Istnieją miejsca, do których nie należy zaglądać,
a także czyny, jakich nie wolno się dopuścić.
W piątkowe popołudnie, kiedy wszyscy myśleli już o weekendzie, Konrad Łazar zastanawiał się nad czymś innym. Próbował zrozumieć, jak doszło do tego, że była kochanka wykrwawia się na jego oczach i, co ważniejsze, dlaczego nie udało mu się tego przewidzieć.
Przecież na co dzień płacono mu za to, by zbierał informacje, układał je w logiczne ciągi i przewidywał następstwa pewnych wydarzeń. Był w tym naprawdę dobry.
Ale tego nie mógł przewidzieć. Podobnie jak faktu, że odtąd nikt w jego otoczeniu nie będzie bezpieczny, a śmierć upomni się o bliskich.
Wkrótce Konrad wyruszy do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, a które należałoby spalić do szczętu.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2021-01-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 391
Język oryginału: polski
Kiedy zawodowo zajmujesz się zbieraniem informacji, wejście w rolę samozwańczego śledczego jest równie oczywiste, co naturalne. Na oczach Konrada dochodzi do zbrodni, której nie jest w stanie zrozumieć. Ale to nie koniec, zaraz potem samobójstwo popełnia dziewczyna, która była obecna przy całym zajściu. Coś tu jednak nie gra, coś ewidentnie nie pasuje w tej układance. Czy umiejętności Konrada wystarczą, by ustalić prawdę?
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Bartosza Szczygielskiego i już teraz wiem, że nie ostatnie. „Winni jesteśmy wszyscy” wciągnęło mnie od pierwszej strony i do samego końca utrzymało moją uwagę. Wszystko to dzięki zgrabnemu połączeniu dynamicznej fabuły, ciekawych bohaterów i wartkiej intrygi.
Powieść od samego początku narzuca intensywne tempo. Jeśli lubicie historie pełne zwrotów akcji, w których do samego końca wiele się zmienia, to z tej książki powinniście być zadowoleni. W klasyczny dla kryminałów sposób autor podrzuca czytelnikom co chwile nowe wątki i podpowiedzi, które stanowią nieoczywiste wskazówki dla uważnego czytelnika.
W ten sposób przechodzimy do zagadki – świetnie przemyślanej i jeszcze lepiej poprowadzonej. Autor łączy tyle wątków, że ich odpowiednie zinterpretowanie jest nie lada wyzwaniem. Finał opowieści bardzo mnie zaskoczył i wprawił w przekonanie, że wszystkie elementy zagadki wreszcie znalazły się na właściwym miejscu. Chociaż podczas lektury miałam kilka hipotez, ostatecznie nie potwierdziła się żadna z nich. Autor nie idzie na skróty, unika schematów i regularnie zaskakuje czytelnika.
Gdy przeszłość nie pozwala ci zapomnieć, masz tylko jedno wyjście. Wrócić tam, gdzie wszystko się zaczęło…
Choć miałam przyjemność przeczytać kilka naprawdę dobrych polskich kryminałów i thrillerów, wciąż podchodzę do nich z niemałym dystansem i pewną dozą nieufności. Nie jestem bowiem pewna, czy więcej było jednak miłych niespodzianek czy sporych rozczarowań. Z wielką przyjemnością komunikuję zatem, że „Winni jesteśmy wszyscy” zdecydowanie zalicza się do tych pozytywnie zaskakujących tytułów. Co więcej, nie mam tej książce nic do zarzucenia, ale pozwólcie, że zacznę od początku.
Już pierwsze rozdziały powieści pozwalają sądzić, że przed czytelnikiem wiele atrakcji. Akcja rozpoczyna się bez zbędnych wstępów, kolejne wydarzenia rozgrywają się szybko, a rozwój fabuły zaskakuje. Właśnie za to uwielbiam książki kryminalne i thrillery- za to uczucie, że za każdym razem mogę zostać na nowo zaskoczona. A Szczygielski niespodzianek w tym tytule nie pożałował, igrając ze mną, bawiąc się w kotka i myszkę oraz chętnie wyciągając z rękawa następne asy.
„Winni jesteśmy wszyscy” to dokładnie taki tytuł, jakiego potrzebowałam. Stanowiący nie tylko świetną rozrywkę, ale pozwalający również na zaangażowanie i skupienie myśli błądzących akurat po nieprzyjemnych rejonach. To wspaniała, magnetyzująca mrokiem mieszanka, w której nic nie jest takie, jakie się wydaje. W tym tytule nie brakuje kontrastów- dobro przenika się ze złem, a subtelność i wrażliwość są spychane na drugi plan przez brutalność, agresję i żądzę pieniądza. Niczym w prawdziwym życiu, niczego nie można zaplanować i niczego nie można być pewnym.
Nowa książka Szczygielskiego to świetny kryminał, w którym autorowi znakomicie udało się połączyć wszystkie elementy charakterystyczne dla tego gatunku. Dobrze przemyślna, zaplanowana i dopracowana fabuła nie pozwala oderwać się od historii. Rozwój akcji sprawia, że po prostu nie ma się chęci odkładać powieści, aż do rozwikłania wszystkich zagadek. Tajemnice i sekrety z przeszłości niecierpliwie pchają się na światło dzienne, a trupy upchane w szafie zaczynają się panoszyć tam, gdzie na pewno nie są mile widziane. W tym wszystkim znalazło się także miejsce dla wartościowych i autentycznych postaci, będących dobrym uzupełnieniem dla całości. Co więcej, Szczygielski dodatkowo wzbogaca treść książki i jej przekaz o istotne wątki obyczajowe, dające do myślenia i wstrząsające czytelnikiem.
W tym miejscu muszę też wspomnieć o bardzo dobrym stylu autora. Mimo że książka nie opowiada o rzeczach lekkich i przyjemnych, to przyjazna czytelnikowi narracja pozwala zagłębiać się w treść powieści wyjątkowo szybko i sympatycznie. Szczygielski ma wypracowany styl, nieco dowcipny i ironiczny, momentami wykorzystujący lekko kąśliwe stwierdzenia. Bardzo przypadła mi do gustu taka forma wprowadzenia w treść.
„Winni jesteśmy wszyscy” to książka, którą z przyjemnością postawię i pozostawię na swej półce. Choć często mam wiele uwag w sprawie kryminalnych tytułów, to tym razem nie chcę i nie potrafię się przyczepić. Uwierzcie mi, jest dobrze.
Konrad Łazarpracuje w agencji zajmującej się białym wywiadem. To pozyskiwanie informacji o różnych osobach w oparciu wyłącznie o legalne źródła. Konrad jest bardzo dobry w zbieraniu informacji. Lubi tę pracę i do głowy mu nie przyjdzie, że mógłby się komuś przez nią narazić. A jednak pewnego dnia dochodzi do dramatu. Jakiś człowiek strzela do niego i jego kochanki, po czym sam się zabija.
Mija parę miesięcy. Konrad dochodzi powoli do siebie, choć komplikacje po postrzale wciąż dają o sobie znać. Znacznie mniej szczęścia miała kochanka. Przez uszkodzenia mózgu resztę życia spędzi jako "roślina". Komu zależało na zemście idlaczego? Czy Konrad jeszcze kiedykolwiek będzie mógł się czuć bezpieczny?
Lektura bardzo mroczna. I bardzo krwawa. Zajmująca, ale trzeba mieć mocne nerwy i żołądek.
dr Kalina Beluch
Wystarczyło jedno piątkowe popołudnie, aby życie Kondrada Łazara stanęło do góry nogami. Kiedy do biura, w którym pracuje wpadł mężczyzna z bronią, postrzelił jego byłą kochankę, a następnie popełnił samobójstwo Łazar niespodziewał się, że przyjdzie mu jeszcze wziąć udział w misternie zaplanowanej intrydze. Która zaprowadzi go wprost pod drzwi tragicznych wydarzeń sprzed wielu lat.
"Winni byli wszyscy"
Do czytania "WINNI JESTEŚMY WSZYSCY" zabrałam się z ogromną ciekawością. Nie tylko dlatego, że opis książki zachęcał, ale również ze względu na fakt, iż chciałam poznać twórczość Bartosza Szczygielskiego. Nie miałam bowiem jeszcze okazji czytać jego książek. I muszę przyznać, że jestem zachwycona! Historia Kondrada Łazara bardzo szybko mnie wciągnęła i tak samo szybko ją skończyłam.
Pomysł na fabułę genialny i świetnie zrealizowany. Tempo rozwoju akcji, takie jak bym chciała, żeby było w kryminale na wysokim pisarskim poziomie. Moje zastrzeżenia budzi postać głównego bohatera, któremu brakowało odrobinę pewności w działaniu. Ponadto, każda z pozostałych postaci perfekcyjne stworzona i poprowadzona ciekawie. Może odrobinę zawiodły mnie opisy. Bo lubię, gdy są ciut dokładniejsze niż te w książce. Klimat książki sprawia, że żal odkładać ją przed skończeniem na półkę.
Mówiąc wprost WINNI JESTEŚMY WSZYSCY to książkowe cudo! Które z pewnością jest w stanie zadowolić największych fanów kryminałów (pisze to jeden z nich właśnie).
„Winni jesteśmy wszyscy” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Bartosza Szczygielskiego i jestem zdumiona zarówno oryginalnym pomysłem na fabułę, jej konstrukcją, jak i zawiłością intrygi. Jeśli okaże się to wizytówką autora, zyskał właśnie kolejną fankę.
Już od pierwszych stron strzela do czytelnika z broni dużego kalibru, dosłownie i w przenośni, serwując mu szok i chaos myśli. Stopniowo odsłania minuty przed godziną "zero", w której jedno życie się kończy, a kilka innych zmienia bezpowrotnie.
Po pierwszym szoku, akcja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i autor tworzy nową opowieść, budowaną na zgliszczach pozostałych po ataku sprzed pół roku. Umysły zniszczone kulą przeszywającą mózg, podsycane każdego dnia wyrzutami sumienia, szukające ukojenia w samobójstwie. Niczym matrioszka, ujawniająca nam swoje kolejne, coraz głębsze, skrzętnie skrywane warstwy, powieść zaskakuje wątkami, które wydają się początkowo zupełnie od siebie oderwane. Z czasem wyłania się obraz zadawnionych krzywd, które domagają się nie tyle sprawiedliwości, co zemsty. Obraz zahaczający o narkotyki, dewiacje seksualne i pieniądze splamione krwią. Dopełnieniem są niejednoznaczni bohaterowie, z których nie każdy okazuje się tym, za kogo się podaje.
Nie jest to lekki thriller, ale taki, który przy odpowiedniej dozie skupienia pozwala na wyłapanie istotnych niuansów, a zwrotami akcji doprowadza do obłędu. Miałam wrażenie, że przez większość czasu czytałam na wstrzymanym oddechu, by po ostatnim słowie pozwolić sobie w końcu na wydech i odczucie ulgi. Mimo ryzyka bezdechu, takie właśnie książki chcę czytać.
Poznajcie Konrada Łazara. Mężczyzna zawodowo zajmuje się zbieraniem i analizowaniem informacji, tzw. biały wywiad. Układa je w logiczne ciągi, wyciągając przy tym wnioski i zakładając różne scenariusze. Lubi Ewelinę – sekretarkę firmy, w której pracuje. W piątkowe popołudnie kiedy wszyscy prawie jedną nogą są poza biurem, Konrad planuje dokończenie ważnego raportu.
Wkroczenie do przestrzeni biurowej oprawcy z bronią zburzy dotychczasowy porządek rzeczy.
Trzy kobiety. Trzy tajemnice. Jeden mężczyzna.
Bartosz Szczygielski tym razem oferuje czytelnikom powieść z dreszczykiem. A tak na serio „Winni jesteśmy wszyscy” to kryminał z pomysłem, który przykuwa uwagę od samego początku. Na swój sposób jest to kryminał szkatułkowy, czyli opowieść w powieści. Początkowo czytelnik zostaje brutalnie wrzucony w chaos wydarzeń. Nie znamy motywu ataku w biurze, nie wiemy do końca kim jest Konrad (przypadkowa ofiara czy osoba powiązana z mordercą?), nie wiemy co jest prawdą. Z biegiem fabuły autor odkrywa kolejne karty i uświadamia, że w każdym mogą tkwić demony, które tylko czekają by wypłynąć na zewnątrz.
Przede wszystkim powieść cechuje dynamika, która przejawia się w działaniu bohaterów. Twist, który Szczygielski serwuje zbije Was z tropu! „Winni jesteśmy wszyscy” zmusza do analizowania i refleksji, jednocześnie zapewniając dobrą rozrywkę. Tu ważny jest każdy szczegół, który stopniowo przybliża nas do rozwiązania zagadki. W trakcie czytania pojawia się sporo znaków zapytania, które przeradzają się w zadanie do rozwiązania dla czytelnika. Autor stawia na bohaterów, dialogi i akcję. Szczygielski po prostu ciekawie pisze – jest krwawo, strasznie, nie brakuje humoru i szczypty ironii. Nie można mu też odmówić wyobraźni – częste zwroty akcji i niektóre rozwiązania fabularne potrafią mocno zaskoczyć. Gratulacje za brak przewidywalności i niepotrzebnych ozdobników.
Takie świeże i nietuzinkowe książki biorę w ciemno!
Bartosz Szczygielski – autor powieści kryminalnych, recenzent, dziennikarz technologiczny i miłośnik popkultury. Jest autorem trylogii kryminalnej („Aorta”, „Krew”, „Serce”), książek dla młodzieży oraz licznych opowiadań. Dwukrotny laureat w konkursie na opowiadanie organizowanym w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Jest wielbicielem tatuażu, książki i dobrego filmu.
Do tej pory nie miałam przyjemności obcować z twórczością Bartosza Szczygielskiego, ale po tej lekturze wiem, że jego książki będą częściej trafiać na moje półki. Dobrze, ze lubię czytać nieznanych mi twórców, bo nie spodziewałam się aż tak wciągającej lektury!
Akcja już od samego początku rusza pełną parą. Poznajemy Konrada, kończącego pracę biurową w, wydawać by się mogło, zwyczajny piątek. Trochę papierów, zagadanie do sekretarki, nieoczekiwana chwila rozmowy z byłą dziewczyną... i parę sekund później Konrad trzyma jej wykrwawiające się ciało jedną ręką, jednocześnie usiłując nie stracić przytomności od własnej rany postrzałowej. Tragiczny zamach, jakiego dokonał jeden z jego kolegów z firmy staje się początkiem nieoczekiwanych wydarzeń, będących częścią większej całości...
Książka wciąga i porywa czytelnika już od pierwszych stron. Ciekawe zabiegi narracyjne w pierwszych rozdziałach potęgują napięcie i przykuwają uwagę tak, ze świetne, wprowadzające flow trwa przez całą opowieść, nie pozwalając się oderwać. Nie jest tak łatwo mnie zaskoczyć, jednak tutaj zwrot akcji gonił zwrot akcji, a ja za każdym razem zbierałam szczękę z podłogi, w szczególności pod koniec, gdzie do ostatnich stron autor nie daje chwili oddechu. Wydawać by się mogło, że tej historii nie da się jeszcze bardziej rozszerzyć i skomplikować? Proszę bardzo, Czytelniku, trzymaj kolejny rewelacyjny plot twist. Tak się powinno pisać!
Muszę też podkreślić, jak bardzo podobało mi się budowanie postaci. Nie ma tu bezosobowościowych manekinów, są ludzie z krwi i kości, ze swoimi zaletami, wadami i charakterystycznymi przywarami. Poznawanie ich wszystkich było ogromnie satysfakcjonujące, a dodane do tego w ich słowa i myśli wstawki pełne ironicznego i/lub czarnego poczucia humoru wspaniale ubarwiały i dopełniały całość. Jeśli chcecie poznać powiązanie miękkich kapciuszków i piekła - zapraszam do lektury! :)
Nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco polecić każdemu - świetna książka, warto, warto i jeszcze raz warto!
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, ale jakże udane!
Konrad to mężczyzna, który zdawało by się potrafi rozwiązać każdą zagadkę jaką stawia mu życie. Niemniej jednak tym razem okazuje się to nie być takie łatwe.
Trzymająca w napięciu książka, która już na pierwszych stronach zabiera nas w świat strzelanin i napiętą atmosferę utrzymuje do ostatnich stron.
Zdecydowanie polecam miłośnikom mocnej literatury.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Książka rozpoczyna się dość nietypowo, od bardzo ważnego wydarzenia, strzelaniny, która zmienia życie głównego bohatera o 180 stopni. Następne sceny cofają czytelnika w czasie, co jest dosyć zabawnym i ciekawym zabiegiem. Dopiero później możemy przeczytać o następstwach strzelaniny, która okazała się być punktem zwrotnym w życiu bohatera, jak i początkiem życiowych tragedii.
"Winni jesteśmy wszyscy" to bardzo dobra powieść, wręcz rewelacyjna, która z pewnością znajdzie się w gronie moich ulubionych. Książka nie jest długa, ale treściwa i spójna. Czyta się ją szybko, nawet bardzo szybko. Nie ulega wątpliwości, że autor świetnie poradził sobie ze złożeniem wszystkich wątków w historię, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Pozytywne, rzecz jasna. Podczas czytania w mojej głowie wciąż rodziły się nowe pytania, z kolei odpowiedzi nie było wcale. Pytanie za pytaniem, rosnące napięcie, ciekawość - to wszystko sprawiło, że byłam bardzo zadowolona z lektury. W pewnym momencie pomyślałam sobie nawet, że nie tylko Simon Beckett w serii z Davidem Hunterem rzuca tak czytelnikiem, pan Szczygielski również ma do tego talent.
Warto również zauważyć, że powieść porusza ważne, ciężkie tematy dotyczące krzywdy dzieci.. z pewnością przez długi czas nie zapomnę tej powieści. Polecam!
Pomysł na fabułę i na clue tej powieści uważam za dobry. Jednak połączenie dwóch głównych problemów i całe zamieszanie jak dla mnie sklecone trochę za bardzo na wyrost i za mało prawdopodobnie, ale ok, rozumiem- nie zawsze musi być całkiem realnie.
Jednak to, jak autor opowiedział tę historię do mnie nie przemówiło. Jego styl jest zupełnie nie dla mnie. Nie jestem w stanie jasno określić co, ale coś mi nie przypasowało w języku i stylu tego pisarza. Czytanie mnie nużyło, w ogóle nie wciągnęła mnie historia. Dopiero druga część zaintrygowała mnie na tyle, żeby czytać przyzwoitym tempem. Niemniej jednak przebrnięcie przez książkę zajęło mi... niemal rok!
Nie mam możliwości porównania książki do innych pozycji autora ale książka bardzo mi się dłużyła. I jakoś mnie specjalnie nie wciągnęła. Nie polubiłam Konrada Łazara i niespecjalnie mnie zainteresowały jego problemy. Trochę zbyt pewny siebie a jednocześnie naiwny. Na jego oczach dochodzi do zbrodni, której nie jest on w stanie zrozumieć. Próbuje sam rozwiązać ową tajemnicę ale nie zdaje sobie sprawy, że jest po prostu manipulowany. Niestety nie mogę nawet powiedzieć, że mi przykro. Mam książki z innego cyklu autora to dam mu jeszcze szansę, może inne książki mnie wciągną bardziej.
,,Winni jesteśmy wszyscy" Bartosza Szczygielskiego gatunkowo określany jest jako thriller, według mnie to połączenie thrillera psychologicznego z kryminałem, bo mamy tu i konkretne śledztwo, które prywatnie prowadzi główny bohater, i świetny obraz jego skomplikowanej psychiki. Jest to historia Konrada, który pół roku tego był jedną z ofiar zamachowca, który finalnie popełnił samobójstwo. Motywy mężczyzny tak naprawdę nie są znane, a Konrad cały czas czuje się częściowo winny temu co się stało. Przez to odczuwa potrzebę zadośćuczynienia rodzinom ofiar, i tak jednej pomaga finansowo, a gdy ojciec innej prosi go o pomoc w rozwikłaniu zagadki śmierci córki, która oficjalnie popełniła samobójstwo, mężczyzna nie może się nie zgodzić. Szybko okazuje się, że ojciec faktycznie może mieć rację. Pytania się kłębią, wskazówki prowadzące w coraz mroczniejsze miejsca zaskakują, a ciągle zwroty akcji powodują, że co chwilę na całość popatrzymy inaczej. Odczucia głównego bohatera oddane są z ogromnym wyczuciem, czytelnik aż fizycznie odczuwa jego poczucie winy, bezradność i rozpacz. Rewelacyjnie oddana postać, naprawdę! Intryga kryminalna jest rozbudowana, może nawet trochę za mocno, jednak jest bardzo skrupulatnie oddana i inteligentnie rozpisana. Tematy, które książka porusza są trudne i mroczne, to krzywdy i winy, głęboko ukryte przed światem zewnętrznym. To naprawdę dobra lektura!
„Najłatwiej przegapić to, co jest na widoku”.
Człowiek naczyta się tych thrillerów i kryminałów i myśli, że ciężko go już czymś zaskoczyć.. nic bardziej mylnego.
„Wszyscy jesteśmy winni” – to historia w którą łatwo się wkręcić i która z pewnością nie da o sobie zapomnieć na długo.
Poznajemy tu Konrada, korpoludka, który ma dobrą pracę, nowe mieszkanie, to nic, że na kredyt. Perspektywy na przyszłość i poczucie spełnienia wynagradzają mu ten lekki dyskomfort. Jak to facet w sile wieku, Konrad ma też już swoje dziwactwa, które chowa przed światem, jak każdy. I nagle w piątkowe popołudnie, jednym szybkim ruchem życie uderzyło w niego z całą siłą w momencie, kiedy nie był na to przygotowany. Brutalne i nieodwracalnie.
Czy to on był wszystkiemu winien?
Skąd nagle wzięło się tyle osób, którym złamał życie?
Choć Konrad nie wierzył w to, że życie daje drugie szanse, postanowił przegrupować myśli i wymyślić strategię, by ustalić dlaczego stało się tak, jak się stało. Nic więcej nie mógł już zrobić.
Do jakich poświęceń będzie zdolny by odkryć prawdę?
Czy zajrzy pod każdy każdy kamień w poszukiwaniu informacji?
Czy są granice, których nie należy przekraczać?
Czy to, dokąd zmierzał przysłoni mu to, co mijał po drodze?
Ile czasu zajmie mu ustalenie, że winni są wszyscy?
„Każdy, kto nie wyciągną ręki z pomocą, choć mógł. Każdy, kto nie zapytał, i każdy, kto zignorował niepokojące sygnały”.
„Winni jesteśmy wszyscy” – rozrywka i pożywka dla duszy. Nie da się tu być obojętnym i tylko chłonąć słowa. Wypada się zamyślić i skorzystać z dobrych rad.. póki czas.
Polecam.
Po tej książce zabrakło mi słów. Początek był taki sobie i zaczęłam się zastanawiać o co chodzi, że tak dużo dobrych opinii o niej słyszałam. Ale gdzieś w połowie wpadłam w książkę i kończyłam ją z prędkością światła, aby móc dowiedzieć się co się stało.
Niech chcę spoilerować, bo uważam że książkę warto przeczytać. Co prawda końcówka spowodowała, że zaczęłam się zastanawiać, czy jakieś filmu na jej podstawie już nie obejrzała. Albo wątek podobny był w innej książce. Ale nie licząc tego wrażenia, to jestem zaskoczona tak dobrą książką. Fajnie się rozwija i pozwala „spokojnie” nacieszyć się końcem. Bardzo dobre proporcje emocji i fajnie poprowadzona historia. I ten wniosek każdy zostawia ślad na innych i każde spotkanie ma znaczenie. Cieszę się, że ją przeczytałam, gdy przeżywam bardziej obecną pandemię.
Agata kocha męża, ale już go nie lubi. Monika satysfakcję w sypialni osiąga poza małżeńskim łożem. Justyna życiową tragedię przeżywa zupełnie sama, choć...
Kiedy umierasz, życie staje się prostsze. Tomasz Rach, którego ciało spłonęło podczas wypadku, wie o tym najlepiej. Mężczyzna postanowił wykorzystać swą...
Przeczytane:2022-03-06,
Bartosz Szczygielski "Winni jesteśmy wszyscy" 🖤
Konrad Łazar jest świadkiem strzelaniny w firmie, w której pracuje. Nie jest w stanie pojąć, że na jego oczach była kochanka leży w kałuży krwi a sprawca popełnia samobójstwo. Od tego wydarzenia zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a jego poukładane życie diametralnie się zmienia.
Dużo tajemnic i zagadek. Śledzimy jedną akcję, powodu strzelaniny w Safe House a znajdujemy inny trop, bardzo interesujący. A to wszystko łączy się w spójną całość. Zapewne autor specjalnie zafundował nam ten sposób podróży, żebyśmy się nie nudzili podczas czytania. To jak najbardziej jest na plus. Cierpienie, dramatyczne przeżycia z przeszłości, niedopowiedzenia, używki, samotność, zwątpienie, poczucie winy, czarny humor. Ta historia intryguje od pierwszej do ostatniej strony. Polecam 👍
P.S. W książce jest wzmianka o osobie z poprzednich książek autora, miło było to przeczytać.
"Nie pomagało to, że zaczynała docierać do niego prawda. Nie on jeden był winny tego, co się wydarzyło. Winni byli wszyscy. Każdy, kto nie wyciągnął ręki z pomocą, choć mógł. Każdy, kto nie zapytał, i każdy, kto zignorował, niepokojące sygnały. I on był jednym z wielu. Czuł w głowie nieznośne drapanie. Od miesięcy, codziennie i przy każdym oddechu. Jak ciernie wbijające się w czaszkę. Liczył, że znikną, kiedy pozna odpowiedzi - ale tak się nie stało. Pojawiły się nowe."