patti McCracken, amerykańska dziennikarka, która po wielu latach pracy w Stanach osiedliła się w Europie. Uczyła tam dziennikarstwa i wspierała wolne media w krajach byłego bloku sowieckiego i powojennej Bośni. Nic dziwnego, więc, że zainteresował ją temat, który został wyciszony i zamieciony pod dywan przez władze węgierskie, które nie są dumne z faktu, iż niecałe 100 km od stolicy, przez wiele lat toczył się morderczy proceder. „Wioska wdów” to jej debiut literacki.
"Wioska wdów” to powieść oparta na faktach, rekonstrukcja wydarzeń, które miały miejsce w niewielkiej węgierskiej wsi Nagyrev w pierwszej połowie XX wieku.
Pewna stara szeptucha i akuszerka romskiego pochodzenia, którą nazywano cioteczką Zsuzsą, znalazła sposób na pozbywanie się niewygodnych osób- głównie mężczyzn. Sposób okazał się prawie doskonały jak na tamte czasy. Destylowała arszenik z lepiku na muchy. Początkowo były to "przypadki uzasadnione" mężowie, którzy znęcali się nad żonami, cierpiący, nieuleczalnie chorzy, noworodki kobiet, które nie miały pokarmu... Potem jednak proceder wymknął się spod kontroli. Nastąpiła zmowa milczenia i coraz szerszy krąg kobiet korzystających odpłatnie z usług ciotki. Powody stawały się coraz bardziej błahe i interesowne. Udowodniono 160 zabójstw, ale istnieją podejrzenia, że ofiar było dużo więcej, prawdopodobnie setki.
W początkowej fazie kobiety budziły nawet moją litość i zrozumienie. A i postać samej cioteczki nie była jednoznaczna. Leczyła ludzi ryzykując życie podczas grypy hiszpanki. Uratowała wiele istnień ludzkich.
Może, to dobry wątek dla psychologa: Jak z szanowanej zielarki niosącej pomoc ludziom Zsuzsa stała się bezwzględną i interesowną morderczynią?
Jak zakończyła się zabawa w Boga? Serdecznie polecam lekturę książki.
Poza samą sprawą morderczyń opowieść jest bardzo ciekawym źródłem informacji na temat węgierskiej wsi w początkowych latach XX wieku. Przedstawione zostały zwyczaje, bieda, wiara w zabobony, zależności społeczne, opisy przyrody oraz całkiem obszerny rys historyczny.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Nie ma natłoku dat, wydarzeń, nazwisk, które mogłyby spowodować jej zawiłość. Może miejscami troszkę oschła i niebudująca napięcia, ale jest to książka na faktach, więc wyobraźnia autorki, która przypomnijmy jest dziennikarką, musiała zostać ograniczona. Polecam, chociażby ze względu na nietuzinkowy temat.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zakochanawksiazk
zakochanawksiazk
Przeczytane:2023-05-22, Ocena: 4, Przeczytałem,

Książka "Wioska wdów" jest to pierwsza książka autorki, a zarazem dziennikarki, która postanowiła przelać na karty powieści przerażająca i opartą na faktach (powieść należy do gatunku true crime, w którym autor za punkt wyjścia bierze sobie do faktyczne wydarzenia kryminalne) historie kobiet, które w małej wiosce Nagyrév na Węgrzech w latach 1914 - 1929 otruły ponad 160 mężczyzn i dzieci. Muszę przyznać, że nie słyszałam wcześniej o tej historii. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się niezwykle szybko i z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem. Ja pochłonęłam ją w jeden wieczór i nie odłożyłam póki nie poznałam zakończenia tej historii. Autorka w swojej powieści skupia się w głównej mierze na postaci wiejskiej akuszerki, nazywanej ciocią Suzy, która zachęcała inne kobiety do pozbycia się niechcianych dzieci, małżonków czy chorych krewnych. Wielokrotnie czytając niektóre opisy dosłownie przechodziły mnie dreszcze na całym ciele. Zdaje sobie sprawę z tego, że wiele z kobiet, które posunęły się do ostateczności było bitych, mężowie znęcali się nad nimi fizycznie i psychicznie i to naprawdę boli i wstrząsa, jednak uważam, że mimo wszystko są inne sposoby na rozwiązywanie takich problemów, a nie samosąd. To przerażające, że ta historia wydarzyła się naprawdę, nie mogę zrozumieć jak można w taki sposób manipulować innymi ludźmi, popychać ich do złego, grać na ich uczucich i emocjach, krzywdzić i czerpać z tego tak naprawdę satysfakcję, tak jak zrobiła to ciocia Suzy.  "Wioska wdów" to idealna lektura dla fanów true crime. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - klaudiahanczuk
klaudiahanczuk
Przeczytane:2023-04-16, Ocena: 4, Przeczytałem,

Czy mamy prawo odbierać komuś życie, bo okazał się złym i okrutnym mężem, niewdzięcznym synem cierpiącym z powodu choroby lub powrotu z wojny i traumy z nią związanej, czy nowonarodzonym niemowlęciem niemającym szans na przeżycie w tym okropnym świecie? W "Wiosce wdów" takie prawo istniało, było one jedynie kwestionowane przez kobiety i to w tajemnicy, a na ich czele stała Cioteczka Zsuzsa. Ta starsza kobiecina jest odpowiedzialna za śmierć, co najmniej 160 osób. Bezwzględna i bezduszna, była jak współczesny killer, który zabijał na zlecenie. Cioteczka była akuszerką, która budziła zaufanie wśród mieszkańców Magyrev. Ciekawa jestem, ile jeszcze osób pozbawiłaby życia, gdyby nie odkryto tego precedensu w porę. Niewyobrażalne jest to, że te kobiety prawie przez piętnaście lat były bezkarne i bez żadnych przeszkód kontynuowały swoje działania. Działania te najczęściej miały na celu szybsze przejęcie ziem, domów i zapewnienie sobie życia w przyzwoitych warunkach.
.
W trakcie czytania "Wioski wdów" miałam nieodparte wrażenie, że czytam historię z wymyśloną fabułą, coś z gatunku dramatu połączonym z thrillerem. Autorka w tak fascynujący sposób opowiada tę historię, że nawet nie pomyślałabym, że jest to rekonstrukcja jednej z najgłośniejszych spraw kryminalnych w XX wieku. To nie są same suche fakty, a opowieść o kobietach morderczyniach, które w celu zabicia swoich mężów, synów, czy teściów stosowały arszenik, którego zaaplikowanie było proste, bo najczęściej trafiał on do zup, a wykrycie mało prawdopodobne. Arszenik najczęściej trafiał do potraw, ofiara tym samym nie była nawet świadoma tego, że podczas spożywania posiłku, jest podtruwana, a jej dni są już policzone.
Ta książka pokaże Wam prawdziwe oblicze kobiet. To do czego są zdolne, że nic nie stanie im na drodze, aby dojść do upragnionego celu. Wstrząsająca i prawdziwa historia, gorąco polecam!!!

Link do opinii
Avatar użytkownika - etiudyliterackie
etiudyliterackie
Przeczytane:2023-04-30,

Książki z gatunku true crime mają w mojej domowej biblioteczce specjalne miejsce. Jako detektyw z zamiłowania 😉 chętnie przyglądam się różnym sprawom kryminalnym, a te który faktycznie się wydarzyły sprawiają, że podczas lektury czuję jeszcze większy dreszczyk emocji.
Tym razem przyszło mi się zmierzyć ze zbrodniami w wiosce wdów.

Przenosimy się do roku 1916 i małej węgierskiej wioski Nagyrév leżącej nad brzegiem rzeki CIsy. To właśnie tu dokonano wielu morderstw, a oprawczyniami były kobiety, często nieszczęśliwe, uciskane przez swoich mężów, utrapione. Prowodyrką stała się cioteczka Zsuzsa, starsza pani, akuszerka i lokalna znachorka, a jej tajemną zabójczą bronią był arszenik, który sama wytwarzała. Mogłoby się wydawać, że to trucizna idealna, bezwonna, bezbarwna, którą bardzo trudno wykryć…
Nie tylko mężczyźni padali ofiarami owej cioteczki i innych kobiet, ale również maleńkie dzieci. W wielu artykułach i w samej książce nazywano je fabrykantkami aniołków.
Jaki miały w tym cel? Wiele zyskiwały, posiadłości, spadki, dobra materialne. Przez ponad piętnaście lat działały bez żadnych konsekwencji…. do czasu, kiedy wszczęto dochodzenie, wtedy to ze śmiercią musiały się zmierzyć i one.

Maleńka wioska, w której wydarzyło się tyle zła. Na samą myśl o wszystkich ofiarach i sposobie ich zamordowania czuję wewnętrzny niepokój. Nie chciałabym nigdy na swojej drodze spotkać tak wyrachowanej i okrutnej osoby, jak cioteczka Zsuzsa.

Przyznaję, że miałam duże oczekiwania co do tej książki i nie zostały one w pełni spełnione. Momentami ciężko było mi przebrnąć przez kolejne strony, nie ze względu na historię i przedstawione fakty, ale na sposób przekazu. Dopiero część druga, w której to autorka opisuje jak wyglądało dochodzenie sprawiła, że wsiąknęłam w tą społeczność i klimat tego miejsca.

Kto z was odważy się poznać mordercze tajemnice wioski Nagyrév?

Link do opinii
Avatar użytkownika - ktomzynska
ktomzynska
Przeczytane:2023-04-16,

„Wioska wdów” to jedna z cięższych lektur jakie ostatnio czytałam. Nie ma tutaj żadnych zasad, a brutalność kipi prawie z każdej strony. Jest to naprawdę mocna historia Cioteczki Zsuzsa, która na długo zapadnie w mojej pamięci. 

 


Nie wiem jak to się stało, że wcześniej nie słyszałam o historii, którą autorka spróbowała nam zrekonstruować w swojej książce. Tym bardziej, że wydarzyła się ona NAPRAWDĘ! 

Zsuzsa była początkowo ”fabrykantką aniołków" i pomagała pozbywać się niechcianych dzieci. Jednak brak jakichkolwiek konsekwencji dodał jej odwagi do posunięcia się o krok dalej i zabijania mężów czy starców. Wystarczyło szepnąć jej słówko, a problem dało się rozwiązać. A żeby było ciekawiej to to „mordercza działalność” dotyczyła nie tylko Cioteczki, ale i kilku innych kobiet, a mordercza pajęczyna dosięgała także sąsiednich wiosek. 

 


Bardzo mi się podobało jak autorka przedstawiła społeczeństwo, które wierzyło w przesądy, a jego mentalność była powiedzmy, że lekko ograniczona. Ich życie pozbawione było jakiejkolwiek moralności o czym możemy się przekonać niejednokrotnie. 

 


Autorka o wszystkich wydarzeniach pisze z niezwykłym zaangażowaniem. W książce znalazło się wiele fragmentów artykułów z gazet z tamtych czasów. Chociaż i tak według mnie tych przypisów było zbyt mało. Na szczególny plus zasługuje także fakt, że pomimo ciężkiej tematyki autorce udało się pisać wręcz pięknie i ciekawie. Brutalność nie odpycha, a wręcz skłania nas do dalszej lektury, ponieważ jak najszybciej chcemy się dowiedzieć co stanie się z trucicielkami i przede wszystkim Cioteczką. Uwierzcie, że takiego finału się nie spodziewacie. Sama odczułam ogromne rozczarowanie ze sprawiedliwości i tego jakie wyroki otrzymały niektóre z kobiet…

 


„Wioska wdów” to idealny przykład, że najbardziej wstrząsające scenariusze pisze życie. Nawet nie chcę myśleć ile jeszcze by wszystko trwało gdyby nie zainteresowanie lekarza. Jest to przerażająca, ale i zarazem fascynująca historia, która potrafi wzbudzić w czytelniku emocje. Zdecydowanie polecam. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - gdziejatamksiazk
gdziejatamksiazk
Przeczytane:2023-04-14, Ocena: 6, Przeczytałam,

"Wioska wdów" to książka przedstawiająca wstrząsającą historię o kobietach, które dopuszczały się zbrodni, by ich życie mogło wyglądać lepiej. Problem jest bardziej złożony, ponieważ z jednej strony kobiety miały ważny powód, by "pozbywać się" mężów, teściów, wujków, czy dzieci. Jednak nadal ten czyn jest traktowany jako morderstwo.
Mieszkańcy węgierskiej wioski Nagyrev (i nie tylko) nie mieli łatwego życia. Panowała bieda, trudna sytuacja polityczna i gospodarcza, kobiety były bardzo źle traktowane przez mężczyzn. Właśnie to złe traktowanie i pojawianie się co rusz kolejnych dzieci stawiało kobiety w takiej sytuacji. Musiały wybierać "lepsze zło". Ale czy faktycznie?
Cioteczka Zsuzsa, bo tak nazywała się prowokatorka zbrodni, mimo swoich czynów jest dość intrygującą postacią. Chęć wzbogacania się, lepszego życia, możliwość zaciągania u niej przez klientów długów i upominania się o nie w sytuacji, kiedy tego potrzebowała, to najbardziej widoczne pobudki jej zachowania. Czytając książkę zastanawiałam się, co siedziało w głowie kobiety, która nie miała problemu z pozbywaniem się problemów wszelakich. Lecz nie tylko ona.
Historia "Wioski wdów" płynie powolnym tempem, ale niech Was to nie zniechęci. Jeśli lubicie "true crime" to ten tytuł będzie jak najbardziej odpowiedni. Ukazane są sytuacje, które doprowadzały do konkretnej zbrodni i niełatwe śledztwo dające się we znaki funkcjonariuszom i osobom, którym zależało, by kobiety dosięgła sprawiedliwość. Przedstawiony przez autorkę obraz społeczeństwa zasługuje na uznanie i prowokuje do dyskusji.
Myślę, że pod wieloma względami będziecie zaskoczeni tak jak ja. Z drugiej zaś strony zło nie opuszcza naszego świata, więc taka historia powinna dziwić? Coś czuję, że nie tylko w węgierskich wioskach działy się tak koszmarne rzeczy, ale to nieodpowiedni moment na dywagacje.
"Wioska wdów" przeraża rozwijającą się na większą skalę "pomocą" w radzeniu sobie z niewygodnymi problemami. Można potępiać te kobiety, ale z drugiej strony były to czasy, kiedy trudno było uzyskać pomoc "bo mąż mnie bije" czy "nie mam czym wykarmić dzieci". Jednak nikt nie daje prawa odbierać drugiemu człowiekowi życia.
Patti McCracken stworzyła wstrząsającą historię opartą na faktach, która zostanie z czytelnikiem na długo. Skłania do refleksji, stawiania pytania: "co bym zrobił/a na ich miejscu?", "ile warte jest życie drugiego człowieka?" i wiele innych. Jeśli zainteresowałam Was tą książką, nie zastanawiajcie się długo. Będziecie jednocześnie przerażeni i zafascynowani lekturą. Z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł.

Link do opinii

Mnóstwo faktów, ciekawe opisy, świetne podejście do tematu. Ale...:

1. Jednak tych opisów zbyt wiele i sa zbyt drobiazgowe, co niepotrzebnie wydłuża fabułę. 

2. Przynajmniej kilka błędów językowych, które niestety kłują mocno w oczy. Jak choćby: "harmideru" czy "sieczący deszcz", a także - podczas gdy książka pisana jest pięknym językiem - nagle pojawiające się niby "ludowe" słowa rażąco kontrastujące z resztą tekstu.

Link do opinii

"Prawdą jednak było, że Cioteczka Zsuzsa dzieliła się całą swoją wiedzą ziołoleczniczą z córką, jak również że wtajemniczyła ją w swój drugi, sekretny obszar działań"

 

Na czele węgierskiej wioski stała akuszerka Cioteczka Zsuzsa, która wraz z innymi kobietami odpowiadała za morderstwo co najmniej 160 osób. Morderczyniami były żony, matki i córki. Cioteczka Zsuzsa destylowała arszenik z lepiku na muchy i sprzedawała go kobietom. Akuszerka pomogła pozbyć się cierpiących żołnierzy, niechcianych noworodków czy mężów. Liczba ofiar rosła, a kobiety stawały się coraz śmielsze. Kontynuowały swoje działania i były bezkarne przez ponad piętnaście lat.

 

Historia jest przerażająca, aż trudno uwierzyć, że się naprawdę wydarzyła. Jednak we wstępnej nocie autorka zaznacza, że wszystkie fakty są zgodne z rzeczywistością, więc niestety to prawdziwa historia. Pomimo zawartych w niej historycznych faktów, wynudziłam się przeokrutnie. Żeby nie zasnąć czytałam ją kręcąc hulahop. Było tu wiele zbędnych i nużących opisów, które nic nie wnosiły do tej historii.

Link do opinii

#współpracabarterowa 

Cioteczka Zsuzsa.
Na pierwszy rzut oka, określenie brzmi dobrotliwie, prawda? Kojarzy się z ciepłem domowego ogniska, zaufaniem i rodziną, podczas, gdy prawda bywa zgoła inna.

To właśnie do niej, jako miejscowej akuszerki, zwracali się wszyscy w węgierskiej wiosce Nagyrév. Darzyli ją ogromnym zaufaniem, to do niej chodzili po leki czy ziółka uśmierzające ból. Początkowo Zsuzsa była "fabrykantką aniołków" pomagała pozbywać się niechcianych dzieci z pomocą arszeniku, który destylowała z lepików na muchy.

Z czasem poczucie bezkarności sprawiło, że stała się bardziej zuchwała. Rozszerzyła pole swej działalności, i ostatecznie nie tylko bezbronne dzieci wyprawiała na tamten świat, ale i okrutnych mężów czy zniedołężniałych starców. Wystarczyło tylko, że jakaś kobieta szepnęła jej o swych trudach codziennego życia. Zawartość fiolek z arszenikiem coraz częściej trafiała do jedzenia ofiar. Dla Zsuzsy był to prosty sposób na zarobek. W swoją morderczą działalność uwikłała klika kobiet, mordercza sieć dosięgła sąsiednie wioski.

Brzmi nieprawdopodobnie, a jednak! To wydarzyło się naprawdę. Te najbardziej wstrząsające scenariusze pisze samo życie. "Wioska wdów" jest próbą rekonstrukcji zdarzeń w latach 1914 - 1929. Niecny proceder rozgrywał się przez ponad piętnaście lat, i gdyby nie dociekliwość nowego, młodego lekarza w sprawie przedziwnych zgonów to mógłby jeszcze długo trwać. Liczba ofiar nie jest do końca znana. Jak do tego doszło, że przez tyle lat nikt tego nie zauważył? I przede wszystkim dlaczego?

Węgierska, biedna wioska, do której przez rozmokłe tereny dostęp był mocno utrudniony. Tylko te małe gospodarstwa zapewniały ludziom przetrwanie. Mentalność ludzka pełna przesądów. Niewykształcone społeczeństwo, które toczyła moralna zgnilizna. Zarówno te, jak i wiele czynników złożyły się na obraz całości, który wprost pokazuje w jaki sposób zbrodnicza działalność Cioteczki Zsuzsy była możliwa.

Autorka pisze pięknym językiem, przedstawiając nam tę makabryczną historię w formie powieści. Autorka bardzo szczegółowo zobrazowała pozornie sielskie życie na tej węgierskiej wsi. Te opisy życia, obrzędy, zwyczaje, powojenne czasy są niezwykle plastycznie przedstawione. Momentami czułam się jakbym tam była, w tych brudnych, zakurzonych chatkach, o charakterystycznych dla nosa zapachach. I w kontraście do tego opisy przyrody. Ciężko było mi się od tej książki oderwać. "Wioska wdów" to przede wszystkim ogrom emocji.

Sporo tu fragmentów zaczerpniętych z artykułów, gazet z tamtych czasów. Chciałabym więcej przypisów jak na tak szczegółowo przedstawioną sprawę. Rozdział o tym, jak trucicielki były karane wzbudza niezgodę na niesprawiedliwość, gdyż niektóre z nich odsiedziały tylko kilkanaście lat...

Przerażająca i zarazem fascynująca historia. Wcześniej nie miałam wiedzy o tej sprawie, więc ani trochę nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Ostatecznie mam ochotę trochę wiecej poszperać na temat tej sprawy kryminalnej.

Jeśli lubicie literaturę piękną bazującą na podstawie prawdziwych wydarzeń to będzie dla Was rzecz idealna.
 

Link do opinii
Avatar użytkownika - pannajagiellonka
pannajagiellonka
Przeczytane:2023-04-06, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,

Patti McCracken opowiada fascynującą historię morderczego spisku w niewielkiej, węgierskiej wiosce Nagyrév, którego prowodyrką była miejscowa położna nazywana przez wszystkich Cioteczką Zsuzsą. Z arszenikiem nasączonym z lepów na muchy położna pomogła kobietom z okolicy w wysłaniu na tamten świat ponad setkę mężów, niewygodnych krewnych i niechcianych niemowląt. To zdumiewająca opowieść o chciwości i narcyzmie Zsuzsy, która rozegrała się na początku XX wieku. Motywy niektórych kobiet, którym ,,pomogła", zwłaszcza tych, które padły ofiarą przemocy i ubóstwa, były często bardziej skomplikowane i niejako zrozumiałe, ponieważ autorka w powieści konsekwentnie podkreśla widoki, emocje i zapachy, których doświadczylibyśmy, gdybyśmy stali obok każdej postaci. Czytając czujesz ból fizyczny i złamane serce kobiety, której pijany mąż ją bije i krytykuje, a opis jego i jego obrzydliwego oddechu podkręca emocje. W takich chwilach rozumiałam te kobiety, choć oczywiście nie jestem zwolenniczką samosądów. Ostatecznie postawiono zarzuty sześćdziesięciu sześciu kobietom i siedmiu mężczyznom (jako wspólnikom) z Nagyrév, Tiszakürt i Cibakháza. 

 

Wioska Wdów ma fabułę, która rozwija się podobnie jak powieść o morderstwie. McCracken przywołuje autentyczne opisy miejsca i czasu, a jej portret osób zaangażowanych w sprawę jest ogólnie przekonujący i pełen niuansów. Niektórym czytelnikom nie odpowiada to, że autorka opisuje uczucia i przemyślenia bohaterów tej historii nie mając na nie żadnego dowodu. Faktycznie tak jest, ale czy tylko Patti McCracken tak zrobiła? Śmiem twierdzić, że większa część powieści historycznych lub true crime zawiera tego typu opisy i dla mnie jest to jak najbardziej na plus, ponieważ sięgając po powieść liczę na coś więcej niż suchą historię 1:1. McCracken unika opowiadania prostej historii, aby zaangażować czytelnika w życie swoich bohaterów. Rzecz jasna nie mam tu na myśli przeinaczania historii. Tej zbrodni jednak autorka również nie dokonała, a jedynym do czego mogę się przyczepić jest mnogość opisów  w s z y s t k i e g o. Czasami treść jest nimi przeładowana, co moim zdaniem spowalnia tempo lektury, nie wnosząc zupełnie nic.

Link do opinii

,,Tak, jestem dzieciobójczynią - pomyślała. - Skoro chcecie tak, to nazwać".

Osobiście wolała inne określenie.

- Tak, tworzę aniołki".

 

Sięgacie po książki z kategorii true crime? A może omijacie je szerokim łukiem?

Ja bardzo chętnie sięgam po tego typu literaturę, takie historie bardziej do mnie trafiają.

 

Nigdy wcześniej nie słyszałam o wiosce wdów, gdzie przez piętnaście lat masowo ginęli ludzie. Główną postacią i prowodyrką wydarzeń była wiejska akuszerka, znana jako Cioteczka Zsuzsy. Kobieta destylowała arszenik z lepiku na muchy i rozdawała kobietom z Nagyrév. To przerażające, na jaką skalę to się rozniosło. Ginęli nie tylko mężczyźni, ale także dzieci.

 

Książka nie jest łatwa w odbiorze, chociaż jest ciekawa i napisana dosyć prostym językiem. Zawiera mnóstwo opisów i bardzo mało dialogów, przez co czas czytania jest dłuższy. Czy mi to przeszkadzało? Absolutnie nie, wczułam się w historię i chociaż przeczytanie jej nie zajęło mi jak zwykle jednego dnia, to spędziłam z nią miłe trzy wieczory.

 

Historie tutaj opisane są wstrząsające. Ta lektura pokazuje to, jak kobiety pozbywały się ciąż, noworodków, mężów a także starszych osób dla swojego bezpieczeństwa, wygody czy powiększenia swojego majątku. To dowód na to jak te kobiety nie miały wyrzutów sumienia i bez skrupułów były w stanie pozbyć się niechcianych osób. Najbardziej poruszyła mnie historia Anny, która bez mrugnięcia okiem pozbyła się swojej dopiero co urodzonej córeczki. Ten moment ruszył mnie najbardziej, a po córeczce przyszedł synek, który również dołączył do swojego rodzeństwa.

 

W tej pozycji akcja nie pędzi jak szalona, nie ma tutaj elementów thrillera i nie rozwiązujemy dochodzenia razem z autorem. Tutaj wszystko dzieje się swoim własnym tempem. Śledztwo nie jest dokładnie opisane, jednak nie sprawia to, że lektura jest mało atrakcyjna, wręcz przeciwnie.

 

To idealna pozycja dla fanów prawdziwych historii. Po przeczytaniu ,,wioski wdów" przeszukałam internet w celu zweryfikowania informacji i faktycznie, takie wydarzenia miały miejsce, jednak ofiar podobno było znacznie więcej. To przerażające!

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy